sobota, 26 maja 2012

Rozdział 21 X

Przepraszam jutro dodam rozdział na 100% Dosłownie za półgodziny jadę do Londynu i chyba wrócę pod wieczór, więc nie dam rady dodać! Jutro na 100%!:)


Pisząc tamten rozdział w zupełnie innej perspektywie sądziłam, że tak będzie lepiej ale nawet i mi się dziwnie pisało-.- Ten rozdział postarałam się napisać i proszę jeśli chociaż przeczytasz ten rozdział to zostaw po sobie ślad bo to bardzo, bardzo wiele dla mnie znaczy! <3 Jeśli chcesz być powiadomionym o nowych rozdziałach to napisz w komentarzu bo pogubiłam nazwy.  @roksibelikov mój twitter:) Miłego czytania<3

Pomimo tego, że do hotelu jechaliśmy ponad godzinę to i tak miałam wrażenie, że jedziemy z dwadzieścia cztery godziny. Nie za bardzo się cieszyłam myślą spędzenia jednej nocy w jednym pokoju z Laurą. Nie lubiłam jej i miałam zamiar się tego trzymać. Cały czas mnie pożerała wzrokiem. Już nie chciałam wiedzieć o czym myśli. Pocieszała mnie jedynie myśl, że to tylko jeden raz. W duchu się modliłam, żeby nie być z nią w jednym pokoju następnym razem. Westchnęłam cicho. Jedynym plusem siedzenia na niewygodnych siedzeniach, było siedzenie obok Harrego. Lecz i tak nie mieliśmy chwili spokoju, przez chłopców, którzy nas zaczepiali. Pomimo tego było nawet zabawnie. Wróciliśmy na miejsce około dwudziestej drugiej, co mnie uszczęśliwiło, bo miałam więcej czasu na porozmawianie z bratem i matką. Miałam wrażenie, że ich zaniedbuję, ale to zapewne tylko odczucie. Tak myślę.
- Proszę cię. Zmęczona jestem. - mruknęłam do Harrego, który chciał mnie wyciągnąć na spacer. - Zresztą powiedziałeś, że jutro mnie gdzieś zabierasz. - byłam zmęczona, nawet nie miałam ochoty na lekcję z Zaynem.
- Proszę, Meggie. - zrobił słodkie oczka, podchodząc do mnie, przez co teraz stałam  oparta tyłem plecami do drzwi mojego pokoju. Objął mnie w pasie i delikatnie do siebie przytulił. - To są ostatnie dni. Później nie będziemy mieli zbytnio czasu na spędzaniu czasu razem. Będą tylko koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty.
- Na pewno znajdziemy. Jutro spędzimy cudowny czas razem. - zaczęłam mu słodzić, przez co zaczął mieknąć.
- Dobrze. - przysunął swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta. - zaczęłam szybko oddychać. Sama nie wiem czemu, ale on doprowadzał mnie do stanu, którego w ogóle nie rozumiałam. Wplotłam swoje palce w jego włosy, przysuwając się coraz bliżej. W jednej minucie zapomniałam gdzie się znajduję. Nagle uslyszałam dźwięk otwierających się drzwi i zanim się zorientowałam, leżałam na ziemi, zapewne pociągnęłam za sobą Harrego, ponieważ właśnie teraz leżał on na mnie.
- O jejciu! Nie zauważyłam was, przepraszam! - usłyszałam głos Laury i od razu poczułam jak moje uszy robią się czerwone.
 Harry bardzo szybko wstał, cały czerwony na twarzy.
- No to tego no.. do zobaczenia jutro. - pocałował mnie szybko w policzek i odszedł szybkim krokiem. Jeszcze przez dłuższą chwilę go obserwowałam a gdy zniknął za zakrętem zarzuciłam swoimi długimi włosami, patrząc na Laurę ze złością. Zatrzasnęłam drzwi podchodząc szybkim krokiem podeszłam do swojej torby, wyciągając ciuchy na przebranie. Laura miała na twarzy cwaniacką minę. Miałam taką ogromną ochotę do niej podejść.. złapać za włosy.. NIE! Powstrzymaj się Podpowiadało mi sumienie. Spojrzałam na nią wrogim wzrokiem i jak najprędzej udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam na wannie. Westchnęłam. Już jutro Harry szykuję dla mnie tak zwaną ' niespodziankę ' nie wiedziałam co się mam po nim spodziewać. Trochę się bałam, że się przy nim skompromituję. Przecież.. on idealny. Ja.. no właśnie. Normalna dziewczyna, która chodzi ze sławnym nastolatkiem. Czułam się wyjątkowa, ale czułam w środku, że najpierw muszę odnaleźć siebie. Moją największą miłością jest taniec, ale również muzyka. Nie mogłam się doczekać jutrzejszej lekcji z Zaynem. Nawet nie wiem na którą godzinę.. Wyjęłam telefon z kieszeni. Odblokowałam klawiaturę i zrobiłam zamyśloną minę.
 Dzisiaj jestem zmęczona, zapewne jak i ty. Nauczysz mnie grać jutro? Napisz mi o której:) xx - Meggie.
 
Wysłałam mu sms-a i już po około niecałej minucie dostałam odpowiedzieć.
 Też jestem. Jasne, jutro o dziesiątej? Albo pójdziemy do parku, albo u mnie lub u ciebie xx - Zayn 
Poczułam jak kleją mi się oczy więc szybko mu odpisałam.
 Okej, o dziesiątej zapukaj do moich drzwi:) Będziemy mieli tylko około 3gdz czasu. Harry mnie gdzieś zabiera;)x - Meggie
 
Szybko wstałam, rozciągając się. Podeszłam do umywalki, biorąc szczoteczkę nieprzytomnym wzrokiem. Byłam bardzo zmęczona. Miałam sińce pod oczami i nie mam zielonego pojęcia jakim cudem, Harry całował mnie w takim stanie. Wzruszyłam tylko ramionami. Zaczęłam szczotkować zęby gdy moją uwagę przykuła butelka z maścią na pięty. Zrobiłam złośliwą minę i po umyciu zębów, wzięłam do ręki Laury - pastę do zębów. W drugiej ręce umieściłam maść na pięty. Szybkim ruchem opróżniłam pastę, oraz butelkę. Przelałam całą butelkę maści do pasty do zębów i zakręciłam korek. Zaśmiałam się złośliwie, idąc pod prysznic.

 Następnego dnia, nie miałam pojęcia jakim cudem zasnęłam zeszłej nocy. Zapewne byłam bardzo zmęczona, że nawet nie pamiętałam momentu w którym poszłam do łóżka. Obudził mnie krzyk Laury, wybiegającej z łazienki.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego moja pasta do zębów zawiera w środku pastę do depilowania pięt?! - krzyknęła podchodząc do mojego łóżka. Skrzywiłam się bo nie byłam zbyt poranną osobą.
- Może trochę ciszej? - powiedziałam spokojnym głosem, spoglądając na nią spode łba. - Dlaczego OSKARŻASZ MNIE? - podniosłam się z łóżka. I tak to byłam ja ale nie miałam zamiaru się przyznawać. To niestety nie moja wina, że jest taka głupia. Musiałam się zemścić.
- Bo tylko ty mieszkasz ze mną w jednym pokoju? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Warknęłam wychodząc szybko z łóżka.
- To nie byłam ja! Może krasnoludki przyszli, albo lunatykujesz.. - westchnęłam. - ale ja tego nie zrobiłam. - zaznaczyłam ostatnie słowo i spojrzałam na zegarek. DZIEWIĄTA? W sumie dziwne. Zazwyczaj śpię dłużej a teraz czuję się wyjątkowo wypoczęta. Szybko się przebrałam i zeszłam na śniadanie. Zdziwiłam się różnorodnością jedzenia w hotelu. Byłam w raju. Uśmiechnięta z talerzem jedzenia podeszłam do moich przyjaciół. Jess wraz z Niallem, Zaynem oraz Liamem siedziała przy stoliku jedząc sałatkę owocową.
- Witam . - oznajmiłam szeroko się uśmiechając.
- Vas Happenin? - zaśmiałam się na słowa Zayna i zaczęłam rozglądać się po sali.
- Gdzie Harry?
- Z Louisem - zaczął ruszać brwiami Niall.
- Ah, słyszałam. Larry Stylinson, tak? - zaśmiałam się.
- Tak. Podobno jest REAL. Uważaj Meggie, możesz mieć konkurencję. - wybuchłam śmiechem, łapiąc się za brzuch. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj trudno mnie rozbawić, ale Niall ma w sobie coś.. zabawnego? Nawet nie mam pojęcia jak to określić. Zaczęłam jeść moje śniadanie, obserwując wszystkich przy stoliku. Zawsze tak robiłam. Jess uważała mnie za dziwaczną, ale jakoś mnie to konkretnie nie obchodziło.
- Lekcja nadal aktualna? - spytałam się Zayna, który po moich słowach się zakrztusił popijaną kawą. Spiorunował mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego pytająco, ale widząc zaskoczone spojrzenia Liama i Nialla, zrozumiałam.
- Znaczy, nadal nasz spacer aktualny? - szybko powiedziałam, a on kiwnął głową.
- Coś kręcicie. - zmrużył oczy Niall.
- Kto co kręci? - usłyszałam nad sobą rozbawiony głos Harrego na co podskoczyłam.
- Harry. Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Strasz! - krzyknęłam, łapiąc się za serce, a on tylko się zaśmiał jeszcze głośniej. Pocałował mnie szybko w usta i usiadł obok mnie.
- To jakie macie na dzisiaj plany? - spytał się, biorąc do ręki tost.
- Nandos. - powiedział szybko Niall, na co Louis tylko wywrócił oczami.
- Ja idę do kina wraz z Danielle. Dzisiaj jest ostatni dzień w którym się widzimy podczas rozłąki która zapewne będzie trwała z cztery miesiące. - powiedział smutno Liam, ale było widać, że się cieszył.
- Ja idę na spotkanie z kimś... - powiedział tajemniczo Louis a Harry się zaśmiał. Louis walnął go w ramię.
- Ja muszę iść coś załatwić. - powiedział szybko loczek, a ja spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się do mnie słodko i pocałował mnie w policzek i po sekundzie już go nie było.
- Idziemy? - wstał Zayn, a ja kiwnęłam głową idąc za nim.
- Gdzie masz gitarę? - spytał się, spoglądając na mnie trochę zdenerwowany.
- W pokoju. - posłałam mu uśmiech. - Poczekaj tutaj, za chwilkę będę. - po moich słowach szybko poszłam na górę, oraz wróciłam bardzo szybkim tempem. Nie wiedząc dlaczego byłam strasznie podekscytowana. Miałam scenę w głowię, w której perfekcyjnie mogę zagrać każdą piosenkę, którą ktoś mi zaproponuję. Miałam nadzieję, że to się spełni.
- To idziemy do parku tak? - zaczęłam, gdy akurat wyszliśmy z hotelu. Zayn zmarszczył swoje brwi, myśląc nad czymś uważnie.
- Tak. Znam jedno ciekawe miejsce. - powiedział uśmiechnięty. Odwzajemniłam uśmiech, przyśpieszając.

- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił Zayn bo pół godzinnym spacerze. Właśnie skręcił w jedną alejkę, wyprowadzając mnie na ogromny park. Obracając się w prawo wytrzeszczyłam swoje oczy. Właśnie przed nami stała ogromna wieża Eiffla. Trochę inaczej ją sobie wyobrażałam, ale byłam w szoku. Zayn złapał mnie za rękę i szybkim krokiem ciągnął mnie, skręcając w prawo. Pomimo upalnej pogody, znalazł idealne miejsce. Mały kącik na polanie, oraz ogromny cień, który został stworzony przez ogromne drzewo, przez które idealnie mieliśmy widok, na ludzi w parku. Oni trudno mogli nas zauważyć, ale my ich dokładnie. Uśmiechnęłam się i z podekscytowaniem spojrzałam na gitarę. Delikatnie wzięłam ją do ręki, zastanawiając się jak ją złapać. Przez chwilę się przypatrywałam gdy nagle coś mi się przypomniało.
- Zayn.. - zaczęłam. - Dlaczego nigdy nie grasz na koncertach? W sensie, że na gitarze..
 Chłopak westchnął spoglądając na trawę. Swoimi palcami delikatnie po jej przejechał, po czym zacisnął swoje palce, wyrywając ją. Oczy miał przymknięte jakby się zastanawiał.Wziął głęboki oddech.
- Żeby być szczery.. Nikt, zupełnie nikt oprócz ciebie nie ma pojęcia, że umiem grać na gitarze. Zresztą, nawet jeśli miałbym grać to nie jestem na tyle dobry jak Niall. Przed publiką bym się również stresował.. - wzruszył ramionami, spoglądając na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Przez chwilę się w nie wpatrywałam, myśląc nad jego słowami.
- Dlaczego nikt nie wie, oprócz mnie? Przecież jestem kolejną twoją przyjaciółką, na pewno jest ktoś komu bardziej ufasz niż mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma. - po raz kolejny wzruszył ramionami kręcąc głową. - Bo widzisz.. ty masz w sobie coś takiego, co przyciąga ludzi do ciebie. - parsknął śmiechem. - Od razu wiedziałem, że mogłem tobie zaufać. Jesteś wyjątkowa. Oczywiście wyjątkowa jako przyjaciółka. - posłał mi swój słodki uśmiech.
  Poczułam jak w środku robi mi się ciepło. Po raz kolejna osoba powiedziała mi, że jestem wyjątkowa. Nie rozumiałam tego. Byłam kolejną osobą na ziemi, która myślała, że jest beznadziejna, a przyjaciele w bardzo szybkim sposób potrafią to zmienić.
- A gdzie się nauczyłeś? W sensie, grać. - spytałam się zmieniając temat. Czułam się dziwnie w jaki sposób do mnie mówił, więc wolałam tego uniknąć. Malik zmarszczył swoje brwi, jakby poszedł myślami wstecz.
- Sam. Mój tata za młodych lat lubił sobie pograć. Kiedyś jak nikogo nie było w domu, poszedłem na strych  poszukać moim starych słuchawek gdy natknąłem się na moją pierwszą w życiu gitarę. Po drodze znalazłem różne nuty i jakoś wyszło, że się nauczyłem. Za każdym razem jak nie było nikogo w domu, chodziłem tam, zamykałem się i byłem w zupełnie innym świecie. - zakończył swoją historię, a ja z szeroko otwartymi oczami na niego spojrzałam.
- Jakim cudem, nauczyłeś się grać?! I do tego sam?
- Ma się swoje sposoby. - puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam. - Najpierw mi powiedz jak mam trzymać tą gitarę. - powiedziałam z bezradnością. Zayn się zaśmiał głośno, a ja go walnęłam w brzuch.
- Hej! Jestem nowa - wytknęłam mu język, a on spoważniał i biorąc do rąk gitarę, powoli obok mnie ukucnął i delikatnie mi ją ustawił. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
- Jeśli coś mi wyjdzie nie tak to nie moja wina. Nie grałem od X-factora więc mogłem coś zapomnieć, więc jeśli chcesz się wycofać czy coś to bardzo chętnie się na to mogę zgod...
- ZAYN! - krzyknęłam uciszając go. - Wszystko dobrze wyjdzie. Wierzę w ciebie. - uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam, a on po raz kolejny obok mnie ukucnął.
- Prawą rękę połóż tutaj. - delikatnie pokazał mi miejsce. Zrobiłam jak kazał. Przez kolejne minuty uczył mnie najlepszego trzymania gitary. Wszystko było skomplikowane do zapamiętania, ale z każdą minutą było o wiele łatwiej.
- Nie wychodzi mi. - powiedziałam rozpaczliwie. - Dlaczego za każdym razem jak chcę przejechać po strunach to zamiast pięknego idealnego dźwięku wychodzi jakieś głupie brzdąkanie?
- Ej! Pierwsza lekcja nigdy nie jest prosta. Zresztą tobie wychodzi dobrze więc nie mam pojęcia jaki ty problem w tym widzisz! - pogłaskał mnie opiekuńczo po ramieniu, śmiejąc się pod nosem.
- Ta jasne. Tobie na pewno dobrze wyszło już za pierwszym razem. A mi? Urgh. - warknęłam.
- Nie można mieć wszystkiego. Taniec jest czymś co ci najlepiej wychodzi i przecież musi być jakaś rzecz która ci nie wychodzi. - powiedział.
- Ale ja chcę grać na gitarze. I masz rację, są rzeczy które mi nie wychodzą. Zresztą.. powiedz mi co ty takiego widzisz w moim tańcu? Jestem kolejną tancerką, która jest w swoim świecie za każdym razem jak tańczy. Zapewne rozumiesz to uczucie, gdy śpiewasz. Ale ciebie można ocenić. Śpiewasz wyjątkowo, a ja? Tańczę jak każdy inny. - powiedziałam starając dać mu do zrozumienia, że tak naprawdę nie jestem taka dobra. Przecież jestem kolejną tancerką, która tańczy tak samo inni tancerzy. Oczywiście czułam się wyjątkową, tańcząc wraz z  bardzo popularnym zespołem, ale.. czułam niedosyt. Sama siebie nie rozumiałam, przecież wszystko powinno być perfekcyjnie. Tak jak sobie wyobrażałam.
 Zayn na początku wywrócił oczami. Bardziej się do mnie przybliżył.
- Meggie. - zaczął, a ja już żałowałam swojego pytania. Zapewne powie mi swoje kazanie, a ja jak zwykle będę czuła się bardzo głupio. - Każdy. Dosłownie każdy ci mówi, że świetnie tańczysz, dlaczego tak po prostu nie możesz w siebie uwierzyć? Ja na początku nie uważałem siebie za wielkiego piosenkarza, ale miliony fanów mnie do siebie przekonało. Zrozumiałem, że jednak za coś muszę być sławny.
- Ja niestety nie mam milionów fanów. - powiedziałam szczerze.
- Jeszcze. - powiedział tajemniczo.
- Haha, bardzo śmieszne. - zaśmiałam się sarkastycznie. - Czy to prawda, że ciągle oglądasz się w lusterku poprawiając swoje włosy? - zadałam pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mi do głowy aby nie uniknąć tematu.
- Widzę co zrobiłaś. - zmrużył oczy. - Meggie nie uciekaj od tego!
- Przecież nie uciekam. Zresztą gdybym uciekła dawno by mnie tutaj nie było. A teraz zadałam ci pytanie, które za mną chodzi od ponad godziny. Przeczytałam gdzieś to na internecie i mi się przypomniało. - powiedziałam szybko, a on po raz kolejny wywrócił oczami. Co on tak wywraca dzisiaj oczami.. naprawdę jest chyba dziwny. Ale przystojny i dziwny.
- Prawda. Zresztą zawsze chcę wyglądać dobrze. To chyba jest dozwolone, prawda? - spytał się a ja tylko pokiwałam głową. Położyłam swoją głowę na jego nogach, przymykając oczy.
- Która godzina? - spytałam się.
- Piętnasta. - po jego odpowiedzi szybko wstałam.
- Harry! Miałam czekać na Harrego pod hotelem o Piętnastej dwadzieścia. Podobno coś dla mnie przyszykował.
- Oh. - podrapał się po karku Zayn. - To może już zaczniemy iść? Świetna lekcja tak w ogóle. - posłałam mu szeroki uśmiech i się szybko do niego przytuliłam.
- Dziękuje. - szepnęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy. - Jesteś wspaniałym przyjacielem. - Malik się zarumienił, a ja tylko się zaśmiałam po raz kolejny.
- Chodź już czas. - złapał mnie za ramię, ale go zatrzymałam słysząc mój telefon, który zaczął dzwonić. Szybko go odebrałam widząc na wyświetlaczu, że to Harry.
- Hello. - powiedziałam starając się usłyszeć głos Harrego, ale było trudno, słysząc jakieś głosy.
- Hey, hey. Słuchaj mam jedno pytanie, - przez słuchawkę usłyszałam jak bierze oddech. - Lubisz małe dzieci? - zdziwiłam się jego pytaniem. Zmarszczyłam brwi, wzdychając cicho. Skrzywiłam się niechętnie.
- No nie za bardzo. Można powiedzieć, że trochę nienawidzę. Mam niezbyt miłe wspomnienia na ten temat, a dlaczego się pytasz?
- Nic nic. Zobaczymy się niedługo, czekam. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam nadal zdziwiona, ale rozłączając się, szybko łapiąc Zayna za rękę, pobiegliśmy w stronę hotelu.

