Kilka osób pisało, żebym dodawała szybciej rozdziały.. a prawda jest taka, że ja się staram jak mogę tylko, że mieszkam w Anglii i muszę się bardziej angielskiego uczyć a pisanie po polsku to mi to nie pomaga.. Ale i tak piszę bo to jest coś co kocham:) Jak coś zacznę to muszę skończyć i tak jest tym razem:) Więc przepraszam jeśli musicie czasami długo czekać.. i przepraszam za błędy.
***
Siedząc z Harrym na kocu, rozmawiając i się śmiejąc nagle z nieba lunął deszcz. Razem wybuchnęliśmy śmiechem i spojrzeliśmy na siebie równocześnie. Szybko wstaliśmy i stanęliśmy obok siebie.
- Chodź. - złapał mnie za rękę. - Przejdziemy się po Paryżu, jest dzisiaj mnóstwo otwartych sklepów i imprez. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa i jak najszybciej zjechaliśmy na dół. Przez cały czas biło mi szybko serce i nie mogłam przestać się uśmiechać. Wszystko było tak idealne.. aż nierealne, że nie było słów by opisać jak się w tamtym momencie właśnie czułam. Szczęśliwa szłam z Harrym za rękę, wchodząc do dużego budynku.
- To jest podobno najdroższy sklep we Francji, ale dzisiaj wyjątkowo są promocję więc jest okazja, że mało osób mnie rozpozna przez tłumy. - powiedział, a ja się od razu uśmiechnęłam. To było słodkie widząc jak się stara, żeby wszystko było idealnie. Pomimo tak krótkiej znajomości poczułam do niego coś naprawdę silnego, co mnie niezmiernie cieszyło. Wchodząc do środka rzeczywiście były tłumy. Ludzie szaleli biegając z pełnymi koszykami które były zapełnione różnorodnymi rzeczami. Grała również głośna muzyka, którą było słychać w całym budynku. Mnóstwo osób tańczyło a niektórzy robili magiczne sztuki. Akurat przechodziliśmy obok sklepu w którym były słodkie pieski. Szybko do niego weszłam i zaczęłam się im przyglądać. Obok mnie stanął Harry, który wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Wiesz. - zaczął. - Ostatnio wraz z chłopakami myśleliśmy nad psem. Byłoby o wiele zabawniej no i tylko jest taki problem, że musimy z Paulem porozmawiać. - skrzywił się, głaszcząc czule szczeniaczka.
- Nie załatwiajcie lepiej spraw bez Paula bo będziecie mieli kłopoty. - powiedziałam poważnie. - Chociaż fajnie by było mieć taką fajną pociechę obok siebie. - uśmiechnęłam się.
- Właśnie o to chodzi! Paul jest naszym menadżerem i nie wiem czy tak prosto będzie go w sumie przekonać. - mruknął i zmarszczył brwi. - Ale przecież on ciebie lubi prawda? - zrobił cwaniacką minę, a ja niepewnie wstałam, wychodząc, a tuż za mną Harry.
- W-w sensie co masz na myśli? - podniosłam jedną brew do góry i na niego niepewnie spojrzałam.
- Meggie! On ciebie lubi. Paul ciebie lubi, sam nam to powiedział! W sensie powiedział " Meggie fajna dziewczyna, może w końcu cię ona zmieni " zacytował i wywrócił oczami. - Więc wystarczy, że go poprosisz.
- NIE! Nie ma mowy. Mnie w to nie wciągaj. Ale naprawdę tak o mnie powiedział? - zarumieniłam się.
- Ale dlaczego! - tupnął nogą jak dziecko które nie dostało cukierka. - I tak powiedział. W sumie nie wiem dlaczego.. - mruknął pod nosem, a ja go uderzyłam w ramię.
- EJ!
- Przecież żartowałem. - zaśmiał się i do mnie podszedł, przyciągając do siebie.
- W sumie mam taką nadzieję, że tak się stanie. - cicho szepnął do mojego ucha a ja tylko się do niego bardziej wtuliłam, wciągając jego zapach. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, co mnie sto procent uszczęśliwiało. Mogłabym tak stać cały dzień, noc i nawet cały tydzień ale niestety musieliśmy iść dalej. Złapaliśmy się za ręce i chodziliśmy po różnych sklepach oraz kupując po drodze różnorodne rzeczy jak cukierki, lody, nawet poszliśmy do KFC, ale nic tak nie kupiłam. Musiałam się utrzymać w formie, żeby na próbach się nie załamać. Zresztą nie chcę wyglądać grubo. Wszyscy mówią, że jestem szczupła, ale nie lubię tego uczucia gdy dużo zjesz i czujesz się tak grubo i brzydko. Dlatego wolę czasami nic nie zjeść. Ale niestety czasami jestem takim żarłokiem i mnie nic nie powstrzyma przed jedzeniem. Po chwili Harry się zatrzymał obok pana który miał różne tabliczki, które można było przewiesić sobie prze ramię. "FREE HUGS" najbardziej rzucało się w oczy i Harremu chyba również, bo swoimi delikatnymi palcami wziął jedną do ręki i spytał się o jej cenę. Nie zwracając na jej ilość kupił jedną i do mnie podbiegł, zatrzymując się metr przede mną. Zawiesił sobie jedną przez ramię i wystawił do mnie ręce.
- Teraz mogę się do ciebie przytulać każdego dnia i to bez powodu. - wyszczerzył swoje białe zęby a ja się tylko wybuchłam śmiechem i kiwnęłam przecząco głową.
- Nie? - zasmucił się i spuścił głowę w dół. - Bo wiesz.. fanki niektóre to by się zabiły, żeby być tobą. - poruszył brwiami.
- Przecież wiesz, że nie byłam fanką jak was poznałam. - zaśmiałam się. - Nawet nie miałam pojęcia kim byłeś co było dziwne. - zmarszczył brwi.
- Jakim cudem nie znałaś wspaniałego i najsłodszego Harrego Styles'a? - wytrzeszczył oczy, a ja wywróciłam oczami.
