Chciałabym powiedzieć, że ostatnio w głowie nie mam ŻADNYCH pomysłów więc możliwe, że zrobię małą przerwę. 22 lutego jadę do Polski na cały miesiąc więc rozdziału także nie będzie. Więc jeśli jednak się pojawi i chcecie, żebym was powiadomiła to mi to napiszcie na moim twitterze @roksi_belikov. ZRESZTĄ mam wrażenie, że mało osób czyta mojego blog. (justsaying)
niedziela, 1 lipca 2012
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Rozdział 23 X
Kilka osób pisało, żebym dodawała szybciej rozdziały.. a prawda jest taka, że ja się staram jak mogę tylko, że mieszkam w Anglii i muszę się bardziej angielskiego uczyć a pisanie po polsku to mi to nie pomaga.. Ale i tak piszę bo to jest coś co kocham:) Jak coś zacznę to muszę skończyć i tak jest tym razem:) Więc przepraszam jeśli musicie czasami długo czekać.. i przepraszam za błędy.
***
Siedząc z Harrym na kocu, rozmawiając i się śmiejąc nagle z nieba lunął deszcz. Razem wybuchnęliśmy śmiechem i spojrzeliśmy na siebie równocześnie. Szybko wstaliśmy i stanęliśmy obok siebie.
- Chodź. - złapał mnie za rękę. - Przejdziemy się po Paryżu, jest dzisiaj mnóstwo otwartych sklepów i imprez. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa i jak najszybciej zjechaliśmy na dół. Przez cały czas biło mi szybko serce i nie mogłam przestać się uśmiechać. Wszystko było tak idealne.. aż nierealne, że nie było słów by opisać jak się w tamtym momencie właśnie czułam. Szczęśliwa szłam z Harrym za rękę, wchodząc do dużego budynku.
- To jest podobno najdroższy sklep we Francji, ale dzisiaj wyjątkowo są promocję więc jest okazja, że mało osób mnie rozpozna przez tłumy. - powiedział, a ja się od razu uśmiechnęłam. To było słodkie widząc jak się stara, żeby wszystko było idealnie. Pomimo tak krótkiej znajomości poczułam do niego coś naprawdę silnego, co mnie niezmiernie cieszyło. Wchodząc do środka rzeczywiście były tłumy. Ludzie szaleli biegając z pełnymi koszykami które były zapełnione różnorodnymi rzeczami. Grała również głośna muzyka, którą było słychać w całym budynku. Mnóstwo osób tańczyło a niektórzy robili magiczne sztuki. Akurat przechodziliśmy obok sklepu w którym były słodkie pieski. Szybko do niego weszłam i zaczęłam się im przyglądać. Obok mnie stanął Harry, który wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Wiesz. - zaczął. - Ostatnio wraz z chłopakami myśleliśmy nad psem. Byłoby o wiele zabawniej no i tylko jest taki problem, że musimy z Paulem porozmawiać. - skrzywił się, głaszcząc czule szczeniaczka.
- Nie załatwiajcie lepiej spraw bez Paula bo będziecie mieli kłopoty. - powiedziałam poważnie. - Chociaż fajnie by było mieć taką fajną pociechę obok siebie. - uśmiechnęłam się.
- Właśnie o to chodzi! Paul jest naszym menadżerem i nie wiem czy tak prosto będzie go w sumie przekonać. - mruknął i zmarszczył brwi. - Ale przecież on ciebie lubi prawda? - zrobił cwaniacką minę, a ja niepewnie wstałam, wychodząc, a tuż za mną Harry.
- W-w sensie co masz na myśli? - podniosłam jedną brew do góry i na niego niepewnie spojrzałam.
- Meggie! On ciebie lubi. Paul ciebie lubi, sam nam to powiedział! W sensie powiedział " Meggie fajna dziewczyna, może w końcu cię ona zmieni " zacytował i wywrócił oczami. - Więc wystarczy, że go poprosisz.
- NIE! Nie ma mowy. Mnie w to nie wciągaj. Ale naprawdę tak o mnie powiedział? - zarumieniłam się.
- Ale dlaczego! - tupnął nogą jak dziecko które nie dostało cukierka. - I tak powiedział. W sumie nie wiem dlaczego.. - mruknął pod nosem, a ja go uderzyłam w ramię.
- EJ!
- Przecież żartowałem. - zaśmiał się i do mnie podszedł, przyciągając do siebie.
- W sumie mam taką nadzieję, że tak się stanie. - cicho szepnął do mojego ucha a ja tylko się do niego bardziej wtuliłam, wciągając jego zapach. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, co mnie sto procent uszczęśliwiało. Mogłabym tak stać cały dzień, noc i nawet cały tydzień ale niestety musieliśmy iść dalej. Złapaliśmy się za ręce i chodziliśmy po różnych sklepach oraz kupując po drodze różnorodne rzeczy jak cukierki, lody, nawet poszliśmy do KFC, ale nic tak nie kupiłam. Musiałam się utrzymać w formie, żeby na próbach się nie załamać. Zresztą nie chcę wyglądać grubo. Wszyscy mówią, że jestem szczupła, ale nie lubię tego uczucia gdy dużo zjesz i czujesz się tak grubo i brzydko. Dlatego wolę czasami nic nie zjeść. Ale niestety czasami jestem takim żarłokiem i mnie nic nie powstrzyma przed jedzeniem. Po chwili Harry się zatrzymał obok pana który miał różne tabliczki, które można było przewiesić sobie prze ramię. "FREE HUGS" najbardziej rzucało się w oczy i Harremu chyba również, bo swoimi delikatnymi palcami wziął jedną do ręki i spytał się o jej cenę. Nie zwracając na jej ilość kupił jedną i do mnie podbiegł, zatrzymując się metr przede mną. Zawiesił sobie jedną przez ramię i wystawił do mnie ręce.
- Teraz mogę się do ciebie przytulać każdego dnia i to bez powodu. - wyszczerzył swoje białe zęby a ja się tylko wybuchłam śmiechem i kiwnęłam przecząco głową.
- Nie? - zasmucił się i spuścił głowę w dół. - Bo wiesz.. fanki niektóre to by się zabiły, żeby być tobą. - poruszył brwiami.
- Przecież wiesz, że nie byłam fanką jak was poznałam. - zaśmiałam się. - Nawet nie miałam pojęcia kim byłeś co było dziwne. - zmarszczył brwi.
- Jakim cudem nie znałaś wspaniałego i najsłodszego Harrego Styles'a? - wytrzeszczył oczy, a ja wywróciłam oczami.
- Miałam inne sprawy niż myślenie o chłopcach. - nagle się zasmuciłam na samą myśl o tacie. Harry wiedział, że coś jest jest nie tak, więc złapał mnie za rękę i usiedliśmy razem na ławce.
- Możesz mi się wyżalić. - powiedział słodko a ja tylko westchnęłam.
- Nie chcę ciebie męczyć moimi problemami.. - odwróciłam głowę w drugą stronę a on ją odwrócił z powrotem zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- Hej! - spojrzał na mnie z poważną minę, co mnie zdziwiło. - Jesteśmy przecież razem, tak? Mów teraz, albo będzie źle. - poruszył brwiami ale ja parsknęłam.
- Mój tata zmarł kilka lat temu. - jedna łza spłynęła mi po policzku. Harry nic nie mówiąc, przyciągnął mnie do siebie a ja się w niego wtuliłam jak mała małpeczka. Pocałował mnie w czoło. W tamtej chwili byłam mu taka wdzięczna, że słowami nie można było tego opisać. Motylki w brzuchu to nic. Czułam jak masa fajerwerków wybucha w całym moim ciele i jeszcze to jedno uczucie to osoby którą tak szybko i mocno pokochałam. Słowa nie były nam potrzebne.
- Dziękuje za wspaniały wieczór. - szepnęłam do Harrego, gdy akurat zatrzymaliśmy się przed moim pokojem.
- Nie ma za co. Bez ciebie nie byłby taki wspaniały. - odpowiedział cicho i się do mnie przybliżył, przytulając mnie do siebie. Wciągnęłam powoli jego zapach starając się go jak najlepiej zapamiętać.
- Kocham cię. - powiedziałam szczerze i podniosłam głowę, oraz spoglądając prosto w jego oczy. Złapałam dłońmi jego twarz i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Harry chciał chyba więcej, po tym jak przycisnął mnie bardziej do siebie i go bardziej pogłębił. Wplotłam palce w jego loki i się od niego powoli odsunęłam. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jutro wyjeżdżamy. - powiedziałam. - Trzeba już iść. - położyłam swoją dłoń na klamce i już chciałam ją nacisnąć gdy Harry mnie złapał za drugą rękę i przyciągnął do siebie składając na moim ustach kolejny pocałunek.
- Nie mogłem się powstrzymać. Jesteś słodka. - pocałował mnie szybko w policzek a ja rumieniąc się weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Ten wieczór był naprawdę wspaniały.
Zignorowałam Laurę która spoglądała na mnie spode łba. Była już ponad dwudziesta druga a ja głośno westchnęłam.
- Nie patrz się tak na mnie. - wkurzona powiedziałam. - Bo ci oczy na wierzch pójdą. Wiem, że jestem taka piękna, ale ja lubię chłopców. - powiedziałam siadając na swoim łóżku i odblokowując moją klawiaturę w moim nowiutkim Iphone. Zauważyłam wiadomość od Jess i od razu ją przeczytałam.
Nie wchodź lepiej na twittera, bo będzie źle. I porozmawiamy? Nudzę się. - J.
Zmarszczyłam brwi. Miałam złe przeczucie i trochę miałam lęk przed wejściem, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Od co mi się rzuciło w oczy to followers. W ciągu tygodnia przybyło mi ponad 100,000 followers i tylko wytrzeszczyłam oczy. Jakim cudem? Przecież to nie może być przez Harrego.. To jest przecież niemożliwe. Zauważyłam również mnóstwo wiadomości od nieznanych mi osób.
Jesteś dziewczyną Harrego?
@meggie_1 Czy to prawda, że jesteś w ciąży z Harrym i podobno ma ciebie poprosić o rękę?
@meggie_ 1 Lepiej się od niego odczep, albo znajdę cię. Uwierz , jestem do tego zdolna.
@meggie_1Jeśli jesteś dziewczyną Harrego to muszę przyznać, że wyglądacie razem ślicznie!
Niech wszyscy przestaną hejtować na @meggie_1 co ona wam zrobiła? Chodzi z Harrym on też ma uczucia i jesteście fałszywymi Directionerkami, zostawcie ją w spokoju. Wytrzeszczyłam oczy w szoku. Potrząsnęłam głową i zamknęłam usta które od kilka sekund były otwarte w szoku. Nie rozumiałam jakim cudem świat obiegł związek mój i Harrego. Harry przecież powiedział, że wyzna światu, że jesteśmy razem, ale myślałam, że to zrobi jutro.. Zmarszczyłam brwi i wybiegłam z pokoju tuż do pokoju Jess. Postanowiłam, że nie warto się martwić hejtami, które dostaje. Przecież to było do przewidzenia. Poprawiłam swoją spódniczkę i wzdychając zapukałam niepewnie do pokoju. Nie musiałam długo czekać. Już po około dziesięciu sekund drzwi się otworzyły a w drzwiach pojawiła się śliczna twarz mojej przyjaciółki. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zamknęła za sobą drzwi, idąc ze mną krok w krok.
- Wchodziłaś na twittera? - spytała się niepewnie po kilku minutach ciszy a ja potrząsnęłam głową.
- Tak. - powiedziałam krótko i weszłam do windy. - A gdzie w ogóle idziemy?
- Nie powinnaś być bardziej.. smutna? I tutaj w hotelu jest taka kawiarenka. Mam ochotę na kubek gorącego kakao. - oblizała usta.
- Jak mam być smutna? Przecież tylko mi zazdroszczą. Po co się nimi przejmować. - uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Wow, jesteś naprawdę dzielna. Ja w sumie nie wiem jak bym się zachowywała. - powiedziała niepewnym głosem wychodząc z windy i kierując się w stronę kawiarenki.
- A powiedz mi.. Jak się trzymasz? - powiedziałam jak najszybciej zmieniając temat. W sumie ta sprawa z hejtami trochę mnie ruszyła, ale nie chciałam tego pokazywać. - W sensie wiesz.. James.
Jess westchnęłam i usiadła do stolika, głęboko wzdychając.
- Nie jest źle. Pisał do mnie sms-y przepraszając, ale nic mu nie odpisałam. Po co? Współczuję jego przyszłej dziewczynie. - skrzywiła się, a ja tylko kiwnęłam głową.
- Naprawdę ci współczuję. Nie rozumiem jak można krzywdzić tak dziewczyny. Tylko mam nadzieję, że Harry mnie nie wykorzysta, wiesz do czego.. - powiedziałam spuszczając swój wzrok w dół i zawieszając go na swoje ręce.
- Jak możesz tak mówić! - oburzyła się. - Nie widzisz jak on na ciebie patrzy? Ile ja bym dała, żeby ktoś tak na mnie patrzał. Przecież na kilometr widać jaki jest tobą zauroczony - Zarumieniłam się.
- W sumie, nigdy nie widziałam jak na mnie patrzy. - powiedziałam myśląc głęboko. - Ale to miłe słysząc te słowa. Nie masz pojęcia jakie czuję motylki za każdym razem gdy obok niego stoję, albo się do niego uśmiecham. A ten jego zapach i jego dołeczki są najlepszymi rzeczami, które mnie spotkały. - powiedziałam rozmarzona.
- No to nieźle wpadłaś. - zaśmiała się głośno, a ja tylko zarumieniłam się po raz kolejny. - Ale miło to słyszeć. - powiedziała szczęśliwa.
Nagle podeszła do nas młoda dziewczyna, która zapewne tutaj pracowała i posłała nam szeroko uśmiech.
- Zamawiacie coś? - spytała się uprzejmie, a ja bez zastanowienia powiedziałam równocześnie z Jess. Gorąca czekolada.Dziewczyna miała długie blond, zdrowe włosy i śliczne niebieskie oczy. Zaśmiała się słodko i nagle na mnie spojrzała i jej twarz z szczęśliwej zmienił się w szokujący.
- To ty jesteś dziewczyną samego HARREGO STYLESA! - krzyknęła, a ja tylko zaśmiałam się.
- Skąd wiesz? Jejciu jak te wieści się szybko rozchodzą. - powiedziała moja przyjaciółka a ja tylko potwierdziłam głową.
- Nie masz pojęcia jak ich kocham jejciu, nawet nie masz pojęcia jaką jesteś szczęściara. Miliony dziewczyn chciałaby być na twoim miejscu. I nie wierzę, że ty tutaj siedzisz i jeszcze może niedawno się przytulaliście, całowaliście i nie wiadomo jakie rzeczy robiliście. - powiedziała z rozmarzeniem a ja tylko się skrzywiłam.
- Nie rozpędzaj się. Nie robimy TYCH rzeczy. - podkreśliłam słowa a ona tylko się zarumieniła.
- N-nie miałam tego na myś..
- Wiem, wiem. - przerwałam jej.
- To ja może już pójdę bo te gorąco kakao. - powiedziała szybko i znikła a ja się zaśmiałam głośno wraz z Jess.
- Tylko mam nadzieję, że mnie fanki nie zabiją. - powiedziałam poważnie.
- Tak oczywiście. Podejdą do ciebie, oderwą głowę i spalą. Takie rzeczy tylko na filmach, kochana. Chyba trochę prywatności tobie jest potrzebne. Po prostu uważaj i nie wychodź nigdzie sama. Tak będzie najlepiej. - uśmiechnęła się do mnie a ja poprawiłam swoją grzywkę myśląc głęboko. Odwróciłam się w stronę okna i wytrzeszczyłam oczy nie wierząc to co widzę.
- Jess czy to nie jest czasem Jess? - kiwnęłam głową na miejsce a Jess tylko się zaśmiała nerwowo.
- James i jego kolejna zdobycz. - powiedziała zauważając za szybą swojego ex. Niech ta dziewczyna się dowie, do czego jest zdolny a później pobiegnie z płaczem do mamy lub przyjaciółki. Nie mam pojęcia co ja w nim takiego widziałam.
- Ważne, że się już od niego uwolniłaś. - powiedziałam szczerze i posłałam jej uśmiech.
- Też się z tego cieszę. - odpowiedziała również szczerze i pokazała swój środkowy palec do Jamesa który akurat spojrzał w naszym kierunku. Wybuchnęliśmy razem śmiechem i zaczęliśmy pić nasze kakao, które właśnie nam przyniosła fanka mojego chłopaka. Mojego chłopaka.. Ślicznie to brzmi, prawda?
***
TO NIE JEST MEGGIE PRAWDZIWY TWITTER JAK COŚ XD
***
Siedząc z Harrym na kocu, rozmawiając i się śmiejąc nagle z nieba lunął deszcz. Razem wybuchnęliśmy śmiechem i spojrzeliśmy na siebie równocześnie. Szybko wstaliśmy i stanęliśmy obok siebie.
- Chodź. - złapał mnie za rękę. - Przejdziemy się po Paryżu, jest dzisiaj mnóstwo otwartych sklepów i imprez. - uśmiechnęłam się szeroko na jego słowa i jak najszybciej zjechaliśmy na dół. Przez cały czas biło mi szybko serce i nie mogłam przestać się uśmiechać. Wszystko było tak idealne.. aż nierealne, że nie było słów by opisać jak się w tamtym momencie właśnie czułam. Szczęśliwa szłam z Harrym za rękę, wchodząc do dużego budynku.
- To jest podobno najdroższy sklep we Francji, ale dzisiaj wyjątkowo są promocję więc jest okazja, że mało osób mnie rozpozna przez tłumy. - powiedział, a ja się od razu uśmiechnęłam. To było słodkie widząc jak się stara, żeby wszystko było idealnie. Pomimo tak krótkiej znajomości poczułam do niego coś naprawdę silnego, co mnie niezmiernie cieszyło. Wchodząc do środka rzeczywiście były tłumy. Ludzie szaleli biegając z pełnymi koszykami które były zapełnione różnorodnymi rzeczami. Grała również głośna muzyka, którą było słychać w całym budynku. Mnóstwo osób tańczyło a niektórzy robili magiczne sztuki. Akurat przechodziliśmy obok sklepu w którym były słodkie pieski. Szybko do niego weszłam i zaczęłam się im przyglądać. Obok mnie stanął Harry, który wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.
- Wiesz. - zaczął. - Ostatnio wraz z chłopakami myśleliśmy nad psem. Byłoby o wiele zabawniej no i tylko jest taki problem, że musimy z Paulem porozmawiać. - skrzywił się, głaszcząc czule szczeniaczka.
- Nie załatwiajcie lepiej spraw bez Paula bo będziecie mieli kłopoty. - powiedziałam poważnie. - Chociaż fajnie by było mieć taką fajną pociechę obok siebie. - uśmiechnęłam się.
- Właśnie o to chodzi! Paul jest naszym menadżerem i nie wiem czy tak prosto będzie go w sumie przekonać. - mruknął i zmarszczył brwi. - Ale przecież on ciebie lubi prawda? - zrobił cwaniacką minę, a ja niepewnie wstałam, wychodząc, a tuż za mną Harry.
- W-w sensie co masz na myśli? - podniosłam jedną brew do góry i na niego niepewnie spojrzałam.
- Meggie! On ciebie lubi. Paul ciebie lubi, sam nam to powiedział! W sensie powiedział " Meggie fajna dziewczyna, może w końcu cię ona zmieni " zacytował i wywrócił oczami. - Więc wystarczy, że go poprosisz.
- NIE! Nie ma mowy. Mnie w to nie wciągaj. Ale naprawdę tak o mnie powiedział? - zarumieniłam się.
- Ale dlaczego! - tupnął nogą jak dziecko które nie dostało cukierka. - I tak powiedział. W sumie nie wiem dlaczego.. - mruknął pod nosem, a ja go uderzyłam w ramię.
- EJ!
- Przecież żartowałem. - zaśmiał się i do mnie podszedł, przyciągając do siebie.
- W sumie mam taką nadzieję, że tak się stanie. - cicho szepnął do mojego ucha a ja tylko się do niego bardziej wtuliłam, wciągając jego zapach. W jego ramionach czułam się bezpiecznie, co mnie sto procent uszczęśliwiało. Mogłabym tak stać cały dzień, noc i nawet cały tydzień ale niestety musieliśmy iść dalej. Złapaliśmy się za ręce i chodziliśmy po różnych sklepach oraz kupując po drodze różnorodne rzeczy jak cukierki, lody, nawet poszliśmy do KFC, ale nic tak nie kupiłam. Musiałam się utrzymać w formie, żeby na próbach się nie załamać. Zresztą nie chcę wyglądać grubo. Wszyscy mówią, że jestem szczupła, ale nie lubię tego uczucia gdy dużo zjesz i czujesz się tak grubo i brzydko. Dlatego wolę czasami nic nie zjeść. Ale niestety czasami jestem takim żarłokiem i mnie nic nie powstrzyma przed jedzeniem. Po chwili Harry się zatrzymał obok pana który miał różne tabliczki, które można było przewiesić sobie prze ramię. "FREE HUGS" najbardziej rzucało się w oczy i Harremu chyba również, bo swoimi delikatnymi palcami wziął jedną do ręki i spytał się o jej cenę. Nie zwracając na jej ilość kupił jedną i do mnie podbiegł, zatrzymując się metr przede mną. Zawiesił sobie jedną przez ramię i wystawił do mnie ręce.
- Teraz mogę się do ciebie przytulać każdego dnia i to bez powodu. - wyszczerzył swoje białe zęby a ja się tylko wybuchłam śmiechem i kiwnęłam przecząco głową.
- Nie? - zasmucił się i spuścił głowę w dół. - Bo wiesz.. fanki niektóre to by się zabiły, żeby być tobą. - poruszył brwiami.
- Przecież wiesz, że nie byłam fanką jak was poznałam. - zaśmiałam się. - Nawet nie miałam pojęcia kim byłeś co było dziwne. - zmarszczył brwi.
- Jakim cudem nie znałaś wspaniałego i najsłodszego Harrego Styles'a? - wytrzeszczył oczy, a ja wywróciłam oczami.
- Miałam inne sprawy niż myślenie o chłopcach. - nagle się zasmuciłam na samą myśl o tacie. Harry wiedział, że coś jest jest nie tak, więc złapał mnie za rękę i usiedliśmy razem na ławce.
- Możesz mi się wyżalić. - powiedział słodko a ja tylko westchnęłam.
- Nie chcę ciebie męczyć moimi problemami.. - odwróciłam głowę w drugą stronę a on ją odwrócił z powrotem zmuszając mnie, abym na niego spojrzała.
- Hej! - spojrzał na mnie z poważną minę, co mnie zdziwiło. - Jesteśmy przecież razem, tak? Mów teraz, albo będzie źle. - poruszył brwiami ale ja parsknęłam.
- Mój tata zmarł kilka lat temu. - jedna łza spłynęła mi po policzku. Harry nic nie mówiąc, przyciągnął mnie do siebie a ja się w niego wtuliłam jak mała małpeczka. Pocałował mnie w czoło. W tamtej chwili byłam mu taka wdzięczna, że słowami nie można było tego opisać. Motylki w brzuchu to nic. Czułam jak masa fajerwerków wybucha w całym moim ciele i jeszcze to jedno uczucie to osoby którą tak szybko i mocno pokochałam. Słowa nie były nam potrzebne.
- Dziękuje za wspaniały wieczór. - szepnęłam do Harrego, gdy akurat zatrzymaliśmy się przed moim pokojem.
- Nie ma za co. Bez ciebie nie byłby taki wspaniały. - odpowiedział cicho i się do mnie przybliżył, przytulając mnie do siebie. Wciągnęłam powoli jego zapach starając się go jak najlepiej zapamiętać.
- Kocham cię. - powiedziałam szczerze i podniosłam głowę, oraz spoglądając prosto w jego oczy. Złapałam dłońmi jego twarz i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Harry chciał chyba więcej, po tym jak przycisnął mnie bardziej do siebie i go bardziej pogłębił. Wplotłam palce w jego loki i się od niego powoli odsunęłam. Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Jutro wyjeżdżamy. - powiedziałam. - Trzeba już iść. - położyłam swoją dłoń na klamce i już chciałam ją nacisnąć gdy Harry mnie złapał za drugą rękę i przyciągnął do siebie składając na moim ustach kolejny pocałunek.
- Nie mogłem się powstrzymać. Jesteś słodka. - pocałował mnie szybko w policzek a ja rumieniąc się weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Ten wieczór był naprawdę wspaniały.
Zignorowałam Laurę która spoglądała na mnie spode łba. Była już ponad dwudziesta druga a ja głośno westchnęłam.
- Nie patrz się tak na mnie. - wkurzona powiedziałam. - Bo ci oczy na wierzch pójdą. Wiem, że jestem taka piękna, ale ja lubię chłopców. - powiedziałam siadając na swoim łóżku i odblokowując moją klawiaturę w moim nowiutkim Iphone. Zauważyłam wiadomość od Jess i od razu ją przeczytałam.
Nie wchodź lepiej na twittera, bo będzie źle. I porozmawiamy? Nudzę się. - J.
Zmarszczyłam brwi. Miałam złe przeczucie i trochę miałam lęk przed wejściem, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Od co mi się rzuciło w oczy to followers. W ciągu tygodnia przybyło mi ponad 100,000 followers i tylko wytrzeszczyłam oczy. Jakim cudem? Przecież to nie może być przez Harrego.. To jest przecież niemożliwe. Zauważyłam również mnóstwo wiadomości od nieznanych mi osób.
Jesteś dziewczyną Harrego?
@meggie_1 Czy to prawda, że jesteś w ciąży z Harrym i podobno ma ciebie poprosić o rękę?
@meggie_ 1 Lepiej się od niego odczep, albo znajdę cię. Uwierz , jestem do tego zdolna.
@meggie_1Jeśli jesteś dziewczyną Harrego to muszę przyznać, że wyglądacie razem ślicznie!
Niech wszyscy przestaną hejtować na @meggie_1 co ona wam zrobiła? Chodzi z Harrym on też ma uczucia i jesteście fałszywymi Directionerkami, zostawcie ją w spokoju. Wytrzeszczyłam oczy w szoku. Potrząsnęłam głową i zamknęłam usta które od kilka sekund były otwarte w szoku. Nie rozumiałam jakim cudem świat obiegł związek mój i Harrego. Harry przecież powiedział, że wyzna światu, że jesteśmy razem, ale myślałam, że to zrobi jutro.. Zmarszczyłam brwi i wybiegłam z pokoju tuż do pokoju Jess. Postanowiłam, że nie warto się martwić hejtami, które dostaje. Przecież to było do przewidzenia. Poprawiłam swoją spódniczkę i wzdychając zapukałam niepewnie do pokoju. Nie musiałam długo czekać. Już po około dziesięciu sekund drzwi się otworzyły a w drzwiach pojawiła się śliczna twarz mojej przyjaciółki. Uśmiechnęła się do mnie szeroko i zamknęła za sobą drzwi, idąc ze mną krok w krok.
- Wchodziłaś na twittera? - spytała się niepewnie po kilku minutach ciszy a ja potrząsnęłam głową.
- Tak. - powiedziałam krótko i weszłam do windy. - A gdzie w ogóle idziemy?
- Nie powinnaś być bardziej.. smutna? I tutaj w hotelu jest taka kawiarenka. Mam ochotę na kubek gorącego kakao. - oblizała usta.
- Jak mam być smutna? Przecież tylko mi zazdroszczą. Po co się nimi przejmować. - uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Wow, jesteś naprawdę dzielna. Ja w sumie nie wiem jak bym się zachowywała. - powiedziała niepewnym głosem wychodząc z windy i kierując się w stronę kawiarenki.
- A powiedz mi.. Jak się trzymasz? - powiedziałam jak najszybciej zmieniając temat. W sumie ta sprawa z hejtami trochę mnie ruszyła, ale nie chciałam tego pokazywać. - W sensie wiesz.. James.
Jess westchnęłam i usiadła do stolika, głęboko wzdychając.
- Nie jest źle. Pisał do mnie sms-y przepraszając, ale nic mu nie odpisałam. Po co? Współczuję jego przyszłej dziewczynie. - skrzywiła się, a ja tylko kiwnęłam głową.
- Naprawdę ci współczuję. Nie rozumiem jak można krzywdzić tak dziewczyny. Tylko mam nadzieję, że Harry mnie nie wykorzysta, wiesz do czego.. - powiedziałam spuszczając swój wzrok w dół i zawieszając go na swoje ręce.
- Jak możesz tak mówić! - oburzyła się. - Nie widzisz jak on na ciebie patrzy? Ile ja bym dała, żeby ktoś tak na mnie patrzał. Przecież na kilometr widać jaki jest tobą zauroczony - Zarumieniłam się.
- W sumie, nigdy nie widziałam jak na mnie patrzy. - powiedziałam myśląc głęboko. - Ale to miłe słysząc te słowa. Nie masz pojęcia jakie czuję motylki za każdym razem gdy obok niego stoję, albo się do niego uśmiecham. A ten jego zapach i jego dołeczki są najlepszymi rzeczami, które mnie spotkały. - powiedziałam rozmarzona.
- No to nieźle wpadłaś. - zaśmiała się głośno, a ja tylko zarumieniłam się po raz kolejny. - Ale miło to słyszeć. - powiedziała szczęśliwa.
Nagle podeszła do nas młoda dziewczyna, która zapewne tutaj pracowała i posłała nam szeroko uśmiech.