Po pożegnaniu się z Zaynem, poszłam szybko do swojego pokoju odkładając moją nową gitarę. Przy wejściu zastałam Laurę, która prychnęła na mój widok. Kurczę, jaki ona ma problem?
- Problem znowu jakiś masz?  - powiedziałam, biorąc do ręki klucze od pokoju, oraz przebierając buty.
- Nie. Chciałam się tylko upewnić, czy wiesz o Lux. - powiedziała, a ja zatrzymałam się w półkroku.
- Lux? O kim mówisz. - zmrużyłam oczy.
- O nikim. - szybko zmieniła temat, a ja tylko westchnęłam kiwając głową. Z każdym dniem ta dziewczyna dziwaczeję.
- Nie mam czasu. Miłego dnia życzę. - warknęłam wychodząc z pokoju. Postanowiłam od razu pójść po Harrego. Nie odbierał telefonu, co było dziwne. Windą szybko dostałam się na powyższe piętro i chcałam zapukać do drzwi, ale zauważyłam, że są uchylone. Położyłam swoje palce na framudze drzwi, pochylając się. Słyszałam jakieś głosy więc zrobiłam krok do przodu. Była idealna cisza, ale było słychać rozmowę Louisa z Harrym.
- Stary, musisz jej powiedzieć. Jeśli ty tego nie zrobisz to ja. Nie okłamuj Meggie. - usłyszałam głos Louisa i się zdziwiłam. O czym oni chcieli mi powiedzieć?
- Nie powiem jej o Lux. Zdenerwuję się.
- Skąd wiesz.? Nawet z nią o tym nie rozmawiałeś!
- Tak, ale.. - nagle głos Harrego zawisł w powietrzu w momencie kiedy zauważył moją postać stojącą w korytarzu, patrzącą na nich ze zdziwieniem.

niedziela, 20 maja 2012

Rozdział 20 X

Mam już połowę napisanego 21 rozdziału, ale dodam go dopiero jutro:) Muszę jeszcze dopisać kilka scen<3

Długo się zastanawiałam nad tym blogiem i postanowiłam, że będę pisać rozdziały w zupełnie innej perspektywy. Jeśli wam się nie podoba to zawsze możecie to napisać w komentarzu:) Ale spróbuję! I zostaw po sobie ślad X