- Miałam inne sprawy niż myślenie o chłopcach. - nagle się zasmuciłam na samą myśl o tacie. Harry wiedział, że coś jest jest nie tak, więc złapał mnie za rękę i usiedliśmy razem na ławce.
- Możesz mi się wyżalić. - powiedział słodko a ja tylko westchnęłam.
- Nie chcę ciebie męczyć moimi problemami.. - odwróciłam głowę w drugą stronę a on ją odwrócił z powrotem zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- Hej! - spojrzał na mnie z poważną minę, co mnie zdziwiło. - Jesteśmy przecież razem, tak? Mów teraz, albo będzie źle. - poruszył brwiami ale ja parsknęłam.
- Mój tata zmarł kilka lat temu. - jedna łza spłynęła mi po policzku. Harry nic nie mówiąc, przyciągnął mnie do siebie a ja się w niego wtuliłam jak mała małpeczka. Pocałował mnie w czoło. W tamtej chwili byłam mu taka wdzięczna, że słowami nie można było tego opisać. Motylki w brzuchu to nic. Czułam jak masa fajerwerków wybucha w całym moim ciele i jeszcze to jedno uczucie to osoby którą tak szybko i mocno pokochałam. Słowa nie były nam potrzebne.
- Dziękuje za wspaniały wieczór. - szepnęłam do Harrego, gdy akurat zatrzymaliśmy się przed moim pokojem.
- Nie ma za co. Bez ciebie nie byłby taki wspaniały. - odpowiedział cicho i się do mnie przybliżył, przytulając mnie do siebie. Wciągnęłam powoli jego zapach starając się go jak najlepiej zapamiętać.
- Kocham cię. - powiedziałam szczerze i podniosłam głowę, oraz spoglądając prosto w jego oczy. Złapałam dłońmi jego twarz i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Harry chciał chyba więcej, po tym jak przycisnął mnie bardziej do siebie i go bardziej pogłębił. Wplotłam palce w jego loki i się od niego powoli odsunęłam. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jutro wyjeżdżamy. - powiedziałam. - Trzeba już iść. - położyłam swoją dłoń na klamce i już chciałam ją nacisnąć gdy Harry mnie złapał za drugą rękę i przyciągnął do siebie składając na moim ustach kolejny pocałunek.
- Nie mogłem się powstrzymać. Jesteś słodka. - pocałował mnie szybko w policzek a ja rumieniąc się weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Ten wieczór był naprawdę wspaniały.
Zignorowałam Laurę która spoglądała na mnie spode łba. Była już ponad dwudziesta druga a ja głośno westchnęłam.
- Nie patrz się tak na mnie. - wkurzona powiedziałam. - Bo ci oczy na wierzch pójdą. Wiem, że jestem taka piękna, ale ja lubię chłopców. - powiedziałam siadając na swoim łóżku i odblokowując moją klawiaturę w moim nowiutkim Iphone. Zauważyłam wiadomość od Jess i od razu ją przeczytałam.
Nie wchodź lepiej na twittera, bo będzie źle. I porozmawiamy? Nudzę się. - J.
Zmarszczyłam brwi. Miałam złe przeczucie i trochę miałam lęk przed wejściem, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Od co mi się rzuciło w oczy to followers. W ciągu tygodnia przybyło mi ponad 100,000 followers i tylko wytrzeszczyłam oczy. Jakim cudem? Przecież to nie może być przez Harrego.. To jest przecież niemożliwe. Zauważyłam również mnóstwo wiadomości od nieznanych mi osób.
Jesteś dziewczyną Harrego?
@meggie_1 Czy to prawda, że jesteś w ciąży z Harrym i podobno ma ciebie poprosić o rękę?
@meggie_ 1 Lepiej się od niego odczep, albo znajdę cię. Uwierz , jestem do tego zdolna.
@meggie_1Jeśli jesteś dziewczyną Harrego to muszę przyznać, że wyglądacie razem ślicznie!
Niech wszyscy przestaną hejtować na @meggie_1 co ona wam zrobiła? Chodzi z Harrym on też ma uczucia i jesteście fałszywymi Directionerkami, zostawcie ją w spokoju. Wytrzeszczyłam oczy w szoku. Potrząsnęłam głową i zamknęłam usta które od kilka sekund były otwarte w szoku. Nie rozumiałam jakim cudem świat obiegł związek mój i Harrego. Harry przecież powiedział, że wyzna światu, że jesteśmy razem, ale myślałam, że to zrobi jutro.. Zmarszczyłam brwi i wybiegłam z pokoju tuż do pokoju Jess. Postanowiłam, że nie warto się martwić hejtami, które dostaje. Przecież to było do przewidzenia. Poprawiłam swoją spódniczkę i wzdychając zapukałam niepewnie do pokoju. Nie musiałam długo czekać. Już po około dziesięciu sekund drzwi się otworzyły a w drzwiach pojawiła się śliczna twarz mojej przyjaciółki. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zamknęła za sobą drzwi, idąc ze mną krok w krok.
- Wchodziłaś na twittera? - spytała się niepewnie po kilku minutach ciszy a ja potrząsnęłam głową.
- Tak. - powiedziałam krótko i weszłam do windy. - A gdzie w ogóle idziemy?
- Nie powinnaś być bardziej.. smutna? I tutaj w hotelu jest taka kawiarenka. Mam ochotę na kubek gorącego kakao. - oblizała usta.
- Jak mam być smutna? Przecież tylko mi zazdroszczą. Po co się nimi przejmować. - uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Wow, jesteś naprawdę dzielna. Ja w sumie nie wiem jak bym się zachowywała. - powiedziała niepewnym głosem wychodząc z windy i kierując się w stronę kawiarenki.
- A powiedz mi.. Jak się trzymasz? - powiedziałam jak najszybciej zmieniając temat. W sumie ta sprawa z hejtami trochę mnie ruszyła, ale nie chciałam tego pokazywać. - W sensie wiesz.. James.