- Zamawiacie coś? - spytała się uprzejmie, a ja bez zastanowienia powiedziałam równocześnie z Jess. Gorąca czekolada.Dziewczyna miała długie blond, zdrowe włosy i śliczne niebieskie oczy. Zaśmiała się słodko i nagle na mnie spojrzała i jej twarz z szczęśliwej zmienił się w szokujący.
- To ty jesteś dziewczyną samego HARREGO STYLESA! - krzyknęła, a ja tylko zaśmiałam się.
- Skąd wiesz? Jejciu jak te wieści się szybko rozchodzą. - powiedziała moja przyjaciółka a ja tylko potwierdziłam głową.
- Nie masz pojęcia jak ich kocham jejciu, nawet nie masz pojęcia jaką jesteś szczęściara. Miliony dziewczyn chciałaby być na twoim miejscu. I nie wierzę, że ty tutaj siedzisz i jeszcze może niedawno się przytulaliście, całowaliście i nie wiadomo jakie rzeczy robiliście. - powiedziała z rozmarzeniem a ja tylko się skrzywiłam.
- Nie rozpędzaj się. Nie robimy TYCH rzeczy. - podkreśliłam słowa a ona tylko się zarumieniła.
- N-nie miałam tego na myś..
- Wiem, wiem. - przerwałam jej.
- To ja może już pójdę bo te gorąco kakao. - powiedziała szybko i znikła a ja się zaśmiałam głośno wraz z Jess.
- Tylko mam nadzieję, że mnie fanki nie zabiją. - powiedziałam poważnie.
- Tak oczywiście. Podejdą do ciebie, oderwą głowę i spalą. Takie rzeczy tylko na filmach, kochana. Chyba trochę prywatności tobie jest potrzebne. Po prostu uważaj i nie wychodź nigdzie sama. Tak będzie najlepiej. - uśmiechnęła się do mnie a ja poprawiłam swoją grzywkę myśląc głęboko. Odwróciłam się w stronę okna i wytrzeszczyłam oczy nie wierząc to co widzę.
- Jess czy to nie jest czasem Jess? - kiwnęłam głową na miejsce a Jess tylko się zaśmiała nerwowo.
- James i jego kolejna zdobycz. - powiedziała zauważając za szybą swojego ex. Niech ta dziewczyna się dowie, do czego jest zdolny a później pobiegnie z płaczem do mamy lub przyjaciółki. Nie mam pojęcia co ja w nim takiego widziałam.
- Ważne, że się już od niego uwolniłaś. - powiedziałam szczerze i posłałam jej uśmiech.
- Też się z tego cieszę. - odpowiedziała również szczerze i pokazała swój środkowy palec do Jamesa który akurat spojrzał w naszym kierunku. Wybuchnęliśmy razem śmiechem i zaczęliśmy pić nasze kakao, które właśnie nam przyniosła fanka mojego chłopaka. Mojego chłopaka.. Ślicznie to brzmi, prawda?
***
TO NIE JEST MEGGIE PRAWDZIWY TWITTER JAK COŚ XD
środa, 6 czerwca 2012
Rozdział 22 X
ROZDZIAŁ SIĘ POJAWI JUTRO LUB W PONIEDZIALEK!
https://twitter.com/#!/RoksiBelikov1 <--- Mój twitter więc jeśli chcecie, żebym was powiadomiła o nowym rozdziale to mi tam napiszcie! Zawszę daję follow back tak wgl:)
Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale jakoś weny mi zabrakło. Starałam się wymyślać nowe historię, myślałam nad blogiem i trochę mnie rozbawiły wasze komentarze! haha. Wczoraj byłam w Londynie i było suuuuuperrr!<3
Spojrzałam z zaskoczeniem na Harrego wraz z Louisem. Czyli jednak prawda o Lux okazała się prawdziwa? Kim jest ta dziewczyna i dlaczego ja nic o niej nie wiem? Tyle pytań, a ja nadal z otwartą buzią spoglądałam na chłopców.
- Kim jest Lux? - spytałam się bardzo powoli, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, zakładając ręce. Harry westchnął i przeczesał swoimi szczupłymi palcami po swojej dużej czuprynie.
- Nikt taki. - spuścił głowę w dół, a ja powolnym krokiem do niego podeszłam. Louis się od niego odsunął dając mi przejść. Podniosłam jego brodę, zmuszając go aby na mnie spojrzał, tak jak on zazwyczaj do mnie robił.
- To jest jakaś dziewczyna tak? - odkaszlnęłam.
Harry wyszczerzył swoje oczy. Spojrzał na mnie z szokiem.
- Dziewczyna? Tak jest dziewczyną, ale nie taką o jakieś myślisz. - powiedział zdenerwowany.
- Jeśli nie taka jaka jak myślę, to dlaczego nie możesz mi po prostu wytłumaczyć. - kątem oka spojrzałam na Louisa który zaczął się denerwować. Widziałam po jego minie, że nie podobało mu się w sposób jaki Harry się zachowywał. Mi również. Dlaczego nie może mi po prostu wytłumaczyć kim ona jest? Przecież to nie jest takie trudne. Westchnęłam.
- To jest dziecko. - powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Um.. dziecko?
- Spytałem się ciebie czy lubisz małe dzieci, pamiętasz? - spojrzał w bok, ale po chwili prosto w moje oczy. Przytaknęłam, a on wziął głęboki oddech.
- Powiedziałaś, że nie za bardzo. A my mamy stylistkę, która ma dziecko i sądziłem, że to ci się nie spodoba. - spojrzałam na niego i po około dwóch sekundach wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zszokowany Harry, zarumienił się, a ja otarłam łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Słuchaj. Czyli to jest mała dziewczynka, nazywa się Lux i ty sądziłeś, że skoro nie lubię dzieci to nie będę z tego powodu zadowolona? - loczek przytaknął głową, a ja tylko pokręciłam głową ze śmiechu. Przybliżyłam się i w się w niego wtuliłam.
- To źle myślałeś. - szepnęłam do jego ucha, wdychając zapach jego wody kolońskiej. - Ja się martwiłam, bo myślałam, że mnie zdradzasz lub coś takiego..- spojrzałam w górę, wpatrując się w szokowaną twarz Harrego.
- Ciebie? NIGDY. - przytulił mnie do siebie a ja się zaśmiałam. Jeszcze przez chwilę się w niego wtulałam gdy przerwał nam Louis.
- Dobra, dobra. Wszystko wyjaśniliście sobie a teraz proszę sobie iść, ponieważ mam zamiar zadzwonić do Eleanor. - powiedział tajemniczym głosem i się po chwili zaśmiał. Podniosłam jedną brew do góry.
- Lepiej chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę loczek. - Nie chcesz słyszeć o jakich rzeczach on z nią rozmawia.. - zaśmiał się pod nosem i szybko wyszliśmy za drzwi, słysząc zatrzaśnięcie się drzwi przez samego Louisa. Złapałam Harrego za rękę i zeszliśmy na dół.
- To gdzie idziemy? - spytałam się wchodząc do windy. Uśmiechnęłam się. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, który był najlepszym w moim życiu. Zdecydowanie najlepsze przeżycie w całym moim życiu. Oczywiście trzymanie Harrego było czymś cudownym, ale.. pocałunek. To jest jednak coś wyjątkowego. Dużo osób może to potwierdzić.
- Jest jeden proble.. - zaczął Harry, ale zagłuszyły go fanki, które widząc jego osobę zaczęły wrzeszczeć i piszczeć jak szalone. Wytrzeszczyłam oczy widząc ogromny tłum przed hotelem. Jęknęłam. Przecież wszystko miało być dzisiaj idealne i jakim cudem nie było fanek jak szłam na spacer z Zaynem..? A najgorsze jest to, że chyba zapomnieliśmy o jednej rzeczy. Paparazzi. Przecież jak uczyłam Zayna grać na gitarze to na pewno w gazetach mogą pojawić się nasze zdjęcia. Westchnęłam i spojrzałam z pytająco miną na loczka a ten tylko złapał mnie za rękę.
- Trzymaj się blisko mnie. Samochód na nas czeka i nie zwracaj uwagi na fanki. Ochroniarze za nami będą. - uśmiechnął się i spojrzał mi w prosto w oczy, przez co się zarumieniłam i jak najszybciej spuściłam głowę w dół. Pokiwałam niewidocznie głową, a on tylko pociągnął mnie w stronę wyjścia, a na przodzie oraz tyle było po jednym ochroniarzu. To wszystko było szalone i bardzo dziwne. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zaczął się szał. Fanki były trochę zdziwione widząc swojego idola z jakąś przeciętną dziewczyną. Skrzywiły się, ale jakoś wtedy o tym nie myślały. Trzymałam bardzo mocno rękę Harrego, żeby tylko fanki mnie nie zjadły. Ochroniarze robili wszystko co w ich mocy, ale nawet i to nie pomagało. Jeszcze dwa kroki i.. weszliśmy do samochodu. Zaczęłam szybko oddychać i wyjrzałam przez szybę. Spojrzałam wystraszona na Harrego i nagle oboje nie wiedząc dlaczego wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem co było tego powodem.. Już drugi raz śmieję się z głupot, które są bardzo dziwne.
- Gdzie jedziemy? - spytałam się, a on tylko zaprzeczył głową.
- Niespodzianka. Więc niestety muszę zrobić to. - powiedział tajemniczo i wyjął z z tylnej kieszeni spodni, czarną chustę.
- Ale .. - jęknęłam i po chwili stałam obrócona tyłem z opaską na oczach.
Jechaliśmy ponad półgodziny. W sumie.. myślałam, że półgodziny, tak przynajmniej mi się wydawało. Chciałam coś powiedzieć, ale zacisnęłam mocno zęby.
- Harry, daleko jeszcze? - powiedziałam zmęczonym głosem jak osioł ze shreka.
- Nie. - powiedział krótko, zapewne powstrzymując się od śmiechu.
Odwróciłam się od niego tyłem, robiąc złą minę.
- Wiem, że okropnie wyglądam w tej opasce, ale nie musisz tego okazywać. - skrzywiłam się i odpowiedziała mi ciszy. Westchnęłam cicho, gdy nagle poczułam dotyk jest palców, na moich biodrach. Poczułam jego oddech na mojej szyi, co mnie trochę podnieciło. Starałam się tego nie okazywać, więc tylko się od niego odsunęłam, lecz po chwili po raz kolejny poczułam dotyk jego palców, ale tym razem na moich ustach. O co mu chodziło? Odwróciłam się w jego kierunku, chociaż i tak nic nie widziałam.
- Harry? - szepnęłam cicho, gdy nagle poczułam jego oddech tuż obok moich ust. Poczułam doskonale dla mnie znany, jego zapach i się zaczęłam nim napawać. Nie widziałam jego twarzy więc nie umiałam stwierdzić, czy to co robi to jest na żarty. - Ha.. - chciałam powtórzyć, gdy nagle poczułam jego usta na swoich. Przycisnęłam oczy z przyjemności, co było trochę dziwne ponieważ i tak miałam je zamknięte. Odnalazłam jego szyję i położyłam na niej ręce przybliżając się do niego, oraz przegryzając jego dolną wargę.
- Nie wyglądasz okropnie. - szepnął cicho do mojego ucha gdy się oderwaliśmy od siebie. - Nigdy. Tylko spróbuj tak pomyśleć to będzie źle. - zaśmiałam się i tylko się do niego przytuliłam.
- Jesteś słodki.
- Wiem. - odparł z dumą w głosie, a ja tylko pokiwałam głową.
- Wiem, że to ciągle powtarzam, ale kiedy będziemy na miejscu? - spytałam się z widoczną wkurzoną nutką w moim głosie.
- Są korki. - jęknął odsuwając się ode mnie zapewne wyglądając za okno. - Ale będzie warto. Chyba. - powiedział końcówkę trochę niepewnym głosem.
- Hej! Na pewno będzie idealnie! - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, co zapewne dało mu trochę pewności siebie.
- Jesteśmy na miejscu! - powiedział po chwili, przez co zaczęło mi szybciej bić serce.
Przez całą drogę trzymał mnie mocno w pasie co było dziwne. Zapewne nie chciał abym upadła, ale cóż.. miałam nadzieję, że nie idziemy gdzieś wysoko, bo mam ogromny lęk wysokości. Wiem, że weszliśmy do windy i po chwili poczułam zimny wiatr we włosach. Harry objął moją jedną rękę i poprowadził mnie, zapewne po kilku schodkach. Poczułam jak się opieram o barierkę i po niecałej sekundzie Harry odwiązał mi opaskę. Powolnym ruchem opadła w dół, na moje vansy, a ja tylko wytrzeszczyłam oczy na widok. Właśnie stałam na wieży Eiffla, otoczona ramionami Harrego. Poczułam przypływ strachu, ale trochę dotyk loczka go łagodził.
- Mam lęk wysokości. - pisnęłam, przytulając się do niego. - Ale to jest wspaniałe! Śliczny widok Harry. - uśmiechnęłam się a on dumny z siebie, pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że ci się podoba. Bałem się, że coś nie wyjdzie i jakoś byłem tym zdenerwowany, zresztą nie wiedziałem, że masz lęk wysokości, kurczę, dlaczego ja tego nie przewidziałem? A gdybyś tutaj zemdlała, a ja bym nie wiedział co zrobić? Kurczę, ale się nie boisz, prawda? - zaczął mówić z taką szybkością, że miałam problem go zrozumieć, więc tylko się zaśmiałam zamykając mu usta pocałunkiem.
- Wszystko jest idealnie! - przytuliłam się do niego, czując mnóstwo motylków w moim brzuchu. Wszystko było takie.. nierealne.
- Chodź. - pociągnął mnie w nieznanym mnie kierunku. - Wiesz.. pomyślałem, że najlepsza randka będzie taka zwyczajna. Bez kolacji, ale taka na luzie. Już ciebie na trochę poznałam wiedząc, że wolisz bardziej to drugie. - uśmiechnął się do mnie. - Ale najpierw muszę ci coś dać i wyznać. - uśmiechnął się do mnie słodko i nagle się zatrzymał w miejscu na którym był lepszy widok na Paryż. Nagle ze swojej kieszeni, wyjął małe pudełeczko. Zakaszlnął i niepewnie na nie spojrzał. Podniósł swój wzrok i swoimi palcami, otworzył pudełeczko. Zszokowana na nie spojrzałam przypatrując się ślicznemu, pięknemu, niesamowitemu łańcuszku na szyje, które zapewne kosztował fortunę.
- Nie musiałeś.. - powiedziałam wpatrując się w cudo z wyraźnym zachwyceniem.
- Nie, Meggie. Musiałem. - powiedział stanowczo, uśmiechając się słodko. - Znamy się krótko, ale chciałbym ci powiedzieć, że bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nawet nie masz pojęcia jak wiele.. Gdy ciebie widzę, czuję motylki w brzuchu, co jest wyjątkowe ponieważ nigdy takiego czegoś nie czułem w obecności dziewczyny. Lubię cię i to bardzo cię lubię. Twoje włosy, usta, nos, policzki a oczy są takie piękne, że mógłbym się w ciebie wpatrywać całymi godzinami. I skoro oficjalnie już jesteśmy razem to chciałbym cię przedstawić światu. Jutro napiszę to na twitterze i niech każdy się dowie, jak bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę nikogo okłamywać, ani ukrywać moją miłość do ciebie. Kocham cię Meggie. - ze łzami w oczach wpatrywałam się w mojego "chłopaka" który patrzył na mnie zdenerwowany.
- To było piękne co powiedziałeś, ale źle się teraz czuję bo ja ci nic nie dałam, a ty mi dałeś skoro nawet tego nie zasługuję. - posmutniałam, a on szybko złapał mnie za rękę. Swoimi kciukiem podniósł moją brodę.
- Zasługujesz. Ważne, że tutaj jesteś. You stole my heart Meggie - szepnął, wpatrując się w moje oczy. Te uczucie jakie czułam.. to było coś wyjątkowego, pięknego i również nierealnego. Nigdy zupełnie nigdy nie czułam się wyjątkowo jak teraz. Czułam się najważniejszą dla niego osobą ,co jest dziwne bo zapewne jest nią jego siostra i mama. Wpiłam się w usta Harrego i jak najbliżej się do niego przybliżyłam całując go namiętnie i głęboko starając się wyrazić w tym swoje uczucia i chcąc powiedzieć to co on mi przed niecałą sekundą.
Po romantycznych wyznaniach, Harry oznajmił mi, że musi po coś pójść i zaraz wróci. Po niecałych pięciu minutach wrócił nosząc ze sobą koszyk na piknik. Wytrzeszczyłam oczy i się zaśmiałam kręcąc głową.
- Nie ma nigdzie trawy. - powiedziałam, a on tylko zrobił tajemniczą minę.
- A czy ktoś powiedział, że potrzebna nam trawa? Mam trzy koce, wystarczy nam. - uśmiechnął się, ruszając brwiami. Po chwili rozłożył trzy koce na ziemi, oraz wyciągając różne typy owoców. Mango, truskawki, jabłka i różne.
- Czyli zdrowo, tak? - uśmiechnęłam się.
- A jak inaczej. - zaśmiał się.
Razem usiedliśmy gdy Harry kazał mi zamknąć oczy. Spojrzałam na niego pytająco.
- Po prostu zamknij. - zrobiłam jak mi kazał. Po chwili poczułam jak włożył mi coś mokrego i słodkiego to buzi.
- Ale.. - starałam się to połknąć, ale pokręcił głową.
- Wczuj się w smak. Ten słodki aromat i powiedz co myślisz. - powiedział, a ja przymknęłam oczy, zastanawiając się..
- Um.. czuję.. Mango? - zaśmiałam się a on przytaknął głową. - I mówisz jak ten szczur z Ratatuj. - powiedziałam wybuchając śmiechem. Harry się oburzył.
- Czy ja ci przypominam szczura? - zrobił pytająco minę, a ten się oburzył, ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Nie no coś ty. Dla mnie jesteś idealny. - powiedziałam rumieniąc się.
- Aw! Jesteś słodka. - musnął moje usta. - I to jak słodka. - pocałował mnie namiętnie, zlizując smak mango z moich ust. Wszystko było perfekt. Bynajmniej tak mi się zdawało.
https://twitter.com/#!/RoksiBelikov1 <--- Mój twitter więc jeśli chcecie, żebym was powiadomiła o nowym rozdziale to mi tam napiszcie! Zawszę daję follow back tak wgl:)
Przepraszam, że nie było długo rozdziału, ale jakoś weny mi zabrakło. Starałam się wymyślać nowe historię, myślałam nad blogiem i trochę mnie rozbawiły wasze komentarze! haha. Wczoraj byłam w Londynie i było suuuuuperrr!<3
Spojrzałam z zaskoczeniem na Harrego wraz z Louisem. Czyli jednak prawda o Lux okazała się prawdziwa? Kim jest ta dziewczyna i dlaczego ja nic o niej nie wiem? Tyle pytań, a ja nadal z otwartą buzią spoglądałam na chłopców.
- Kim jest Lux? - spytałam się bardzo powoli, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o ścianę, zakładając ręce. Harry westchnął i przeczesał swoimi szczupłymi palcami po swojej dużej czuprynie.
- Nikt taki. - spuścił głowę w dół, a ja powolnym krokiem do niego podeszłam. Louis się od niego odsunął dając mi przejść. Podniosłam jego brodę, zmuszając go aby na mnie spojrzał, tak jak on zazwyczaj do mnie robił.
- To jest jakaś dziewczyna tak? - odkaszlnęłam.
Harry wyszczerzył swoje oczy. Spojrzał na mnie z szokiem.
- Dziewczyna? Tak jest dziewczyną, ale nie taką o jakieś myślisz. - powiedział zdenerwowany.
- Jeśli nie taka jaka jak myślę, to dlaczego nie możesz mi po prostu wytłumaczyć. - kątem oka spojrzałam na Louisa który zaczął się denerwować. Widziałam po jego minie, że nie podobało mu się w sposób jaki Harry się zachowywał. Mi również. Dlaczego nie może mi po prostu wytłumaczyć kim ona jest? Przecież to nie jest takie trudne. Westchnęłam.
- To jest dziecko. - powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Um.. dziecko?
- Spytałem się ciebie czy lubisz małe dzieci, pamiętasz? - spojrzał w bok, ale po chwili prosto w moje oczy. Przytaknęłam, a on wziął głęboki oddech.
- Powiedziałaś, że nie za bardzo. A my mamy stylistkę, która ma dziecko i sądziłem, że to ci się nie spodoba. - spojrzałam na niego i po około dwóch sekundach wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zszokowany Harry, zarumienił się, a ja otarłam łzę, która spłynęła mi po policzku.
- Słuchaj. Czyli to jest mała dziewczynka, nazywa się Lux i ty sądziłeś, że skoro nie lubię dzieci to nie będę z tego powodu zadowolona? - loczek przytaknął głową, a ja tylko pokręciłam głową ze śmiechu. Przybliżyłam się i w się w niego wtuliłam.
- To źle myślałeś. - szepnęłam do jego ucha, wdychając zapach jego wody kolońskiej. - Ja się martwiłam, bo myślałam, że mnie zdradzasz lub coś takiego..- spojrzałam w górę, wpatrując się w szokowaną twarz Harrego.
- Ciebie? NIGDY. - przytulił mnie do siebie a ja się zaśmiałam. Jeszcze przez chwilę się w niego wtulałam gdy przerwał nam Louis.
- Dobra, dobra. Wszystko wyjaśniliście sobie a teraz proszę sobie iść, ponieważ mam zamiar zadzwonić do Eleanor. - powiedział tajemniczym głosem i się po chwili zaśmiał. Podniosłam jedną brew do góry.
- Lepiej chodź ze mną. - pociągnął mnie za rękę loczek. - Nie chcesz słyszeć o jakich rzeczach on z nią rozmawia.. - zaśmiał się pod nosem i szybko wyszliśmy za drzwi, słysząc zatrzaśnięcie się drzwi przez samego Louisa. Złapałam Harrego za rękę i zeszliśmy na dół.
- To gdzie idziemy? - spytałam się wchodząc do windy. Uśmiechnęłam się. Przypomniał mi się nasz pierwszy pocałunek, który był najlepszym w moim życiu. Zdecydowanie najlepsze przeżycie w całym moim życiu. Oczywiście trzymanie Harrego było czymś cudownym, ale.. pocałunek. To jest jednak coś wyjątkowego. Dużo osób może to potwierdzić.
- Jest jeden proble.. - zaczął Harry, ale zagłuszyły go fanki, które widząc jego osobę zaczęły wrzeszczeć i piszczeć jak szalone. Wytrzeszczyłam oczy widząc ogromny tłum przed hotelem. Jęknęłam. Przecież wszystko miało być dzisiaj idealne i jakim cudem nie było fanek jak szłam na spacer z Zaynem..? A najgorsze jest to, że chyba zapomnieliśmy o jednej rzeczy. Paparazzi. Przecież jak uczyłam Zayna grać na gitarze to na pewno w gazetach mogą pojawić się nasze zdjęcia. Westchnęłam i spojrzałam z pytająco miną na loczka a ten tylko złapał mnie za rękę.
- Trzymaj się blisko mnie. Samochód na nas czeka i nie zwracaj uwagi na fanki. Ochroniarze za nami będą. - uśmiechnął się i spojrzał mi w prosto w oczy, przez co się zarumieniłam i jak najszybciej spuściłam głowę w dół. Pokiwałam niewidocznie głową, a on tylko pociągnął mnie w stronę wyjścia, a na przodzie oraz tyle było po jednym ochroniarzu. To wszystko było szalone i bardzo dziwne. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zaczął się szał. Fanki były trochę zdziwione widząc swojego idola z jakąś przeciętną dziewczyną. Skrzywiły się, ale jakoś wtedy o tym nie myślały. Trzymałam bardzo mocno rękę Harrego, żeby tylko fanki mnie nie zjadły. Ochroniarze robili wszystko co w ich mocy, ale nawet i to nie pomagało. Jeszcze dwa kroki i.. weszliśmy do samochodu. Zaczęłam szybko oddychać i wyjrzałam przez szybę. Spojrzałam wystraszona na Harrego i nagle oboje nie wiedząc dlaczego wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiem co było tego powodem.. Już drugi raz śmieję się z głupot, które są bardzo dziwne.
- Gdzie jedziemy? - spytałam się, a on tylko zaprzeczył głową.
- Niespodzianka. Więc niestety muszę zrobić to. - powiedział tajemniczo i wyjął z z tylnej kieszeni spodni, czarną chustę.
- Ale .. - jęknęłam i po chwili stałam obrócona tyłem z opaską na oczach.
Jechaliśmy ponad półgodziny. W sumie.. myślałam, że półgodziny, tak przynajmniej mi się wydawało. Chciałam coś powiedzieć, ale zacisnęłam mocno zęby.
- Harry, daleko jeszcze? - powiedziałam zmęczonym głosem jak osioł ze shreka.
- Nie. - powiedział krótko, zapewne powstrzymując się od śmiechu.
Odwróciłam się od niego tyłem, robiąc złą minę.
- Wiem, że okropnie wyglądam w tej opasce, ale nie musisz tego okazywać. - skrzywiłam się i odpowiedziała mi ciszy. Westchnęłam cicho, gdy nagle poczułam dotyk jest palców, na moich biodrach. Poczułam jego oddech na mojej szyi, co mnie trochę podnieciło. Starałam się tego nie okazywać, więc tylko się od niego odsunęłam, lecz po chwili po raz kolejny poczułam dotyk jego palców, ale tym razem na moich ustach. O co mu chodziło? Odwróciłam się w jego kierunku, chociaż i tak nic nie widziałam.
- Harry? - szepnęłam cicho, gdy nagle poczułam jego oddech tuż obok moich ust. Poczułam doskonale dla mnie znany, jego zapach i się zaczęłam nim napawać. Nie widziałam jego twarzy więc nie umiałam stwierdzić, czy to co robi to jest na żarty. - Ha.. - chciałam powtórzyć, gdy nagle poczułam jego usta na swoich. Przycisnęłam oczy z przyjemności, co było trochę dziwne ponieważ i tak miałam je zamknięte. Odnalazłam jego szyję i położyłam na niej ręce przybliżając się do niego, oraz przegryzając jego dolną wargę.
- Nie wyglądasz okropnie. - szepnął cicho do mojego ucha gdy się oderwaliśmy od siebie. - Nigdy. Tylko spróbuj tak pomyśleć to będzie źle. - zaśmiałam się i tylko się do niego przytuliłam.
- Jesteś słodki.
- Wiem. - odparł z dumą w głosie, a ja tylko pokiwałam głową.
- Wiem, że to ciągle powtarzam, ale kiedy będziemy na miejscu? - spytałam się z widoczną wkurzoną nutką w moim głosie.
- Są korki. - jęknął odsuwając się ode mnie zapewne wyglądając za okno. - Ale będzie warto. Chyba. - powiedział końcówkę trochę niepewnym głosem.
- Hej! Na pewno będzie idealnie! - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, co zapewne dało mu trochę pewności siebie.
- Jesteśmy na miejscu! - powiedział po chwili, przez co zaczęło mi szybciej bić serce.
Przez całą drogę trzymał mnie mocno w pasie co było dziwne. Zapewne nie chciał abym upadła, ale cóż.. miałam nadzieję, że nie idziemy gdzieś wysoko, bo mam ogromny lęk wysokości. Wiem, że weszliśmy do windy i po chwili poczułam zimny wiatr we włosach. Harry objął moją jedną rękę i poprowadził mnie, zapewne po kilku schodkach. Poczułam jak się opieram o barierkę i po niecałej sekundzie Harry odwiązał mi opaskę. Powolnym ruchem opadła w dół, na moje vansy, a ja tylko wytrzeszczyłam oczy na widok. Właśnie stałam na wieży Eiffla, otoczona ramionami Harrego. Poczułam przypływ strachu, ale trochę dotyk loczka go łagodził.
- Mam lęk wysokości. - pisnęłam, przytulając się do niego. - Ale to jest wspaniałe! Śliczny widok Harry. - uśmiechnęłam się a on dumny z siebie, pocałował mnie w policzek.
- Cieszę się, że ci się podoba. Bałem się, że coś nie wyjdzie i jakoś byłem tym zdenerwowany, zresztą nie wiedziałem, że masz lęk wysokości, kurczę, dlaczego ja tego nie przewidziałem? A gdybyś tutaj zemdlała, a ja bym nie wiedział co zrobić? Kurczę, ale się nie boisz, prawda? - zaczął mówić z taką szybkością, że miałam problem go zrozumieć, więc tylko się zaśmiałam zamykając mu usta pocałunkiem.
- Wszystko jest idealnie! - przytuliłam się do niego, czując mnóstwo motylków w moim brzuchu. Wszystko było takie.. nierealne.
- Chodź. - pociągnął mnie w nieznanym mnie kierunku. - Wiesz.. pomyślałem, że najlepsza randka będzie taka zwyczajna. Bez kolacji, ale taka na luzie. Już ciebie na trochę poznałam wiedząc, że wolisz bardziej to drugie. - uśmiechnął się do mnie. - Ale najpierw muszę ci coś dać i wyznać. - uśmiechnął się do mnie słodko i nagle się zatrzymał w miejscu na którym był lepszy widok na Paryż. Nagle ze swojej kieszeni, wyjął małe pudełeczko. Zakaszlnął i niepewnie na nie spojrzał. Podniósł swój wzrok i swoimi palcami, otworzył pudełeczko. Zszokowana na nie spojrzałam przypatrując się ślicznemu, pięknemu, niesamowitemu łańcuszku na szyje, które zapewne kosztował fortunę.
- Nie musiałeś.. - powiedziałam wpatrując się w cudo z wyraźnym zachwyceniem.