HAHA COŚ MI NIE WYSZEDŁ ROZDZIAŁ WIĘC SIĘ NIE DZIWIĆ!
Długowłosa szatynka idąc w ramię w ramię wraz ze swoim chłopakiem w kręconych lokach, wzdychnęła cicho.
- Coś nie tak? - spytał się, zastanawiając się co zmartwiło jego dziewczynę.
- To już nie można sobie powzdychać? - zaśmiała się, przytulając się do jego ramienia. Brunet uśmiechnął się do niej  z wyraźną ulgą na jego twarzy.
- Można. - pochylił się składając na jej ustach bardzo delikatny pocałunek. Meggie odwzajemniła pocałunek, w między czasie kładąc swoje delikatne dłonie na jego twarzy. Zaczęła swoimi opuszkami palców gładzić jego policzek. Harry jęknął cicho przegryzając jej dolną wargę.
- Proszę was. - wywrócił oczami Louis, jednocześnie mając rozbawioną minę. - Nie chcę zostać wujkiem.
- Daj im spokój. - zaśmiała się Jess, podchodząc do swojej przyjaciółki. - A tak właściwie to gdzie idziemy? - rozejrzała się niepewnie. Nie należała zbytnio do osób które przepadają za ciemnością. Zazwyczaj kojarzyło się jej to z duchami, zboczeńcami, potworami i innymi stworzeniami które nie istnieją ale są tylko jedną wielką bujdą. Wiedziała, że ma obok sobie przyjaciółkę wraz z pięcioma chłopakami, którzy w każdej chwili by jej pomogli, ale nadal czuła się niepewnie. Taka już się urodziła.
- Na miasto. Podobno jest tutaj duże centrum handlowe, które jest otwarte całą dobę. - powiedział tajemniczo Niall. - ciekawe czy mają tam Nandos. Ostatnio nic nie jadłem, głodny jestem. - jęknął łapiąc się za brzuch. Liam pokręcił tylko głową patrząc na niego spode łba.
- Ostatni raz jadłeś przed koncertem. Dwa hamburgery, plus frytki i cola. Nie wiem jakim cudem jesteś jeszcze głodny? - blondyn nie spoglądając na swojego przyjaciela, przyśpieszył idąc na sam przód, zauważając ogromny budynek, do które zapewne wszyscy mieli się udać. Meggie złapała swoją przyjaciółkę za ramię i uśmiechnięte weszły do budynku, wraz z idącymi za nimi chłopakami.
- Harry? - powiedziała niepewnie Meggie widząc tłum ludzi. - A czy fanki ciebie nie rozszarpią? Bo wiesz.. jesteś sławny.. - przełknęła ślinę.
Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie rozszarpią. Nie zauważyłaś idącego za nami ochroniarza? - zaśmiał się. Meggie się odwróciła i rzeczywiście zauważyła za sobą muskularnego faceta, który miał czujną minę rozglądając się  na boki. Trochę ją to rozbawiło, więc cicho zachichotała.
- Najwidoczniej jestem ślepa. - powiedziała.
- Tam jest sklep z okularami, a tam okulista.- wskazał palcem na sklep przede nią.
- EJ! - walnęła go w ramię, a on nic sobie z tego nie robiąc zaczął się śmiać. - Przepraszam, że ciebie uraziłem. - powiedział swoim powolnym tonem, a ona tylko wywróciła oczami.
- Wybaczy pani, ale muszę wstąpić do tego sklepu! - wskazał na sklep, w którym sprzedawali Conversy wraz z Vansami.
- Liam idziesz? Też chciałeś zakupić nową parę. - spytał się Liama, a gdy ten kiwnął głową, Harry wszedł do sklepu.
- Ja muszę załatwić sobie nowe spodnie. - odezwała się nagle Jess. Meggie spojrzała na nią tajemniczo a ta tylko wzruszając ramionami poszła w swoich kierunku.
- Ja idę do NANDOS!- krzyknął Niall i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- No to zostaliśmy tylko my. - Meggie uśmiechnęła się nieśmiało do Zayna, który właśnie obok niej stanął.
- To może się przejdziemy? - spytała się niepewnym głosem.
- Jasne.
Na początku szli w ciszy, patrząc na siebie nieśmiało. Meggie tego nie rozumiała. Przecież jeszcze tak niedawno byli dobrymi przyjaciółmi a wszystko się nagle zmieniło. Nie rozumiała zachowania Zayna. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie chciała się go pytać, aby go nie wkurzyć. Niestety już na tyle go poznała, wiedząc, że zapewne nie będzie tym zadowolony. Westchnęła cicho, spoglądając na nieznajomych dla niej francuzów. Nie rozumiała ani jednego słowa, które słyszała, ale się tym nie martwiła. To było coś niezwykłego będąc tutaj, spełniając swoje marzenia. Czuła, że podjęła dobrą decyzję. Ma cudownego chłopaka, przyjaciół, taniec był dla niej wszystkim, więc czym się tutaj martwić? Nagle Zayn się zatrzymał przed sklepem muzycznym.
- Możemy tam wejść? - spytał się nieśmiało, a ona tylko kiwnęła głową.
Skierowała swoje kroki, idąc za Zaynem. Poczuła jego perfumy. Pachniał inaczej niż Harry. Był tak samo pociągający jak ten Harrego, ale ten miał coś w sobie.. czego nie mogła zrozumieć. Uśmiechnęła się sama do siebie, ale nagle przestraszyła się swoimi myślami. O czym ja myślę Skrzywiła się. Zauważyła Zayna, który obserwował gitary. Podeszła do niego niepewnie. Zdziwiła się. Przecież to Niall zawsze był ten od "Gitary" Czyżby Zayn..?
- Umiesz grać? - spytała się.
Zayn podskoczył, odwracając się ze strachem.
- J-ja.. nie, nie. Tak tylko sobie oglądam. - spuścił wzrok i szybko chciał odejść, ale Meggie mu na to nie pozwoliła. Złapała go za ramię, pociągając go w swoją stronę.
- Umiesz grać? - poruszyła zabawnie brwiami, co rozbawiło Zayna.
- Tak jakby. Znaczy.. umiem. Od jakiś pięć lat, ale nikt o tym nie wie. No oprócz ciebie.
- Mam się czuć wyjątkowa? - Meggie spytała się, spoglądając mu w oczy.
- Już dawno była... znaczy tak chyba. - zakłopotał się. Zdziwiła się, ale nic nie powiedziała.
- A nauczysz mnie? - spytała się. Zawsze chciała się nauczyć grać na gitarze ale jakoś nigdy nie było specjalnej okazji.
- Yyyy no nie wiem.
- Proszę? - spojrzała na niego z miną szczeniaczka. Zayn nie mogąc się oprzeć kiwnął głową a ta szcześliwa rzuciła się mu na szyję. - Dziękuję! - uśmiechnęła się szeroko na co Zayn się zaśmiał głośno.
- Kiedy pierwsza lekcja? - Zayn podniósł jedną brew do góry. - Dzisiaj wieczorem jeśli chcesz.
- No jasne! - szczęśliwa, podeszła do gitary i biorąc ją, podeszła do kasy.
- Co robisz? - zdziwił się, dołączając do niej.
- Musisz mnie na czymś nauczyć, prawda?
Zayn tylko kiwnął głową. karcąc się w myślach za swoją głupotę. Trochę się zdenerwował, lecz nie był zbyt pewny dlaczego. Miał nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
***
- Szukamy was wszędzie! - krzyknął Louis  zauważając swoich przyjaciół wychodzących z zakrętu.
- To wy nas zostawiliście! - oburzyła się Meggie, podchodząc do Harrego, który obdarował ją jednym ze swoich słodkich uśmiechów, oraz soczystym buziakiem.
- Paul żeby się na nas nie wkurzył. Już dawno powinniśmy być w hotelu. - skrzywił się Harry, na co wszyscy spojrzeli na siebie z przestraszeniem.
- BIEGNIEMY! - krzyknęli i wybiegli z budynku, biegnąc sprintem do miejsca w  którym mieli wybrać się do hotelu.
***
- To...było.. męczące.. nie.. mogę.. złapać..oddechu! - krzyknął Liam, łapiąc się za serce. Oparł się o ławkę.
- Wszystko w porządku? - spytała się Jess.
- Tak, tak. Możemy biegnąc dalej. - zaśmiał biegnąc dalej.
Gdy dotarli do hotelu akurat byli na czas co wszystkich zadziwiło. Wzruszyli tylko ramionami i wsiedli do autobusu, dojeżdżając do hotelu.
- Jutro gdzieś cię zaprowadzę. - szepnął Harry do ucha Meggie. Poczuła jak po jej skórze przechodzi gęsie skórka i nie mogąc się powstrzymać, przycisnęła swoje usta do niego, napawając się jego zapachem, oraz samym nim. Czuła się niesamowicie. Harry przyciągnął swoją dziewczynę bliżej siebie.
- Ciekawe gdzie. - powiedziała, odrywając się od jego ust.
- Zobaczysz. Zresztą to ma być niespodzianka, więc lepiej ci tego nie będę mówić, bo wtedy nie będzie niespodzianki, która miała się okazać niespodzianką, której nie mogłaś odkryć. - Meggie zaśmiała się nad jego słowami.
- Nie wiem co ja już mówię. To wszystko przez ciebie. To ty doprowadzasz mnie do takiego stanu. - walnęła go w ramię.
- ZA CO?! - oburzył się, przesuwając się na drugi koniec siedzenia.
- Za nic. Nudzi mi się. - jęknęła.
- Jesteś niesamowita. - powiedział zdumiony, na co się tylko sama do siebie uśmiechnęła. - Się wie!
- Meggie.
- Harry.
- Meggie.
- Haaarryyyyyy
- MEGGIEEEEEEEEEE
- HAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRYYYYYYYY. - zaczęli mówić coraz głośniej, na co niektóre osoby spojrzały na nich zaskoczone.
- Spać. Spać. Spać. Mam ochotę wskoczyć do mojego łóżka i nie budzić się przez kolejny miesiąc. - marudził Harry.
- Gdybyś zasnął na miesiąc, to byś nie miał możliwości spędzania z taką cudowną osobą jak ja. - powiedziała pewnym głosem jego dziewczyna.
- Who cares? - oznajmił, na co Meggie walnęła go w ramię po raz drugi.
- EJ! Niedługo mi to ramię odpadnie jak będzie mnie tak ciągle w nie bić. Harry na to nie zasługuję. - zasmucił się.
- Kocham cię. - powiedziała nagle Meggie, przytulając się do niego.
- Ja ciebie też. - musnął delikatnie jej usta, przytulając ją bardziej bliżej siebie.
Czego się nie robi dla kobiet. Pomyślał.

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 19 X

Nie było tak długo, ale weny brak.  Nowy prawdopodobnie w następną niedzielę. Zapraszam do czytania 19 rozdziału!:D
 Nie mogłam się doczekać przyjazdu do Francji. Aktualnie wszyscy jesteśmy na lotnisku, aby następnie wsiąść w samolot i wylądować w Paryżu. Miał tam się odbyć jeden koncert wieczorem, po czym następny dzień wolny - co nam daję wielkie szanse na zwiedzanie. Potem następnie w samolot i jeszcze lecimy do innego miasta. Wszystko było naprawdę skomplikowane i bardzo dziwne jak dla mnie. Niby jest to trasa po Anglii i Irlandii, ale tak naprawdę lecimy do Francji.
  Westchnęłam i usiadłam na krześle obok odprawy. Byłam naprawdę zmęczona. Miałam ochotę położyć się do łóżka i zasnąć nie budząc się przez kolejny tydzień. Niestety wiedziałam, że to jest niemożliwe, więc zostało mi tylko czekanie na samolot, który się opóźniał przez pogodę. Wichura i ulewa była taka ogromna, że podobno samolot ma problemy przy lądowaniu. Trochę się bałam, ale przecież nikt nie powiedział, że umrę w katastrofie lotniczej. Dowiedziałam się, że mamy jechać samolotem prywatnym wraz z One Direction. Podróż zapewne będzie trwała z pół godziny, albo z półtora ze względu na pogodę, zresztą od Anglii do Francji było bardzo blisko, więc jakoś ta myśl mnie pocieszała, że akurat dzisiaj już zobaczę piękny Paryż. Uwielbiam to miasto. Byłam tutaj już kilka razy na wycieczce szkolnej, ale teraz jestem tutaj spełniając swoje marzenia. To jest niesamowite.
- Nie mogę się doczekać! Szkoda, że nie ma ze mną Eleanor. - powiedział smutno Louis.
Eleanor.. Eleanor.. coś mi mówiło to imię. Ah! Dziewczyna Louisa. To musiało być dla niego bardzo trudne, nie widząc ją przez miesiące. Zauważyłam, że chłopak ciągle spędza czas pisząc sms-y więc się domyśliłam, że to zapewne z nią cały czas piszę, albo rozmawia. Zawsze na jego twarzy był przyklejony ogromny uśmiech za każdym razem jak z nią pisał. To normalne jak jest się zakochanym.
- Zobaczysz się z nią za dwa miesiące. - powiedziałam posyłając mu swój uśmiech.
- Racja. - przyznał cicho. - Ty jesteś szczęściarą. Masz Harrego tuż przy sobie przez cały ten czas. - odparł i się zaśmiał lekko.
- Tak. - zaśmiałam się cicho, kładąc głowę na kolanach Harrego, który słysząc swoje imię, zjawił się, siadając obok mnie. Głaskał mnie po włosach, na co lekko zamruczałam.
- Podoba się? - szepnął mi cicho do ucha, na co się zarumieniłam, wstrzymując oddech. Jejciu, jak on ślicznie pachniał. Czułam się trochę niekomfortowo, ale nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Wszyscy byli zbyt zmęczeni wczorajszym występem ale również podekscytowani dzisiejszym dniem. Przymknęłam lekko czy.
- Długo jeszcze? - nagle podniosłam się, spoglądając zrezygnowana w stronę okna. Na zewnątrz nadal panowała wichura. Przecież rano była taka śliczna pogoda, która zmieniła się bardzo szybko.
- Podobno za minutę ma lądować. - oznajmił nagle Paul zjawiając się tuż przy nas.
- Nareszcie. - krzyknęli nagle wszyscy w tym samym momencie, na co się zaśmiałam. Wstałam z pomocą Harrego, biorąc swój bagaż. Wszyscy ustawili się w kolejce. Niestety byłam na samym końcu, przez co się oburzyłam.
- Usiądziesz obok mnie. - uśmiechnął się szeroko Harrego, na co poczułam się o wiele lepiej.
- Jasne.