Jess westchnęłam i usiadła do stolika, głęboko wzdychając.
- Nie jest źle. Pisał do mnie sms-y przepraszając, ale nic mu nie odpisałam. Po co? Współczuję jego przyszłej dziewczynie. - skrzywiła się, a ja tylko kiwnęłam głową.
- Naprawdę ci współczuję. Nie rozumiem jak można krzywdzić tak dziewczyny. Tylko mam nadzieję, że Harry mnie nie wykorzysta, wiesz do czego.. - powiedziałam spuszczając swój wzrok w dół i zawieszając go na swoje ręce.
- Jak możesz tak mówić! - oburzyła się. - Nie widzisz jak on na ciebie patrzy? Ile ja bym dała, żeby ktoś tak na mnie patrzał. Przecież na kilometr widać jaki jest tobą zauroczony - Zarumieniłam się.
- W sumie, nigdy nie widziałam jak na mnie patrzy. - powiedziałam myśląc głęboko. - Ale to miłe słysząc te słowa. Nie masz pojęcia jakie czuję motylki za każdym razem gdy obok niego stoję, albo się do niego uśmiecham. A ten jego zapach i jego dołeczki są najlepszymi rzeczami, które mnie spotkały. - powiedziałam rozmarzona.
- No to nieźle wpadłaś. - zaśmiała się głośno, a ja tylko zarumieniłam się po raz kolejny. - Ale miło to słyszeć. - powiedziała szczęśliwa.
Nagle podeszła do nas młoda dziewczyna, która zapewne tutaj pracowała i posłała nam szeroko uśmiech.
- Zamawiacie coś? - spytała się uprzejmie, a ja bez zastanowienia powiedziałam równocześnie z Jess. Gorąca czekolada.Dziewczyna miała długie blond, zdrowe włosy i śliczne niebieskie oczy. Zaśmiała się słodko i nagle na mnie spojrzała i jej twarz z szczęśliwej zmienił się w szokujący.
- To ty jesteś dziewczyną samego HARREGO STYLESA! - krzyknęła, a ja tylko zaśmiałam się.
- Skąd wiesz? Jejciu jak te wieści się szybko rozchodzą. - powiedziała moja przyjaciółka a ja tylko potwierdziłam głową.
- Nie masz pojęcia jak ich kocham jejciu, nawet nie masz pojęcia jaką jesteś szczęściara. Miliony dziewczyn chciałaby być na twoim miejscu. I nie wierzę, że ty tutaj siedzisz i jeszcze może niedawno się przytulaliście, całowaliście i nie wiadomo jakie rzeczy robiliście. - powiedziała z rozmarzeniem a ja tylko się skrzywiłam.
- Nie rozpędzaj się. Nie robimy TYCH rzeczy. - podkreśliłam słowa a ona tylko się zarumieniła.
- N-nie miałam tego na myś..
- Wiem, wiem. - przerwałam jej.
- To ja może już pójdę bo te gorąco kakao. - powiedziała szybko i znikła a ja się zaśmiałam głośno wraz z Jess.
- Tylko mam nadzieję, że mnie fanki nie zabiją. - powiedziałam poważnie.
- Tak oczywiście. Podejdą do ciebie, oderwą głowę i spalą. Takie rzeczy tylko na filmach, kochana. Chyba trochę prywatności tobie jest potrzebne. Po prostu uważaj i nie wychodź nigdzie sama. Tak będzie najlepiej. - uśmiechnęła się do mnie a ja poprawiłam swoją grzywkę myśląc głęboko. Odwróciłam się w stronę okna i wytrzeszczyłam oczy nie wierząc to co widzę.
- Jess czy to nie jest czasem Jess? - kiwnęłam głową na miejsce a Jess tylko się zaśmiała nerwowo.
- James i jego kolejna zdobycz. - powiedziała zauważając za szybą swojego ex. Niech ta dziewczyna się dowie, do czego jest zdolny a później pobiegnie z płaczem do mamy lub przyjaciółki. Nie mam pojęcia co ja w nim takiego widziałam.
- Ważne, że się już od niego uwolniłaś. - powiedziałam szczerze i posłałam jej uśmiech.
- Też się z tego cieszę. - odpowiedziała również szczerze i pokazała swój środkowy palec do Jamesa który akurat spojrzał w naszym kierunku. Wybuchnęliśmy razem śmiechem i zaczęliśmy pić nasze kakao, które właśnie nam przyniosła fanka mojego chłopaka. Mojego chłopaka.. Ślicznie to brzmi, prawda?
***
TO NIE JEST MEGGIE PRAWDZIWY TWITTER JAK COŚ XD
poniedziałek, 18 czerwca 2012
środa, 6 czerwca 2012
Rozdział 22 X
ROZDZIAŁ SIĘ POJAWI JUTRO LUB W PONIEDZIALEK!
https://twitter.com/#!/RoksiBelikov1 <--- Mój twitter więc jeśli chcecie, żebym was powiadomiła o nowym rozdziale to mi tam napiszcie! Zawszę daję follow back tak wgl:)
Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale jakoś weny mi zabrakło. Starałam się wymyślać nowe historię, myślałam nad blogiem i trochę mnie rozbawiły wasze komentarze! haha. Wczoraj byłam w Londynie i było suuuuuperrr!<3
Spojrzałam z zaskoczeniem na Harrego wraz z Louisem. Czyli jednak prawda o Lux okazała się prawdziwa? Kim jest ta dziewczyna i dlaczego ja nic o niej nie wiem? Tyle pytań, a ja nadal z otwartą buzią spoglądałam na chłopców.
- Kim jest Lux? - spytałam się bardzo powoli, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, zakładając ręce. Harry westchnął i przeczesał swoimi szczupłymi palcami po swojej dużej czuprynie.
- Nikt taki. - spuścił głowę w dół, a ja powolnym krokiem do niego podeszłam. Louis się od niego odsunął dając mi przejść. Podniosłam jego brodę, zmuszając go aby na mnie spojrzał, tak jak on zazwyczaj do mnie robił.