- Nie, Meggie. Musiałem. - powiedział stanowczo, uśmiechając się słodko. - Znamy się krótko, ale chciałbym ci powiedzieć, że bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nawet nie masz pojęcia jak wiele.. Gdy ciebie widzę, czuję motylki w brzuchu, co jest wyjątkowe ponieważ nigdy takiego czegoś nie czułem w obecności dziewczyny. Lubię cię i to bardzo cię lubię. Twoje włosy, usta, nos, policzki a oczy są takie piękne, że mógłbym się w ciebie wpatrywać całymi godzinami. I skoro oficjalnie już jesteśmy razem to chciałbym cię przedstawić światu. Jutro napiszę to na twitterze i niech każdy się dowie, jak bardzo wiele dla mnie znaczysz. Nie chcę nikogo okłamywać, ani ukrywać moją miłość do ciebie. Kocham cię Meggie. - ze łzami w oczach wpatrywałam się w mojego "chłopaka" który patrzył na mnie zdenerwowany.
- To było piękne co powiedziałeś, ale źle się teraz czuję bo ja ci nic nie dałam, a ty mi dałeś skoro nawet tego nie zasługuję. - posmutniałam, a on szybko złapał mnie za rękę. Swoimi kciukiem podniósł moją brodę.
- Zasługujesz. Ważne, że tutaj jesteś. You stole my heart Meggie - szepnął, wpatrując się w moje oczy. Te uczucie jakie czułam.. to było coś wyjątkowego, pięknego i również nierealnego. Nigdy zupełnie nigdy nie czułam się wyjątkowo jak teraz. Czułam się najważniejszą dla niego osobą ,co jest dziwne bo zapewne jest nią jego siostra i mama. Wpiłam się w usta Harrego i jak najbliżej się do niego przybliżyłam całując go namiętnie i głęboko starając się wyrazić w tym swoje uczucia i chcąc powiedzieć to co on mi przed niecałą sekundą.
Po romantycznych wyznaniach, Harry oznajmił mi, że musi po coś pójść i zaraz wróci. Po niecałych pięciu minutach wrócił nosząc ze sobą koszyk na piknik. Wytrzeszczyłam oczy i się zaśmiałam kręcąc głową.
- Nie ma nigdzie trawy. - powiedziałam, a on tylko zrobił tajemniczą minę.
- A czy ktoś powiedział, że potrzebna nam trawa? Mam trzy koce, wystarczy nam. - uśmiechnął się, ruszając brwiami. Po chwili rozłożył trzy koce na ziemi, oraz wyciągając różne typy owoców. Mango, truskawki, jabłka i różne.
- Czyli zdrowo, tak? - uśmiechnęłam się.
- A jak inaczej. - zaśmiał się.
Razem usiedliśmy gdy Harry kazał mi zamknąć oczy. Spojrzałam na niego pytająco.
- Po prostu zamknij. - zrobiłam jak mi kazał. Po chwili poczułam jak włożył mi coś mokrego i słodkiego to buzi.
- Ale.. - starałam się to połknąć, ale pokręcił głową.
- Wczuj się w smak. Ten słodki aromat i powiedz co myślisz. - powiedział, a ja przymknęłam oczy, zastanawiając się..
- Um.. czuję.. Mango? - zaśmiałam się a on przytaknął głową. - I mówisz jak ten szczur z Ratatuj. - powiedziałam wybuchając śmiechem. Harry się oburzył.
- Czy ja ci przypominam szczura? - zrobił pytająco minę, a ten się oburzył, ale po chwili wybuchnął śmiechem.
- Nie no coś ty. Dla mnie jesteś idealny. - powiedziałam rumieniąc się.
- Aw! Jesteś słodka. - musnął moje usta. - I to jak słodka. - pocałował mnie namiętnie, zlizując smak mango z moich ust. Wszystko było perfekt. Bynajmniej tak mi się zdawało.
sobota, 26 maja 2012
Rozdział 21 X
Przepraszam jutro dodam rozdział na 100% Dosłownie za półgodziny jadę do Londynu i chyba wrócę pod wieczór, więc nie dam rady dodać! Jutro na 100%!:)
Pisząc tamten rozdział w zupełnie innej perspektywie sądziłam, że tak będzie lepiej ale nawet i mi się dziwnie pisało-.- Ten rozdział postarałam się napisać i proszę jeśli chociaż przeczytasz ten rozdział to zostaw po sobie ślad bo to bardzo, bardzo wiele dla mnie znaczy! <3 Jeśli chcesz być powiadomionym o nowych rozdziałach to napisz w komentarzu bo pogubiłam nazwy. @roksibelikov mój twitter:) Miłego czytania<3
Pomimo tego, że do hotelu jechaliśmy ponad godzinę to i tak miałam wrażenie, że jedziemy z dwadzieścia cztery godziny. Nie za bardzo się cieszyłam myślą spędzenia jednej nocy w jednym pokoju z Laurą. Nie lubiłam jej i miałam zamiar się tego trzymać. Cały czas mnie pożerała wzrokiem. Już nie chciałam wiedzieć o czym myśli. Pocieszała mnie jedynie myśl, że to tylko jeden raz. W duchu się modliłam, żeby nie być z nią w jednym pokoju następnym razem. Westchnęłam cicho. Jedynym plusem siedzenia na niewygodnych siedzeniach, było siedzenie obok Harrego. Lecz i tak nie mieliśmy chwili spokoju, przez chłopców, którzy nas zaczepiali. Pomimo tego było nawet zabawnie. Wróciliśmy na miejsce około dwudziestej drugiej, co mnie uszczęśliwiło, bo miałam więcej czasu na porozmawianie z bratem i matką. Miałam wrażenie, że ich zaniedbuję, ale to zapewne tylko odczucie. Tak myślę.
- Proszę cię. Zmęczona jestem. - mruknęłam do Harrego, który chciał mnie wyciągnąć na spacer. - Zresztą powiedziałeś, że jutro mnie gdzieś zabierasz. - byłam zmęczona, nawet nie miałam ochoty na lekcję z Zaynem.
- Proszę, Meggie. - zrobił słodkie oczka, podchodząc do mnie, przez co teraz stałam oparta tyłem plecami do drzwi mojego pokoju. Objął mnie w pasie i delikatnie do siebie przytulił. - To są ostatnie dni. Później nie będziemy mieli zbytnio czasu na spędzaniu czasu razem. Będą tylko koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty.
- Na pewno znajdziemy. Jutro spędzimy cudowny czas razem. - zaczęłam mu słodzić, przez co zaczął mieknąć.
- Dobrze. - przysunął swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta. - zaczęłam szybko oddychać. Sama nie wiem czemu, ale on doprowadzał mnie do stanu, którego w ogóle nie rozumiałam. Wplotłam swoje palce w jego włosy, przysuwając się coraz bliżej. W jednej minucie zapomniałam gdzie się znajduję. Nagle uslyszałam dźwięk otwierających się drzwi i zanim się zorientowałam, leżałam na ziemi, zapewne pociągnęłam za sobą Harrego, ponieważ właśnie teraz leżał on na mnie.
- O jejciu! Nie zauważyłam was, przepraszam! - usłyszałam głos Laury i od razu poczułam jak moje uszy robią się czerwone.
Harry bardzo szybko wstał, cały czerwony na twarzy.
- No to tego no.. do zobaczenia jutro. - pocałował mnie szybko w policzek i odszedł szybkim krokiem. Jeszcze przez dłuższą chwilę go obserwowałam a gdy zniknął za zakrętem zarzuciłam swoimi długimi włosami, patrząc na Laurę ze złością. Zatrzasnęłam drzwi podchodząc szybkim krokiem podeszłam do swojej torby, wyciągając ciuchy na przebranie. Laura miała na twarzy cwaniacką minę. Miałam taką ogromną ochotę do niej podejść.. złapać za włosy.. NIE! Powstrzymaj się Podpowiadało mi sumienie. Spojrzałam na nią wrogim wzrokiem i jak najprędzej udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam na wannie. Westchnęłam. Już jutro Harry szykuję dla mnie tak zwaną ' niespodziankę ' nie wiedziałam co się mam po nim spodziewać. Trochę się bałam, że się przy nim skompromituję. Przecież.. on idealny. Ja.. no właśnie. Normalna dziewczyna, która chodzi ze sławnym nastolatkiem. Czułam się wyjątkowa, ale czułam w środku, że najpierw muszę odnaleźć siebie. Moją największą miłością jest taniec, ale również muzyka. Nie mogłam się doczekać jutrzejszej lekcji z Zaynem. Nawet nie wiem na którą godzinę.. Wyjęłam telefon z kieszeni. Odblokowałam klawiaturę i zrobiłam zamyśloną minę.
Dzisiaj jestem zmęczona, zapewne jak i ty. Nauczysz mnie grać jutro? Napisz mi o której:) xx - Meggie.
Wysłałam mu sms-a i już po około niecałej minucie dostałam odpowiedzieć.
Też jestem. Jasne, jutro o dziesiątej? Albo pójdziemy do parku, albo u mnie lub u ciebie xx - Zayn
Poczułam jak kleją mi się oczy więc szybko mu odpisałam.
Okej, o dziesiątej zapukaj do moich drzwi:) Będziemy mieli tylko około 3gdz czasu. Harry mnie gdzieś zabiera;)x - Meggie
Szybko wstałam, rozciągając się. Podeszłam do umywalki, biorąc szczoteczkę nieprzytomnym wzrokiem. Byłam bardzo zmęczona. Miałam sińce pod oczami i nie mam zielonego pojęcia jakim cudem, Harry całował mnie w takim stanie. Wzruszyłam tylko ramionami. Zaczęłam szczotkować zęby gdy moją uwagę przykuła butelka z maścią na pięty. Zrobiłam złośliwą minę i po umyciu zębów, wzięłam do ręki Laury - pastę do zębów. W drugiej ręce umieściłam maść na pięty. Szybkim ruchem opróżniłam pastę, oraz butelkę. Przelałam całą butelkę maści do pasty do zębów i zakręciłam korek. Zaśmiałam się złośliwie, idąc pod prysznic.
Następnego dnia, nie miałam pojęcia jakim cudem zasnęłam zeszłej nocy. Zapewne byłam bardzo zmęczona, że nawet nie pamiętałam momentu w którym poszłam do łóżka. Obudził mnie krzyk Laury, wybiegającej z łazienki.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego moja pasta do zębów zawiera w środku pastę do depilowania pięt?! - krzyknęła podchodząc do mojego łóżka. Skrzywiłam się bo nie byłam zbyt poranną osobą.
- Może trochę ciszej? - powiedziałam spokojnym głosem, spoglądając na nią spode łba. - Dlaczego OSKARŻASZ MNIE? - podniosłam się z łóżka. I tak to byłam ja ale nie miałam zamiaru się przyznawać. To niestety nie moja wina, że jest taka głupia. Musiałam się zemścić.
- Bo tylko ty mieszkasz ze mną w jednym pokoju? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Warknęłam wychodząc szybko z łóżka.
- To nie byłam ja! Może krasnoludki przyszli, albo lunatykujesz.. - westchnęłam. - ale ja tego nie zrobiłam. - zaznaczyłam ostatnie słowo i spojrzałam na zegarek. DZIEWIĄTA? W sumie dziwne. Zazwyczaj śpię dłużej a teraz czuję się wyjątkowo wypoczęta. Szybko się przebrałam i zeszłam na śniadanie. Zdziwiłam się różnorodnością jedzenia w hotelu. Byłam w raju. Uśmiechnięta z talerzem jedzenia podeszłam do moich przyjaciół. Jess wraz z Niallem, Zaynem oraz Liamem siedziała przy stoliku jedząc sałatkę owocową.
- Witam . - oznajmiłam szeroko się uśmiechając.
- Vas Happenin? - zaśmiałam się na słowa Zayna i zaczęłam rozglądać się po sali.
- Gdzie Harry?
- Z Louisem - zaczął ruszać brwiami Niall.
- Ah, słyszałam. Larry Stylinson, tak? - zaśmiałam się.
- Tak. Podobno jest REAL. Uważaj Meggie, możesz mieć konkurencję. - wybuchłam śmiechem, łapiąc się za brzuch. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj trudno mnie rozbawić, ale Niall ma w sobie coś.. zabawnego? Nawet nie mam pojęcia jak to określić. Zaczęłam jeść moje śniadanie, obserwując wszystkich przy stoliku. Zawsze tak robiłam. Jess uważała mnie za dziwaczną, ale jakoś mnie to konkretnie nie obchodziło.
- Lekcja nadal aktualna? - spytałam się Zayna, który po moich słowach się zakrztusił popijaną kawą. Spiorunował mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego pytająco, ale widząc zaskoczone spojrzenia Liama i Nialla, zrozumiałam.
- Znaczy, nadal nasz spacer aktualny? - szybko powiedziałam, a on kiwnął głową.
- Coś kręcicie. - zmrużył oczy Niall.
- Kto co kręci? - usłyszałam nad sobą rozbawiony głos Harrego na co podskoczyłam.
- Harry. Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Strasz! - krzyknęłam, łapiąc się za serce, a on tylko się zaśmiał jeszcze głośniej. Pocałował mnie szybko w usta i usiadł obok mnie.
- To jakie macie na dzisiaj plany? - spytał się, biorąc do ręki tost.
- Nandos. - powiedział szybko Niall, na co Louis tylko wywrócił oczami.
- Ja idę do kina wraz z Danielle. Dzisiaj jest ostatni dzień w którym się widzimy podczas rozłąki która zapewne będzie trwała z cztery miesiące. - powiedział smutno Liam, ale było widać, że się cieszył.
- Ja idę na spotkanie z kimś... - powiedział tajemniczo Louis a Harry się zaśmiał. Louis walnął go w ramię.
- Ja muszę iść coś załatwić. - powiedział szybko loczek, a ja spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się do mnie słodko i pocałował mnie w policzek i po sekundzie już go nie było.
- Idziemy? - wstał Zayn, a ja kiwnęłam głową idąc za nim.
- Gdzie masz gitarę? - spytał się, spoglądając na mnie trochę zdenerwowany.
- W pokoju. - posłałam mu uśmiech. - Poczekaj tutaj, za chwilkę będę. - po moich słowach szybko poszłam na górę, oraz wróciłam bardzo szybkim tempem. Nie wiedząc dlaczego byłam strasznie podekscytowana. Miałam scenę w głowię, w której perfekcyjnie mogę zagrać każdą piosenkę, którą ktoś mi zaproponuję. Miałam nadzieję, że to się spełni.
- To idziemy do parku tak? - zaczęłam, gdy akurat wyszliśmy z hotelu. Zayn zmarszczył swoje brwi, myśląc nad czymś uważnie.
- Tak. Znam jedno ciekawe miejsce. - powiedział uśmiechnięty. Odwzajemniłam uśmiech, przyśpieszając.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił Zayn bo pół godzinnym spacerze. Właśnie skręcił w jedną alejkę, wyprowadzając mnie na ogromny park. Obracając się w prawo wytrzeszczyłam swoje oczy. Właśnie przed nami stała ogromna wieża Eiffla. Trochę inaczej ją sobie wyobrażałam, ale byłam w szoku. Zayn złapał mnie za rękę i szybkim krokiem ciągnął mnie, skręcając w prawo. Pomimo upalnej pogody, znalazł idealne miejsce. Mały kącik na polanie, oraz ogromny cień, który został stworzony przez ogromne drzewo, przez które idealnie mieliśmy widok, na ludzi w parku. Oni trudno mogli nas zauważyć, ale my ich dokładnie. Uśmiechnęłam się i z podekscytowaniem spojrzałam na gitarę. Delikatnie wzięłam ją do ręki, zastanawiając się jak ją złapać. Przez chwilę się przypatrywałam gdy nagle coś mi się przypomniało.
- Zayn.. - zaczęłam. - Dlaczego nigdy nie grasz na koncertach? W sensie, że na gitarze..
Chłopak westchnął spoglądając na trawę. Swoimi palcami delikatnie po jej przejechał, po czym zacisnął swoje palce, wyrywając ją. Oczy miał przymknięte jakby się zastanawiał.Wziął głęboki oddech.
- Żeby być szczery.. Nikt, zupełnie nikt oprócz ciebie nie ma pojęcia, że umiem grać na gitarze. Zresztą, nawet jeśli miałbym grać to nie jestem na tyle dobry jak Niall. Przed publiką bym się również stresował.. - wzruszył ramionami, spoglądając na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Przez chwilę się w nie wpatrywałam, myśląc nad jego słowami.
- Dlaczego nikt nie wie, oprócz mnie? Przecież jestem kolejną twoją przyjaciółką, na pewno jest ktoś komu bardziej ufasz niż mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma. - po raz kolejny wzruszył ramionami kręcąc głową. - Bo widzisz.. ty masz w sobie coś takiego, co przyciąga ludzi do ciebie. - parsknął śmiechem. - Od razu wiedziałem, że mogłem tobie zaufać. Jesteś wyjątkowa. Oczywiście wyjątkowa jako przyjaciółka. - posłał mi swój słodki uśmiech.
Poczułam jak w środku robi mi się ciepło. Po raz kolejna osoba powiedziała mi, że jestem wyjątkowa. Nie rozumiałam tego. Byłam kolejną osobą na ziemi, która myślała, że jest beznadziejna, a przyjaciele w bardzo szybkim sposób potrafią to zmienić.
- A gdzie się nauczyłeś? W sensie, grać. - spytałam się zmieniając temat. Czułam się dziwnie w jaki sposób do mnie mówił, więc wolałam tego uniknąć. Malik zmarszczył swoje brwi, jakby poszedł myślami wstecz.
- Sam. Mój tata za młodych lat lubił sobie pograć. Kiedyś jak nikogo nie było w domu, poszedłem na strych poszukać moim starych słuchawek gdy natknąłem się na moją pierwszą w życiu gitarę. Po drodze znalazłem różne nuty i jakoś wyszło, że się nauczyłem. Za każdym razem jak nie było nikogo w domu, chodziłem tam, zamykałem się i byłem w zupełnie innym świecie. - zakończył swoją historię, a ja z szeroko otwartymi oczami na niego spojrzałam.
- Jakim cudem, nauczyłeś się grać?! I do tego sam?
- Ma się swoje sposoby. - puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam. - Najpierw mi powiedz jak mam trzymać tą gitarę. - powiedziałam z bezradnością. Zayn się zaśmiał głośno, a ja go walnęłam w brzuch.
- Hej! Jestem nowa - wytknęłam mu język, a on spoważniał i biorąc do rąk gitarę, powoli obok mnie ukucnął i delikatnie mi ją ustawił. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
- Jeśli coś mi wyjdzie nie tak to nie moja wina. Nie grałem od X-factora więc mogłem coś zapomnieć, więc jeśli chcesz się wycofać czy coś to bardzo chętnie się na to mogę zgod...
- ZAYN! - krzyknęłam uciszając go. - Wszystko dobrze wyjdzie. Wierzę w ciebie. - uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam, a on po raz kolejny obok mnie ukucnął.
- Prawą rękę połóż tutaj. - delikatnie pokazał mi miejsce. Zrobiłam jak kazał. Przez kolejne minuty uczył mnie najlepszego trzymania gitary. Wszystko było skomplikowane do zapamiętania, ale z każdą minutą było o wiele łatwiej.
- Nie wychodzi mi. - powiedziałam rozpaczliwie. - Dlaczego za każdym razem jak chcę przejechać po strunach to zamiast pięknego idealnego dźwięku wychodzi jakieś głupie brzdąkanie?
- Ej! Pierwsza lekcja nigdy nie jest prosta. Zresztą tobie wychodzi dobrze więc nie mam pojęcia jaki ty problem w tym widzisz! - pogłaskał mnie opiekuńczo po ramieniu, śmiejąc się pod nosem.
- Ta jasne. Tobie na pewno dobrze wyszło już za pierwszym razem. A mi? Urgh. - warknęłam.
- Nie można mieć wszystkiego. Taniec jest czymś co ci najlepiej wychodzi i przecież musi być jakaś rzecz która ci nie wychodzi. - powiedział.
- Ale ja chcę grać na gitarze. I masz rację, są rzeczy które mi nie wychodzą. Zresztą.. powiedz mi co ty takiego widzisz w moim tańcu? Jestem kolejną tancerką, która jest w swoim świecie za każdym razem jak tańczy. Zapewne rozumiesz to uczucie, gdy śpiewasz. Ale ciebie można ocenić. Śpiewasz wyjątkowo, a ja? Tańczę jak każdy inny. - powiedziałam starając dać mu do zrozumienia, że tak naprawdę nie jestem taka dobra. Przecież jestem kolejną tancerką, która tańczy tak samo inni tancerzy. Oczywiście czułam się wyjątkową, tańcząc wraz z bardzo popularnym zespołem, ale.. czułam niedosyt. Sama siebie nie rozumiałam, przecież wszystko powinno być perfekcyjnie. Tak jak sobie wyobrażałam.
Zayn na początku wywrócił oczami. Bardziej się do mnie przybliżył.
- Meggie. - zaczął, a ja już żałowałam swojego pytania. Zapewne powie mi swoje kazanie, a ja jak zwykle będę czuła się bardzo głupio. - Każdy. Dosłownie każdy ci mówi, że świetnie tańczysz, dlaczego tak po prostu nie możesz w siebie uwierzyć? Ja na początku nie uważałem siebie za wielkiego piosenkarza, ale miliony fanów mnie do siebie przekonało. Zrozumiałem, że jednak za coś muszę być sławny.
- Ja niestety nie mam milionów fanów. - powiedziałam szczerze.
- Jeszcze. - powiedział tajemniczo.
- Haha, bardzo śmieszne. - zaśmiałam się sarkastycznie. - Czy to prawda, że ciągle oglądasz się w lusterku poprawiając swoje włosy? - zadałam pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mi do głowy aby nie uniknąć tematu.
- Widzę co zrobiłaś. - zmrużył oczy. - Meggie nie uciekaj od tego!
- Przecież nie uciekam. Zresztą gdybym uciekła dawno by mnie tutaj nie było. A teraz zadałam ci pytanie, które za mną chodzi od ponad godziny. Przeczytałam gdzieś to na internecie i mi się przypomniało. - powiedziałam szybko, a on po raz kolejny wywrócił oczami. Co on tak wywraca dzisiaj oczami.. naprawdę jest chyba dziwny. Ale przystojny i dziwny.
- Prawda. Zresztą zawsze chcę wyglądać dobrze. To chyba jest dozwolone, prawda? - spytał się a ja tylko pokiwałam głową. Położyłam swoją głowę na jego nogach, przymykając oczy.
- Która godzina? - spytałam się.
- Piętnasta. - po jego odpowiedzi szybko wstałam.
- Harry! Miałam czekać na Harrego pod hotelem o Piętnastej dwadzieścia. Podobno coś dla mnie przyszykował.
- Oh. - podrapał się po karku Zayn. - To może już zaczniemy iść? Świetna lekcja tak w ogóle. - posłałam mu szeroki uśmiech i się szybko do niego przytuliłam.
- Dziękuje. - szepnęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy. - Jesteś wspaniałym przyjacielem. - Malik się zarumienił, a ja tylko się zaśmiałam po raz kolejny.
- Chodź już czas. - złapał mnie za ramię, ale go zatrzymałam słysząc mój telefon, który zaczął dzwonić. Szybko go odebrałam widząc na wyświetlaczu, że to Harry.
- Hello. - powiedziałam starając się usłyszeć głos Harrego, ale było trudno, słysząc jakieś głosy.
- Hey, hey. Słuchaj mam jedno pytanie, - przez słuchawkę usłyszałam jak bierze oddech. - Lubisz małe dzieci? - zdziwiłam się jego pytaniem. Zmarszczyłam brwi, wzdychając cicho. Skrzywiłam się niechętnie.
- No nie za bardzo. Można powiedzieć, że trochę nienawidzę. Mam niezbyt miłe wspomnienia na ten temat, a dlaczego się pytasz?
- Nic nic. Zobaczymy się niedługo, czekam. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam nadal zdziwiona, ale rozłączając się, szybko łapiąc Zayna za rękę, pobiegliśmy w stronę hotelu.
Po pożegnaniu się z Zaynem, poszłam szybko do swojego pokoju odkładając moją nową gitarę. Przy wejściu zastałam Laurę, która prychnęła na mój widok. Kurczę, jaki ona ma problem?
- Problem znowu jakiś masz? - powiedziałam, biorąc do ręki klucze od pokoju, oraz przebierając buty.
- Nie. Chciałam się tylko upewnić, czy wiesz o Lux. - powiedziała, a ja zatrzymałam się w półkroku.
- Lux? O kim mówisz. - zmrużyłam oczy.
- O nikim. - szybko zmieniła temat, a ja tylko westchnęłam kiwając głową. Z każdym dniem ta dziewczyna dziwaczeję.
- Nie mam czasu. Miłego dnia życzę. - warknęłam wychodząc z pokoju. Postanowiłam od razu pójść po Harrego. Nie odbierał telefonu, co było dziwne. Windą szybko dostałam się na powyższe piętro i chcałam zapukać do drzwi, ale zauważyłam, że są uchylone. Położyłam swoje palce na framudze drzwi, pochylając się. Słyszałam jakieś głosy więc zrobiłam krok do przodu. Była idealna cisza, ale było słychać rozmowę Louisa z Harrym.
- Stary, musisz jej powiedzieć. Jeśli ty tego nie zrobisz to ja. Nie okłamuj Meggie. - usłyszałam głos Louisa i się zdziwiłam. O czym oni chcieli mi powiedzieć?
- Nie powiem jej o Lux. Zdenerwuję się.
- Skąd wiesz.? Nawet z nią o tym nie rozmawiałeś!
- Tak, ale.. - nagle głos Harrego zawisł w powietrzu w momencie kiedy zauważył moją postać stojącą w korytarzu, patrzącą na nich ze zdziwieniem.
Pisząc tamten rozdział w zupełnie innej perspektywie sądziłam, że tak będzie lepiej ale nawet i mi się dziwnie pisało-.- Ten rozdział postarałam się napisać i proszę jeśli chociaż przeczytasz ten rozdział to zostaw po sobie ślad bo to bardzo, bardzo wiele dla mnie znaczy! <3 Jeśli chcesz być powiadomionym o nowych rozdziałach to napisz w komentarzu bo pogubiłam nazwy. @roksibelikov mój twitter:) Miłego czytania<3
Pomimo tego, że do hotelu jechaliśmy ponad godzinę to i tak miałam wrażenie, że jedziemy z dwadzieścia cztery godziny. Nie za bardzo się cieszyłam myślą spędzenia jednej nocy w jednym pokoju z Laurą. Nie lubiłam jej i miałam zamiar się tego trzymać. Cały czas mnie pożerała wzrokiem. Już nie chciałam wiedzieć o czym myśli. Pocieszała mnie jedynie myśl, że to tylko jeden raz. W duchu się modliłam, żeby nie być z nią w jednym pokoju następnym razem. Westchnęłam cicho. Jedynym plusem siedzenia na niewygodnych siedzeniach, było siedzenie obok Harrego. Lecz i tak nie mieliśmy chwili spokoju, przez chłopców, którzy nas zaczepiali. Pomimo tego było nawet zabawnie. Wróciliśmy na miejsce około dwudziestej drugiej, co mnie uszczęśliwiło, bo miałam więcej czasu na porozmawianie z bratem i matką. Miałam wrażenie, że ich zaniedbuję, ale to zapewne tylko odczucie. Tak myślę.
- Proszę cię. Zmęczona jestem. - mruknęłam do Harrego, który chciał mnie wyciągnąć na spacer. - Zresztą powiedziałeś, że jutro mnie gdzieś zabierasz. - byłam zmęczona, nawet nie miałam ochoty na lekcję z Zaynem.
- Proszę, Meggie. - zrobił słodkie oczka, podchodząc do mnie, przez co teraz stałam oparta tyłem plecami do drzwi mojego pokoju. Objął mnie w pasie i delikatnie do siebie przytulił. - To są ostatnie dni. Później nie będziemy mieli zbytnio czasu na spędzaniu czasu razem. Będą tylko koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty.
- Na pewno znajdziemy. Jutro spędzimy cudowny czas razem. - zaczęłam mu słodzić, przez co zaczął mieknąć.
- Dobrze. - przysunął swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta. - zaczęłam szybko oddychać. Sama nie wiem czemu, ale on doprowadzał mnie do stanu, którego w ogóle nie rozumiałam. Wplotłam swoje palce w jego włosy, przysuwając się coraz bliżej. W jednej minucie zapomniałam gdzie się znajduję. Nagle uslyszałam dźwięk otwierających się drzwi i zanim się zorientowałam, leżałam na ziemi, zapewne pociągnęłam za sobą Harrego, ponieważ właśnie teraz leżał on na mnie.
- O jejciu! Nie zauważyłam was, przepraszam! - usłyszałam głos Laury i od razu poczułam jak moje uszy robią się czerwone.
Harry bardzo szybko wstał, cały czerwony na twarzy.
- No to tego no.. do zobaczenia jutro. - pocałował mnie szybko w policzek i odszedł szybkim krokiem. Jeszcze przez dłuższą chwilę go obserwowałam a gdy zniknął za zakrętem zarzuciłam swoimi długimi włosami, patrząc na Laurę ze złością. Zatrzasnęłam drzwi podchodząc szybkim krokiem podeszłam do swojej torby, wyciągając ciuchy na przebranie. Laura miała na twarzy cwaniacką minę. Miałam taką ogromną ochotę do niej podejść.. złapać za włosy.. NIE! Powstrzymaj się Podpowiadało mi sumienie. Spojrzałam na nią wrogim wzrokiem i jak najprędzej udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam na wannie. Westchnęłam. Już jutro Harry szykuję dla mnie tak zwaną ' niespodziankę ' nie wiedziałam co się mam po nim spodziewać. Trochę się bałam, że się przy nim skompromituję. Przecież.. on idealny. Ja.. no właśnie. Normalna dziewczyna, która chodzi ze sławnym nastolatkiem. Czułam się wyjątkowa, ale czułam w środku, że najpierw muszę odnaleźć siebie. Moją największą miłością jest taniec, ale również muzyka. Nie mogłam się doczekać jutrzejszej lekcji z Zaynem. Nawet nie wiem na którą godzinę.. Wyjęłam telefon z kieszeni. Odblokowałam klawiaturę i zrobiłam zamyśloną minę.