Lecimy już pięć minut, a ja już poczułam jak przymykają mi się oczy.
- Jak zaśniesz, to nie zobaczysz ślicznego widoku Paryża. - powiedziała do mnie przyjaciółka, która siedziała obok Laury.. LAURY? Skąd on się wzięła tuż naprzeciwko nas? Jess widząc moje spojrzenie, wyjęła z kieszeni swój telefon. Szybko coś napisała i po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa.
Wepchnęła się. Nie wiem dlaczego, przecież jest tyle pełnych miejsc. 
 Ja już się domyśliłam dlaczego. Nie lubiłam tej dziewczyny i miałam ochotę oznajmić to całemu światu, ale pomyślą mnie za jakąś wariatkę. Zostało mi tylko ignorowanie jej osoby i zajęcie się Harrym, który własnie położył rękę na moim kolanie. Serce mi przyśpieszyło i się do niego przytuliłam.
- I'm gonna live my life, no matter what we party tonight! - krzyknął nagle Niall.
- Justin Bieber obsession. - zaśmiał się Liam, na co Niall wywrócił oczami i wzruszył oczami.
- Kocham go. I jego wszystkie piosenki. Słyszeliście Turn To You? KOCHAM JĄ!
- Żeby tylko Justin to słyszał. - wybuchłam śmiechem, chowając twarz w zagłębieniu szyi Harrego.
- Byś tylko widziała, jak mu oznajmiliśmy, że z nim się mamy spotkać. Krzyczał jak dziewczynka, ale bynajmniej spełniło się jego marzenie.
- Tak, tak. Jasne, najlepiej mnie upokorzyć przy wszystkich tancerzach.
- Oj, kochanie. Nie smuć się. Będziesz jeszcze miał szansę swojego idola spotkać. - powiedział słodkim głosem Louisem. Blondyn wiedząc , że tylko wszyscy sobie żartują to uśmiechnął się sam do siebie.

- Jejciu, ale pięknie! - krzyknęłam strasznie podekscytowana.
- Orgazm na widok Paryża. - powiedziała sarkastycznie Laura, na co obmierzyłam ją wzrok. Już miałam coś powiedzieć, ale Harry zamknął mi usta pocałunkiem. Zdziwiona otworzyłam szeroko oczy, ale szybko je zamknęłam rozkoszując się chwilą.
- Mmm.. - oderwałam się, spoglądając w jego oczy.
 Nie mogąc się powstrzymać zerknęłam w jednej sekundzie na Laurę, która wkurzona zapięła pasy, czekając na lądowanie. Po chwili wszyscy zrobili to samo. Czułam się naprawdę bardzo podekscytowana i nie mogłam się doczekać dzisiejszego koncertu. Kroki, wszystko miały być takie same, więc mamy mieć tylko jedną próbę. Chłopcy oczywiście przy lądowaniu muszą od razu lecieć na próbę dźwięków, a my do Hotelu się rozpakować i przyszykować na dzisiejszy wieczór.
 Po około piętnastu minutach, wszyscy wstali, idąc do wyjścia. Natknęłam się po drodze na Zayna, który widząc mój wzrok od razu spuścił wzrok na swoje buty, odchodząc szybkim krokiem. Naprawdę nie miałam pojęcia co było przyczynom jego zachowania. Był moim dobrym przyjacielem, a nagle wszystko się zmieniło. Poczułam łzy w oczach, ale szybko je powstrzymałam, nie chcąc martwić Harrego.
- Jest problem. - powiedział Paul, akurat gdy wszyscy zebrali się w jednym pomieszczeniu. W pokoju, do którego kazano nam wejść.
- Mnóstwo fanek czeka na lotnisku, jak w środku i na zewnątrz. Nie chcemy sytuacji które miała miejsce  ostatniego tam pobytu, więc musimy się rozdzielić. Podzielcie się szybko w kilka małych grup i każdego z was ochroniarz wyprowadzi. Niestety z wczorajszego wydarzenia, wszyscy mówią o ' sławnych ' tancerzach, więc jesteście powoli rozpoznawalni, a najbardziej ty Meggie. - zakończył swój monolog Paul, na co wytrzeszczyłam oczami.
- Ja? Dlaczego ja najbardziej? - spytałam się trochę wystraszona.
- Pojawiło się mnóstwo zdjęć twoich i Harrego. Cały tumblr i twitter o tym huczy. Nie radzę ci czytać komentarzy na ten temat. - skrzywił się na co wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Nie sądziłam, że aż to tak wygląda. Harry złapał mnie za rękę którą szybko uścisnęłam.
- Ale na razie. To wy jesteście najbardziej rozpoznawalni więc proszę nie róbcie głupot. - wzrok Paula skierował się na zespół, na co wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, przygotujcie się i za 5 minut wychodzimy.
 Na pierwszy ogień poszedł Niall wraz z Liamem i dwoma tancerzami. Potem Jess niestety wraz z Jamesem i    Louisem. Następnie Laura wraz z pięcioma innymi tancerzami a na koniec ja, Harry i Zayn, oraz dwójka innych tancerzy. Trzymałam zawzięcie rękę Harrego i nagle poczułam jak zabrakło mi na chwilę oddechu. Otoczyło nas około pięciu ochroniarzy a to co zobaczyłam owinęło mnie w szok. Krzyki, piski, rozprzestrzeniły się po całym budynku.
- ZAYN! MARRY ME!
- HARRY SHOW ME YOUR NIPPLES!
- WHO IS THAT GIRL NEXT TO HARYY? OH MY GOD.
Skrzywiłam się. Były strasznie głośne i w tej chwili współczułam im sławy. Fajnie mieć fanów którzy zawsze ciebie wspierają, ale niestety nie wszystkie. Szybkim krokiem wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do samochodu. Fanki próbowały się przedrzeć przez tak zwanego ' żółwia ' jak zawsze ja to nazywam, ale ochroniarze byli wielcy, przez co fanki słabo widziały. Szybko wsiedliśmy do samochodu i wzięłam oddechy.
- O mój boże. - powiedziałam.
- My tak mamy cały czas. - skrzywił się Zayn i oparł głowę o szyje. - Ale i tak ich kochamy.
- Dokładnie. - uśmiechnął się Harry wraz z Louisem, który znajdował się w tym samym samochodzie co my.
- Gdzie reszta? - spytałam się.
- Wszyscy są rozdzieleni na kilka samochodów. Teraz do hotelu. A my na próbę dźwiękową. - odpowiedział Zayn a ja tylko przytaknęłam.

- Ale ja nie chcę być z nią w pokoju! - krzyknęła Laura, a ja zszokowana patrzałam na kobietę, która dała nam klucz.
- Mam tutaj wyraźnie napisane, że jesteście razem w pokoju. Przepraszam, ale nie mogę tego zmienić, a teraz proszę skierować się albo do windy. Jak wolicie. - dała nam klucz, a ja wkurzona zaczęłam iść szybkim krokiem. Pierwszy dzień w Paryżu, zaczął się naprawdę niesamowicie. Fanki, teraz ten głupi pokój w którym mam znajdować się wraz z Laurą. Przecież my tam się pozabijamy!
- Dlaczego ty masz klucz? Ja powinnam go dostać. Jestem od ciebie starsza.- na jej słowa wybuchłam głośnym śmiechem.
- O ile? 3 miesiące? 4? Nie żartujesz sobie ze mnie, czasami? Jeśli byłabyś starsza to byś bynajmniej się bardziej dojrzalej zachowywała niż teraz. - powiedziałam wchodząc do pokoju. Zajęłam pierwszy lepsze łóżko i nawet nie zwracałam uwagi na wygląd. Wszystko wyglądało prawie tak samo jak w Londynie. Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Teraz tylko czekać godzinę na autobus, który ma nas wszystkich zawieść na próbę.