- To jest jakaś dziewczyna tak? - odkaszlnęłam.
Harry wyszczerzył swoje oczy. Spojrzał na mnie z szokiem.
- Dziewczyna? Tak jest dziewczyną, ale nie taką o jakieś myślisz. - powiedział zdenerwowany.
- Jeśli nie taka jaka jak myślę, to dlaczego nie możesz mi po prostu wytłumaczyć. - kątem oka spojrzałam na Louisa który zaczął się denerwować. Widziałam po jego minie, że nie podobało mu się w sposób jaki Harry się zachowywał. Mi również. Dlaczego nie może mi po prostu wytłumaczyć kim ona jest? Przecież to nie jest takie trudne. Westchnęłam.
- To jest dziecko. - powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Um.. dziecko?
- Spytałem się ciebie czy lubisz małe dzieci, pamiętasz? - spojrzał w bok, ale po chwili prosto w moje oczy. Przytaknęłam, a on wziął głęboki oddech.
- Powiedziałaś, że nie za bardzo. A my mamy stylistkę, która ma dziecko i sądziłem, że to ci się nie spodoba. - spojrzałam na niego i po około dwóch sekundach wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zszokowany Harry, zarumienił się, a ja otarłam łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Słuchaj. Czyli to jest mała dziewczynka, nazywa się Lux i ty sądziłeś, że skoro nie lubię dzieci to nie będę z tego powodu zadowolona? - loczek przytaknął głową, a ja tylko pokręciłam głową ze śmiechu. Przybliżyłam się i w się w niego wtuliłam.
- To źle myślałeś. - szepnęłam do jego ucha, wdychając zapach jego wody kolońskiej. - Ja się martwiłam, bo myślałam, że mnie zdradzasz lub coś takiego..- spojrzałam w górę, wpatrując się w szokowaną twarz Harrego.
- Ciebie? NIGDY. - przytulił mnie do siebie a ja się zaśmiałam. Jeszcze przez chwilę się w niego wtulałam gdy przerwał nam Louis.
- Dobra, dobra. Wszystko wyjaśniliście sobie a teraz proszę sobie iść, ponieważ mam zamiar zadzwonić do Eleanor. - powiedział tajemniczym głosem i się po chwili zaśmiał. Podniosłam jedną brew do góry.
- Lepiej chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę loczek. - Nie chcesz słyszeć o jakich rzeczach on z nią rozmawia.. - zaśmiał się pod nosem i szybko wyszliśmy za drzwi, słysząc zatrzaśnięcie się drzwi przez samego Louisa. Złapałam Harrego za rękę i zeszliśmy na dół.
- To gdzie idziemy? - spytałam się wchodząc do windy. Uśmiechnęłam się. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, który był najlepszym w moim życiu. Zdecydowanie najlepsze przeżycie w całym moim życiu. Oczywiście trzymanie Harrego było czymś cudownym, ale.. pocałunek. To jest jednak coś wyjątkowego. Dużo osób może to potwierdzić.
- Jest jeden proble.. - zaczął Harry, ale zagłuszyły go fanki, które widząc jego osobę zaczęły wrzeszczeć i piszczeć jak szalone. Wytrzeszczyłam oczy widząc ogromny tłum przed hotelem. Jęknęłam. Przecież wszystko miało być dzisiaj idealne i jakim cudem nie było fanek jak szłam na spacer z Zaynem..? A najgorsze jest to, że chyba zapomnieliśmy o jednej rzeczy. Paparazzi. Przecież jak uczyłam Zayna grać na gitarze to na pewno w gazetach mogą pojawić się nasze zdjęcia. Westchnęłam i spojrzałam z pytająco miną na loczka a ten tylko złapał mnie za rękę.
- Trzymaj się blisko mnie. Samochód na nas czeka i nie zwracaj uwagi na fanki. Ochroniarze za nami będą. - uśmiechnął się i spojrzał mi w prosto w oczy, przez co się zarumieniłam i jak najszybciej spuściłam głowę w dół. Pokiwałam niewidocznie głową, a on tylko pociągnął mnie w stronę wyjścia, a na przodzie oraz tyle było po jednym ochroniarzu. To wszystko było szalone i bardzo dziwne. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zaczął się szał. Fanki były trochę zdziwione widząc swojego idola z jakąś przeciętną dziewczyną. Skrzywiły się, ale jakoś wtedy o tym nie myślały. Trzymałam bardzo mocno rękę Harrego, żeby tylko fanki mnie nie zjadły. Ochroniarze robili wszystko co w ich mocy, ale nawet i to nie pomagało. Jeszcze dwa kroki i.. weszliśmy do samochodu. Zaczęłam szybko oddychać i wyjrzałam przez szybę. Spojrzałam wystraszona na Harrego i nagle oboje nie wiedząc dlaczego wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem co było tego powodem.. Już drugi raz śmieję się z głupot, które są bardzo dziwne.
- Gdzie jedziemy? - spytałam się, a on tylko zaprzeczył głową.
- Niespodzianka. Więc niestety muszę zrobić to. - powiedział tajemniczo i wyjął z z tylnej kieszeni spodni, czarną chustę.
- Ale .. - jęknęłam i po chwili stałam obrócona tyłem z opaską na oczach.
Jechaliśmy ponad półgodziny. W sumie.. myślałam, że półgodziny, tak przynajmniej mi się wydawało. Chciałam coś powiedzieć, ale zacisnęłam mocno zęby.
- Harry, daleko jeszcze? - powiedziałam zmęczonym głosem jak osioł ze shreka.
- Nie. - powiedział krótko, zapewne powstrzymując się od śmiechu.
Odwróciłam się od niego tyłem, robiąc złą minę.