Dzisiaj jestem zmęczona, zapewne jak i ty. Nauczysz mnie grać jutro? Napisz mi o której:) xx - Meggie.
Wysłałam mu sms-a i już po około niecałej minucie dostałam odpowiedzieć.
Też jestem. Jasne, jutro o dziesiątej? Albo pójdziemy do parku, albo u mnie lub u ciebie xx - Zayn
Poczułam jak kleją mi się oczy więc szybko mu odpisałam.
Okej, o dziesiątej zapukaj do moich drzwi:) Będziemy mieli tylko około 3gdz czasu. Harry mnie gdzieś zabiera;)x - Meggie
Szybko wstałam, rozciągając się. Podeszłam do umywalki, biorąc szczoteczkę nieprzytomnym wzrokiem. Byłam bardzo zmęczona. Miałam sińce pod oczami i nie mam zielonego pojęcia jakim cudem, Harry całował mnie w takim stanie. Wzruszyłam tylko ramionami. Zaczęłam szczotkować zęby gdy moją uwagę przykuła butelka z maścią na pięty. Zrobiłam złośliwą minę i po umyciu zębów, wzięłam do ręki Laury - pastę do zębów. W drugiej ręce umieściłam maść na pięty. Szybkim ruchem opróżniłam pastę, oraz butelkę. Przelałam całą butelkę maści do pasty do zębów i zakręciłam korek. Zaśmiałam się złośliwie, idąc pod prysznic.
Następnego dnia, nie miałam pojęcia jakim cudem zasnęłam zeszłej nocy. Zapewne byłam bardzo zmęczona, że nawet nie pamiętałam momentu w którym poszłam do łóżka. Obudził mnie krzyk Laury, wybiegającej z łazienki.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego moja pasta do zębów zawiera w środku pastę do depilowania pięt?! - krzyknęła podchodząc do mojego łóżka. Skrzywiłam się bo nie byłam zbyt poranną osobą.
- Może trochę ciszej? - powiedziałam spokojnym głosem, spoglądając na nią spode łba. - Dlaczego OSKARŻASZ MNIE? - podniosłam się z łóżka. I tak to byłam ja ale nie miałam zamiaru się przyznawać. To niestety nie moja wina, że jest taka głupia. Musiałam się zemścić.
- Bo tylko ty mieszkasz ze mną w jednym pokoju? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Warknęłam wychodząc szybko z łóżka.
- To nie byłam ja! Może krasnoludki przyszli, albo lunatykujesz.. - westchnęłam. - ale ja tego nie zrobiłam. - zaznaczyłam ostatnie słowo i spojrzałam na zegarek. DZIEWIĄTA? W sumie dziwne. Zazwyczaj śpię dłużej a teraz czuję się wyjątkowo wypoczęta. Szybko się przebrałam i zeszłam na śniadanie. Zdziwiłam się różnorodnością jedzenia w hotelu. Byłam w raju. Uśmiechnięta z talerzem jedzenia podeszłam do moich przyjaciół. Jess wraz z Niallem, Zaynem oraz Liamem siedziała przy stoliku jedząc sałatkę owocową.
- Witam . - oznajmiłam szeroko się uśmiechając.
- Vas Happenin? - zaśmiałam się na słowa Zayna i zaczęłam rozglądać się po sali.
- Gdzie Harry?
- Z Louisem - zaczął ruszać brwiami Niall.
- Ah, słyszałam. Larry Stylinson, tak? - zaśmiałam się.
- Tak. Podobno jest REAL. Uważaj Meggie, możesz mieć konkurencję. - wybuchłam śmiechem, łapiąc się za brzuch. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj trudno mnie rozbawić, ale Niall ma w sobie coś.. zabawnego? Nawet nie mam pojęcia jak to określić. Zaczęłam jeść moje śniadanie, obserwując wszystkich przy stoliku. Zawsze tak robiłam. Jess uważała mnie za dziwaczną, ale jakoś mnie to konkretnie nie obchodziło.
- Lekcja nadal aktualna? - spytałam się Zayna, który po moich słowach się zakrztusił popijaną kawą. Spiorunował mnie wzrokiem. Spojrzałam na niego pytająco, ale widząc zaskoczone spojrzenia Liama i Nialla, zrozumiałam.
- Znaczy, nadal nasz spacer aktualny? - szybko powiedziałam, a on kiwnął głową.
- Coś kręcicie. - zmrużył oczy Niall.
- Kto co kręci? - usłyszałam nad sobą rozbawiony głos Harrego na co podskoczyłam.
- Harry. Nigdy. Więcej. Mnie. Nie. Strasz! - krzyknęłam, łapiąc się za serce, a on tylko się zaśmiał jeszcze głośniej. Pocałował mnie szybko w usta i usiadł obok mnie.
- To jakie macie na dzisiaj plany? - spytał się, biorąc do ręki tost.
- Nandos. - powiedział szybko Niall, na co Louis tylko wywrócił oczami.
- Ja idę do kina wraz z Danielle. Dzisiaj jest ostatni dzień w którym się widzimy podczas rozłąki która zapewne będzie trwała z cztery miesiące. - powiedział smutno Liam, ale było widać, że się cieszył.
- Ja idę na spotkanie z kimś... - powiedział tajemniczo Louis a Harry się zaśmiał. Louis walnął go w ramię.
- Ja muszę iść coś załatwić. - powiedział szybko loczek, a ja spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się do mnie słodko i pocałował mnie w policzek i po sekundzie już go nie było.
- Idziemy? - wstał Zayn, a ja kiwnęłam głową idąc za nim.
- Gdzie masz gitarę? - spytał się, spoglądając na mnie trochę zdenerwowany.
- W pokoju. - posłałam mu uśmiech. - Poczekaj tutaj, za chwilkę będę. - po moich słowach szybko poszłam na górę, oraz wróciłam bardzo szybkim tempem. Nie wiedząc dlaczego byłam strasznie podekscytowana. Miałam scenę w głowię, w której perfekcyjnie mogę zagrać każdą piosenkę, którą ktoś mi zaproponuję. Miałam nadzieję, że to się spełni.
- To idziemy do parku tak? - zaczęłam, gdy akurat wyszliśmy z hotelu. Zayn zmarszczył swoje brwi, myśląc nad czymś uważnie.
- Tak. Znam jedno ciekawe miejsce. - powiedział uśmiechnięty. Odwzajemniłam uśmiech, przyśpieszając.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił Zayn bo pół godzinnym spacerze. Właśnie skręcił w jedną alejkę, wyprowadzając mnie na ogromny park. Obracając się w prawo wytrzeszczyłam swoje oczy. Właśnie przed nami stała ogromna wieża Eiffla. Trochę inaczej ją sobie wyobrażałam, ale byłam w szoku. Zayn złapał mnie za rękę i szybkim krokiem ciągnął mnie, skręcając w prawo. Pomimo upalnej pogody, znalazł idealne miejsce. Mały kącik na polanie, oraz ogromny cień, który został stworzony przez ogromne drzewo, przez które idealnie mieliśmy widok, na ludzi w parku. Oni trudno mogli nas zauważyć, ale my ich dokładnie. Uśmiechnęłam się i z podekscytowaniem spojrzałam na gitarę. Delikatnie wzięłam ją do ręki, zastanawiając się jak ją złapać. Przez chwilę się przypatrywałam gdy nagle coś mi się przypomniało.
- Zayn.. - zaczęłam. - Dlaczego nigdy nie grasz na koncertach? W sensie, że na gitarze..
Chłopak westchnął spoglądając na trawę. Swoimi palcami delikatnie po jej przejechał, po czym zacisnął swoje palce, wyrywając ją. Oczy miał przymknięte jakby się zastanawiał.Wziął głęboki oddech.
- Żeby być szczery.. Nikt, zupełnie nikt oprócz ciebie nie ma pojęcia, że umiem grać na gitarze. Zresztą, nawet jeśli miałbym grać to nie jestem na tyle dobry jak Niall. Przed publiką bym się również stresował.. - wzruszył ramionami, spoglądając na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Przez chwilę się w nie wpatrywałam, myśląc nad jego słowami.
- Dlaczego nikt nie wie, oprócz mnie? Przecież jestem kolejną twoją przyjaciółką, na pewno jest ktoś komu bardziej ufasz niż mnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- Nie ma. - po raz kolejny wzruszył ramionami kręcąc głową. - Bo widzisz.. ty masz w sobie coś takiego, co przyciąga ludzi do ciebie. - parsknął śmiechem. - Od razu wiedziałem, że mogłem tobie zaufać. Jesteś wyjątkowa. Oczywiście wyjątkowa jako przyjaciółka. - posłał mi swój słodki uśmiech.
Poczułam jak w środku robi mi się ciepło. Po raz kolejna osoba powiedziała mi, że jestem wyjątkowa. Nie rozumiałam tego. Byłam kolejną osobą na ziemi, która myślała, że jest beznadziejna, a przyjaciele w bardzo szybkim sposób potrafią to zmienić.
- A gdzie się nauczyłeś? W sensie, grać. - spytałam się zmieniając temat. Czułam się dziwnie w jaki sposób do mnie mówił, więc wolałam tego uniknąć. Malik zmarszczył swoje brwi, jakby poszedł myślami wstecz.
- Sam. Mój tata za młodych lat lubił sobie pograć. Kiedyś jak nikogo nie było w domu, poszedłem na strych poszukać moim starych słuchawek gdy natknąłem się na moją pierwszą w życiu gitarę. Po drodze znalazłem różne nuty i jakoś wyszło, że się nauczyłem. Za każdym razem jak nie było nikogo w domu, chodziłem tam, zamykałem się i byłem w zupełnie innym świecie. - zakończył swoją historię, a ja z szeroko otwartymi oczami na niego spojrzałam.
- Jakim cudem, nauczyłeś się grać?! I do tego sam?
- Ma się swoje sposoby. - puścił mi oczko, a ja się zaśmiałam. - Najpierw mi powiedz jak mam trzymać tą gitarę. - powiedziałam z bezradnością. Zayn się zaśmiał głośno, a ja go walnęłam w brzuch.
- Hej! Jestem nowa - wytknęłam mu język, a on spoważniał i biorąc do rąk gitarę, powoli obok mnie ukucnął i delikatnie mi ją ustawił. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
- Jeśli coś mi wyjdzie nie tak to nie moja wina. Nie grałem od X-factora więc mogłem coś zapomnieć, więc jeśli chcesz się wycofać czy coś to bardzo chętnie się na to mogę zgod...
- ZAYN! - krzyknęłam uciszając go. - Wszystko dobrze wyjdzie. Wierzę w ciebie. - uśmiechnęłam się do niego jak najładniej umiałam, a on po raz kolejny obok mnie ukucnął.
- Prawą rękę połóż tutaj. - delikatnie pokazał mi miejsce. Zrobiłam jak kazał. Przez kolejne minuty uczył mnie najlepszego trzymania gitary. Wszystko było skomplikowane do zapamiętania, ale z każdą minutą było o wiele łatwiej.
- Nie wychodzi mi. - powiedziałam rozpaczliwie. - Dlaczego za każdym razem jak chcę przejechać po strunach to zamiast pięknego idealnego dźwięku wychodzi jakieś głupie brzdąkanie?
- Ej! Pierwsza lekcja nigdy nie jest prosta. Zresztą tobie wychodzi dobrze więc nie mam pojęcia jaki ty problem w tym widzisz! - pogłaskał mnie opiekuńczo po ramieniu, śmiejąc się pod nosem.
- Ta jasne. Tobie na pewno dobrze wyszło już za pierwszym razem. A mi? Urgh. - warknęłam.
- Nie można mieć wszystkiego. Taniec jest czymś co ci najlepiej wychodzi i przecież musi być jakaś rzecz która ci nie wychodzi. - powiedział.
- Ale ja chcę grać na gitarze. I masz rację, są rzeczy które mi nie wychodzą. Zresztą.. powiedz mi co ty takiego widzisz w moim tańcu? Jestem kolejną tancerką, która jest w swoim świecie za każdym razem jak tańczy. Zapewne rozumiesz to uczucie, gdy śpiewasz. Ale ciebie można ocenić. Śpiewasz wyjątkowo, a ja? Tańczę jak każdy inny. - powiedziałam starając dać mu do zrozumienia, że tak naprawdę nie jestem taka dobra. Przecież jestem kolejną tancerką, która tańczy tak samo inni tancerzy. Oczywiście czułam się wyjątkową, tańcząc wraz z bardzo popularnym zespołem, ale.. czułam niedosyt. Sama siebie nie rozumiałam, przecież wszystko powinno być perfekcyjnie. Tak jak sobie wyobrażałam.
Zayn na początku wywrócił oczami. Bardziej się do mnie przybliżył.
- Meggie. - zaczął, a ja już żałowałam swojego pytania. Zapewne powie mi swoje kazanie, a ja jak zwykle będę czuła się bardzo głupio. - Każdy. Dosłownie każdy ci mówi, że świetnie tańczysz, dlaczego tak po prostu nie możesz w siebie uwierzyć? Ja na początku nie uważałem siebie za wielkiego piosenkarza, ale miliony fanów mnie do siebie przekonało. Zrozumiałem, że jednak za coś muszę być sławny.
- Ja niestety nie mam milionów fanów. - powiedziałam szczerze.
- Jeszcze. - powiedział tajemniczo.
- Haha, bardzo śmieszne. - zaśmiałam się sarkastycznie. - Czy to prawda, że ciągle oglądasz się w lusterku poprawiając swoje włosy? - zadałam pierwsze lepsze pytanie jakie przyszło mi do głowy aby nie uniknąć tematu.
- Widzę co zrobiłaś. - zmrużył oczy. - Meggie nie uciekaj od tego!
- Przecież nie uciekam. Zresztą gdybym uciekła dawno by mnie tutaj nie było. A teraz zadałam ci pytanie, które za mną chodzi od ponad godziny. Przeczytałam gdzieś to na internecie i mi się przypomniało. - powiedziałam szybko, a on po raz kolejny wywrócił oczami. Co on tak wywraca dzisiaj oczami.. naprawdę jest chyba dziwny. Ale przystojny i dziwny.
- Prawda. Zresztą zawsze chcę wyglądać dobrze. To chyba jest dozwolone, prawda? - spytał się a ja tylko pokiwałam głową. Położyłam swoją głowę na jego nogach, przymykając oczy.
- Która godzina? - spytałam się.
- Piętnasta. - po jego odpowiedzi szybko wstałam.
- Harry! Miałam czekać na Harrego pod hotelem o Piętnastej dwadzieścia. Podobno coś dla mnie przyszykował.
- Oh. - podrapał się po karku Zayn. - To może już zaczniemy iść? Świetna lekcja tak w ogóle. - posłałam mu szeroki uśmiech i się szybko do niego przytuliłam.
- Dziękuje. - szepnęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy. - Jesteś wspaniałym przyjacielem. - Malik się zarumienił, a ja tylko się zaśmiałam po raz kolejny.
- Chodź już czas. - złapał mnie za ramię, ale go zatrzymałam słysząc mój telefon, który zaczął dzwonić. Szybko go odebrałam widząc na wyświetlaczu, że to Harry.
- Hello. - powiedziałam starając się usłyszeć głos Harrego, ale było trudno, słysząc jakieś głosy.
- Hey, hey. Słuchaj mam jedno pytanie, - przez słuchawkę usłyszałam jak bierze oddech. - Lubisz małe dzieci? - zdziwiłam się jego pytaniem. Zmarszczyłam brwi, wzdychając cicho. Skrzywiłam się niechętnie.
- No nie za bardzo. Można powiedzieć, że trochę nienawidzę. Mam niezbyt miłe wspomnienia na ten temat, a dlaczego się pytasz?
- Nic nic. Zobaczymy się niedługo, czekam. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam nadal zdziwiona, ale rozłączając się, szybko łapiąc Zayna za rękę, pobiegliśmy w stronę hotelu.
Po pożegnaniu się z Zaynem, poszłam szybko do swojego pokoju odkładając moją nową gitarę. Przy wejściu zastałam Laurę, która prychnęła na mój widok. Kurczę, jaki ona ma problem?
- Problem znowu jakiś masz? - powiedziałam, biorąc do ręki klucze od pokoju, oraz przebierając buty.
- Nie. Chciałam się tylko upewnić, czy wiesz o Lux. - powiedziała, a ja zatrzymałam się w półkroku.
- Lux? O kim mówisz. - zmrużyłam oczy.
- O nikim. - szybko zmieniła temat, a ja tylko westchnęłam kiwając głową. Z każdym dniem ta dziewczyna dziwaczeję.
- Nie mam czasu. Miłego dnia życzę. - warknęłam wychodząc z pokoju. Postanowiłam od razu pójść po Harrego. Nie odbierał telefonu, co było dziwne. Windą szybko dostałam się na powyższe piętro i chcałam zapukać do drzwi, ale zauważyłam, że są uchylone. Położyłam swoje palce na framudze drzwi, pochylając się. Słyszałam jakieś głosy więc zrobiłam krok do przodu. Była idealna cisza, ale było słychać rozmowę Louisa z Harrym.
- Stary, musisz jej powiedzieć. Jeśli ty tego nie zrobisz to ja. Nie okłamuj Meggie. - usłyszałam głos Louisa i się zdziwiłam. O czym oni chcieli mi powiedzieć?
- Nie powiem jej o Lux. Zdenerwuję się.
- Skąd wiesz.? Nawet z nią o tym nie rozmawiałeś!
- Tak, ale.. - nagle głos Harrego zawisł w powietrzu w momencie kiedy zauważył moją postać stojącą w korytarzu, patrzącą na nich ze zdziwieniem.
niedziela, 20 maja 2012
Rozdział 20 X
Mam już połowę napisanego 21 rozdziału, ale dodam go dopiero jutro:) Muszę jeszcze dopisać kilka scen<3
Długo się zastanawiałam nad tym blogiem i postanowiłam, że będę pisać rozdziały w zupełnie innej perspektywy. Jeśli wam się nie podoba to zawsze możecie to napisać w komentarzu:) Ale spróbuję! I zostaw po sobie ślad X
HAHA COŚ MI NIE WYSZEDŁ ROZDZIAŁ WIĘC SIĘ NIE DZIWIĆ!
Długowłosa szatynka idąc w ramię w ramię wraz ze swoim chłopakiem w kręconych lokach, wzdychnęła cicho.
- Coś nie tak? - spytał się, zastanawiając się co zmartwiło jego dziewczynę.
- To już nie można sobie powzdychać? - zaśmiała się, przytulając się do jego ramienia. Brunet uśmiechnął się do niej z wyraźną ulgą na jego twarzy.
- Można. - pochylił się składając na jej ustach bardzo delikatny pocałunek. Meggie odwzajemniła pocałunek, w między czasie kładąc swoje delikatne dłonie na jego twarzy. Zaczęła swoimi opuszkami palców gładzić jego policzek. Harry jęknął cicho przegryzając jej dolną wargę.
- Proszę was. - wywrócił oczami Louis, jednocześnie mając rozbawioną minę. - Nie chcę zostać wujkiem.
- Daj im spokój. - zaśmiała się Jess, podchodząc do swojej przyjaciółki. - A tak właściwie to gdzie idziemy? - rozejrzała się niepewnie. Nie należała zbytnio do osób które przepadają za ciemnością. Zazwyczaj kojarzyło się jej to z duchami, zboczeńcami, potworami i innymi stworzeniami które nie istnieją ale są tylko jedną wielką bujdą. Wiedziała, że ma obok sobie przyjaciółkę wraz z pięcioma chłopakami, którzy w każdej chwili by jej pomogli, ale nadal czuła się niepewnie. Taka już się urodziła.
- Na miasto. Podobno jest tutaj duże centrum handlowe, które jest otwarte całą dobę. - powiedział tajemniczo Niall. - ciekawe czy mają tam Nandos. Ostatnio nic nie jadłem, głodny jestem. - jęknął łapiąc się za brzuch. Liam pokręcił tylko głową patrząc na niego spode łba.
- Ostatni raz jadłeś przed koncertem. Dwa hamburgery, plus frytki i cola. Nie wiem jakim cudem jesteś jeszcze głodny? - blondyn nie spoglądając na swojego przyjaciela, przyśpieszył idąc na sam przód, zauważając ogromny budynek, do które zapewne wszyscy mieli się udać. Meggie złapała swoją przyjaciółkę za ramię i uśmiechnięte weszły do budynku, wraz z idącymi za nimi chłopakami.
- Harry? - powiedziała niepewnie Meggie widząc tłum ludzi. - A czy fanki ciebie nie rozszarpią? Bo wiesz.. jesteś sławny.. - przełknęła ślinę.
Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie rozszarpią. Nie zauważyłaś idącego za nami ochroniarza? - zaśmiał się. Meggie się odwróciła i rzeczywiście zauważyła za sobą muskularnego faceta, który miał czujną minę rozglądając się na boki. Trochę ją to rozbawiło, więc cicho zachichotała.
- Najwidoczniej jestem ślepa. - powiedziała.
- Tam jest sklep z okularami, a tam okulista.- wskazał palcem na sklep przede nią.
- EJ! - walnęła go w ramię, a on nic sobie z tego nie robiąc zaczął się śmiać. - Przepraszam, że ciebie uraziłem. - powiedział swoim powolnym tonem, a ona tylko wywróciła oczami.
- Wybaczy pani, ale muszę wstąpić do tego sklepu! - wskazał na sklep, w którym sprzedawali Conversy wraz z Vansami.
- Liam idziesz? Też chciałeś zakupić nową parę. - spytał się Liama, a gdy ten kiwnął głową, Harry wszedł do sklepu.
- Ja muszę załatwić sobie nowe spodnie. - odezwała się nagle Jess. Meggie spojrzała na nią tajemniczo a ta tylko wzruszając ramionami poszła w swoich kierunku.
- Ja idę do NANDOS!- krzyknął Niall i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- No to zostaliśmy tylko my. - Meggie uśmiechnęła się nieśmiało do Zayna, który właśnie obok niej stanął.
- To może się przejdziemy? - spytała się niepewnym głosem.
- Jasne.
Na początku szli w ciszy, patrząc na siebie nieśmiało. Meggie tego nie rozumiała. Przecież jeszcze tak niedawno byli dobrymi przyjaciółmi a wszystko się nagle zmieniło. Nie rozumiała zachowania Zayna. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie chciała się go pytać, aby go nie wkurzyć. Niestety już na tyle go poznała, wiedząc, że zapewne nie będzie tym zadowolony. Westchnęła cicho, spoglądając na nieznajomych dla niej francuzów. Nie rozumiała ani jednego słowa, które słyszała, ale się tym nie martwiła. To było coś niezwykłego będąc tutaj, spełniając swoje marzenia. Czuła, że podjęła dobrą decyzję. Ma cudownego chłopaka, przyjaciół, taniec był dla niej wszystkim, więc czym się tutaj martwić? Nagle Zayn się zatrzymał przed sklepem muzycznym.
- Możemy tam wejść? - spytał się nieśmiało, a ona tylko kiwnęła głową.
Skierowała swoje kroki, idąc za Zaynem. Poczuła jego perfumy. Pachniał inaczej niż Harry. Był tak samo pociągający jak ten Harrego, ale ten miał coś w sobie.. czego nie mogła zrozumieć. Uśmiechnęła się sama do siebie, ale nagle przestraszyła się swoimi myślami. O czym ja myślę Skrzywiła się. Zauważyła Zayna, który obserwował gitary. Podeszła do niego niepewnie. Zdziwiła się. Przecież to Niall zawsze był ten od "Gitary" Czyżby Zayn..?
- Umiesz grać? - spytała się.
Zayn podskoczył, odwracając się ze strachem.
- J-ja.. nie, nie. Tak tylko sobie oglądam. - spuścił wzrok i szybko chciał odejść, ale Meggie mu na to nie pozwoliła. Złapała go za ramię, pociągając go w swoją stronę.
- Umiesz grać? - poruszyła zabawnie brwiami, co rozbawiło Zayna.
- Tak jakby. Znaczy.. umiem. Od jakiś pięć lat, ale nikt o tym nie wie. No oprócz ciebie.
- Mam się czuć wyjątkowa? - Meggie spytała się, spoglądając mu w oczy.
- Już dawno była... znaczy tak chyba. - zakłopotał się. Zdziwiła się, ale nic nie powiedziała.
- A nauczysz mnie? - spytała się. Zawsze chciała się nauczyć grać na gitarze ale jakoś nigdy nie było specjalnej okazji.
- Yyyy no nie wiem.
- Proszę? - spojrzała na niego z miną szczeniaczka. Zayn nie mogąc się oprzeć kiwnął głową a ta szcześliwa rzuciła się mu na szyję. - Dziękuję! - uśmiechnęła się szeroko na co Zayn się zaśmiał głośno.
- Kiedy pierwsza lekcja? - Zayn podniósł jedną brew do góry. - Dzisiaj wieczorem jeśli chcesz.
- No jasne! - szczęśliwa, podeszła do gitary i biorąc ją, podeszła do kasy.
- Co robisz? - zdziwił się, dołączając do niej.
- Musisz mnie na czymś nauczyć, prawda?
Zayn tylko kiwnął głową. karcąc się w myślach za swoją głupotę. Trochę się zdenerwował, lecz nie był zbyt pewny dlaczego. Miał nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
***
- Szukamy was wszędzie! - krzyknął Louis zauważając swoich przyjaciół wychodzących z zakrętu.
- To wy nas zostawiliście! - oburzyła się Meggie, podchodząc do Harrego, który obdarował ją jednym ze swoich słodkich uśmiechów, oraz soczystym buziakiem.
- Paul żeby się na nas nie wkurzył. Już dawno powinniśmy być w hotelu. - skrzywił się Harry, na co wszyscy spojrzeli na siebie z przestraszeniem.
- BIEGNIEMY! - krzyknęli i wybiegli z budynku, biegnąc sprintem do miejsca w którym mieli wybrać się do hotelu.
***
- To...było.. męczące.. nie.. mogę.. złapać..oddechu! - krzyknął Liam, łapiąc się za serce. Oparł się o ławkę.
- Wszystko w porządku? - spytała się Jess.
- Tak, tak. Możemy biegnąc dalej. - zaśmiał biegnąc dalej.
Gdy dotarli do hotelu akurat byli na czas co wszystkich zadziwiło. Wzruszyli tylko ramionami i wsiedli do autobusu, dojeżdżając do hotelu.
- Jutro gdzieś cię zaprowadzę. - szepnął Harry do ucha Meggie. Poczuła jak po jej skórze przechodzi gęsie skórka i nie mogąc się powstrzymać, przycisnęła swoje usta do niego, napawając się jego zapachem, oraz samym nim. Czuła się niesamowicie. Harry przyciągnął swoją dziewczynę bliżej siebie.
- Ciekawe gdzie. - powiedziała, odrywając się od jego ust.
- Zobaczysz. Zresztą to ma być niespodzianka, więc lepiej ci tego nie będę mówić, bo wtedy nie będzie niespodzianki, która miała się okazać niespodzianką, której nie mogłaś odkryć. - Meggie zaśmiała się nad jego słowami.
- Nie wiem co ja już mówię. To wszystko przez ciebie. To ty doprowadzasz mnie do takiego stanu. - walnęła go w ramię.
- ZA CO?! - oburzył się, przesuwając się na drugi koniec siedzenia.
- Za nic. Nudzi mi się. - jęknęła.
- Jesteś niesamowita. - powiedział zdumiony, na co się tylko sama do siebie uśmiechnęła. - Się wie!
- Meggie.
- Harry.
- Meggie.
- Haaarryyyyyy
- MEGGIEEEEEEEEEE
- HAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRYYYYYYYY. - zaczęli mówić coraz głośniej, na co niektóre osoby spojrzały na nich zaskoczone.
- Spać. Spać. Spać. Mam ochotę wskoczyć do mojego łóżka i nie budzić się przez kolejny miesiąc. - marudził Harry.
- Gdybyś zasnął na miesiąc, to byś nie miał możliwości spędzania z taką cudowną osobą jak ja. - powiedziała pewnym głosem jego dziewczyna.
- Who cares? - oznajmił, na co Meggie walnęła go w ramię po raz drugi.
- EJ! Niedługo mi to ramię odpadnie jak będzie mnie tak ciągle w nie bić. Harry na to nie zasługuję. - zasmucił się.
- Kocham cię. - powiedziała nagle Meggie, przytulając się do niego.
- Ja ciebie też. - musnął delikatnie jej usta, przytulając ją bardziej bliżej siebie.
Czego się nie robi dla kobiet. Pomyślał.
Długo się zastanawiałam nad tym blogiem i postanowiłam, że będę pisać rozdziały w zupełnie innej perspektywy. Jeśli wam się nie podoba to zawsze możecie to napisać w komentarzu:) Ale spróbuję! I zostaw po sobie ślad X
HAHA COŚ MI NIE WYSZEDŁ ROZDZIAŁ WIĘC SIĘ NIE DZIWIĆ!
Długowłosa szatynka idąc w ramię w ramię wraz ze swoim chłopakiem w kręconych lokach, wzdychnęła cicho.