- DZIĘKUJEMY WAS ZA WASZE PRZYJŚCIE! KOCHAMY FRANCJĘ! - krzyknęli chłopcy na zakończenie koncertu, machając fankom. Piski, wrzaski można było słychać w całym budynku. Poczułam jak po twarzy spływają mi łzy. Byłam niezmiernie szczęśliwa. Wszystko było takie niesamowite i nierealne.. Dzisiejszy wieczór był wspaniały. Chłopcy wspaniale zaśpiewali, wszystkim dobrze wyszły kroki i się dowiedziałam, że wszystko było nagrywane. Jess do mnie przybiegła i mnie do siebie przytuliła.
- Było cudownie.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Teraz do hotelu, tak? - spytałam się przechodzącego Paula obok nas.
- Nie słyszeliście? Macie jeszcze godzinę dla siebie. Wszyscy mnie prosili, że chcą mieć pozwolenie na zwiedzanie Paryża, więc idźcie zabawcie się. - powiedział, a ja zszokowana się mu przypatrywałam.
- Ja myślała...
- Myślałaś, że jestem tym jednym z surowych, prawda? Nie wierz plotkom na mój temat. - zaśmiał się, a ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
- Kochanie! - krzyknął do mnie Harry przytulając od tyłu, a ja się odwróciłam i prawie się na niego rzucając przytuliłam go do siebie i pocałowałam namiętnie. - Spokojnie, mamy cały wieczór. - poruszył brwiami, a ja tylko zagryzłam wargę.
- Jakie plany? - spytałam się, łapiąc go za rękę.
- Spacer. - uśmiechnął się. - Oczywiście z resztą zespołu. - zaśmiał się, widząc widok chłopców którzy akurat do nas podeszli, wraz z Jess.
- Gotowi? - spytałam się i odłączając się od Harrego, podeszłam do mojej przyjaciółki. Miałam zamiar z nią spędzić dużo czasu. Chciałam wszystkich chłopaków dobrze poznać. Nie na imprezie, ale dowiedzieć się o nich wiele więcej rzeczy. Są naprawdę wspaniałymi chłopakami i nie chciałam tracić przyjaźni Zayna. Spojrzałam na niego smutna, a on widząc mój wzrok, spuścił od razu swoją głowę w dół. Dałam znak Jess i niepewnie do niego podeszłam.
- Nie wiem co zrobiłam. - zaczęłam, a on zaskoczony na mnie spojrzał. - Ale proszę, nie chcę tracić twojej przyjaźni. - powiedziałam smutnym głosem.
- Przepraszam. - powiedział. - Za to, że byłem taki niemiły.. po prostu... zresztą nie ważne.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Nie. Nie ważne. Przyjaciele? - podał mi swoją dłoń, a ja ją od razu przyjęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Przyjaciele.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 18 X

Mam wrażenie, że z każdym nowym rozdziałem, mam coraz mniej komentarzy i jakby nikt nie czytał mojego bloga:S Bardzo cię proszę, zostaw po sobie jakiś chociaż ślad! Jak chcesz być powiadomionym o nowym rozdziale to mi napisz to na twitterze @Roksibelikov
-Proszę, uspokój się. Powiedz wszystko powoli. - powiedziałam spokojnym głosem, starając się ją jakoś uspokoić. Odgarnęłam jej kosmyk włosów za ucho.
- To o Jamesa chodzi, prawda? - gdy tylko wypowiedziałam jego imię, moja przyjaciółka zaczęła płakać coraz głośniej.
- Jeśli mam ci pomóc, to musisz mi wytłumaczyć co się stało. - po raz kolejny chciałam spróbować, ale się nie dało. Zastanawiałam się co takiego James zrobił, że Jess przez niego tak cierpi. Dlaczego w dzisiejszych czasach, jest bardzo trudno komukolwiek zaufać? Szczególnie chłopakowi. Nie lubiłam patrzeć na cierpienie moich bliskich. Nieprzyjemne uczucie. Siedząc bezradnie na łóżku, przytulając do siebie moją przyjaciółkę, która cierpiała, nie było dla mnie niestety fajnym zajęciem.
- Obiecaj mi coś. - załkała spoglądając na mnie swoimi dużymi, zapłakanymi oczami. - Obiecaj, że nadal przy mnie będziesz. Nie zależne od tego co się stanie.
- Obiecuję! - powiedziałam stanowczo. - Wszystko co mi powiesz, zatrzymam w sobie. Twój sekret będzie ze mną bezpieczny. Zawsze był. Pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, nawet jeśli mamy jakąś kłótnię. Jesteśmy jak siostry, więc proszę zaufaj mi. - pocałowałam ją w czoło.
 Brunetka podniosła się, podpierając się na swoich łokciach. Spojrzała w dół na swoje ręce i głęboko westchnęła.
- Jak była impreza.. -zaczęła. - Na przywitanie nas wszystkich. Poszłam do pokoju wraz z Jamesem i.. zaczęliśmy nagle całować. Na początku wszystko było niewinnie. Romantycznie można powiedzieć. - uśmiechnęła się do siebie smutno. Lecz ja nadal zastanawiałam się do czego ona zmierza. - Nagle.. położyliśmy się na łóżku, nie przestając się całować. Później zdjął moją sukienkę.. ja jego spodnie i wiesz co dalej. - skrzywiła się. - To był mój pierwszy raz. Chciałam aby był cudowny, wyjątkowy, a wyszło jak wyszło. Żałuję tego. Bardzo żałuję.
 Przyglądałam się mojej przyjaciółce w skupieniu. Doskonale ją rozumiałam. Ja również nie chciałabym stracić dziewictwa tak szybko.
- Ale to nie wszystko. - kontynuowała, patrząc się w oddal, jakby była w jakimś transie. - Dzień później, James zaczął mnie unikać. Na początku myślałam, że to zapewne z tamtej nocy, ale on nawet nie chciał o tym rozmawiać. Dzień później mnie za to przeprosił, ale on się później zmienił. Dzisiaj po koncercie mnie zaczął nachalnie całować, ale ja nie czułam tego co wcześniej. Poczułam jak moje nagłe zauroczenie zniknęło. Tak po prostu. Chciałam się od niego oderwać, ale był za silny. Więc wkurzona kopnęłam go w krocze. Uciekłam, a teraz wysłał mi sms-a, że z nami koniec, że jedyne czego ode mnie chciał to seksu. - powiedziała cicho i wybuchła po raz kolejny płaczem.
 Wpatrywałam się w moją przyjaciółkę z szokiem wymalowanym na mojej twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Wtedy Harry miał rację. Dlaczego ja go nie posłuchałam i od razu nie porozmawiałam o tym z Jess?
- Tak mi przykro. - powiedziałam smutno, oraz przytulając do siebie Jess. Moja przyjaciółka miała dużo chłopaków, ale na początku traktowała Jamesa na poważnie.
- Powinniśmy o tym porozmawiać z ..
- NIE! Nie możesz o tym nikomu powiedzieć! - zaprzeczyła szybko, oraz spoglądając na mnie z błagalnym wzrokiem. - Wszyscy będą mieli mnie za dziwkę.
- Jakim cudem? Dziewczyny w naszym wieku robią o wiele gorsze rzeczy. - wyznałam, starając się ją pocieszyć. - słuchaj, nikomu tego nie powiem, ale jeśli tylko jeszcze raz cię dotknie, to ja już sobie z nim porozmawiam - powiedziałam przez zaciśnięte oczy.
- Dziękuje. - przytuliła mnie do siebie.
- Nie ma za co. - posłałam jej ciepły uśmiech. - Ja dziękuje tobie, że mi to powiedziałaś.
- Jesteśmy w końcu przyjaciółkami. - powiedziała i położyła głowę na poduszczę.
- Wyśpij się. Z rana ciebie obudzę i się szybko spakujemy, bo podobno o dwunastej wyjeżdżamy do Francji.
- Już jutro? - zdziwiła się, ale bardzo szybko zasnęła.
Wstałam z jej łóżka i usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam głowę w tą samą stronę, a tuż przy wejściu pojawiła się Laura. Obmierzyła mnie wzrokiem i usiadła na swoim łóżku, wyglądając jakby była obrażona na cały świat.
- Masz jakiś problem? - spytałam się niepewnie, zakładając ręce.
- Nie . - warknęła.
-  Przecież widzę, nie jestem ślepa. - starałam się być spokojna, aby nie obudzić mojej przyjaciółki, ale niestety w towarzystwie Laury, było to bardzo trudne. Na początku myślałam, że jest naprawdę fajną dziewczyną, ale widocznie można się pomylić. 
- Nie mam żadnego problemu. A tak w ogóle, jak tam sprawy twoje i twojego chłopaka? - spytała niezbyt miłym tonem.-  I TUTAJ ja zabolało. Na początku udawała miłą, później te flirtowanie z Harrym, a teraz ta scena..Nie mogłam jej pozwolić, aby mną pomiatała tylko z powodu jej głupiej zazdrości.
- Chodzi o Harrego? Bardzo świetne, dziękuje. - posłałam jej sztuczny uśmiech i zabierając swoje rzeczy do spania, poszłam do łazienki, zostawiając w pokoju zaskoczoną Laurę.