- Wiem, że okropnie wyglądam w tej opasce, ale nie musisz tego okazywać. - skrzywiłam się i odpowiedziała mi ciszy. Westchnęłam cicho, gdy nagle poczułam dotyk jest palców, na moich biodrach. Poczułam jego oddech na mojej szyi, co mnie trochę podnieciło. Starałam się tego nie okazywać, więc tylko się od niego odsunęłam, lecz po chwili po raz kolejny poczułam dotyk jego palców, ale tym razem na moich ustach. O co mu chodziło? Odwróciłam się w jego kierunku, chociaż i tak nic nie widziałam.
- Harry? - szepnęłam cicho, gdy nagle poczułam jego oddech tuż obok moich ust. Poczułam doskonale dla mnie znany, jego zapach i się zaczęłam nim napawać. Nie widziałam jego twarzy więc nie umiałam stwierdzić, czy to co robi to jest na żarty. - Ha.. - chciałam powtórzyć, gdy nagle poczułam jego usta na swoich. Przycisnęłam oczy z przyjemności, co było trochę dziwne ponieważ i tak miałam je zamknięte. Odnalazłam jego szyję i położyłam na niej ręce przybliżając się do niego, oraz przegryzając jego dolną wargę.
- Nie wyglądasz okropnie. - szepnął cicho do mojego ucha gdy się oderwaliśmy od siebie. - Nigdy. Tylko spróbuj tak pomyśleć to będzie źle. - zaśmiałam się i tylko się do niego przytuliłam.
- Jesteś słodki.
- Wiem. - odparł z dumą w głosie, a ja tylko pokiwałam głową.
- Wiem, że to ciągle powtarzam, ale kiedy będziemy na miejscu? - spytałam się z widoczną wkurzoną nutką w moim głosie.
- Są korki. - jęknął odsuwając się ode mnie zapewne wyglądając za okno. - Ale będzie warto. Chyba. - powiedział końcówkę trochę niepewnym głosem.
- Hej! Na pewno będzie idealnie! - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, co zapewne dało mu trochę pewności siebie.
- Jesteśmy na miejscu! - powiedział po chwili, przez co zaczęło mi szybciej bić serce.
Przez całą drogę trzymał mnie mocno w pasie co było dziwne. Zapewne nie chciał abym upadła, ale cóż.. miałam nadzieję, że nie idziemy gdzieś wysoko, bo mam ogromny lęk wysokości. Wiem, że weszliśmy do windy i po chwili poczułam zimny wiatr we włosach. Harry objął moją jedną rękę i poprowadził mnie, zapewne po kilku schodkach. Poczułam jak się opieram o barierkę i po niecałej sekundzie Harry odwiązał mi opaskę. Powolnym ruchem opadła w dół, na moje vansy, a ja tylko wytrzeszczyłam oczy na widok. Właśnie stałam na wieży Eiffla, otoczona ramionami Harrego. Poczułam przypływ strachu, ale trochę dotyk loczka go łagodził.
- Mam lęk wysokości. - pisnęłam, przytulając się do niego. - Ale to jest wspaniałe! Śliczny widok Harry. - uśmiechnęłam się a on dumny z siebie, pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że ci się podoba. Bałem się, że coś nie wyjdzie i jakoś byłem tym zdenerwowany, zresztą nie wiedziałem, że masz lęk wysokości, kurczę, dlaczego ja tego nie przewidziałem? A gdybyś tutaj zemdlała, a ja bym nie wiedział co zrobić? Kurczę, ale się nie boisz, prawda? - zaczął mówić z taką szybkością, że miałam problem go zrozumieć, więc tylko się zaśmiałam zamykając mu usta pocałunkiem.
- Wszystko jest idealnie! - przytuliłam się do niego, czując mnóstwo motylków w moim brzuchu. Wszystko było takie.. nierealne.
- Chodź. - pociągnął mnie w nieznanym mnie kierunku. - Wiesz.. pomyślałem, że najlepsza randka będzie taka zwyczajna. Bez kolacji, ale taka na luzie. Już ciebie na trochę poznałam wiedząc, że wolisz bardziej to drugie. - uśmiechnął się do mnie. - Ale najpierw muszę ci coś dać i wyznać. - uśmiechnął się do mnie słodko i nagle się zatrzymał w miejscu na którym był lepszy widok na Paryż. Nagle ze swojej kieszeni, wyjął małe pudełeczko. Zakaszlnął i niepewnie na nie spojrzał. Podniósł swój wzrok i swoimi palcami, otworzył pudełeczko. Zszokowana na nie spojrzałam przypatrując się ślicznemu, pięknemu, niesamowitemu łańcuszku na szyje, które zapewne kosztował fortunę.
- Nie musiałeś.. - powiedziałam wpatrując się w cudo z wyraźnym zachwyceniem.
- Nie, Meggie. Musiałem. - powiedział stanowczo, uśmiechając się słodko. - Znamy się krótko, ale chciałbym ci powiedzieć, że bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nawet nie masz pojęcia jak wiele.. Gdy ciebie widzę, czuję motylki w brzuchu, co jest wyjątkowe ponieważ nigdy takiego czegoś nie czułem w obecności dziewczyny. Lubię cię i to bardzo cię lubię. Twoje włosy, usta, nos, policzki a oczy są takie piękne, że mógłbym się w ciebie wpatrywać całymi godzinami. I skoro oficjalnie już jesteśmy razem to chciałbym cię przedstawić światu. Jutro napiszę to na twitterze i niech każdy się dowie, jak bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę nikogo okłamywać, ani ukrywać moją miłość do ciebie. Kocham cię Meggie. - ze łzami w oczach wpatrywałam się w mojego "chłopaka" który patrzył na mnie zdenerwowany.
- To było piękne co powiedziałeś, ale źle się teraz czuję bo ja ci nic nie dałam, a ty mi dałeś skoro nawet tego nie zasługuję. - posmutniałam, a on szybko złapał mnie za rękę. Swoimi kciukiem podniósł moją brodę.