- Coś nie tak? - spytał się, zastanawiając się co zmartwiło jego dziewczynę.
- To już nie można sobie powzdychać? - zaśmiała się, przytulając się do jego ramienia. Brunet uśmiechnął się do niej z wyraźną ulgą na jego twarzy.
- Można. - pochylił się składając na jej ustach bardzo delikatny pocałunek. Meggie odwzajemniła pocałunek, w między czasie kładąc swoje delikatne dłonie na jego twarzy. Zaczęła swoimi opuszkami palców gładzić jego policzek. Harry jęknął cicho przegryzając jej dolną wargę.
- Proszę was. - wywrócił oczami Louis, jednocześnie mając rozbawioną minę. - Nie chcę zostać wujkiem.
- Daj im spokój. - zaśmiała się Jess, podchodząc do swojej przyjaciółki. - A tak właściwie to gdzie idziemy? - rozejrzała się niepewnie. Nie należała zbytnio do osób które przepadają za ciemnością. Zazwyczaj kojarzyło się jej to z duchami, zboczeńcami, potworami i innymi stworzeniami które nie istnieją ale są tylko jedną wielką bujdą. Wiedziała, że ma obok sobie przyjaciółkę wraz z pięcioma chłopakami, którzy w każdej chwili by jej pomogli, ale nadal czuła się niepewnie. Taka już się urodziła.
- Na miasto. Podobno jest tutaj duże centrum handlowe, które jest otwarte całą dobę. - powiedział tajemniczo Niall. - ciekawe czy mają tam Nandos. Ostatnio nic nie jadłem, głodny jestem. - jęknął łapiąc się za brzuch. Liam pokręcił tylko głową patrząc na niego spode łba.
- Ostatni raz jadłeś przed koncertem. Dwa hamburgery, plus frytki i cola. Nie wiem jakim cudem jesteś jeszcze głodny? - blondyn nie spoglądając na swojego przyjaciela, przyśpieszył idąc na sam przód, zauważając ogromny budynek, do które zapewne wszyscy mieli się udać. Meggie złapała swoją przyjaciółkę za ramię i uśmiechnięte weszły do budynku, wraz z idącymi za nimi chłopakami.
- Harry? - powiedziała niepewnie Meggie widząc tłum ludzi. - A czy fanki ciebie nie rozszarpią? Bo wiesz.. jesteś sławny.. - przełknęła ślinę.
Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie rozszarpią. Nie zauważyłaś idącego za nami ochroniarza? - zaśmiał się. Meggie się odwróciła i rzeczywiście zauważyła za sobą muskularnego faceta, który miał czujną minę rozglądając się na boki. Trochę ją to rozbawiło, więc cicho zachichotała.
- Najwidoczniej jestem ślepa. - powiedziała.
- Tam jest sklep z okularami, a tam okulista.- wskazał palcem na sklep przede nią.
- EJ! - walnęła go w ramię, a on nic sobie z tego nie robiąc zaczął się śmiać. - Przepraszam, że ciebie uraziłem. - powiedział swoim powolnym tonem, a ona tylko wywróciła oczami.
- Wybaczy pani, ale muszę wstąpić do tego sklepu! - wskazał na sklep, w którym sprzedawali Conversy wraz z Vansami.
- Liam idziesz? Też chciałeś zakupić nową parę. - spytał się Liama, a gdy ten kiwnął głową, Harry wszedł do sklepu.
- Ja muszę załatwić sobie nowe spodnie. - odezwała się nagle Jess. Meggie spojrzała na nią tajemniczo a ta tylko wzruszając ramionami poszła w swoich kierunku.
- Ja idę do NANDOS!- krzyknął Niall i pobiegł w nieznanym mi kierunku.
- No to zostaliśmy tylko my. - Meggie uśmiechnęła się nieśmiało do Zayna, który właśnie obok niej stanął.
- To może się przejdziemy? - spytała się niepewnym głosem.
- Jasne.
Na początku szli w ciszy, patrząc na siebie nieśmiało. Meggie tego nie rozumiała. Przecież jeszcze tak niedawno byli dobrymi przyjaciółmi a wszystko się nagle zmieniło. Nie rozumiała zachowania Zayna. Czuła, że coś jest nie tak, ale nie chciała się go pytać, aby go nie wkurzyć. Niestety już na tyle go poznała, wiedząc, że zapewne nie będzie tym zadowolony. Westchnęła cicho, spoglądając na nieznajomych dla niej francuzów. Nie rozumiała ani jednego słowa, które słyszała, ale się tym nie martwiła. To było coś niezwykłego będąc tutaj, spełniając swoje marzenia. Czuła, że podjęła dobrą decyzję. Ma cudownego chłopaka, przyjaciół, taniec był dla niej wszystkim, więc czym się tutaj martwić? Nagle Zayn się zatrzymał przed sklepem muzycznym.
- Możemy tam wejść? - spytał się nieśmiało, a ona tylko kiwnęła głową.
Skierowała swoje kroki, idąc za Zaynem. Poczuła jego perfumy. Pachniał inaczej niż Harry. Był tak samo pociągający jak ten Harrego, ale ten miał coś w sobie.. czego nie mogła zrozumieć. Uśmiechnęła się sama do siebie, ale nagle przestraszyła się swoimi myślami. O czym ja myślę Skrzywiła się. Zauważyła Zayna, który obserwował gitary. Podeszła do niego niepewnie. Zdziwiła się. Przecież to Niall zawsze był ten od "Gitary" Czyżby Zayn..?
- Umiesz grać? - spytała się.
Zayn podskoczył, odwracając się ze strachem.
- J-ja.. nie, nie. Tak tylko sobie oglądam. - spuścił wzrok i szybko chciał odejść, ale Meggie mu na to nie pozwoliła. Złapała go za ramię, pociągając go w swoją stronę.
- Umiesz grać? - poruszyła zabawnie brwiami, co rozbawiło Zayna.
- Tak jakby. Znaczy.. umiem. Od jakiś pięć lat, ale nikt o tym nie wie. No oprócz ciebie.
- Mam się czuć wyjątkowa? - Meggie spytała się, spoglądając mu w oczy.
- Już dawno była... znaczy tak chyba. - zakłopotał się. Zdziwiła się, ale nic nie powiedziała.
- A nauczysz mnie? - spytała się. Zawsze chciała się nauczyć grać na gitarze ale jakoś nigdy nie było specjalnej okazji.
- Yyyy no nie wiem.
- Proszę? - spojrzała na niego z miną szczeniaczka. Zayn nie mogąc się oprzeć kiwnął głową a ta szcześliwa rzuciła się mu na szyję. - Dziękuję! - uśmiechnęła się szeroko na co Zayn się zaśmiał głośno.
- Kiedy pierwsza lekcja? - Zayn podniósł jedną brew do góry. - Dzisiaj wieczorem jeśli chcesz.
- No jasne! - szczęśliwa, podeszła do gitary i biorąc ją, podeszła do kasy.
- Co robisz? - zdziwił się, dołączając do niej.
- Musisz mnie na czymś nauczyć, prawda?
Zayn tylko kiwnął głową. karcąc się w myślach za swoją głupotę. Trochę się zdenerwował, lecz nie był zbyt pewny dlaczego. Miał nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.
***
- Szukamy was wszędzie! - krzyknął Louis zauważając swoich przyjaciół wychodzących z zakrętu.
- To wy nas zostawiliście! - oburzyła się Meggie, podchodząc do Harrego, który obdarował ją jednym ze swoich słodkich uśmiechów, oraz soczystym buziakiem.
- Paul żeby się na nas nie wkurzył. Już dawno powinniśmy być w hotelu. - skrzywił się Harry, na co wszyscy spojrzeli na siebie z przestraszeniem.
- BIEGNIEMY! - krzyknęli i wybiegli z budynku, biegnąc sprintem do miejsca w którym mieli wybrać się do hotelu.
***
- To...było.. męczące.. nie.. mogę.. złapać..oddechu! - krzyknął Liam, łapiąc się za serce. Oparł się o ławkę.
- Wszystko w porządku? - spytała się Jess.
- Tak, tak. Możemy biegnąc dalej. - zaśmiał biegnąc dalej.
Gdy dotarli do hotelu akurat byli na czas co wszystkich zadziwiło. Wzruszyli tylko ramionami i wsiedli do autobusu, dojeżdżając do hotelu.
- Jutro gdzieś cię zaprowadzę. - szepnął Harry do ucha Meggie. Poczuła jak po jej skórze przechodzi gęsie skórka i nie mogąc się powstrzymać, przycisnęła swoje usta do niego, napawając się jego zapachem, oraz samym nim. Czuła się niesamowicie. Harry przyciągnął swoją dziewczynę bliżej siebie.
- Ciekawe gdzie. - powiedziała, odrywając się od jego ust.
- Zobaczysz. Zresztą to ma być niespodzianka, więc lepiej ci tego nie będę mówić, bo wtedy nie będzie niespodzianki, która miała się okazać niespodzianką, której nie mogłaś odkryć. - Meggie zaśmiała się nad jego słowami.
- Nie wiem co ja już mówię. To wszystko przez ciebie. To ty doprowadzasz mnie do takiego stanu. - walnęła go w ramię.
- ZA CO?! - oburzył się, przesuwając się na drugi koniec siedzenia.
- Za nic. Nudzi mi się. - jęknęła.
- Jesteś niesamowita. - powiedział zdumiony, na co się tylko sama do siebie uśmiechnęła. - Się wie!
- Meggie.
- Harry.
- Meggie.
- Haaarryyyyyy
- MEGGIEEEEEEEEEE
- HAAAAAAAAAAAAAAAAAARRRYYYYYYYY. - zaczęli mówić coraz głośniej, na co niektóre osoby spojrzały na nich zaskoczone.
- Spać. Spać. Spać. Mam ochotę wskoczyć do mojego łóżka i nie budzić się przez kolejny miesiąc. - marudził Harry.
- Gdybyś zasnął na miesiąc, to byś nie miał możliwości spędzania z taką cudowną osobą jak ja. - powiedziała pewnym głosem jego dziewczyna.
- Who cares? - oznajmił, na co Meggie walnęła go w ramię po raz drugi.
- EJ! Niedługo mi to ramię odpadnie jak będzie mnie tak ciągle w nie bić. Harry na to nie zasługuję. - zasmucił się.
- Kocham cię. - powiedziała nagle Meggie, przytulając się do niego.
- Ja ciebie też. - musnął delikatnie jej usta, przytulając ją bardziej bliżej siebie.
Czego się nie robi dla kobiet. Pomyślał.
niedziela, 13 maja 2012
Rozdział 19 X
Nie było tak długo, ale weny brak. Nowy prawdopodobnie w następną niedzielę. Zapraszam do czytania 19 rozdziału!:D
Nie mogłam się doczekać przyjazdu do Francji. Aktualnie wszyscy jesteśmy na lotnisku, aby następnie wsiąść w samolot i wylądować w Paryżu. Miał tam się odbyć jeden koncert wieczorem, po czym następny dzień wolny - co nam daję wielkie szanse na zwiedzanie. Potem następnie w samolot i jeszcze lecimy do innego miasta. Wszystko było naprawdę skomplikowane i bardzo dziwne jak dla mnie. Niby jest to trasa po Anglii i Irlandii, ale tak naprawdę lecimy do Francji.
Westchnęłam i usiadłam na krześle obok odprawy. Byłam naprawdę zmęczona. Miałam ochotę położyć się do łóżka i zasnąć nie budząc się przez kolejny tydzień. Niestety wiedziałam, że to jest niemożliwe, więc zostało mi tylko czekanie na samolot, który się opóźniał przez pogodę. Wichura i ulewa była taka ogromna, że podobno samolot ma problemy przy lądowaniu. Trochę się bałam, ale przecież nikt nie powiedział, że umrę w katastrofie lotniczej. Dowiedziałam się, że mamy jechać samolotem prywatnym wraz z One Direction. Podróż zapewne będzie trwała z pół godziny, albo z półtora ze względu na pogodę, zresztą od Anglii do Francji było bardzo blisko, więc jakoś ta myśl mnie pocieszała, że akurat dzisiaj już zobaczę piękny Paryż. Uwielbiam to miasto. Byłam tutaj już kilka razy na wycieczce szkolnej, ale teraz jestem tutaj spełniając swoje marzenia. To jest niesamowite.
- Nie mogę się doczekać! Szkoda, że nie ma ze mną Eleanor. - powiedział smutno Louis.
Eleanor.. Eleanor.. coś mi mówiło to imię. Ah! Dziewczyna Louisa. To musiało być dla niego bardzo trudne, nie widząc ją przez miesiące. Zauważyłam, że chłopak ciągle spędza czas pisząc sms-y więc się domyśliłam, że to zapewne z nią cały czas piszę, albo rozmawia. Zawsze na jego twarzy był przyklejony ogromny uśmiech za każdym razem jak z nią pisał. To normalne jak jest się zakochanym.
- Zobaczysz się z nią za dwa miesiące. - powiedziałam posyłając mu swój uśmiech.
- Racja. - przyznał cicho. - Ty jesteś szczęściarą. Masz Harrego tuż przy sobie przez cały ten czas. - odparł i się zaśmiał lekko.
- Tak. - zaśmiałam się cicho, kładąc głowę na kolanach Harrego, który słysząc swoje imię, zjawił się, siadając obok mnie. Głaskał mnie po włosach, na co lekko zamruczałam.
- Podoba się? - szepnął mi cicho do ucha, na co się zarumieniłam, wstrzymując oddech. Jejciu, jak on ślicznie pachniał. Czułam się trochę niekomfortowo, ale nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Wszyscy byli zbyt zmęczeni wczorajszym występem ale również podekscytowani dzisiejszym dniem. Przymknęłam lekko czy.
- Długo jeszcze? - nagle podniosłam się, spoglądając zrezygnowana w stronę okna. Na zewnątrz nadal panowała wichura. Przecież rano była taka śliczna pogoda, która zmieniła się bardzo szybko.
- Podobno za minutę ma lądować. - oznajmił nagle Paul zjawiając się tuż przy nas.
- Nareszcie. - krzyknęli nagle wszyscy w tym samym momencie, na co się zaśmiałam. Wstałam z pomocą Harrego, biorąc swój bagaż. Wszyscy ustawili się w kolejce. Niestety byłam na samym końcu, przez co się oburzyłam.
- Usiądziesz obok mnie. - uśmiechnął się szeroko Harrego, na co poczułam się o wiele lepiej.
- Jasne.
Lecimy już pięć minut, a ja już poczułam jak przymykają mi się oczy.
- Jak zaśniesz, to nie zobaczysz ślicznego widoku Paryża. - powiedziała do mnie przyjaciółka, która siedziała obok Laury.. LAURY? Skąd on się wzięła tuż naprzeciwko nas? Jess widząc moje spojrzenie, wyjęła z kieszeni swój telefon. Szybko coś napisała i po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa.
Wepchnęła się. Nie wiem dlaczego, przecież jest tyle pełnych miejsc.
Ja już się domyśliłam dlaczego. Nie lubiłam tej dziewczyny i miałam ochotę oznajmić to całemu światu, ale pomyślą mnie za jakąś wariatkę. Zostało mi tylko ignorowanie jej osoby i zajęcie się Harrym, który własnie położył rękę na moim kolanie. Serce mi przyśpieszyło i się do niego przytuliłam.
- I'm gonna live my life, no matter what we party tonight! - krzyknął nagle Niall.
- Justin Bieber obsession. - zaśmiał się Liam, na co Niall wywrócił oczami i wzruszył oczami.
- Kocham go. I jego wszystkie piosenki. Słyszeliście Turn To You? KOCHAM JĄ!
- Żeby tylko Justin to słyszał. - wybuchłam śmiechem, chowając twarz w zagłębieniu szyi Harrego.
- Byś tylko widziała, jak mu oznajmiliśmy, że z nim się mamy spotkać. Krzyczał jak dziewczynka, ale bynajmniej spełniło się jego marzenie.
- Tak, tak. Jasne, najlepiej mnie upokorzyć przy wszystkich tancerzach.
- Oj, kochanie. Nie smuć się. Będziesz jeszcze miał szansę swojego idola spotkać. - powiedział słodkim głosem Louisem. Blondyn wiedząc , że tylko wszyscy sobie żartują to uśmiechnął się sam do siebie.
- Jejciu, ale pięknie! - krzyknęłam strasznie podekscytowana.
- Orgazm na widok Paryża. - powiedziała sarkastycznie Laura, na co obmierzyłam ją wzrok. Już miałam coś powiedzieć, ale Harry zamknął mi usta pocałunkiem. Zdziwiona otworzyłam szeroko oczy, ale szybko je zamknęłam rozkoszując się chwilą.
- Mmm.. - oderwałam się, spoglądając w jego oczy.
Nie mogąc się powstrzymać zerknęłam w jednej sekundzie na Laurę, która wkurzona zapięła pasy, czekając na lądowanie. Po chwili wszyscy zrobili to samo. Czułam się naprawdę bardzo podekscytowana i nie mogłam się doczekać dzisiejszego koncertu. Kroki, wszystko miały być takie same, więc mamy mieć tylko jedną próbę. Chłopcy oczywiście przy lądowaniu muszą od razu lecieć na próbę dźwięków, a my do Hotelu się rozpakować i przyszykować na dzisiejszy wieczór.
Po około piętnastu minutach, wszyscy wstali, idąc do wyjścia. Natknęłam się po drodze na Zayna, który widząc mój wzrok od razu spuścił wzrok na swoje buty, odchodząc szybkim krokiem. Naprawdę nie miałam pojęcia co było przyczynom jego zachowania. Był moim dobrym przyjacielem, a nagle wszystko się zmieniło. Poczułam łzy w oczach, ale szybko je powstrzymałam, nie chcąc martwić Harrego.
- Jest problem. - powiedział Paul, akurat gdy wszyscy zebrali się w jednym pomieszczeniu. W pokoju, do którego kazano nam wejść.
- Mnóstwo fanek czeka na lotnisku, jak w środku i na zewnątrz. Nie chcemy sytuacji które miała miejsce ostatniego tam pobytu, więc musimy się rozdzielić. Podzielcie się szybko w kilka małych grup i każdego z was ochroniarz wyprowadzi. Niestety z wczorajszego wydarzenia, wszyscy mówią o ' sławnych ' tancerzach, więc jesteście powoli rozpoznawalni, a najbardziej ty Meggie. - zakończył swój monolog Paul, na co wytrzeszczyłam oczami.
- Ja? Dlaczego ja najbardziej? - spytałam się trochę wystraszona.
- Pojawiło się mnóstwo zdjęć twoich i Harrego. Cały tumblr i twitter o tym huczy. Nie radzę ci czytać komentarzy na ten temat. - skrzywił się na co wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Nie sądziłam, że aż to tak wygląda. Harry złapał mnie za rękę którą szybko uścisnęłam.
- Ale na razie. To wy jesteście najbardziej rozpoznawalni więc proszę nie róbcie głupot. - wzrok Paula skierował się na zespół, na co wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, przygotujcie się i za 5 minut wychodzimy.
Na pierwszy ogień poszedł Niall wraz z Liamem i dwoma tancerzami. Potem Jess niestety wraz z Jamesem i Louisem. Następnie Laura wraz z pięcioma innymi tancerzami a na koniec ja, Harry i Zayn, oraz dwójka innych tancerzy. Trzymałam zawzięcie rękę Harrego i nagle poczułam jak zabrakło mi na chwilę oddechu. Otoczyło nas około pięciu ochroniarzy a to co zobaczyłam owinęło mnie w szok. Krzyki, piski, rozprzestrzeniły się po całym budynku.
- ZAYN! MARRY ME!
- HARRY SHOW ME YOUR NIPPLES!
- WHO IS THAT GIRL NEXT TO HARYY? OH MY GOD.
Skrzywiłam się. Były strasznie głośne i w tej chwili współczułam im sławy. Fajnie mieć fanów którzy zawsze ciebie wspierają, ale niestety nie wszystkie. Szybkim krokiem wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do samochodu. Fanki próbowały się przedrzeć przez tak zwanego ' żółwia ' jak zawsze ja to nazywam, ale ochroniarze byli wielcy, przez co fanki słabo widziały. Szybko wsiedliśmy do samochodu i wzięłam oddechy.
- O mój boże. - powiedziałam.
- My tak mamy cały czas. - skrzywił się Zayn i oparł głowę o szyje. - Ale i tak ich kochamy.
- Dokładnie. - uśmiechnął się Harry wraz z Louisem, który znajdował się w tym samym samochodzie co my.
- Gdzie reszta? - spytałam się.
- Wszyscy są rozdzieleni na kilka samochodów. Teraz do hotelu. A my na próbę dźwiękową. - odpowiedział Zayn a ja tylko przytaknęłam.
- Ale ja nie chcę być z nią w pokoju! - krzyknęła Laura, a ja zszokowana patrzałam na kobietę, która dała nam klucz.
- Mam tutaj wyraźnie napisane, że jesteście razem w pokoju. Przepraszam, ale nie mogę tego zmienić, a teraz proszę skierować się albo do windy. Jak wolicie. - dała nam klucz, a ja wkurzona zaczęłam iść szybkim krokiem. Pierwszy dzień w Paryżu, zaczął się naprawdę niesamowicie. Fanki, teraz ten głupi pokój w którym mam znajdować się wraz z Laurą. Przecież my tam się pozabijamy!
- Dlaczego ty masz klucz? Ja powinnam go dostać. Jestem od ciebie starsza.- na jej słowa wybuchłam głośnym śmiechem.
- O ile? 3 miesiące? 4? Nie żartujesz sobie ze mnie, czasami? Jeśli byłabyś starsza to byś bynajmniej się bardziej dojrzalej zachowywała niż teraz. - powiedziałam wchodząc do pokoju. Zajęłam pierwszy lepsze łóżko i nawet nie zwracałam uwagi na wygląd. Wszystko wyglądało prawie tak samo jak w Londynie. Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Teraz tylko czekać godzinę na autobus, który ma nas wszystkich zawieść na próbę.
- DZIĘKUJEMY WAS ZA WASZE PRZYJŚCIE! KOCHAMY FRANCJĘ! - krzyknęli chłopcy na zakończenie koncertu, machając fankom. Piski, wrzaski można było słychać w całym budynku. Poczułam jak po twarzy spływają mi łzy. Byłam niezmiernie szczęśliwa. Wszystko było takie niesamowite i nierealne.. Dzisiejszy wieczór był wspaniały. Chłopcy wspaniale zaśpiewali, wszystkim dobrze wyszły kroki i się dowiedziałam, że wszystko było nagrywane. Jess do mnie przybiegła i mnie do siebie przytuliła.
- Było cudownie.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Teraz do hotelu, tak? - spytałam się przechodzącego Paula obok nas.
- Nie słyszeliście? Macie jeszcze godzinę dla siebie. Wszyscy mnie prosili, że chcą mieć pozwolenie na zwiedzanie Paryża, więc idźcie zabawcie się. - powiedział, a ja zszokowana się mu przypatrywałam.
- Ja myślała...
- Myślałaś, że jestem tym jednym z surowych, prawda? Nie wierz plotkom na mój temat. - zaśmiał się, a ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
- Kochanie! - krzyknął do mnie Harry przytulając od tyłu, a ja się odwróciłam i prawie się na niego rzucając przytuliłam go do siebie i pocałowałam namiętnie. - Spokojnie, mamy cały wieczór. - poruszył brwiami, a ja tylko zagryzłam wargę.
- Jakie plany? - spytałam się, łapiąc go za rękę.
- Spacer. - uśmiechnął się. - Oczywiście z resztą zespołu. - zaśmiał się, widząc widok chłopców którzy akurat do nas podeszli, wraz z Jess.
- Gotowi? - spytałam się i odłączając się od Harrego, podeszłam do mojej przyjaciółki. Miałam zamiar z nią spędzić dużo czasu. Chciałam wszystkich chłopaków dobrze poznać. Nie na imprezie, ale dowiedzieć się o nich wiele więcej rzeczy. Są naprawdę wspaniałymi chłopakami i nie chciałam tracić przyjaźni Zayna. Spojrzałam na niego smutna, a on widząc mój wzrok, spuścił od razu swoją głowę w dół. Dałam znak Jess i niepewnie do niego podeszłam.
- Nie wiem co zrobiłam. - zaczęłam, a on zaskoczony na mnie spojrzał. - Ale proszę, nie chcę tracić twojej przyjaźni. - powiedziałam smutnym głosem.
- Przepraszam. - powiedział. - Za to, że byłem taki niemiły.. po prostu... zresztą nie ważne.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Nie. Nie ważne. Przyjaciele? - podał mi swoją dłoń, a ja ją od razu przyjęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Przyjaciele.
Nie mogłam się doczekać przyjazdu do Francji. Aktualnie wszyscy jesteśmy na lotnisku, aby następnie wsiąść w samolot i wylądować w Paryżu. Miał tam się odbyć jeden koncert wieczorem, po czym następny dzień wolny - co nam daję wielkie szanse na zwiedzanie. Potem następnie w samolot i jeszcze lecimy do innego miasta. Wszystko było naprawdę skomplikowane i bardzo dziwne jak dla mnie. Niby jest to trasa po Anglii i Irlandii, ale tak naprawdę lecimy do Francji.
Westchnęłam i usiadłam na krześle obok odprawy. Byłam naprawdę zmęczona. Miałam ochotę położyć się do łóżka i zasnąć nie budząc się przez kolejny tydzień. Niestety wiedziałam, że to jest niemożliwe, więc zostało mi tylko czekanie na samolot, który się opóźniał przez pogodę. Wichura i ulewa była taka ogromna, że podobno samolot ma problemy przy lądowaniu. Trochę się bałam, ale przecież nikt nie powiedział, że umrę w katastrofie lotniczej. Dowiedziałam się, że mamy jechać samolotem prywatnym wraz z One Direction. Podróż zapewne będzie trwała z pół godziny, albo z półtora ze względu na pogodę, zresztą od Anglii do Francji było bardzo blisko, więc jakoś ta myśl mnie pocieszała, że akurat dzisiaj już zobaczę piękny Paryż. Uwielbiam to miasto. Byłam tutaj już kilka razy na wycieczce szkolnej, ale teraz jestem tutaj spełniając swoje marzenia. To jest niesamowite.
- Nie mogę się doczekać! Szkoda, że nie ma ze mną Eleanor. - powiedział smutno Louis.
Eleanor.. Eleanor.. coś mi mówiło to imię. Ah! Dziewczyna Louisa. To musiało być dla niego bardzo trudne, nie widząc ją przez miesiące. Zauważyłam, że chłopak ciągle spędza czas pisząc sms-y więc się domyśliłam, że to zapewne z nią cały czas piszę, albo rozmawia. Zawsze na jego twarzy był przyklejony ogromny uśmiech za każdym razem jak z nią pisał. To normalne jak jest się zakochanym.
- Zobaczysz się z nią za dwa miesiące. - powiedziałam posyłając mu swój uśmiech.
- Racja. - przyznał cicho. - Ty jesteś szczęściarą. Masz Harrego tuż przy sobie przez cały ten czas. - odparł i się zaśmiał lekko.
- Tak. - zaśmiałam się cicho, kładąc głowę na kolanach Harrego, który słysząc swoje imię, zjawił się, siadając obok mnie. Głaskał mnie po włosach, na co lekko zamruczałam.
- Podoba się? - szepnął mi cicho do ucha, na co się zarumieniłam, wstrzymując oddech. Jejciu, jak on ślicznie pachniał. Czułam się trochę niekomfortowo, ale nikt nie zwracał na nas szczególnej uwagi. Wszyscy byli zbyt zmęczeni wczorajszym występem ale również podekscytowani dzisiejszym dniem. Przymknęłam lekko czy.
- Długo jeszcze? - nagle podniosłam się, spoglądając zrezygnowana w stronę okna. Na zewnątrz nadal panowała wichura. Przecież rano była taka śliczna pogoda, która zmieniła się bardzo szybko.
- Podobno za minutę ma lądować. - oznajmił nagle Paul zjawiając się tuż przy nas.
- Nareszcie. - krzyknęli nagle wszyscy w tym samym momencie, na co się zaśmiałam. Wstałam z pomocą Harrego, biorąc swój bagaż. Wszyscy ustawili się w kolejce. Niestety byłam na samym końcu, przez co się oburzyłam.
- Usiądziesz obok mnie. - uśmiechnął się szeroko Harrego, na co poczułam się o wiele lepiej.
- Jasne.
Lecimy już pięć minut, a ja już poczułam jak przymykają mi się oczy.
- Jak zaśniesz, to nie zobaczysz ślicznego widoku Paryża. - powiedziała do mnie przyjaciółka, która siedziała obok Laury.. LAURY? Skąd on się wzięła tuż naprzeciwko nas? Jess widząc moje spojrzenie, wyjęła z kieszeni swój telefon. Szybko coś napisała i po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego smsa.
Wepchnęła się. Nie wiem dlaczego, przecież jest tyle pełnych miejsc.
Ja już się domyśliłam dlaczego. Nie lubiłam tej dziewczyny i miałam ochotę oznajmić to całemu światu, ale pomyślą mnie za jakąś wariatkę. Zostało mi tylko ignorowanie jej osoby i zajęcie się Harrym, który własnie położył rękę na moim kolanie. Serce mi przyśpieszyło i się do niego przytuliłam.
- I'm gonna live my life, no matter what we party tonight! - krzyknął nagle Niall.
- Justin Bieber obsession. - zaśmiał się Liam, na co Niall wywrócił oczami i wzruszył oczami.
- Kocham go. I jego wszystkie piosenki. Słyszeliście Turn To You? KOCHAM JĄ!
- Żeby tylko Justin to słyszał. - wybuchłam śmiechem, chowając twarz w zagłębieniu szyi Harrego.