 Po wykąpaniu się, wyszłam balkon aby spokojnie, zadzwonić do mojej mamy. Wiedziałam, że jest po pierwszej w nocy, ale mama zawsze miała problemy ze spaniem, więc dla niej nigdy to nie robiło różnicy. Przyłożyłam swój telefon do ucha, opierając się o barierkę, oraz spoglądając na widok Londynu. Pierwszy sygnał.. drugi sygnał.. trzeci, czwarty, dopiero po piątym usłyszałam głos swojej rodzicielki.
- Meggie, w końcu zadzwoniłaś. - powiedziała zmartwiona.
- Tak, przepraszam. Wystąpiły.. komplikację. - przełknęłam ślinę, wzdychając.
- Komplikację? - zdziwiła się. - Mam nadzieję, że niezbyt wielkie. Wszystko w porządku?
- Tak, tak. - powiedziałam szybko.
- Nie będę przyciskać. Widziałam twój występ na laptopie. Byłaś wspaniała! - powiedziała szczęśliwym głosem.
- Dzięku.. ale zaraz, zaraz. Jak to oglądałaś na laptopie? Umiesz w ogóle go obsługiwać? - zdziwiłam się, śmiejąc się.
-  Nie. - oburzyła się. - Ale twój brat umie. Wszedł na tego twithera czy jak to tam.. i tam obejrzałam wraz z nim. Jestem z ciebie taka dumna. To była jednak dobra decyzja.
- Wiem. I wcale nie byłam taka wspaniała. Byli lepsi ode mnie. - powiedziałam bardzo szczerze.
- Meggie, zawsze nie byłaś zbyt pewna siebie. - westchnęła, na co ja wywróciłam oczami.
- Wiesz, ja będę kończyć. Muszę się wyspać bo jutro jedziemy do Francji. - wiedziałam, że moja mama uwielbiała Francję. Podobno tata wyznał jej tam miłość po raz pierwszy.
- Baw się dobrze.. - powiedziała rozłączając się, a ja westchnęłam uśmiechając się lekko do siebie.
Usiadłam na chwilę na krześle i przymknęłam lekko oczy, wzdychając nocne powietrze. Była idealna cisza, było jedynie słychać odgłos podjeżdżających oraz oddalających się samochodów.
- Rozmyślania? - usłyszałam nad sobą głos i podskoczyłam, spoglądając w górę. Tuż nad moim balkonem, znajdował się drugi, na którym stał szanowny Zayn Malik.
- Pogięło cię?! - krzyknęłam. - Mogłam dostać zawału serca!
- Przepraszam. - zaśmiał się, odpalając papierosa.
- Nie wiem czy to takie śmieszne. - mruknęłam pod nosem, oraz zakładając nogę na nogę.
- Przepraszam. - wywrócił oczami. - Spakowana? - puścił do mnie oczko, na co lekko się uśmiechnęłam. Umiał rozładować sytuację.
- Jeszcze nie.. - wzięłam głęboki oddech, niepewnie spoglądając do góry, oraz przyglądając się Zaynowi. - Wiesz.. jesteś przyjacielem z Jamesem, prawda? - spytałam się.
Zayn się zdziwił.
- Ja? - wybuchnął śmiechem. - NIE. - wyglądał trochę na wkurzonego, ale przy następnym zaciągnięciem się papierosa, od razu się odprężył.
- Powiedz mi. - powiedziałam stanowczo. - Co się stało i dlaczego tak się zachowujesz? -spytałam się spoglądając na niego smutnych wzrokiem. - Jesteś jakiś inny.
Zayn nie spoglądając na mnie, wyjął z kieszeni kolejnego papierosa.
- POGIĘŁO CIĘ?! Przestań tyle palić. - skrzywiłam się. Zayn nie zwracając na mnie uwagi, odpalił kolejnego papierosa. - pogięło go..
- Mogę robić co mi się podoba. - odparł chłodno.
To nie był Zayn. Byłam w szoku. To nie ten samy, miły Zayn, który przysiadł się do mnie w autokarze. Nie wiedziałam co było tego przyczyną. Pokręciłam tylko niedowierzająco głowo i weszłam z powrotem do pokoju, powstrzymując zbierające się łzy w moim oczach. Właśnie kolejna osoba okazała się fałszywa. Czy jest chociaż jedna osoba na tym świecie, której można zaufać? Wiedziałam, że nikt nie jest perfekcyjny, bo ja nawet nie jestem. Też popełniam błędy. Rzuciłam się na łóżko. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a i zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz " Śpij dobrze, kocham cię - Harry " Uśmiechnęłam się sama do siebie i po około minucie zasnęłam pod wrażeniem oraz zmęczona dzisiejszymi zdarzeniami.

- To nie tak jak myślisz! - krzyknął chłopak w kręconych włosach.
- A jak? Może jeszcze mi powiesz, że pieprzyłeś się z nią przez przypadek!
- Nie.. ale.. proszę wybacz mi. - krzyknął zrozpaczony, upadając na kolana.
- Nie, Harry. Dostałeś swoją szansę, a teraz bardzo proszę. Nie odzywaj się do mnie, usuń mój numer, nie pisz, nie dzwoń. Chcę o tobie zapomnieć, ty widocznie już to zrobiłeś. - powiedziałam bardzo spokojnym głosem. Łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem po twarzy. Ostatni raz spoglądając na zapłakanego Harrego, zaczęłam biec. Nie wiedziałam gdzie. Nagle z niewiadomego mi powodu, poczułam jak upadam na ziemie, nie mogąc się ruszyć. Poczułam się jak sparaliżowana. To było najgorsze uczucie jakie poczułam w całym moim życiu. Próbowałam, ale nagle pojawiła się ta niechęć do życia i w tym momencie rozumiesz, że się poddajesz. Poddajesz z bólu, a to wszystko przez chłopaka, którego kochałaś. A on złamał ci serce..Nagle próbujesz sobie coś przypomnieć. Jedyne co pamiętasz to szatyna który powiedział do ciebie " On ciebie kiedyś zrani, nie ufaj mu " Tylko dlaczego nie możesz sobie przypomnieć jego imienia? Poczułam jak brakuję mi powietrza. Zaczęłam płakać. Zrozpaczona chciałam się podnieść, ale wszystko wydawało się zamazane. Nagle poczułam jak spadam, co było dziwne, bo przecież leżałam na ziemi. Opadałam w czarną otchłań..zaczęłam się krztusić, już miałam walnąć o beton, gdy nagle BUM. 

 Siedziałam na swoim łóżku, dysząc głęboko. Wybuchłam płaczem, czując jak jakaś osoba zaczęła mnie do siebie przytulać.
- To tylko sen. - szepnęła do mojego ucha, przyjaciółka. Otworzyłam oczy, widząc przez sobą przerażoną twarz przyjaciółki oraz Laury. Wyglądała jakby nagle zdjęła z siebie tą swoją pogardę z twarzy.
- To było okropne. - otarłam swoje łzy.
- Wiem. Rzucałaś się po całym łóżku, jakby ktoś cię jadł żywcem. - powiedziała. - Z resztą musisz wstać. Za godziną wyjeżdżamy.
- ZA GODZINĘ?! - wyskoczyłam szybko z łóżka, chwiejąc się lekko.
- Spokojnie. Nie mogłam z rana spać, więc ciebie spakowałam. - uśmiechnęła się do mnie widząc, że już powoli zaczęłam zapominać o moim koszmarze.
- Dziękuje. - przytuliłam ją. - Czyli za godzinę jedziemy na lotnisko, tak? - upewniłam się. Jess przytaknęła.
- Francja. Miasto miłości. - rozmarzyłam się.
- Z Harrym. - dodała  Jess, na co się zaśmiałam. Kątem oka spojrzałam na Laurę, która robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy. Chciała to ma.
 Teraz moje myśli zaczęły błądzić w dal, wyobrażając sobie piękny Paryż..w którym prawdopodobnie przeżyję swoje najlepsze wspomnienia, o których będę wspominać bardzo często. Miałam nadzieję, że będą dobre jakie je sobie wyobrażam. Nie lubiłam wyobrażać sobie rzeczy, które w ogóle się nie zdarzają.

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 17 X

Nie wyszedł mi ten rozdział, a to zapewne dlatego, że jestem chora:S Teraz na 100% obiecuję, że następny będzie lepszy:') Mam dużo pomysłów, ale muszę je poukładać sobie spokojnie w głowie.
Mój twitter: @RoksiBelikov I OD RAZU PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI!:p Mam naprawdę dobry pomysł na następny, więc będzie się działo;>