- Zasługujesz. Ważne, że tutaj jesteś. You stole my heart Meggie - szepnął, wpatrując się w moje oczy. Te uczucie jakie czułam.. to było coś wyjątkowego, pięknego i również nierealnego. Nigdy zupełnie nigdy nie czułam się wyjątkowo jak teraz. Czułam się najważniejszą dla niego osobą ,co jest dziwne bo zapewne jest nią jego siostra i mama. Wpiłam się w usta Harrego i jak najbliżej się do niego przybliżyłam całując go namiętnie i głęboko starając się wyrazić w tym swoje uczucia i chcąc powiedzieć to co on mi przed niecałą sekundą.
Po romantycznych wyznaniach, Harry oznajmił mi, że musi po coś pójść i zaraz wróci. Po niecałych pięciu minutach wrócił nosząc ze sobą koszyk na piknik. Wytrzeszczyłam oczy i się zaśmiałam kręcąc głową.
- Nie ma nigdzie trawy. - powiedziałam, a on tylko zrobił tajemniczą minę.
- A czy ktoś powiedział, że potrzebna nam trawa? Mam trzy koce, wystarczy nam. - uśmiechnął się, ruszając brwiami. Po chwili rozłożył trzy koce na ziemi, oraz wyciągając różne typy owoców. Mango, truskawki, jabłka i różne.
- Czyli zdrowo, tak? - uśmiechnęłam się.
- A jak inaczej. - zaśmiał się.
Razem usiedliśmy gdy Harry kazał mi zamknąć oczy. Spojrzałam na niego pytająco.
- Po prostu zamknij. - zrobiłam jak mi kazał. Po chwili poczułam jak włożył mi coś mokrego i słodkiego to buzi.
- Ale.. - starałam się to połknąć, ale pokręcił głową.
- Wczuj się w smak. Ten słodki aromat i powiedz co myślisz. - powiedział, a ja przymknęłam oczy, zastanawiając się..
- Um.. czuję.. Mango? - zaśmiałam się a on przytaknął głową. - I mówisz jak ten szczur z Ratatuj. - powiedziałam wybuchając śmiechem. Harry się oburzył.
- Czy ja ci przypominam szczura? - zrobił pytająco minę, a ten się oburzył, ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Nie no coś ty. Dla mnie jesteś idealny. - powiedziałam rumieniąc się.
- Aw! Jesteś słodka. - musnął moje usta. - I to jak słodka. - pocałował mnie namiętnie, zlizując smak mango z moich ust. Wszystko było perfekt. Bynajmniej tak mi się zdawało.
https://twitter.com/#!/RoksiBelikov1 <--- Mój twitter więc jeśli chcecie, żebym was powiadomiła o nowym rozdziale to mi tam napiszcie! Zawszę daję follow back tak wgl:)
Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale jakoś weny mi zabrakło. Starałam się wymyślać nowe historię, myślałam nad blogiem i trochę mnie rozbawiły wasze komentarze! haha. Wczoraj byłam w Londynie i było suuuuuperrr!<3
Spojrzałam z zaskoczeniem na Harrego wraz z Louisem. Czyli jednak prawda o Lux okazała się prawdziwa? Kim jest ta dziewczyna i dlaczego ja nic o niej nie wiem? Tyle pytań, a ja nadal z otwartą buzią spoglądałam na chłopców.
- Kim jest Lux? - spytałam się bardzo powoli, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, zakładając ręce. Harry westchnął i przeczesał swoimi szczupłymi palcami po swojej dużej czuprynie.
- Nikt taki. - spuścił głowę w dół, a ja powolnym krokiem do niego podeszłam. Louis się od niego odsunął dając mi przejść. Podniosłam jego brodę, zmuszając go aby na mnie spojrzał, tak jak on zazwyczaj do mnie robił.
- To jest jakaś dziewczyna tak? - odkaszlnęłam.
Harry wyszczerzył swoje oczy. Spojrzał na mnie z szokiem.
- Dziewczyna? Tak jest dziewczyną, ale nie taką o jakieś myślisz. - powiedział zdenerwowany.
- Jeśli nie taka jaka jak myślę, to dlaczego nie możesz mi po prostu wytłumaczyć. - kątem oka spojrzałam na Louisa który zaczął się denerwować. Widziałam po jego minie, że nie podobało mu się w sposób jaki Harry się zachowywał. Mi również. Dlaczego nie może mi po prostu wytłumaczyć kim ona jest? Przecież to nie jest takie trudne. Westchnęłam.
- To jest dziecko. - powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Um.. dziecko?
- Spytałem się ciebie czy lubisz małe dzieci, pamiętasz? - spojrzał w bok, ale po chwili prosto w moje oczy. Przytaknęłam, a on wziął głęboki oddech.
- Powiedziałaś, że nie za bardzo. A my mamy stylistkę, która ma dziecko i sądziłem, że to ci się nie spodoba. - spojrzałam na niego i po około dwóch sekundach wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zszokowany Harry, zarumienił się, a ja otarłam łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Słuchaj. Czyli to jest mała dziewczynka, nazywa się Lux i ty sądziłeś, że skoro nie lubię dzieci to nie będę z tego powodu zadowolona? - loczek przytaknął głową, a ja tylko pokręciłam głową ze śmiechu. Przybliżyłam się i w się w niego wtuliłam.
- To źle myślałeś. - szepnęłam do jego ucha, wdychając zapach jego wody kolońskiej. - Ja się martwiłam, bo myślałam, że mnie zdradzasz lub coś takiego..- spojrzałam w górę, wpatrując się w szokowaną twarz Harrego.
- Ciebie? NIGDY. - przytulił mnie do siebie a ja się zaśmiałam. Jeszcze przez chwilę się w niego wtulałam gdy przerwał nam Louis.
- Dobra, dobra. Wszystko wyjaśniliście sobie a teraz proszę sobie iść, ponieważ mam zamiar zadzwonić do Eleanor. - powiedział tajemniczym głosem i się po chwili zaśmiał. Podniosłam jedną brew do góry.