- Byś tylko widziała, jak mu oznajmiliśmy, że z nim się mamy spotkać. Krzyczał jak dziewczynka, ale bynajmniej spełniło się jego marzenie.
- Tak, tak. Jasne, najlepiej mnie upokorzyć przy wszystkich tancerzach.
- Oj, kochanie. Nie smuć się. Będziesz jeszcze miał szansę swojego idola spotkać. - powiedział słodkim głosem Louisem. Blondyn wiedząc , że tylko wszyscy sobie żartują to uśmiechnął się sam do siebie.
- Jejciu, ale pięknie! - krzyknęłam strasznie podekscytowana.
- Orgazm na widok Paryża. - powiedziała sarkastycznie Laura, na co obmierzyłam ją wzrok. Już miałam coś powiedzieć, ale Harry zamknął mi usta pocałunkiem. Zdziwiona otworzyłam szeroko oczy, ale szybko je zamknęłam rozkoszując się chwilą.
- Mmm.. - oderwałam się, spoglądając w jego oczy.
Nie mogąc się powstrzymać zerknęłam w jednej sekundzie na Laurę, która wkurzona zapięła pasy, czekając na lądowanie. Po chwili wszyscy zrobili to samo. Czułam się naprawdę bardzo podekscytowana i nie mogłam się doczekać dzisiejszego koncertu. Kroki, wszystko miały być takie same, więc mamy mieć tylko jedną próbę. Chłopcy oczywiście przy lądowaniu muszą od razu lecieć na próbę dźwięków, a my do Hotelu się rozpakować i przyszykować na dzisiejszy wieczór.
Po około piętnastu minutach, wszyscy wstali, idąc do wyjścia. Natknęłam się po drodze na Zayna, który widząc mój wzrok od razu spuścił wzrok na swoje buty, odchodząc szybkim krokiem. Naprawdę nie miałam pojęcia co było przyczynom jego zachowania. Był moim dobrym przyjacielem, a nagle wszystko się zmieniło. Poczułam łzy w oczach, ale szybko je powstrzymałam, nie chcąc martwić Harrego.
- Jest problem. - powiedział Paul, akurat gdy wszyscy zebrali się w jednym pomieszczeniu. W pokoju, do którego kazano nam wejść.
- Mnóstwo fanek czeka na lotnisku, jak w środku i na zewnątrz. Nie chcemy sytuacji które miała miejsce ostatniego tam pobytu, więc musimy się rozdzielić. Podzielcie się szybko w kilka małych grup i każdego z was ochroniarz wyprowadzi. Niestety z wczorajszego wydarzenia, wszyscy mówią o ' sławnych ' tancerzach, więc jesteście powoli rozpoznawalni, a najbardziej ty Meggie. - zakończył swój monolog Paul, na co wytrzeszczyłam oczami.
- Ja? Dlaczego ja najbardziej? - spytałam się trochę wystraszona.
- Pojawiło się mnóstwo zdjęć twoich i Harrego. Cały tumblr i twitter o tym huczy. Nie radzę ci czytać komentarzy na ten temat. - skrzywił się na co wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Nie sądziłam, że aż to tak wygląda. Harry złapał mnie za rękę którą szybko uścisnęłam.
- Ale na razie. To wy jesteście najbardziej rozpoznawalni więc proszę nie róbcie głupot. - wzrok Paula skierował się na zespół, na co wszyscy się zaśmiali.
- Dobra, przygotujcie się i za 5 minut wychodzimy.
Na pierwszy ogień poszedł Niall wraz z Liamem i dwoma tancerzami. Potem Jess niestety wraz z Jamesem i Louisem. Następnie Laura wraz z pięcioma innymi tancerzami a na koniec ja, Harry i Zayn, oraz dwójka innych tancerzy. Trzymałam zawzięcie rękę Harrego i nagle poczułam jak zabrakło mi na chwilę oddechu. Otoczyło nas około pięciu ochroniarzy a to co zobaczyłam owinęło mnie w szok. Krzyki, piski, rozprzestrzeniły się po całym budynku.
- ZAYN! MARRY ME!
- HARRY SHOW ME YOUR NIPPLES!
- WHO IS THAT GIRL NEXT TO HARYY? OH MY GOD.
Skrzywiłam się. Były strasznie głośne i w tej chwili współczułam im sławy. Fajnie mieć fanów którzy zawsze ciebie wspierają, ale niestety nie wszystkie. Szybkim krokiem wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do samochodu. Fanki próbowały się przedrzeć przez tak zwanego ' żółwia ' jak zawsze ja to nazywam, ale ochroniarze byli wielcy, przez co fanki słabo widziały. Szybko wsiedliśmy do samochodu i wzięłam oddechy.
- O mój boże. - powiedziałam.
- My tak mamy cały czas. - skrzywił się Zayn i oparł głowę o szyje. - Ale i tak ich kochamy.
- Dokładnie. - uśmiechnął się Harry wraz z Louisem, który znajdował się w tym samym samochodzie co my.
- Gdzie reszta? - spytałam się.
- Wszyscy są rozdzieleni na kilka samochodów. Teraz do hotelu. A my na próbę dźwiękową. - odpowiedział Zayn a ja tylko przytaknęłam.
- Ale ja nie chcę być z nią w pokoju! - krzyknęła Laura, a ja zszokowana patrzałam na kobietę, która dała nam klucz.
- Mam tutaj wyraźnie napisane, że jesteście razem w pokoju. Przepraszam, ale nie mogę tego zmienić, a teraz proszę skierować się albo do windy. Jak wolicie. - dała nam klucz, a ja wkurzona zaczęłam iść szybkim krokiem. Pierwszy dzień w Paryżu, zaczął się naprawdę niesamowicie. Fanki, teraz ten głupi pokój w którym mam znajdować się wraz z Laurą. Przecież my tam się pozabijamy!
- Dlaczego ty masz klucz? Ja powinnam go dostać. Jestem od ciebie starsza.- na jej słowa wybuchłam głośnym śmiechem.
- O ile? 3 miesiące? 4? Nie żartujesz sobie ze mnie, czasami? Jeśli byłabyś starsza to byś bynajmniej się bardziej dojrzalej zachowywała niż teraz. - powiedziałam wchodząc do pokoju. Zajęłam pierwszy lepsze łóżko i nawet nie zwracałam uwagi na wygląd. Wszystko wyglądało prawie tak samo jak w Londynie. Westchnęłam i położyłam się na łóżku. Teraz tylko czekać godzinę na autobus, który ma nas wszystkich zawieść na próbę.
- DZIĘKUJEMY WAS ZA WASZE PRZYJŚCIE! KOCHAMY FRANCJĘ! - krzyknęli chłopcy na zakończenie koncertu, machając fankom. Piski, wrzaski można było słychać w całym budynku. Poczułam jak po twarzy spływają mi łzy. Byłam niezmiernie szczęśliwa. Wszystko było takie niesamowite i nierealne.. Dzisiejszy wieczór był wspaniały. Chłopcy wspaniale zaśpiewali, wszystkim dobrze wyszły kroki i się dowiedziałam, że wszystko było nagrywane. Jess do mnie przybiegła i mnie do siebie przytuliła.
- Było cudownie.
- Tak. - uśmiechnęłam się.
- Teraz do hotelu, tak? - spytałam się przechodzącego Paula obok nas.
- Nie słyszeliście? Macie jeszcze godzinę dla siebie. Wszyscy mnie prosili, że chcą mieć pozwolenie na zwiedzanie Paryża, więc idźcie zabawcie się. - powiedział, a ja zszokowana się mu przypatrywałam.
- Ja myślała...
- Myślałaś, że jestem tym jednym z surowych, prawda? Nie wierz plotkom na mój temat. - zaśmiał się, a ja tylko się do niego uśmiechnęłam.
- Kochanie! - krzyknął do mnie Harry przytulając od tyłu, a ja się odwróciłam i prawie się na niego rzucając przytuliłam go do siebie i pocałowałam namiętnie. - Spokojnie, mamy cały wieczór. - poruszył brwiami, a ja tylko zagryzłam wargę.
- Jakie plany? - spytałam się, łapiąc go za rękę.
- Spacer. - uśmiechnął się. - Oczywiście z resztą zespołu. - zaśmiał się, widząc widok chłopców którzy akurat do nas podeszli, wraz z Jess.
- Gotowi? - spytałam się i odłączając się od Harrego, podeszłam do mojej przyjaciółki. Miałam zamiar z nią spędzić dużo czasu. Chciałam wszystkich chłopaków dobrze poznać. Nie na imprezie, ale dowiedzieć się o nich wiele więcej rzeczy. Są naprawdę wspaniałymi chłopakami i nie chciałam tracić przyjaźni Zayna. Spojrzałam na niego smutna, a on widząc mój wzrok, spuścił od razu swoją głowę w dół. Dałam znak Jess i niepewnie do niego podeszłam.
- Nie wiem co zrobiłam. - zaczęłam, a on zaskoczony na mnie spojrzał. - Ale proszę, nie chcę tracić twojej przyjaźni. - powiedziałam smutnym głosem.
- Przepraszam. - powiedział. - Za to, że byłem taki niemiły.. po prostu... zresztą nie ważne.
- Powiedz mi. - nalegałam.
- Nie. Nie ważne. Przyjaciele? - podał mi swoją dłoń, a ja ją od razu przyjęłam spoglądając w jego duże brązowe oczy.
- Przyjaciele.
poniedziałek, 7 maja 2012
Rozdział 18 X
Mam wrażenie, że z każdym nowym rozdziałem, mam coraz mniej komentarzy i jakby nikt nie czytał mojego bloga:S Bardzo cię proszę, zostaw po sobie jakiś chociaż ślad! Jak chcesz być powiadomionym o nowym rozdziale to mi napisz to na twitterze @Roksibelikov
-Proszę, uspokój się. Powiedz wszystko powoli. - powiedziałam spokojnym głosem, starając się ją jakoś uspokoić. Odgarnęłam jej kosmyk włosów za ucho.
- To o Jamesa chodzi, prawda? - gdy tylko wypowiedziałam jego imię, moja przyjaciółka zaczęła płakać coraz głośniej.
- Jeśli mam ci pomóc, to musisz mi wytłumaczyć co się stało. - po raz kolejny chciałam spróbować, ale się nie dało. Zastanawiałam się co takiego James zrobił, że Jess przez niego tak cierpi. Dlaczego w dzisiejszych czasach, jest bardzo trudno komukolwiek zaufać? Szczególnie chłopakowi. Nie lubiłam patrzeć na cierpienie moich bliskich. Nieprzyjemne uczucie. Siedząc bezradnie na łóżku, przytulając do siebie moją przyjaciółkę, która cierpiała, nie było dla mnie niestety fajnym zajęciem.
- Obiecaj mi coś. - załkała spoglądając na mnie swoimi dużymi, zapłakanymi oczami. - Obiecaj, że nadal przy mnie będziesz. Nie zależne od tego co się stanie.
- Obiecuję! - powiedziałam stanowczo. - Wszystko co mi powiesz, zatrzymam w sobie. Twój sekret będzie ze mną bezpieczny. Zawsze był. Pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, nawet jeśli mamy jakąś kłótnię. Jesteśmy jak siostry, więc proszę zaufaj mi. - pocałowałam ją w czoło.
Brunetka podniosła się, podpierając się na swoich łokciach. Spojrzała w dół na swoje ręce i głęboko westchnęła.
- Jak była impreza.. -zaczęła. - Na przywitanie nas wszystkich. Poszłam do pokoju wraz z Jamesem i.. zaczęliśmy nagle całować. Na początku wszystko było niewinnie. Romantycznie można powiedzieć. - uśmiechnęła się do siebie smutno. Lecz ja nadal zastanawiałam się do czego ona zmierza. - Nagle.. położyliśmy się na łóżku, nie przestając się całować. Później zdjął moją sukienkę.. ja jego spodnie i wiesz co dalej. - skrzywiła się. - To był mój pierwszy raz. Chciałam aby był cudowny, wyjątkowy, a wyszło jak wyszło. Żałuję tego. Bardzo żałuję.
Przyglądałam się mojej przyjaciółce w skupieniu. Doskonale ją rozumiałam. Ja również nie chciałabym stracić dziewictwa tak szybko.
- Ale to nie wszystko. - kontynuowała, patrząc się w oddal, jakby była w jakimś transie. - Dzień później, James zaczął mnie unikać. Na początku myślałam, że to zapewne z tamtej nocy, ale on nawet nie chciał o tym rozmawiać. Dzień później mnie za to przeprosił, ale on się później zmienił. Dzisiaj po koncercie mnie zaczął nachalnie całować, ale ja nie czułam tego co wcześniej. Poczułam jak moje nagłe zauroczenie zniknęło. Tak po prostu. Chciałam się od niego oderwać, ale był za silny. Więc wkurzona kopnęłam go w krocze. Uciekłam, a teraz wysłał mi sms-a, że z nami koniec, że jedyne czego ode mnie chciał to seksu. - powiedziała cicho i wybuchła po raz kolejny płaczem.
Wpatrywałam się w moją przyjaciółkę z szokiem wymalowanym na mojej twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Wtedy Harry miał rację. Dlaczego ja go nie posłuchałam i od razu nie porozmawiałam o tym z Jess?
- Tak mi przykro. - powiedziałam smutno, oraz przytulając do siebie Jess. Moja przyjaciółka miała dużo chłopaków, ale na początku traktowała Jamesa na poważnie.
- Powinniśmy o tym porozmawiać z ..
- NIE! Nie możesz o tym nikomu powiedzieć! - zaprzeczyła szybko, oraz spoglądając na mnie z błagalnym wzrokiem. - Wszyscy będą mieli mnie za dziwkę.
- Jakim cudem? Dziewczyny w naszym wieku robią o wiele gorsze rzeczy. - wyznałam, starając się ją pocieszyć. - słuchaj, nikomu tego nie powiem, ale jeśli tylko jeszcze raz cię dotknie, to ja już sobie z nim porozmawiam - powiedziałam przez zaciśnięte oczy.
- Dziękuje. - przytuliła mnie do siebie.
- Nie ma za co. - posłałam jej ciepły uśmiech. - Ja dziękuje tobie, że mi to powiedziałaś.
- Jesteśmy w końcu przyjaciółkami. - powiedziała i położyła głowę na poduszczę.
- Wyśpij się. Z rana ciebie obudzę i się szybko spakujemy, bo podobno o dwunastej wyjeżdżamy do Francji.
- Już jutro? - zdziwiła się, ale bardzo szybko zasnęła.
Wstałam z jej łóżka i usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam głowę w tą samą stronę, a tuż przy wejściu pojawiła się Laura. Obmierzyła mnie wzrokiem i usiadła na swoim łóżku, wyglądając jakby była obrażona na cały świat.
- Masz jakiś problem? - spytałam się niepewnie, zakładając ręce.
- Nie . - warknęła.
- Przecież widzę, nie jestem ślepa. - starałam się być spokojna, aby nie obudzić mojej przyjaciółki, ale niestety w towarzystwie Laury, było to bardzo trudne. Na początku myślałam, że jest naprawdę fajną dziewczyną, ale widocznie można się pomylić.
- Nie mam żadnego problemu. A tak w ogóle, jak tam sprawy twoje i twojego chłopaka? - spytała niezbyt miłym tonem.- I TUTAJ ja zabolało. Na początku udawała miłą, później te flirtowanie z Harrym, a teraz ta scena..Nie mogłam jej pozwolić, aby mną pomiatała tylko z powodu jej głupiej zazdrości.
- Chodzi o Harrego? Bardzo świetne, dziękuje. - posłałam jej sztuczny uśmiech i zabierając swoje rzeczy do spania, poszłam do łazienki, zostawiając w pokoju zaskoczoną Laurę.
Po wykąpaniu się, wyszłam balkon aby spokojnie, zadzwonić do mojej mamy. Wiedziałam, że jest po pierwszej w nocy, ale mama zawsze miała problemy ze spaniem, więc dla niej nigdy to nie robiło różnicy. Przyłożyłam swój telefon do ucha, opierając się o barierkę, oraz spoglądając na widok Londynu. Pierwszy sygnał.. drugi sygnał.. trzeci, czwarty, dopiero po piątym usłyszałam głos swojej rodzicielki.
- Meggie, w końcu zadzwoniłaś. - powiedziała zmartwiona.
- Tak, przepraszam. Wystąpiły.. komplikację. - przełknęłam ślinę, wzdychając.
- Komplikację? - zdziwiła się. - Mam nadzieję, że niezbyt wielkie. Wszystko w porządku?
- Tak, tak. - powiedziałam szybko.
- Nie będę przyciskać. Widziałam twój występ na laptopie. Byłaś wspaniała! - powiedziała szczęśliwym głosem.
- Dzięku.. ale zaraz, zaraz. Jak to oglądałaś na laptopie? Umiesz w ogóle go obsługiwać? - zdziwiłam się, śmiejąc się.
- Nie. - oburzyła się. - Ale twój brat umie. Wszedł na tego twithera czy jak to tam.. i tam obejrzałam wraz z nim. Jestem z ciebie taka dumna. To była jednak dobra decyzja.
- Wiem. I wcale nie byłam taka wspaniała. Byli lepsi ode mnie. - powiedziałam bardzo szczerze.
- Meggie, zawsze nie byłaś zbyt pewna siebie. - westchnęła, na co ja wywróciłam oczami.
- Wiesz, ja będę kończyć. Muszę się wyspać bo jutro jedziemy do Francji. - wiedziałam, że moja mama uwielbiała Francję. Podobno tata wyznał jej tam miłość po raz pierwszy.
- Baw się dobrze.. - powiedziała rozłączając się, a ja westchnęłam uśmiechając się lekko do siebie.
Usiadłam na chwilę na krześle i przymknęłam lekko oczy, wzdychając nocne powietrze. Była idealna cisza, było jedynie słychać odgłos podjeżdżających oraz oddalających się samochodów.
- Rozmyślania? - usłyszałam nad sobą głos i podskoczyłam, spoglądając w górę. Tuż nad moim balkonem, znajdował się drugi, na którym stał szanowny Zayn Malik.
- Pogięło cię?! - krzyknęłam. - Mogłam dostać zawału serca!
- Przepraszam. - zaśmiał się, odpalając papierosa.
- Nie wiem czy to takie śmieszne. - mruknęłam pod nosem, oraz zakładając nogę na nogę.
- Przepraszam. - wywrócił oczami. - Spakowana? - puścił do mnie oczko, na co lekko się uśmiechnęłam. Umiał rozładować sytuację.
- Jeszcze nie.. - wzięłam głęboki oddech, niepewnie spoglądając do góry, oraz przyglądając się Zaynowi. - Wiesz.. jesteś przyjacielem z Jamesem, prawda? - spytałam się.
Zayn się zdziwił.
- Ja? - wybuchnął śmiechem. - NIE. - wyglądał trochę na wkurzonego, ale przy następnym zaciągnięciem się papierosa, od razu się odprężył.
- Powiedz mi. - powiedziałam stanowczo. - Co się stało i dlaczego tak się zachowujesz? -spytałam się spoglądając na niego smutnych wzrokiem. - Jesteś jakiś inny.
Zayn nie spoglądając na mnie, wyjął z kieszeni kolejnego papierosa.
- POGIĘŁO CIĘ?! Przestań tyle palić. - skrzywiłam się. Zayn nie zwracając na mnie uwagi, odpalił kolejnego papierosa. - pogięło go..
- Mogę robić co mi się podoba. - odparł chłodno.
To nie był Zayn. Byłam w szoku. To nie ten samy, miły Zayn, który przysiadł się do mnie w autokarze. Nie wiedziałam co było tego przyczyną. Pokręciłam tylko niedowierzająco głowo i weszłam z powrotem do pokoju, powstrzymując zbierające się łzy w moim oczach. Właśnie kolejna osoba okazała się fałszywa. Czy jest chociaż jedna osoba na tym świecie, której można zaufać? Wiedziałam, że nikt nie jest perfekcyjny, bo ja nawet nie jestem. Też popełniam błędy. Rzuciłam się na łóżko. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a i zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz " Śpij dobrze, kocham cię - Harry " Uśmiechnęłam się sama do siebie i po około minucie zasnęłam pod wrażeniem oraz zmęczona dzisiejszymi zdarzeniami.
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął chłopak w kręconych włosach.
- A jak? Może jeszcze mi powiesz, że pieprzyłeś się z nią przez przypadek!
- Nie.. ale.. proszę wybacz mi. - krzyknął zrozpaczony, upadając na kolana.
- Nie, Harry. Dostałeś swoją szansę, a teraz bardzo proszę. Nie odzywaj się do mnie, usuń mój numer, nie pisz, nie dzwoń. Chcę o tobie zapomnieć, ty widocznie już to zrobiłeś. - powiedziałam bardzo spokojnym głosem. Łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem po twarzy. Ostatni raz spoglądając na zapłakanego Harrego, zaczęłam biec. Nie wiedziałam gdzie. Nagle z niewiadomego mi powodu, poczułam jak upadam na ziemie, nie mogąc się ruszyć. Poczułam się jak sparaliżowana. To było najgorsze uczucie jakie poczułam w całym moim życiu. Próbowałam, ale nagle pojawiła się ta niechęć do życia i w tym momencie rozumiesz, że się poddajesz. Poddajesz z bólu, a to wszystko przez chłopaka, którego kochałaś. A on złamał ci serce..Nagle próbujesz sobie coś przypomnieć. Jedyne co pamiętasz to szatyna który powiedział do ciebie " On ciebie kiedyś zrani, nie ufaj mu " Tylko dlaczego nie możesz sobie przypomnieć jego imienia? Poczułam jak brakuję mi powietrza. Zaczęłam płakać. Zrozpaczona chciałam się podnieść, ale wszystko wydawało się zamazane. Nagle poczułam jak spadam, co było dziwne, bo przecież leżałam na ziemi. Opadałam w czarną otchłań..zaczęłam się krztusić, już miałam walnąć o beton, gdy nagle BUM.
Siedziałam na swoim łóżku, dysząc głęboko. Wybuchłam płaczem, czując jak jakaś osoba zaczęła mnie do siebie przytulać.
- To tylko sen. - szepnęła do mojego ucha, przyjaciółka. Otworzyłam oczy, widząc przez sobą przerażoną twarz przyjaciółki oraz Laury. Wyglądała jakby nagle zdjęła z siebie tą swoją pogardę z twarzy.
- To było okropne. - otarłam swoje łzy.
- Wiem. Rzucałaś się po całym łóżku, jakby ktoś cię jadł żywcem. - powiedziała. - Z resztą musisz wstać. Za godziną wyjeżdżamy.
- ZA GODZINĘ?! - wyskoczyłam szybko z łóżka, chwiejąc się lekko.
- Spokojnie. Nie mogłam z rana spać, więc ciebie spakowałam. - uśmiechnęła się do mnie widząc, że już powoli zaczęłam zapominać o moim koszmarze.
- Dziękuje. - przytuliłam ją. - Czyli za godzinę jedziemy na lotnisko, tak? - upewniłam się. Jess przytaknęła.
- Francja. Miasto miłości. - rozmarzyłam się.
- Z Harrym. - dodała Jess, na co się zaśmiałam. Kątem oka spojrzałam na Laurę, która robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy. Chciała to ma.
Teraz moje myśli zaczęły błądzić w dal, wyobrażając sobie piękny Paryż..w którym prawdopodobnie przeżyję swoje najlepsze wspomnienia, o których będę wspominać bardzo często. Miałam nadzieję, że będą dobre jakie je sobie wyobrażam. Nie lubiłam wyobrażać sobie rzeczy, które w ogóle się nie zdarzają.
-Proszę, uspokój się. Powiedz wszystko powoli. - powiedziałam spokojnym głosem, starając się ją jakoś uspokoić. Odgarnęłam jej kosmyk włosów za ucho.
- To o Jamesa chodzi, prawda? - gdy tylko wypowiedziałam jego imię, moja przyjaciółka zaczęła płakać coraz głośniej.
- Jeśli mam ci pomóc, to musisz mi wytłumaczyć co się stało. - po raz kolejny chciałam spróbować, ale się nie dało. Zastanawiałam się co takiego James zrobił, że Jess przez niego tak cierpi. Dlaczego w dzisiejszych czasach, jest bardzo trudno komukolwiek zaufać? Szczególnie chłopakowi. Nie lubiłam patrzeć na cierpienie moich bliskich. Nieprzyjemne uczucie. Siedząc bezradnie na łóżku, przytulając do siebie moją przyjaciółkę, która cierpiała, nie było dla mnie niestety fajnym zajęciem.
- Obiecaj mi coś. - załkała spoglądając na mnie swoimi dużymi, zapłakanymi oczami. - Obiecaj, że nadal przy mnie będziesz. Nie zależne od tego co się stanie.
- Obiecuję! - powiedziałam stanowczo. - Wszystko co mi powiesz, zatrzymam w sobie. Twój sekret będzie ze mną bezpieczny. Zawsze był. Pamiętaj, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć, nawet jeśli mamy jakąś kłótnię. Jesteśmy jak siostry, więc proszę zaufaj mi. - pocałowałam ją w czoło.
Brunetka podniosła się, podpierając się na swoich łokciach. Spojrzała w dół na swoje ręce i głęboko westchnęła.
- Jak była impreza.. -zaczęła. - Na przywitanie nas wszystkich. Poszłam do pokoju wraz z Jamesem i.. zaczęliśmy nagle całować. Na początku wszystko było niewinnie. Romantycznie można powiedzieć. - uśmiechnęła się do siebie smutno. Lecz ja nadal zastanawiałam się do czego ona zmierza. - Nagle.. położyliśmy się na łóżku, nie przestając się całować. Później zdjął moją sukienkę.. ja jego spodnie i wiesz co dalej. - skrzywiła się. - To był mój pierwszy raz. Chciałam aby był cudowny, wyjątkowy, a wyszło jak wyszło. Żałuję tego. Bardzo żałuję.
Przyglądałam się mojej przyjaciółce w skupieniu. Doskonale ją rozumiałam. Ja również nie chciałabym stracić dziewictwa tak szybko.
- Ale to nie wszystko. - kontynuowała, patrząc się w oddal, jakby była w jakimś transie. - Dzień później, James zaczął mnie unikać. Na początku myślałam, że to zapewne z tamtej nocy, ale on nawet nie chciał o tym rozmawiać. Dzień później mnie za to przeprosił, ale on się później zmienił. Dzisiaj po koncercie mnie zaczął nachalnie całować, ale ja nie czułam tego co wcześniej. Poczułam jak moje nagłe zauroczenie zniknęło. Tak po prostu. Chciałam się od niego oderwać, ale był za silny. Więc wkurzona kopnęłam go w krocze. Uciekłam, a teraz wysłał mi sms-a, że z nami koniec, że jedyne czego ode mnie chciał to seksu. - powiedziała cicho i wybuchła po raz kolejny płaczem.
Wpatrywałam się w moją przyjaciółkę z szokiem wymalowanym na mojej twarzy. Nie mogłam w to uwierzyć. Wtedy Harry miał rację. Dlaczego ja go nie posłuchałam i od razu nie porozmawiałam o tym z Jess?
- Tak mi przykro. - powiedziałam smutno, oraz przytulając do siebie Jess. Moja przyjaciółka miała dużo chłopaków, ale na początku traktowała Jamesa na poważnie.
- Powinniśmy o tym porozmawiać z ..
- NIE! Nie możesz o tym nikomu powiedzieć! - zaprzeczyła szybko, oraz spoglądając na mnie z błagalnym wzrokiem. - Wszyscy będą mieli mnie za dziwkę.
- Jakim cudem? Dziewczyny w naszym wieku robią o wiele gorsze rzeczy. - wyznałam, starając się ją pocieszyć. - słuchaj, nikomu tego nie powiem, ale jeśli tylko jeszcze raz cię dotknie, to ja już sobie z nim porozmawiam - powiedziałam przez zaciśnięte oczy.
- Dziękuje. - przytuliła mnie do siebie.
- Nie ma za co. - posłałam jej ciepły uśmiech. - Ja dziękuje tobie, że mi to powiedziałaś.
- Jesteśmy w końcu przyjaciółkami. - powiedziała i położyła głowę na poduszczę.
- Wyśpij się. Z rana ciebie obudzę i się szybko spakujemy, bo podobno o dwunastej wyjeżdżamy do Francji.
- Już jutro? - zdziwiła się, ale bardzo szybko zasnęła.
Wstałam z jej łóżka i usłyszałam otwierające się drzwi. Odwróciłam głowę w tą samą stronę, a tuż przy wejściu pojawiła się Laura. Obmierzyła mnie wzrokiem i usiadła na swoim łóżku, wyglądając jakby była obrażona na cały świat.
- Masz jakiś problem? - spytałam się niepewnie, zakładając ręce.
- Nie . - warknęła.
- Przecież widzę, nie jestem ślepa. - starałam się być spokojna, aby nie obudzić mojej przyjaciółki, ale niestety w towarzystwie Laury, było to bardzo trudne. Na początku myślałam, że jest naprawdę fajną dziewczyną, ale widocznie można się pomylić.
- Nie mam żadnego problemu. A tak w ogóle, jak tam sprawy twoje i twojego chłopaka? - spytała niezbyt miłym tonem.- I TUTAJ ja zabolało. Na początku udawała miłą, później te flirtowanie z Harrym, a teraz ta scena..Nie mogłam jej pozwolić, aby mną pomiatała tylko z powodu jej głupiej zazdrości.
- Chodzi o Harrego? Bardzo świetne, dziękuje. - posłałam jej sztuczny uśmiech i zabierając swoje rzeczy do spania, poszłam do łazienki, zostawiając w pokoju zaskoczoną Laurę.