 Uśmiechnięta szłam wraz z Harrym w stronę hali. Nie mogłam w to uwierzyć. Około pięć minut temu stałam się dziewczyną jednego z najpopularniejszych nastolatków na świecie. Czułam się wyjątkowa. Po raz pierwszy w życiu napotkało mnie takie uczucie.. szczęścia? Wiedziałam, że podjęłam prawidłową decyzję. Spojrzałam na mojego CHŁOPAKA z uśmiechem. Właśnie.. chłopaka. Wiedziałam, że od razu zacznę tak Harrego nazywać, ale nadal czułam się niepewnie. Tak może i jesteśmy razem, ale wiedziałam, że wiele rzeczy się zmieni. Nie wiem co mi przyniesie przyszłość, lecz czułam w środku coś czego nie da się opisać słowem, zdaniem, a nawet  nie da się tego pokazać. To uczucie jest za bardzo wyjątkowe. Najlepiej zatrzymać je w środku i się z niego cieszyć. Tak, ale jakie będą tego skutki? Mam nadzieję, że dobre.
  Szliśmy w ciszy. Cieszyliśmy się sobą, co było w tej chwili dla mnie najważniejsze. Spojrzałam na Harrego, który uśmiechał się pod nosem. Nagle jego oczy zmieniły swój kurs, uwieszając swój wzrok na mojej twarzy. Przez chwilę wyglądał, jak by się zamyślił, ale po chwili wyciągnął ku mnie swą dłoń. Uśmiechnęłam się nieśmiało, ujmując ją niepewnie, nadal idąc powolnym krokiem.
- Harry. - zaczęłam, zauważając ogromny budynek przed nami. Nagle objął mnie strach i zdenerwowanie. Przecież my prawie uciekliśmy, tuż po zakończeniu koncertu. Zayn zapewne wytłumaczył wszystkim, powód naszego zniknięcia, ale to i tak nie zmieniło moich odczuć.
- Coś nie tak? - podniósł na mnie swój wzrok, z widocznym zmartwieniem na twarzy.
- Musimy im od razu mówić..? - spytałam się niepewnie.
- Wstydzisz się.. nas? - oznajmił bardzo powoli.
- Nie, nie! - zaprzeczyłam od razu. - J-ja po prostu boję się ich reakcji. Zwykła dziewczyna, razem z takim chłopakiem jak ty.
 Harry westchnął głęboko, przybliżając się do mnie oraz spoglądając mi prosto w moje duże oczy.
- Zrobimy tak. - ogarnął jeden kosmyk moich włosów, oraz zakładając go za moje ucho. - Będziemy się zachowywać jak byśmy byli razem, a jeśli się spytają, czy jesteśmy razem, to potwierdzimy. Proste. - uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, obserwując usta Harrego, które tak bardzo miałam teraz ochotę pocałować. Loczek zapewne zauważając do czego zmierzam przybliżył swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta.
- No proszę, proszę. - usłyszałam za sobą znajomy głos. Szybko się odwróciliśmy. Tuż przed nami, stał Louis z szerokim uśmiechem na twarzy. - Już dawno pomiędzy wami była chemia, ale żeby tak nie powiadomić swojego najlepszego przyjaciela? - zrobił smutną minę.
- Co ty tu robisz? - zdziwił się Harry.
- Cj się martwił, więc mnie wysłał, aby sprawdzić gdzie jesteście - odparł.
 Czułam się trochę dziwnie w jego towarzystwie. Było niezręcznie. W końcu widział jak się pocałowaliśmy, a obiecaliśmy, że jeszcze nikomu nie powiemy, dopóki sami nie zobaczą, ale to chyba będzie niestety trudne.
- Dobra, lepiej wracajmy do środka, bo zaraz wyjeżdżamy, a musicie się jeszcze przebrać. - powiedział patrząc na moją sukienkę, w której rzeczywiście nadal wyglądałam ładnie, ale była bardzo niewygodna. Nie wiem jakim cudem udało mi się w takim stroju zatańczyć na scenie. Cóż, zapewne miałam wtedy niezłe szczęście.
 Wraz z Louisem oraz z Harrym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było bardzo dużo zebranych osób. Tancerze, Paul, Cj zespół oraz inni ludzie, których nie znałam. Wszystkie oczy były zawieszone w nas, a ja się trochę skuliłam i nie wiedziałam co zrobić.
- Przebierzcie się, za piętnaście minut wracamy. - powiedział nie zadając pytań, za co w głębi duszy mu podziękowałam.
 Skierowałam się w stronę osobnej przebieralni, po drodze zabierając moje spodnie w których tutaj przyszłam. Weszłam do środka, zamykając spokojnie za sobą drzwi. Powoli położyłam moje rzeczy na małej toaletce tuż przy lustrze, do którego podeszłam. Zaczęłam tak po prostu się sobie przyglądać. Brunetka z długimi oraz pofalowanymi włosami. Duże zmęczone oczy, oraz twarz.. która dla mnie miała bardzo dużo wad. Nigdy nie należałam do takich osób, która przed sobą samą się przyznała, że jest ładna. Zawsze sądziłam, że jestem przeciętna, mimo tego, że wszyscy mówili, że mam wyjątkową urodę. Wiem, że nigdy się do tego nie przyznam.
 Teraz zadaję sobie tylko jedno pytanie. Jakim cudem to Harry mnie wybrał? On, idealna uroda, cudowny głos, przez który znajdowałam się w zupełnie innym świecie. Dlaczego to akurat ja stałam się jego dziewczyną? To dla mnie był zaszczyt.. Zaszczyt tak to chyba mogę nazwać.. Bo jakim innym cudem mogę określić mój związek? Teraz wiem, że muszę się postarać, aby go pielęgnować. Może i nic nie wiem o miłości, ale chcę się tylko postarać. Nie chcę umrzeć samotnie. Chcę mieć przy sobie osobę, przez którą mogę być kochana i czuć się szczęśliwa. Ale teraz chcę żyć tylko szczęściem. To jedyna rzecz której teraz potrzebuje. Westchnęłam i przejechałam palcem po swoich ustach, których dotykał Harry. Mimowolnie od razu przymknęłam oczy, przypominając sobie nasze wszystkie pocałunki. Jego oddech zawsze pachniał miętą. Czułam na sobie jego perfumy, które pachniały cudownie. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak teraz.
  Po przebraniu się wyszłam z małego pomieszczenia i wróciłam do pokoju w którym wszyscy znajdowali się w takim samych pozycjach. Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam.
- Okej, możemy już iść. - uśmiechnął się Cj. Podeszłam do mojej przyjaciółki, która wyglądała dziwnie. Była niepewna. Od razu mogłam to zobaczyć. Jess była bardzo łatwa do przeczytania. W końcu byłam jej przyjaciółką, więc to nie było trudne. Dawała mi pomoc i kazanie przy Harrym, więc teraz mam prawo się jej odwdzięczyć.
- Coś się stało? - posłałam jej niepewny uśmiech.
- Nie dlaczego? - miała na twarzy sztuczny uśmiech, ale ja się nie nabrałam.
- Porozmawiamy jak dojedziemy na miejsce. - powiedziałam stanowczo.
- A-ale.. - chciała zaprzeczyć, ale jej bardzo szybko przerwałam. - NIE MA ŻADNEGO ALE! - oznajmiłam i szeroko uśmiechnęłam się do Harrego, który do nas podszedł.
- Nawet w dresie wyglądasz ślicznie. - szepnął cicho do mojego ucha, oraz lekko je zagryzając. Zarumieniłam się  i poczułam jak po całym moim ciele przechodzą dreszcze. Jess wytrzeszczyła szeroko oczy, oraz kilka osób które obok nas przechodziło. Speszyłam się.
- T-to, t-to wy jesteście r-razem? - chciała się upewnić Jess. Kiwnęłam głowa, a ona się na nas rzuciła. - WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM! Czułam to. Rozumiecie? Czułam, w końcu jesteś szczęśliwa. - powiedziała zadowolona moja przyjaciółka a my z szokiem na nią spojrzeliśmy. Nie sądziłam, że będzie się cieszyła z naszego szczęścia.. Poczułam się okropnie. Ja jakoś nie cieszyłam się z związku Jess I Jamesa, ale skoro ja jestem szczęśliwa, to ona również ma prawo do szczęścia.
- Wow, gratuluję. - uśmiechnął się do nas Zayn, ale zauważyłam smutek w jego oczach. Czyżby coś się stało? Dlaczego wszystkie dla mnie bardzo ważne osoby udają, że są szczęśliwe.? Chyba tak to mogę nazwać. Najpierw Jess, a teraz Zayn. Coś się stało, musiałam się dowiedzieć co.

 Po około godzinie dojechaliśmy z powrotem do hotelu. Dowiedziałam się, że już jutro wyjeżdżamy do Francji, w którym mają się odbyć dwa koncerty. W poniedziałek, oraz we wtorek. Następnie podobno mamy pojechać do Irlandii, w którym mają się odbyć trzy koncerty, później z powrotem do Anglii, a następnie jeszcze do innych krajów, ale nie miałam pojęcia gdzie. Wszystko było skomplikowane. Po pożegnaniu się z Harrym, Zaynem, oraz z chłopakami, którzy pogratulowali nam związku, weszłam do naszego pokoju hotelowego wraz z Jess. Od razu rzuciłam się na łóżko.
- Dzisiejszy koncert był wspaniały. - oznajmiła Jess oraz uśmiechając się szeroko. - Wspaniale tańczyłaś. Wszyscy byli zachwyceni.
- Normalnie tańczyłam. Tak jak każdy. - parsknęłam, patrząc na nią spode łba.
- Wcale nie. Ty masz w sobie coś takiego.. wyjątkowego. Każdy twój ruch, sprawia, że każdy chcę patrzeć. - powiedziała z rozmarzeniem. - Też bym tak chciała.
- Okej. Rozumiem jesteś moją przyjaciółką, chcesz mówić na mnie dobre rzeczy i w ogóle. Ale nie musisz kłamać. Ty również świetnie tańczyłaś.
- Przecież nie kłamię! - oburzyła się, na co przewróciłam oczami. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a. Nie był mój. Jess wyjęła z kieszeni spodni swój telefon, czytając w skupieniu wiadomość. Nagle jej twarz się zmieniła. Ze skupionej na smutną, wkurzoną a na koniec normalną.
- Co jest? - spytałam się, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Po jednym z policzków Jess, zaczęła spływać łza, którą szybko wytarła.
- Co jest? - powtórzyłam, ale nadal nie usłyszałam odpowiedzi.
 Wstałam powoli z łóżka i powoli podeszłam do łózka Jess. Usiadłam obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu. Nagle po mojej przyjaciółce twarzy zaczęły spływać łzy, których z każda sekundą było więcej.
- Powiedz mi. Co się stało? Może w czymś pomogę? - spytałam się niepewnie.
- Nic mi już nie pomoże. - krzyknęła wybuchając płaczem, oraz przytulając się do mnie. Zszokowana zaczęłam przysłuchiwać oraz przyglądać się jej twarzy. Teraz zrozumiałam, że połowa facetów jest taka sama.