- Lepiej chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę loczek. - Nie chcesz słyszeć o jakich rzeczach on z nią rozmawia.. - zaśmiał się pod nosem i szybko wyszliśmy za drzwi, słysząc zatrzaśnięcie się drzwi przez samego Louisa. Złapałam Harrego za rękę i zeszliśmy na dół.
- To gdzie idziemy? - spytałam się wchodząc do windy. Uśmiechnęłam się. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, który był najlepszym w moim życiu. Zdecydowanie najlepsze przeżycie w całym moim życiu. Oczywiście trzymanie Harrego było czymś cudownym, ale.. pocałunek. To jest jednak coś wyjątkowego. Dużo osób może to potwierdzić.
- Jest jeden proble.. - zaczął Harry, ale zagłuszyły go fanki, które widząc jego osobę zaczęły wrzeszczeć i piszczeć jak szalone. Wytrzeszczyłam oczy widząc ogromny tłum przed hotelem. Jęknęłam. Przecież wszystko miało być dzisiaj idealne i jakim cudem nie było fanek jak szłam na spacer z Zaynem..? A najgorsze jest to, że chyba zapomnieliśmy o jednej rzeczy. Paparazzi. Przecież jak uczyłam Zayna grać na gitarze to na pewno w gazetach mogą pojawić się nasze zdjęcia. Westchnęłam i spojrzałam z pytająco miną na loczka a ten tylko złapał mnie za rękę.
- Trzymaj się blisko mnie. Samochód na nas czeka i nie zwracaj uwagi na fanki. Ochroniarze za nami będą. - uśmiechnął się i spojrzał mi w prosto w oczy, przez co się zarumieniłam i jak najszybciej spuściłam głowę w dół. Pokiwałam niewidocznie głową, a on tylko pociągnął mnie w stronę wyjścia, a na przodzie oraz tyle było po jednym ochroniarzu. To wszystko było szalone i bardzo dziwne. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zaczął się szał. Fanki były trochę zdziwione widząc swojego idola z jakąś przeciętną dziewczyną. Skrzywiły się, ale jakoś wtedy o tym nie myślały. Trzymałam bardzo mocno rękę Harrego, żeby tylko fanki mnie nie zjadły. Ochroniarze robili wszystko co w ich mocy, ale nawet i to nie pomagało. Jeszcze dwa kroki i.. weszliśmy do samochodu. Zaczęłam szybko oddychać i wyjrzałam przez szybę. Spojrzałam wystraszona na Harrego i nagle oboje nie wiedząc dlaczego wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem co było tego powodem.. Już drugi raz śmieję się z głupot, które są bardzo dziwne.
- Gdzie jedziemy? - spytałam się, a on tylko zaprzeczył głową.
- Niespodzianka. Więc niestety muszę zrobić to. - powiedział tajemniczo i wyjął z z tylnej kieszeni spodni, czarną chustę.
- Ale .. - jęknęłam i po chwili stałam obrócona tyłem z opaską na oczach.
Jechaliśmy ponad półgodziny. W sumie.. myślałam, że półgodziny, tak przynajmniej mi się wydawało. Chciałam coś powiedzieć, ale zacisnęłam mocno zęby.
- Harry, daleko jeszcze? - powiedziałam zmęczonym głosem jak osioł ze shreka.
- Nie. - powiedział krótko, zapewne powstrzymując się od śmiechu.
Odwróciłam się od niego tyłem, robiąc złą minę.
- Wiem, że okropnie wyglądam w tej opasce, ale nie musisz tego okazywać. - skrzywiłam się i odpowiedziała mi ciszy. Westchnęłam cicho, gdy nagle poczułam dotyk jest palców, na moich biodrach. Poczułam jego oddech na mojej szyi, co mnie trochę podnieciło. Starałam się tego nie okazywać, więc tylko się od niego odsunęłam, lecz po chwili po raz kolejny poczułam dotyk jego palców, ale tym razem na moich ustach. O co mu chodziło? Odwróciłam się w jego kierunku, chociaż i tak nic nie widziałam.
- Harry? - szepnęłam cicho, gdy nagle poczułam jego oddech tuż obok moich ust. Poczułam doskonale dla mnie znany, jego zapach i się zaczęłam nim napawać. Nie widziałam jego twarzy więc nie umiałam stwierdzić, czy to co robi to jest na żarty. - Ha.. - chciałam powtórzyć, gdy nagle poczułam jego usta na swoich. Przycisnęłam oczy z przyjemności, co było trochę dziwne ponieważ i tak miałam je zamknięte. Odnalazłam jego szyję i położyłam na niej ręce przybliżając się do niego, oraz przegryzając jego dolną wargę.
- Nie wyglądasz okropnie. - szepnął cicho do mojego ucha gdy się oderwaliśmy od siebie. - Nigdy. Tylko spróbuj tak pomyśleć to będzie źle. - zaśmiałam się i tylko się do niego przytuliłam.
- Jesteś słodki.
- Wiem. - odparł z dumą w głosie, a ja tylko pokiwałam głową.
- Wiem, że to ciągle powtarzam, ale kiedy będziemy na miejscu? - spytałam się z widoczną wkurzoną nutką w moim głosie.
- Są korki. - jęknął odsuwając się ode mnie zapewne wyglądając za okno. - Ale będzie warto. Chyba. - powiedział końcówkę trochę niepewnym głosem.
- Hej! Na pewno będzie idealnie! - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, co zapewne dało mu trochę pewności siebie.
- Jesteśmy na miejscu! - powiedział po chwili, przez co zaczęło mi szybciej bić serce.
Przez całą drogę trzymał mnie mocno w pasie co było dziwne. Zapewne nie chciał abym upadła, ale cóż.. miałam nadzieję, że nie idziemy gdzieś wysoko, bo mam ogromny lęk wysokości. Wiem, że weszliśmy do windy i po chwili poczułam zimny wiatr we włosach. Harry objął moją jedną rękę i poprowadził mnie, zapewne po kilku schodkach. Poczułam jak się opieram o barierkę i po niecałej sekundzie Harry odwiązał mi opaskę. Powolnym ruchem opadła w dół, na moje vansy, a ja tylko wytrzeszczyłam oczy na widok. Właśnie stałam na wieży Eiffla, otoczona ramionami Harrego. Poczułam przypływ strachu, ale trochę dotyk loczka go łagodził.