Po wykąpaniu się, wyszłam balkon aby spokojnie, zadzwonić do mojej mamy. Wiedziałam, że jest po pierwszej w nocy, ale mama zawsze miała problemy ze spaniem, więc dla niej nigdy to nie robiło różnicy. Przyłożyłam swój telefon do ucha, opierając się o barierkę, oraz spoglądając na widok Londynu. Pierwszy sygnał.. drugi sygnał.. trzeci, czwarty, dopiero po piątym usłyszałam głos swojej rodzicielki.
- Meggie, w końcu zadzwoniłaś. - powiedziała zmartwiona.
- Tak, przepraszam. Wystąpiły.. komplikację. - przełknęłam ślinę, wzdychając.
- Komplikację? - zdziwiła się. - Mam nadzieję, że niezbyt wielkie. Wszystko w porządku?
- Tak, tak. - powiedziałam szybko.
- Nie będę przyciskać. Widziałam twój występ na laptopie. Byłaś wspaniała! - powiedziała szczęśliwym głosem.
- Dzięku.. ale zaraz, zaraz. Jak to oglądałaś na laptopie? Umiesz w ogóle go obsługiwać? - zdziwiłam się, śmiejąc się.
- Nie. - oburzyła się. - Ale twój brat umie. Wszedł na tego twithera czy jak to tam.. i tam obejrzałam wraz z nim. Jestem z ciebie taka dumna. To była jednak dobra decyzja.
- Wiem. I wcale nie byłam taka wspaniała. Byli lepsi ode mnie. - powiedziałam bardzo szczerze.
- Meggie, zawsze nie byłaś zbyt pewna siebie. - westchnęła, na co ja wywróciłam oczami.
- Wiesz, ja będę kończyć. Muszę się wyspać bo jutro jedziemy do Francji. - wiedziałam, że moja mama uwielbiała Francję. Podobno tata wyznał jej tam miłość po raz pierwszy.
- Baw się dobrze.. - powiedziała rozłączając się, a ja westchnęłam uśmiechając się lekko do siebie.
Usiadłam na chwilę na krześle i przymknęłam lekko oczy, wzdychając nocne powietrze. Była idealna cisza, było jedynie słychać odgłos podjeżdżających oraz oddalających się samochodów.
- Rozmyślania? - usłyszałam nad sobą głos i podskoczyłam, spoglądając w górę. Tuż nad moim balkonem, znajdował się drugi, na którym stał szanowny Zayn Malik.
- Pogięło cię?! - krzyknęłam. - Mogłam dostać zawału serca!
- Przepraszam. - zaśmiał się, odpalając papierosa.
- Nie wiem czy to takie śmieszne. - mruknęłam pod nosem, oraz zakładając nogę na nogę.
- Przepraszam. - wywrócił oczami. - Spakowana? - puścił do mnie oczko, na co lekko się uśmiechnęłam. Umiał rozładować sytuację.
- Jeszcze nie.. - wzięłam głęboki oddech, niepewnie spoglądając do góry, oraz przyglądając się Zaynowi. - Wiesz.. jesteś przyjacielem z Jamesem, prawda? - spytałam się.
Zayn się zdziwił.
- Ja? - wybuchnął śmiechem. - NIE. - wyglądał trochę na wkurzonego, ale przy następnym zaciągnięciem się papierosa, od razu się odprężył.
- Powiedz mi. - powiedziałam stanowczo. - Co się stało i dlaczego tak się zachowujesz? -spytałam się spoglądając na niego smutnych wzrokiem. - Jesteś jakiś inny.
Zayn nie spoglądając na mnie, wyjął z kieszeni kolejnego papierosa.
- POGIĘŁO CIĘ?! Przestań tyle palić. - skrzywiłam się. Zayn nie zwracając na mnie uwagi, odpalił kolejnego papierosa. - pogięło go..
- Mogę robić co mi się podoba. - odparł chłodno.
To nie był Zayn. Byłam w szoku. To nie ten samy, miły Zayn, który przysiadł się do mnie w autokarze. Nie wiedziałam co było tego przyczyną. Pokręciłam tylko niedowierzająco głowo i weszłam z powrotem do pokoju, powstrzymując zbierające się łzy w moim oczach. Właśnie kolejna osoba okazała się fałszywa. Czy jest chociaż jedna osoba na tym świecie, której można zaufać? Wiedziałam, że nikt nie jest perfekcyjny, bo ja nawet nie jestem. Też popełniam błędy. Rzuciłam się na łóżko. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a i zaskoczona spojrzałam na wyświetlacz " Śpij dobrze, kocham cię - Harry " Uśmiechnęłam się sama do siebie i po około minucie zasnęłam pod wrażeniem oraz zmęczona dzisiejszymi zdarzeniami.
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął chłopak w kręconych włosach.
- A jak? Może jeszcze mi powiesz, że pieprzyłeś się z nią przez przypadek!
- Nie.. ale.. proszę wybacz mi. - krzyknął zrozpaczony, upadając na kolana.
- Nie, Harry. Dostałeś swoją szansę, a teraz bardzo proszę. Nie odzywaj się do mnie, usuń mój numer, nie pisz, nie dzwoń. Chcę o tobie zapomnieć, ty widocznie już to zrobiłeś. - powiedziałam bardzo spokojnym głosem. Łzy zaczęły lecieć mi ciurkiem po twarzy. Ostatni raz spoglądając na zapłakanego Harrego, zaczęłam biec. Nie wiedziałam gdzie. Nagle z niewiadomego mi powodu, poczułam jak upadam na ziemie, nie mogąc się ruszyć. Poczułam się jak sparaliżowana. To było najgorsze uczucie jakie poczułam w całym moim życiu. Próbowałam, ale nagle pojawiła się ta niechęć do życia i w tym momencie rozumiesz, że się poddajesz. Poddajesz z bólu, a to wszystko przez chłopaka, którego kochałaś. A on złamał ci serce..Nagle próbujesz sobie coś przypomnieć. Jedyne co pamiętasz to szatyna który powiedział do ciebie " On ciebie kiedyś zrani, nie ufaj mu " Tylko dlaczego nie możesz sobie przypomnieć jego imienia? Poczułam jak brakuję mi powietrza. Zaczęłam płakać. Zrozpaczona chciałam się podnieść, ale wszystko wydawało się zamazane. Nagle poczułam jak spadam, co było dziwne, bo przecież leżałam na ziemi. Opadałam w czarną otchłań..zaczęłam się krztusić, już miałam walnąć o beton, gdy nagle BUM.
Siedziałam na swoim łóżku, dysząc głęboko. Wybuchłam płaczem, czując jak jakaś osoba zaczęła mnie do siebie przytulać.
- To tylko sen. - szepnęła do mojego ucha, przyjaciółka. Otworzyłam oczy, widząc przez sobą przerażoną twarz przyjaciółki oraz Laury. Wyglądała jakby nagle zdjęła z siebie tą swoją pogardę z twarzy.
- To było okropne. - otarłam swoje łzy.
- Wiem. Rzucałaś się po całym łóżku, jakby ktoś cię jadł żywcem. - powiedziała. - Z resztą musisz wstać. Za godziną wyjeżdżamy.
- ZA GODZINĘ?! - wyskoczyłam szybko z łóżka, chwiejąc się lekko.
- Spokojnie. Nie mogłam z rana spać, więc ciebie spakowałam. - uśmiechnęła się do mnie widząc, że już powoli zaczęłam zapominać o moim koszmarze.
- Dziękuje. - przytuliłam ją. - Czyli za godzinę jedziemy na lotnisko, tak? - upewniłam się. Jess przytaknęła.
- Francja. Miasto miłości. - rozmarzyłam się.
- Z Harrym. - dodała Jess, na co się zaśmiałam. Kątem oka spojrzałam na Laurę, która robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy. Chciała to ma.
Teraz moje myśli zaczęły błądzić w dal, wyobrażając sobie piękny Paryż..w którym prawdopodobnie przeżyję swoje najlepsze wspomnienia, o których będę wspominać bardzo często. Miałam nadzieję, że będą dobre jakie je sobie wyobrażam. Nie lubiłam wyobrażać sobie rzeczy, które w ogóle się nie zdarzają.
czwartek, 3 maja 2012
Rozdział 17 X
Nie wyszedł mi ten rozdział, a to zapewne dlatego, że jestem chora:S Teraz na 100% obiecuję, że następny będzie lepszy:') Mam dużo pomysłów, ale muszę je poukładać sobie spokojnie w głowie.
Mój twitter: @RoksiBelikov I OD RAZU PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI!:p Mam naprawdę dobry pomysł na następny, więc będzie się działo;>
Uśmiechnięta szłam wraz z Harrym w stronę hali. Nie mogłam w to uwierzyć. Około pięć minut temu stałam się dziewczyną jednego z najpopularniejszych nastolatków na świecie. Czułam się wyjątkowa. Po raz pierwszy w życiu napotkało mnie takie uczucie.. szczęścia? Wiedziałam, że podjęłam prawidłową decyzję. Spojrzałam na mojego CHŁOPAKA z uśmiechem. Właśnie.. chłopaka. Wiedziałam, że od razu zacznę tak Harrego nazywać, ale nadal czułam się niepewnie. Tak może i jesteśmy razem, ale wiedziałam, że wiele rzeczy się zmieni. Nie wiem co mi przyniesie przyszłość, lecz czułam w środku coś czego nie da się opisać słowem, zdaniem, a nawet nie da się tego pokazać. To uczucie jest za bardzo wyjątkowe. Najlepiej zatrzymać je w środku i się z niego cieszyć. Tak, ale jakie będą tego skutki? Mam nadzieję, że dobre.
Szliśmy w ciszy. Cieszyliśmy się sobą, co było w tej chwili dla mnie najważniejsze. Spojrzałam na Harrego, który uśmiechał się pod nosem. Nagle jego oczy zmieniły swój kurs, uwieszając swój wzrok na mojej twarzy. Przez chwilę wyglądał, jak by się zamyślił, ale po chwili wyciągnął ku mnie swą dłoń. Uśmiechnęłam się nieśmiało, ujmując ją niepewnie, nadal idąc powolnym krokiem.
- Harry. - zaczęłam, zauważając ogromny budynek przed nami. Nagle objął mnie strach i zdenerwowanie. Przecież my prawie uciekliśmy, tuż po zakończeniu koncertu. Zayn zapewne wytłumaczył wszystkim, powód naszego zniknięcia, ale to i tak nie zmieniło moich odczuć.
- Coś nie tak? - podniósł na mnie swój wzrok, z widocznym zmartwieniem na twarzy.
- Musimy im od razu mówić..? - spytałam się niepewnie.
- Wstydzisz się.. nas? - oznajmił bardzo powoli.
- Nie, nie! - zaprzeczyłam od razu. - J-ja po prostu boję się ich reakcji. Zwykła dziewczyna, razem z takim chłopakiem jak ty.
Harry westchnął głęboko, przybliżając się do mnie oraz spoglądając mi prosto w moje duże oczy.
- Zrobimy tak. - ogarnął jeden kosmyk moich włosów, oraz zakładając go za moje ucho. - Będziemy się zachowywać jak byśmy byli razem, a jeśli się spytają, czy jesteśmy razem, to potwierdzimy. Proste. - uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, obserwując usta Harrego, które tak bardzo miałam teraz ochotę pocałować. Loczek zapewne zauważając do czego zmierzam przybliżył swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta.
- No proszę, proszę. - usłyszałam za sobą znajomy głos. Szybko się odwróciliśmy. Tuż przed nami, stał Louis z szerokim uśmiechem na twarzy. - Już dawno pomiędzy wami była chemia, ale żeby tak nie powiadomić swojego najlepszego przyjaciela? - zrobił smutną minę.
- Co ty tu robisz? - zdziwił się Harry.
- Cj się martwił, więc mnie wysłał, aby sprawdzić gdzie jesteście - odparł.
Czułam się trochę dziwnie w jego towarzystwie. Było niezręcznie. W końcu widział jak się pocałowaliśmy, a obiecaliśmy, że jeszcze nikomu nie powiemy, dopóki sami nie zobaczą, ale to chyba będzie niestety trudne.
- Dobra, lepiej wracajmy do środka, bo zaraz wyjeżdżamy, a musicie się jeszcze przebrać. - powiedział patrząc na moją sukienkę, w której rzeczywiście nadal wyglądałam ładnie, ale była bardzo niewygodna. Nie wiem jakim cudem udało mi się w takim stroju zatańczyć na scenie. Cóż, zapewne miałam wtedy niezłe szczęście.
Wraz z Louisem oraz z Harrym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było bardzo dużo zebranych osób. Tancerze, Paul, Cj zespół oraz inni ludzie, których nie znałam. Wszystkie oczy były zawieszone w nas, a ja się trochę skuliłam i nie wiedziałam co zrobić.
- Przebierzcie się, za piętnaście minut wracamy. - powiedział nie zadając pytań, za co w głębi duszy mu podziękowałam.
Skierowałam się w stronę osobnej przebieralni, po drodze zabierając moje spodnie w których tutaj przyszłam. Weszłam do środka, zamykając spokojnie za sobą drzwi. Powoli położyłam moje rzeczy na małej toaletce tuż przy lustrze, do którego podeszłam. Zaczęłam tak po prostu się sobie przyglądać. Brunetka z długimi oraz pofalowanymi włosami. Duże zmęczone oczy, oraz twarz.. która dla mnie miała bardzo dużo wad. Nigdy nie należałam do takich osób, która przed sobą samą się przyznała, że jest ładna. Zawsze sądziłam, że jestem przeciętna, mimo tego, że wszyscy mówili, że mam wyjątkową urodę. Wiem, że nigdy się do tego nie przyznam.
Teraz zadaję sobie tylko jedno pytanie. Jakim cudem to Harry mnie wybrał? On, idealna uroda, cudowny głos, przez który znajdowałam się w zupełnie innym świecie. Dlaczego to akurat ja stałam się jego dziewczyną? To dla mnie był zaszczyt.. Zaszczyt tak to chyba mogę nazwać.. Bo jakim innym cudem mogę określić mój związek? Teraz wiem, że muszę się postarać, aby go pielęgnować. Może i nic nie wiem o miłości, ale chcę się tylko postarać. Nie chcę umrzeć samotnie. Chcę mieć przy sobie osobę, przez którą mogę być kochana i czuć się szczęśliwa. Ale teraz chcę żyć tylko szczęściem. To jedyna rzecz której teraz potrzebuje. Westchnęłam i przejechałam palcem po swoich ustach, których dotykał Harry. Mimowolnie od razu przymknęłam oczy, przypominając sobie nasze wszystkie pocałunki. Jego oddech zawsze pachniał miętą. Czułam na sobie jego perfumy, które pachniały cudownie. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak teraz.
Po przebraniu się wyszłam z małego pomieszczenia i wróciłam do pokoju w którym wszyscy znajdowali się w takim samych pozycjach. Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam.
- Okej, możemy już iść. - uśmiechnął się Cj. Podeszłam do mojej przyjaciółki, która wyglądała dziwnie. Była niepewna. Od razu mogłam to zobaczyć. Jess była bardzo łatwa do przeczytania. W końcu byłam jej przyjaciółką, więc to nie było trudne. Dawała mi pomoc i kazanie przy Harrym, więc teraz mam prawo się jej odwdzięczyć.
- Coś się stało? - posłałam jej niepewny uśmiech.
- Nie dlaczego? - miała na twarzy sztuczny uśmiech, ale ja się nie nabrałam.
- Porozmawiamy jak dojedziemy na miejsce. - powiedziałam stanowczo.
- A-ale.. - chciała zaprzeczyć, ale jej bardzo szybko przerwałam. - NIE MA ŻADNEGO ALE! - oznajmiłam i szeroko uśmiechnęłam się do Harrego, który do nas podszedł.
- Nawet w dresie wyglądasz ślicznie. - szepnął cicho do mojego ucha, oraz lekko je zagryzając. Zarumieniłam się i poczułam jak po całym moim ciele przechodzą dreszcze. Jess wytrzeszczyła szeroko oczy, oraz kilka osób które obok nas przechodziło. Speszyłam się.
- T-to, t-to wy jesteście r-razem? - chciała się upewnić Jess. Kiwnęłam głowa, a ona się na nas rzuciła. - WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM! Czułam to. Rozumiecie? Czułam, w końcu jesteś szczęśliwa. - powiedziała zadowolona moja przyjaciółka a my z szokiem na nią spojrzeliśmy. Nie sądziłam, że będzie się cieszyła z naszego szczęścia.. Poczułam się okropnie. Ja jakoś nie cieszyłam się z związku Jess I Jamesa, ale skoro ja jestem szczęśliwa, to ona również ma prawo do szczęścia.
- Wow, gratuluję. - uśmiechnął się do nas Zayn, ale zauważyłam smutek w jego oczach. Czyżby coś się stało? Dlaczego wszystkie dla mnie bardzo ważne osoby udają, że są szczęśliwe.? Chyba tak to mogę nazwać. Najpierw Jess, a teraz Zayn. Coś się stało, musiałam się dowiedzieć co.
Po około godzinie dojechaliśmy z powrotem do hotelu. Dowiedziałam się, że już jutro wyjeżdżamy do Francji, w którym mają się odbyć dwa koncerty. W poniedziałek, oraz we wtorek. Następnie podobno mamy pojechać do Irlandii, w którym mają się odbyć trzy koncerty, później z powrotem do Anglii, a następnie jeszcze do innych krajów, ale nie miałam pojęcia gdzie. Wszystko było skomplikowane. Po pożegnaniu się z Harrym, Zaynem, oraz z chłopakami, którzy pogratulowali nam związku, weszłam do naszego pokoju hotelowego wraz z Jess. Od razu rzuciłam się na łóżko.
- Dzisiejszy koncert był wspaniały. - oznajmiła Jess oraz uśmiechając się szeroko. - Wspaniale tańczyłaś. Wszyscy byli zachwyceni.
- Normalnie tańczyłam. Tak jak każdy. - parsknęłam, patrząc na nią spode łba.
- Wcale nie. Ty masz w sobie coś takiego.. wyjątkowego. Każdy twój ruch, sprawia, że każdy chcę patrzeć. - powiedziała z rozmarzeniem. - Też bym tak chciała.
- Okej. Rozumiem jesteś moją przyjaciółką, chcesz mówić na mnie dobre rzeczy i w ogóle. Ale nie musisz kłamać. Ty również świetnie tańczyłaś.
- Przecież nie kłamię! - oburzyła się, na co przewróciłam oczami. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a. Nie był mój. Jess wyjęła z kieszeni spodni swój telefon, czytając w skupieniu wiadomość. Nagle jej twarz się zmieniła. Ze skupionej na smutną, wkurzoną a na koniec normalną.
- Co jest? - spytałam się, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Po jednym z policzków Jess, zaczęła spływać łza, którą szybko wytarła.
- Co jest? - powtórzyłam, ale nadal nie usłyszałam odpowiedzi.
Wstałam powoli z łóżka i powoli podeszłam do łózka Jess. Usiadłam obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu. Nagle po mojej przyjaciółce twarzy zaczęły spływać łzy, których z każda sekundą było więcej.
- Powiedz mi. Co się stało? Może w czymś pomogę? - spytałam się niepewnie.
- Nic mi już nie pomoże. - krzyknęła wybuchając płaczem, oraz przytulając się do mnie. Zszokowana zaczęłam przysłuchiwać oraz przyglądać się jej twarzy. Teraz zrozumiałam, że połowa facetów jest taka sama.
Mój twitter: @RoksiBelikov I OD RAZU PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI!:p Mam naprawdę dobry pomysł na następny, więc będzie się działo;>
Uśmiechnięta szłam wraz z Harrym w stronę hali. Nie mogłam w to uwierzyć. Około pięć minut temu stałam się dziewczyną jednego z najpopularniejszych nastolatków na świecie. Czułam się wyjątkowa. Po raz pierwszy w życiu napotkało mnie takie uczucie.. szczęścia? Wiedziałam, że podjęłam prawidłową decyzję. Spojrzałam na mojego CHŁOPAKA z uśmiechem. Właśnie.. chłopaka. Wiedziałam, że od razu zacznę tak Harrego nazywać, ale nadal czułam się niepewnie. Tak może i jesteśmy razem, ale wiedziałam, że wiele rzeczy się zmieni. Nie wiem co mi przyniesie przyszłość, lecz czułam w środku coś czego nie da się opisać słowem, zdaniem, a nawet nie da się tego pokazać. To uczucie jest za bardzo wyjątkowe. Najlepiej zatrzymać je w środku i się z niego cieszyć. Tak, ale jakie będą tego skutki? Mam nadzieję, że dobre.
Szliśmy w ciszy. Cieszyliśmy się sobą, co było w tej chwili dla mnie najważniejsze. Spojrzałam na Harrego, który uśmiechał się pod nosem. Nagle jego oczy zmieniły swój kurs, uwieszając swój wzrok na mojej twarzy. Przez chwilę wyglądał, jak by się zamyślił, ale po chwili wyciągnął ku mnie swą dłoń. Uśmiechnęłam się nieśmiało, ujmując ją niepewnie, nadal idąc powolnym krokiem.
- Harry. - zaczęłam, zauważając ogromny budynek przed nami. Nagle objął mnie strach i zdenerwowanie. Przecież my prawie uciekliśmy, tuż po zakończeniu koncertu. Zayn zapewne wytłumaczył wszystkim, powód naszego zniknięcia, ale to i tak nie zmieniło moich odczuć.
- Coś nie tak? - podniósł na mnie swój wzrok, z widocznym zmartwieniem na twarzy.
- Musimy im od razu mówić..? - spytałam się niepewnie.
- Wstydzisz się.. nas? - oznajmił bardzo powoli.
- Nie, nie! - zaprzeczyłam od razu. - J-ja po prostu boję się ich reakcji. Zwykła dziewczyna, razem z takim chłopakiem jak ty.
Harry westchnął głęboko, przybliżając się do mnie oraz spoglądając mi prosto w moje duże oczy.
- Zrobimy tak. - ogarnął jeden kosmyk moich włosów, oraz zakładając go za moje ucho. - Będziemy się zachowywać jak byśmy byli razem, a jeśli się spytają, czy jesteśmy razem, to potwierdzimy. Proste. - uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech, obserwując usta Harrego, które tak bardzo miałam teraz ochotę pocałować. Loczek zapewne zauważając do czego zmierzam przybliżył swoją twarz do mnie i delikatnie musnął moje usta.
- No proszę, proszę. - usłyszałam za sobą znajomy głos. Szybko się odwróciliśmy. Tuż przed nami, stał Louis z szerokim uśmiechem na twarzy. - Już dawno pomiędzy wami była chemia, ale żeby tak nie powiadomić swojego najlepszego przyjaciela? - zrobił smutną minę.
- Co ty tu robisz? - zdziwił się Harry.
- Cj się martwił, więc mnie wysłał, aby sprawdzić gdzie jesteście - odparł.
Czułam się trochę dziwnie w jego towarzystwie. Było niezręcznie. W końcu widział jak się pocałowaliśmy, a obiecaliśmy, że jeszcze nikomu nie powiemy, dopóki sami nie zobaczą, ale to chyba będzie niestety trudne.
- Dobra, lepiej wracajmy do środka, bo zaraz wyjeżdżamy, a musicie się jeszcze przebrać. - powiedział patrząc na moją sukienkę, w której rzeczywiście nadal wyglądałam ładnie, ale była bardzo niewygodna. Nie wiem jakim cudem udało mi się w takim stroju zatańczyć na scenie. Cóż, zapewne miałam wtedy niezłe szczęście.
Wraz z Louisem oraz z Harrym weszliśmy do pomieszczenia, w którym było bardzo dużo zebranych osób. Tancerze, Paul, Cj zespół oraz inni ludzie, których nie znałam. Wszystkie oczy były zawieszone w nas, a ja się trochę skuliłam i nie wiedziałam co zrobić.
- Przebierzcie się, za piętnaście minut wracamy. - powiedział nie zadając pytań, za co w głębi duszy mu podziękowałam.
Skierowałam się w stronę osobnej przebieralni, po drodze zabierając moje spodnie w których tutaj przyszłam. Weszłam do środka, zamykając spokojnie za sobą drzwi. Powoli położyłam moje rzeczy na małej toaletce tuż przy lustrze, do którego podeszłam. Zaczęłam tak po prostu się sobie przyglądać. Brunetka z długimi oraz pofalowanymi włosami. Duże zmęczone oczy, oraz twarz.. która dla mnie miała bardzo dużo wad. Nigdy nie należałam do takich osób, która przed sobą samą się przyznała, że jest ładna. Zawsze sądziłam, że jestem przeciętna, mimo tego, że wszyscy mówili, że mam wyjątkową urodę. Wiem, że nigdy się do tego nie przyznam.
Teraz zadaję sobie tylko jedno pytanie. Jakim cudem to Harry mnie wybrał? On, idealna uroda, cudowny głos, przez który znajdowałam się w zupełnie innym świecie. Dlaczego to akurat ja stałam się jego dziewczyną? To dla mnie był zaszczyt.. Zaszczyt tak to chyba mogę nazwać.. Bo jakim innym cudem mogę określić mój związek? Teraz wiem, że muszę się postarać, aby go pielęgnować. Może i nic nie wiem o miłości, ale chcę się tylko postarać. Nie chcę umrzeć samotnie. Chcę mieć przy sobie osobę, przez którą mogę być kochana i czuć się szczęśliwa. Ale teraz chcę żyć tylko szczęściem. To jedyna rzecz której teraz potrzebuje. Westchnęłam i przejechałam palcem po swoich ustach, których dotykał Harry. Mimowolnie od razu przymknęłam oczy, przypominając sobie nasze wszystkie pocałunki. Jego oddech zawsze pachniał miętą. Czułam na sobie jego perfumy, które pachniały cudownie. Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa jak teraz.
Po przebraniu się wyszłam z małego pomieszczenia i wróciłam do pokoju w którym wszyscy znajdowali się w takim samych pozycjach. Zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam.
- Okej, możemy już iść. - uśmiechnął się Cj. Podeszłam do mojej przyjaciółki, która wyglądała dziwnie. Była niepewna. Od razu mogłam to zobaczyć. Jess była bardzo łatwa do przeczytania. W końcu byłam jej przyjaciółką, więc to nie było trudne. Dawała mi pomoc i kazanie przy Harrym, więc teraz mam prawo się jej odwdzięczyć.
- Coś się stało? - posłałam jej niepewny uśmiech.
- Nie dlaczego? - miała na twarzy sztuczny uśmiech, ale ja się nie nabrałam.
- Porozmawiamy jak dojedziemy na miejsce. - powiedziałam stanowczo.
- A-ale.. - chciała zaprzeczyć, ale jej bardzo szybko przerwałam. - NIE MA ŻADNEGO ALE! - oznajmiłam i szeroko uśmiechnęłam się do Harrego, który do nas podszedł.
- Nawet w dresie wyglądasz ślicznie. - szepnął cicho do mojego ucha, oraz lekko je zagryzając. Zarumieniłam się i poczułam jak po całym moim ciele przechodzą dreszcze. Jess wytrzeszczyła szeroko oczy, oraz kilka osób które obok nas przechodziło. Speszyłam się.
- T-to, t-to wy jesteście r-razem? - chciała się upewnić Jess. Kiwnęłam głowa, a ona się na nas rzuciła. - WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM! Czułam to. Rozumiecie? Czułam, w końcu jesteś szczęśliwa. - powiedziała zadowolona moja przyjaciółka a my z szokiem na nią spojrzeliśmy. Nie sądziłam, że będzie się cieszyła z naszego szczęścia.. Poczułam się okropnie. Ja jakoś nie cieszyłam się z związku Jess I Jamesa, ale skoro ja jestem szczęśliwa, to ona również ma prawo do szczęścia.
- Wow, gratuluję. - uśmiechnął się do nas Zayn, ale zauważyłam smutek w jego oczach. Czyżby coś się stało? Dlaczego wszystkie dla mnie bardzo ważne osoby udają, że są szczęśliwe.? Chyba tak to mogę nazwać. Najpierw Jess, a teraz Zayn. Coś się stało, musiałam się dowiedzieć co.
Po około godzinie dojechaliśmy z powrotem do hotelu. Dowiedziałam się, że już jutro wyjeżdżamy do Francji, w którym mają się odbyć dwa koncerty. W poniedziałek, oraz we wtorek. Następnie podobno mamy pojechać do Irlandii, w którym mają się odbyć trzy koncerty, później z powrotem do Anglii, a następnie jeszcze do innych krajów, ale nie miałam pojęcia gdzie. Wszystko było skomplikowane. Po pożegnaniu się z Harrym, Zaynem, oraz z chłopakami, którzy pogratulowali nam związku, weszłam do naszego pokoju hotelowego wraz z Jess. Od razu rzuciłam się na łóżko.
- Dzisiejszy koncert był wspaniały. - oznajmiła Jess oraz uśmiechając się szeroko. - Wspaniale tańczyłaś. Wszyscy byli zachwyceni.
- Normalnie tańczyłam. Tak jak każdy. - parsknęłam, patrząc na nią spode łba.
- Wcale nie. Ty masz w sobie coś takiego.. wyjątkowego. Każdy twój ruch, sprawia, że każdy chcę patrzeć. - powiedziała z rozmarzeniem. - Też bym tak chciała.
- Okej. Rozumiem jesteś moją przyjaciółką, chcesz mówić na mnie dobre rzeczy i w ogóle. Ale nie musisz kłamać. Ty również świetnie tańczyłaś.