- Mam lęk wysokości. - pisnęłam, przytulając się do niego. - Ale to jest wspaniałe! Śliczny widok Harry. - uśmiechnęłam się a on dumny z siebie, pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że ci się podoba. Bałem się, że coś nie wyjdzie i jakoś byłem tym zdenerwowany, zresztą nie wiedziałem, że masz lęk wysokości, kurczę, dlaczego ja tego nie przewidziałem? A gdybyś tutaj zemdlała, a ja bym nie wiedział co zrobić? Kurczę, ale się nie boisz, prawda? - zaczął mówić z taką szybkością, że miałam problem go zrozumieć, więc tylko się zaśmiałam zamykając mu usta pocałunkiem.
- Wszystko jest idealnie! - przytuliłam się do niego, czując mnóstwo motylków w moim brzuchu. Wszystko było takie.. nierealne.
- Chodź. - pociągnął mnie w nieznanym mnie kierunku. - Wiesz.. pomyślałem, że najlepsza randka będzie taka zwyczajna. Bez kolacji, ale taka na luzie. Już ciebie na trochę poznałam wiedząc, że wolisz bardziej to drugie. - uśmiechnął się do mnie. - Ale najpierw muszę ci coś dać i wyznać. - uśmiechnął się do mnie słodko i nagle się zatrzymał w miejscu na którym był lepszy widok na Paryż. Nagle ze swojej kieszeni, wyjął małe pudełeczko. Zakaszlnął i niepewnie na nie spojrzał. Podniósł swój wzrok i swoimi palcami, otworzył pudełeczko. Zszokowana na nie spojrzałam przypatrując się ślicznemu, pięknemu, niesamowitemu łańcuszku na szyje, które zapewne kosztował fortunę.
- Nie musiałeś.. - powiedziałam wpatrując się w cudo z wyraźnym zachwyceniem.
- Nie, Meggie. Musiałem. - powiedział stanowczo, uśmiechając się słodko. - Znamy się krótko, ale chciałbym ci powiedzieć, że bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nawet nie masz pojęcia jak wiele.. Gdy ciebie widzę, czuję motylki w brzuchu, co jest wyjątkowe ponieważ nigdy takiego czegoś nie czułem w obecności dziewczyny. Lubię cię i to bardzo cię lubię. Twoje włosy, usta, nos, policzki a oczy są takie piękne, że mógłbym się w ciebie wpatrywać całymi godzinami. I skoro oficjalnie już jesteśmy razem to chciałbym cię przedstawić światu. Jutro napiszę to na twitterze i niech każdy się dowie, jak bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę nikogo okłamywać, ani ukrywać moją miłość do ciebie. Kocham cię Meggie. - ze łzami w oczach wpatrywałam się w mojego "chłopaka" który patrzył na mnie zdenerwowany.
- To było piękne co powiedziałeś, ale źle się teraz czuję bo ja ci nic nie dałam, a ty mi dałeś skoro nawet tego nie zasługuję. - posmutniałam, a on szybko złapał mnie za rękę. Swoimi kciukiem podniósł moją brodę.
- Zasługujesz. Ważne, że tutaj jesteś. You stole my heart Meggie - szepnął, wpatrując się w moje oczy. Te uczucie jakie czułam.. to było coś wyjątkowego, pięknego i również nierealnego. Nigdy zupełnie nigdy nie czułam się wyjątkowo jak teraz. Czułam się najważniejszą dla niego osobą ,co jest dziwne bo zapewne jest nią jego siostra i mama. Wpiłam się w usta Harrego i jak najbliżej się do niego przybliżyłam całując go namiętnie i głęboko starając się wyrazić w tym swoje uczucia i chcąc powiedzieć to co on mi przed niecałą sekundą.
Po romantycznych wyznaniach, Harry oznajmił mi, że musi po coś pójść i zaraz wróci. Po niecałych pięciu minutach wrócił nosząc ze sobą koszyk na piknik. Wytrzeszczyłam oczy i się zaśmiałam kręcąc głową.
- Nie ma nigdzie trawy. - powiedziałam, a on tylko zrobił tajemniczą minę.
- A czy ktoś powiedział, że potrzebna nam trawa? Mam trzy koce, wystarczy nam. - uśmiechnął się, ruszając brwiami. Po chwili rozłożył trzy koce na ziemi, oraz wyciągając różne typy owoców. Mango, truskawki, jabłka i różne.
- Czyli zdrowo, tak? - uśmiechnęłam się.
- A jak inaczej. - zaśmiał się.
Razem usiedliśmy gdy Harry kazał mi zamknąć oczy. Spojrzałam na niego pytająco.
- Po prostu zamknij. - zrobiłam jak mi kazał. Po chwili poczułam jak włożył mi coś mokrego i słodkiego to buzi.
- Ale.. - starałam się to połknąć, ale pokręcił głową.
- Wczuj się w smak. Ten słodki aromat i powiedz co myślisz. - powiedział, a ja przymknęłam oczy, zastanawiając się..
- Um.. czuję.. Mango? - zaśmiałam się a on przytaknął głową. - I mówisz jak ten szczur z Ratatuj. - powiedziałam wybuchając śmiechem. Harry się oburzył.
- Czy ja ci przypominam szczura? - zrobił pytająco minę, a ten się oburzył, ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Nie no coś ty. Dla mnie jesteś idealny. - powiedziałam rumieniąc się.
- Aw! Jesteś słodka. - musnął moje usta. - I to jak słodka. - pocałował mnie namiętnie, zlizując smak mango z moich ust. Wszystko było perfekt. Bynajmniej tak mi się zdawało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)