- Przecież nie kłamię! - oburzyła się, na co przewróciłam oczami. Nagle usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms-a. Nie był mój. Jess wyjęła z kieszeni spodni swój telefon, czytając w skupieniu wiadomość. Nagle jej twarz się zmieniła. Ze skupionej na smutną, wkurzoną a na koniec normalną.
- Co jest? - spytałam się, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Po jednym z policzków Jess, zaczęła spływać łza, którą szybko wytarła.
- Co jest? - powtórzyłam, ale nadal nie usłyszałam odpowiedzi.
Wstałam powoli z łóżka i powoli podeszłam do łózka Jess. Usiadłam obok niej, kładąc rękę na jej ramieniu. Nagle po mojej przyjaciółce twarzy zaczęły spływać łzy, których z każda sekundą było więcej.
- Powiedz mi. Co się stało? Może w czymś pomogę? - spytałam się niepewnie.
- Nic mi już nie pomoże. - krzyknęła wybuchając płaczem, oraz przytulając się do mnie. Zszokowana zaczęłam przysłuchiwać oraz przyglądać się jej twarzy. Teraz zrozumiałam, że połowa facetów jest taka sama.
środa, 25 kwietnia 2012
Rozdział 16 X
EDIT: NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W ŚRODĘ LUB W CZWARTEK. ZACZĘŁAM COŚ PISAĆ, ALE NAJPIERW MUSZĘ W GŁOWIE UŁOŻYĆ SOBIE ROZDZIAŁ:)
To chyba najgorszy rozdział jaki napisałam-.- Obiecuję, że przy następnym się postaram! Follow me on twitter @RoksiBelikov oraz zapraszam na mojego tumblr: http://will-get-drunk.tumblr.com/ Nowy rozdział nie mam pojęcia kiedy, ale możliwe, że w poniedziałek. Teraz nie będę dodawać rozdziałów tak szybko, tylko co góra 4-5 dni. Dobra rzecz jest taka, że będą długie rozdziały!:) Dziękuje za 42 członków!:D Niestety ten rozdział jest krótki, przepraszam:S
Jeśli mam być szczera to jestem z siebie bardzo dumna. Nie wiedząc jakim cudem czułam na sobie mnóstwo spojrzeń. Piosenka dobiegła końca a ja szeroko uśmiechnięta zbiegłam ze sceny wpadając prosto w ramiona mojej przyjaciółki.
- Byłaś świetna! - krzyknęła głośno, a ja się zaśmiałam.
- Byłaś lepsza. - wytknęła mi język, a ja opadłam na kanapę, która stała tuż przy scenie. Dziwne, że wcześniej jej nie zobaczyłam.
- To było niesamowite. - szepnęłam do siebie, ale wystarczająco głośno, aby usłyszała to Jess.
- Coś magicznego prawda? To jest zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu! - krzyknęła a kilka osób ją poparło.
Nagle usłyszałam krzyki i obok nas zjawili się chłopcy. Zmęczeni otarli pot z czoła.
- Gratuluję wam! - krzyknął głośno CJ wraz z Paulem, którzy się pojawili nagle tuż obok nas. - Byliście wspaniali i to jest zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów! Trasa koncertowa zaczęła się naprawdę wspaniale, trzymać tak dalej. - posłał nam szeroko uśmiech, a ja tylko się głośno zaśmiałam, co zwróciło uwagę Zayna.
- Byłaś niesamowita. - powiedział podchodząc do mnie, gdy akurat wszyscy poszli zapewne zadzwonić do rodziców. Moja mama teraz pewnie jest zajęta więc zadzwonię do niej gdy dojedziemy do hotelu.
- Dziękuje. Ty też. - powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko.
- Wiesz.. - zaczął niepewnie szatyn, patrząc się na coś za moimi plecami. - Zdaję mi się, że ktoś chcę z tobą porozmawiać. - bardzo powoli się odwróciłam i zobaczyłam Harrego, który jak zawsze wyglądał wspaniale. Jego urocze loczki idealnie ułożone mimo tego, że własnie zbiegł ze sceny.
- Możemy porozmawiać? - spytał się bardzo powoli, zapewne bojąc się mojej reakcji.
- To ja was zostawię. - mruknął Zayn i zniknął.
- Jasne. - powiedziałam przyjaźnie. - Może się przejdziemy? - zaproponowałam. Harry kiwnął głową i wyszliśmy na zewnątrz.
- Musimy wyjść tylnym wyjściem, zobacz ile fanek tam stoi. - zaśmiał się wskazując palcem w stronę wejścia na Halę. Biedne fanki czekały z niecierpliwością na chłopców którzy akurat wyszli na zewnątrz. Rozległ się ogromny wrzask a ja tylko zatkałam uszy.
- A ty zapewne powinieneś tam z nimi być. - powiedziałam głośno.
- Nie. - zaprzeczył szybko. - Musimy porozmawiać. - zacisnął usta, a ja westchnęłam. Pociągnął mnie za rękę i zaciągnął mnie w ciemny korytarz, który zapewne miał prowadzić na tylne wyjście. Byłam strasznie zdenerwowana. Wiedziałam na jaki temat chciał porozmawiać, ale ja się tego bałam. Okropnie bałam. Nie wiedziałam w jaki sposób mam mu podziękować za tą piosenkę. Dlaczego to jest takie trudne? Nigdy nie byłam dobra w wyznawaniu swoich uczuć a co dopiero podziękować chłopakowi który doprowadza ciebie do szaleństwa. Westchnęłam. Spojrzałam na nasze ręce które były ze sobą złączone. Czułam mnóstwo motylków w brzuchu, to było naprawdę niesamowite uczucie. Jednak nagle powrócił bardzo szybko strach, w którym poczułam powiew zimnego powietrza w czasie gdy wyszliśmy na zewnątrz. Była godzina 11, więc było bardzo cicho. Przez jakiś czas szliśmy obok siebie w krepującej ciszy.
- Meggie. - zaczął niepewnie Harry. Poczułam jak serce podskakuję mi do gardła. - Ta piosenka..
- Własnie Harry.. - przerwałam mu. - Bardzo ci dziękuje, to było bardzo słodkie i wiele dla mnie znaczyło. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, bawiąc się swoimi rękami. Nagle loczek przystanął tym samym mnie zatrzymując.
- Dla mnie też wiele znaczyło. - spojrzał mi prosto w oczy. Odgarnął mi kosmyk włosów, który opadł mi na twarz. - Ale muszę się ciebie o coś spytać. - zmarszczył brwi, odwracając wzrok.
- Tak..? - spytałam się niepewnie..
- Proszę cię tylko bądź dla mnie szczera - wziął głęboki oddech. - Co ty tak naprawdę do mnie czujesz?
Mój wzrok zatrzymał się na Harrego oczach, które były niepewne, ale do tego duże i błyszczące.
- J-ja - zająknęłam się. - Lubię cię. - powiedziałam cicho. - Chyba aż za bardzo. - mruknęłam rumieniąc się. Dlaczego byłam taką idiotka? Dlaczego jest tak mi trudno wyznać tego co czuję w środku?
- Ja ciebie również. Bardzo mocno. - wyznał siadając szybko na ławce, która stała tuż przy wejściu do parku w którym się znajdowaliśmy. Usiadłam obok Harrego, odchylając głowę oraz spoglądając w niebo. Może teraz jest czas?
- Nie jestem pewna co do moich uczuć Harry. - powiedziałam bardzo szczerze. Czułam na sobie jego wzrok. - Ale jestem pewna jednej rzeczy.. lubię cię. Naprawdę bardzo ciebie lubię, niestety nigdy nie byłam zakochana więc nie mam zielonego pojęcia jakim uczuciem jest miłość, ale.. gdy dzisiaj ciebie zobaczyłam Laurę to coś w środku mnie zabolało i poczułam się zazdrosna, tym samym dowiadując się, że nie jesteś dla mnie tylko kolegą. - wyrzuciłam z siebie wszystko bardzo szybko.
- Jejciu. - szepnął sam do siebie.
- Hm?
- Jaki byłem głupi. - schował swoją twarz w rękach. - Zapewne widziałaś dzisiaj mnie z Laura prawda? Te całe flirtowanie.. to nie było naprawdę. Nic nie czułem. Przysięgam. - uniósł na mnie swój wzrok. - Teraz mnie posłuchaj Meggie. - powiedział zdecydowanie i widziałam zdeterminowany wyraz jego twarzy. - Uwielbiam cię. Jesteś wspaniała. Naprawdę cudowna i ja nie mówię tego do pierwszej lepszej dziewczyny. Znamy się krótko, ale od ostatniego pocałunku nie mogłem przestać o tobie myśleć. To się może wydawać szalone, ale taka jest prawda. Znaczysz dla mnie bardzo wiele i nie obchodzi mnie co inni mogą o tym pomyśleć! Chcę cię przytulić kiedy tylko mam na to ochotę i chcę czuć twój zapach, między czasie kiedy będę ciebie do siebie przytulał. Chcę tylko ciebie i ja się nie poddam. Zapewne słyszałaś o mnie bardzo wiele plotek, ale żadna, powtarzam ŻADNA z nich nie jest prawdą. Daj mi szansę. - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja poczułam jak jedna łza spływa mi po policzku.
- To co powiedziałeś jest pewna, a-ale ja się boję. - odwróciłam wzrok, tylko aby nie patrząc w jego oczy.
- Czego się boisz? - skrzywił się. - Reakcji innych?
- Boję się reakcji twoich fanów. Zabiją mnie tylko jak się dowiedzą, że Harry Styles ma "nową dziewczynę" Zresztą nie wiem czy jestem gotowa. - mruknęłam. - boję się tego, że nie dam rady czytając obraźliwe słowa na mój temat.
- Skąd wiesz, że będą tylko obraźliwe słowa? Eleanor i Danielle dają sobie jakoś radę. - powiedział patrząc na mnie błagalnie.
- Nie chcę, aby fani pomyśleli, że wykorzystuję twoją sławę.
- A wykorzystujesz?
Spojrzałam na niego zszokowana. Czy on właśnie to powiedział? Harry widząc moją reakcję, zmieszał się.
- Nie, nie, nie o to mi chodziło! - zaprzeczył szybko, łapiąc mnie za ręce oraz spoglądając prosto w moje oczy. Wyrwałam się mu i szybko wstając z ławki, szybkim krokiem wyszłam z parku. Czułam za sobą bieg Harrego. Łapiąc mnie za łokieć zmusił mnie siłą abym na niego spojrzała.
- Zostaw. - warknęłam, próbując się mu wyrwać.
- Proszę wysłuchaj mnie. - powiedział bardzo cicho, oraz przyciągając mnie do siebie bardzo blisko.
- Nie chciałem aby to tak zabrzmiało! Proszę cię, daj mi szansę. Nie dam rady ukrywać tego co do ciebie czuję.
- Może powinieneś spróbować. - powiedziałam, odwracając wzrok, oraz próbując wyrwać się mu po raz kolejny raz. Harry widząc, że na razie to ja wygrywam, przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta. Zamarzałam. Poczułam jak po całym moim ciele przechodzi prąd. Spojrzał na moją reakcję, a ja nie wytrzymując przyciągnęłam go do siebie, przyciskając swoje usta do jego. Jego zapach perfum zmieszał się z jego miętowym oddechem, przez co zapragnęłam go jeszcze bardziej. Objęłam jego szyję, a on mocno mnie do siebie przytulił nadal nie przestając całować. Poczułam jak się uśmiecha, więc się od niego oderwałam.
- Czyli dasz mi szansę? - szepnął cicho do mojego ucha, a ja poczułam mnóstwo motylków w brzuchu. Cholera, za bardzo na niego reaguję. Wyjeżdżając przysięgłam sobie, że zaczynam wszystko od nowa. Żyjesz tylko raz..każdy mi to powtarza. Więc czemu po prostu nie mogę spróbować jakieś nowej przygody w moim życiu? Dlaczego nie warto po prostu wszystkie swoje smutki odrzucić w kąt zastępując je tymi szczęśliwymi?
- Tak. - powiedziałam i pocałowałam go po raz kolejny.
- Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy. - powiedział Harry, łapiąc mnie za rękę a ja się tylko głośno zaśmiałam.
- Czyli to oznacza, że jesteśmy już razem? I jesteś moim chłopakiem? - upewniłam się.
- Tak. Jeśli ty tylko tego chcesz.. - powiedział niepewnie na spoglądając.
- CHCĘ. - przytuliłam go do siebie i głośno zaśmiałam.
- Jest jeszcze jedna sprawa.. - powiedziałam niepewnie.
- Tak?
- Mówimy chłopcom i Jess?
- Najlepiej teraz! - krzyknął i mnie pociągnął w stronę hali, w którym zapewne za godzinę lub pół godziny mieliśmy odjechać.
To chyba najgorszy rozdział jaki napisałam-.- Obiecuję, że przy następnym się postaram! Follow me on twitter @RoksiBelikov oraz zapraszam na mojego tumblr: http://will-get-drunk.tumblr.com/ Nowy rozdział nie mam pojęcia kiedy, ale możliwe, że w poniedziałek. Teraz nie będę dodawać rozdziałów tak szybko, tylko co góra 4-5 dni. Dobra rzecz jest taka, że będą długie rozdziały!:) Dziękuje za 42 członków!:D Niestety ten rozdział jest krótki, przepraszam:S
Jeśli mam być szczera to jestem z siebie bardzo dumna. Nie wiedząc jakim cudem czułam na sobie mnóstwo spojrzeń. Piosenka dobiegła końca a ja szeroko uśmiechnięta zbiegłam ze sceny wpadając prosto w ramiona mojej przyjaciółki.
- Byłaś świetna! - krzyknęła głośno, a ja się zaśmiałam.
- Byłaś lepsza. - wytknęła mi język, a ja opadłam na kanapę, która stała tuż przy scenie. Dziwne, że wcześniej jej nie zobaczyłam.
- To było niesamowite. - szepnęłam do siebie, ale wystarczająco głośno, aby usłyszała to Jess.
- Coś magicznego prawda? To jest zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu! - krzyknęła a kilka osób ją poparło.
Nagle usłyszałam krzyki i obok nas zjawili się chłopcy. Zmęczeni otarli pot z czoła.
- Gratuluję wam! - krzyknął głośno CJ wraz z Paulem, którzy się pojawili nagle tuż obok nas. - Byliście wspaniali i to jest zdecydowanie jeden z najlepszych koncertów! Trasa koncertowa zaczęła się naprawdę wspaniale, trzymać tak dalej. - posłał nam szeroko uśmiech, a ja tylko się głośno zaśmiałam, co zwróciło uwagę Zayna.
- Byłaś niesamowita. - powiedział podchodząc do mnie, gdy akurat wszyscy poszli zapewne zadzwonić do rodziców. Moja mama teraz pewnie jest zajęta więc zadzwonię do niej gdy dojedziemy do hotelu.
- Dziękuje. Ty też. - powiedziałam uśmiechając się do niego szeroko.
- Wiesz.. - zaczął niepewnie szatyn, patrząc się na coś za moimi plecami. - Zdaję mi się, że ktoś chcę z tobą porozmawiać. - bardzo powoli się odwróciłam i zobaczyłam Harrego, który jak zawsze wyglądał wspaniale. Jego urocze loczki idealnie ułożone mimo tego, że własnie zbiegł ze sceny.
- Możemy porozmawiać? - spytał się bardzo powoli, zapewne bojąc się mojej reakcji.
- To ja was zostawię. - mruknął Zayn i zniknął.
- Jasne. - powiedziałam przyjaźnie. - Może się przejdziemy? - zaproponowałam. Harry kiwnął głową i wyszliśmy na zewnątrz.
- Musimy wyjść tylnym wyjściem, zobacz ile fanek tam stoi. - zaśmiał się wskazując palcem w stronę wejścia na Halę. Biedne fanki czekały z niecierpliwością na chłopców którzy akurat wyszli na zewnątrz. Rozległ się ogromny wrzask a ja tylko zatkałam uszy.
- A ty zapewne powinieneś tam z nimi być. - powiedziałam głośno.
- Nie. - zaprzeczył szybko. - Musimy porozmawiać. - zacisnął usta, a ja westchnęłam. Pociągnął mnie za rękę i zaciągnął mnie w ciemny korytarz, który zapewne miał prowadzić na tylne wyjście. Byłam strasznie zdenerwowana. Wiedziałam na jaki temat chciał porozmawiać, ale ja się tego bałam. Okropnie bałam. Nie wiedziałam w jaki sposób mam mu podziękować za tą piosenkę. Dlaczego to jest takie trudne? Nigdy nie byłam dobra w wyznawaniu swoich uczuć a co dopiero podziękować chłopakowi który doprowadza ciebie do szaleństwa. Westchnęłam. Spojrzałam na nasze ręce które były ze sobą złączone. Czułam mnóstwo motylków w brzuchu, to było naprawdę niesamowite uczucie. Jednak nagle powrócił bardzo szybko strach, w którym poczułam powiew zimnego powietrza w czasie gdy wyszliśmy na zewnątrz. Była godzina 11, więc było bardzo cicho. Przez jakiś czas szliśmy obok siebie w krepującej ciszy.
- Meggie. - zaczął niepewnie Harry. Poczułam jak serce podskakuję mi do gardła. - Ta piosenka..
- Własnie Harry.. - przerwałam mu. - Bardzo ci dziękuje, to było bardzo słodkie i wiele dla mnie znaczyło. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, bawiąc się swoimi rękami. Nagle loczek przystanął tym samym mnie zatrzymując.
- Dla mnie też wiele znaczyło. - spojrzał mi prosto w oczy. Odgarnął mi kosmyk włosów, który opadł mi na twarz. - Ale muszę się ciebie o coś spytać. - zmarszczył brwi, odwracając wzrok.
- Tak..? - spytałam się niepewnie..
- Proszę cię tylko bądź dla mnie szczera - wziął głęboki oddech. - Co ty tak naprawdę do mnie czujesz?
Mój wzrok zatrzymał się na Harrego oczach, które były niepewne, ale do tego duże i błyszczące.
- J-ja - zająknęłam się. - Lubię cię. - powiedziałam cicho. - Chyba aż za bardzo. - mruknęłam rumieniąc się. Dlaczego byłam taką idiotka? Dlaczego jest tak mi trudno wyznać tego co czuję w środku?
- Ja ciebie również. Bardzo mocno. - wyznał siadając szybko na ławce, która stała tuż przy wejściu do parku w którym się znajdowaliśmy. Usiadłam obok Harrego, odchylając głowę oraz spoglądając w niebo. Może teraz jest czas?
- Nie jestem pewna co do moich uczuć Harry. - powiedziałam bardzo szczerze. Czułam na sobie jego wzrok. - Ale jestem pewna jednej rzeczy.. lubię cię. Naprawdę bardzo ciebie lubię, niestety nigdy nie byłam zakochana więc nie mam zielonego pojęcia jakim uczuciem jest miłość, ale.. gdy dzisiaj ciebie zobaczyłam Laurę to coś w środku mnie zabolało i poczułam się zazdrosna, tym samym dowiadując się, że nie jesteś dla mnie tylko kolegą. - wyrzuciłam z siebie wszystko bardzo szybko.
- Jejciu. - szepnął sam do siebie.
- Hm?
- Jaki byłem głupi. - schował swoją twarz w rękach. - Zapewne widziałaś dzisiaj mnie z Laura prawda? Te całe flirtowanie.. to nie było naprawdę. Nic nie czułem. Przysięgam. - uniósł na mnie swój wzrok. - Teraz mnie posłuchaj Meggie. - powiedział zdecydowanie i widziałam zdeterminowany wyraz jego twarzy. - Uwielbiam cię. Jesteś wspaniała. Naprawdę cudowna i ja nie mówię tego do pierwszej lepszej dziewczyny. Znamy się krótko, ale od ostatniego pocałunku nie mogłem przestać o tobie myśleć. To się może wydawać szalone, ale taka jest prawda. Znaczysz dla mnie bardzo wiele i nie obchodzi mnie co inni mogą o tym pomyśleć! Chcę cię przytulić kiedy tylko mam na to ochotę i chcę czuć twój zapach, między czasie kiedy będę ciebie do siebie przytulał. Chcę tylko ciebie i ja się nie poddam. Zapewne słyszałaś o mnie bardzo wiele plotek, ale żadna, powtarzam ŻADNA z nich nie jest prawdą. Daj mi szansę. - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja poczułam jak jedna łza spływa mi po policzku.
- To co powiedziałeś jest pewna, a-ale ja się boję. - odwróciłam wzrok, tylko aby nie patrząc w jego oczy.
- Czego się boisz? - skrzywił się. - Reakcji innych?
- Boję się reakcji twoich fanów. Zabiją mnie tylko jak się dowiedzą, że Harry Styles ma "nową dziewczynę" Zresztą nie wiem czy jestem gotowa. - mruknęłam. - boję się tego, że nie dam rady czytając obraźliwe słowa na mój temat.
- Skąd wiesz, że będą tylko obraźliwe słowa? Eleanor i Danielle dają sobie jakoś radę. - powiedział patrząc na mnie błagalnie.
- Nie chcę, aby fani pomyśleli, że wykorzystuję twoją sławę.
- A wykorzystujesz?
Spojrzałam na niego zszokowana. Czy on właśnie to powiedział? Harry widząc moją reakcję, zmieszał się.
- Nie, nie, nie o to mi chodziło! - zaprzeczył szybko, łapiąc mnie za ręce oraz spoglądając prosto w moje oczy. Wyrwałam się mu i szybko wstając z ławki, szybkim krokiem wyszłam z parku. Czułam za sobą bieg Harrego. Łapiąc mnie za łokieć zmusił mnie siłą abym na niego spojrzała.
- Zostaw. - warknęłam, próbując się mu wyrwać.
- Proszę wysłuchaj mnie. - powiedział bardzo cicho, oraz przyciągając mnie do siebie bardzo blisko.
- Nie chciałem aby to tak zabrzmiało! Proszę cię, daj mi szansę. Nie dam rady ukrywać tego co do ciebie czuję.
- Może powinieneś spróbować. - powiedziałam, odwracając wzrok, oraz próbując wyrwać się mu po raz kolejny raz. Harry widząc, że na razie to ja wygrywam, przybliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta. Zamarzałam. Poczułam jak po całym moim ciele przechodzi prąd. Spojrzał na moją reakcję, a ja nie wytrzymując przyciągnęłam go do siebie, przyciskając swoje usta do jego. Jego zapach perfum zmieszał się z jego miętowym oddechem, przez co zapragnęłam go jeszcze bardziej. Objęłam jego szyję, a on mocno mnie do siebie przytulił nadal nie przestając całować. Poczułam jak się uśmiecha, więc się od niego oderwałam.
- Czyli dasz mi szansę? - szepnął cicho do mojego ucha, a ja poczułam mnóstwo motylków w brzuchu. Cholera, za bardzo na niego reaguję. Wyjeżdżając przysięgłam sobie, że zaczynam wszystko od nowa. Żyjesz tylko raz..każdy mi to powtarza. Więc czemu po prostu nie mogę spróbować jakieś nowej przygody w moim życiu? Dlaczego nie warto po prostu wszystkie swoje smutki odrzucić w kąt zastępując je tymi szczęśliwymi?
- Tak. - powiedziałam i pocałowałam go po raz kolejny.
- Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy. - powiedział Harry, łapiąc mnie za rękę a ja się tylko głośno zaśmiałam.
- Czyli to oznacza, że jesteśmy już razem? I jesteś moim chłopakiem? - upewniłam się.
- Tak. Jeśli ty tylko tego chcesz.. - powiedział niepewnie na spoglądając.
- CHCĘ. - przytuliłam go do siebie i głośno zaśmiałam.
- Jest jeszcze jedna sprawa.. - powiedziałam niepewnie.
- Tak?
- Mówimy chłopcom i Jess?
- Najlepiej teraz! - krzyknął i mnie pociągnął w stronę hali, w którym zapewne za godzinę lub pół godziny mieliśmy odjechać.
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
Notka:')
Nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie w środę:') Ale przez ten czas zapraszam na mojego tumblr!:
I tutaj jest mój twitter Twitter!:') czwartek, 19 kwietnia 2012
Rozdział 15 X
Tak jak obiecałam, nowy dłuugi rozdział! Naprawdę bardzo dużo wiele w niego włożyłam pracy wraz z Onething(samemistakes) które ze mną go napisała!:) Chcę ci również życzyć ci wszystkiego NAJLEPSZEGO z okazji urodzin! Cieszę się, że ciebie poznałam<3 Następny nie wiem kiedy, ale dodam go jak będzie minimum 20 komentarzy!:) xx
Dzisiaj Cj był w lepszym humorze niż wczoraj. Nie wiem co było tego powodem, ale podejrzewałam, że zapewne miał zły dzień. Zresztą jak każdy. Nikt nie miał mu tego za złe za wczoraj bo każdy wie, że jeśli chcesz ciężko pracować, to potrzebujesz też kogoś surowego, który potrafi wymienić i dobre strony twojej pracy i twojego wysiłku, ale również i błędy.
Spojrzałam w kierunku mojej przyjaciółki, która ze zmęczenia otarła pot z czoła. Dzisiaj było o wiele lepiej niż wczoraj, ale jak się z samego rana dowiedzieliśmy, to dzisiejszy koncert był przesunięty o godzinę do przodu, więc wszyscy zaczęli panikować. Strach obleciał nas wszystkich. Spojrzałam na wyraz twarzy wszystkich tancerzy. Na każdej z nich rysowało się przerażenie i strach. Zadawałam sobie w głowie miliony pytań : Co jeśli zawale? Pomylę kroki? Wywrócę się podczas występu? Potrząsnęłam delikatnie głową by wymazać z głowy te myśli. 'Tańcze od wielu lat - musi być dobrze' - próbowałam wmawiać sobie. Mam wsparcie znajomych, Jess więc nie byłam sama. Nie byłam tylko jedyną która była przerażona, więc nie powinnam tak się martwić. Westchnęłam i nagle do sali wbiegł Cj, którego twarz nie wyglądała na szczęśliwą.
- Podobno Fani są zawiedzeni tym, że ma być dużo tancerzy, podobno to ogranicza ich dostęp widzenia naszych chłopców - wywrócił oczami. - więc postanowiłem, że was szybko podzielę w grupy i proszę zapamiętajcie wszystko co wam powiem i się lepiej postarajcie skupić, bo jak nie to wszystko zawalicie. - powiedział wszystko w bardzo szybkim tempie i zmierzył każdego z nas spojrzeniem, a ja głośno przełknęłam ślinę.
Nagle CJ wyjął z kieszeni śnieżnobiałą kartkę, na której widniały nasze nazwiska. Po kolei wywoływał każdą, a następnie ustawiał w małe grupki obok siebie. Każda z nich miała być na inną piosenkę. Nagle usłyszałam swoje nazwisko. Na ten dźwięk wyszłam przed siebie dołączając do trzech innych osób. Gdy każdy został już przydzielony nasz trener oznajmił nam kto do jakiej piosenki będzie tańczył. Okazało się, że moja drużyna wystąpi w finale koncertu, tańcząc przy utworze 'Up All Night'... Z jednej strony ucieszyłam się, że doznałam takiego zaszczytu, ale z drugiej strony czekała mnie spora presja i doskonałość w każdym calu. Niestety nie byłam w grupie z moją przyjaciółką co mnie trochę zasmuciło. Spojrzałam w jej kierunku i zauważyłam, że jest w grupie z Laurą, oraz innymi chłopakami. Nie chciałam nikomu nic mówić, ale Laura nie przypadła mi do gustu. Zachowywała się naprawdę bardzo dziwnie, ale starałam się jej unikać, co było trudne, bo cały czas za mną chodziła. O co może jej chodzić?
Nagle poczułam na szyi jakiś ciepły oddech. Podskoczyłam i wystraszona odwróciłam się spoglądając prosto w oczy uśmiechniętego na przeciwko mnie Zayna. Pomimo stresu jaki mi aktualnie towarzyszył, potrafił sprawić, że uśmiechałam się od ucha do ucha.
- Jak tam trening? - zapytał uradowany.
- Ciężko. - westchnęłam cicho, nie spuszając z niego wzoroku. - Powinnam się na Ciebie obrazić za to, że nie powiedziałeś mi o przełożeniu koncertu. - odrzekłam z irytacją w głosie.
- Wybacz. - uśmiechnął się do mnie słodko. - Szczerze mówiąc sami się o tym dzisiaj dopiero dowiedzieliśmy. - powiedział.
- Czyżby? - zapytałam upewniając się.
- Ja bym cię nigdy nie oszukał, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. - oznajmił z uśmiechem.
Podczas miłej pogawędki z Zaynem, coś wyprowadziło mnie z tropu, coś co nawet nie było do opisania. Poczułam przypływ gorąca. Wszystko się we mnie gotowało, a to wszystko za sprawą Laury, która flirtowała sobie z Harrym tuż przy drzwiach. Opuściłam głowę w dół. Nie miałam zamiaru płakać, ale mimowolnie czułam jak łzy napływają mi do oczu. Zayn nie był głupi, od razu domyślił się o co chodzi. Przysunął się do mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Nie chcę o tym gadać. - szepnęłam cicho w jego stronę.
- A może jednak? Rozmowa czasami potrafi pocieszyć. - odrzekł smutnie.
Styles wpatrywał się w Laurę z wyraźnym zdumieniem. Jednak po chwili wybuchnął śmiechem, zapewne z żartu które powiedziała, pokazując swoje dołeczki, przez które poczułam przyśpieszenie serca. Jeszcze wczoraj mi mówił jak bardzo nie jestem dla niego zwyczajną dziewczyną. Jeszcze wczoraj to MNIE pocałował, a teraz.. w sumie to uzgodniliśmy ze sobą, że zostaniemy przyjaciółmi więc nie mogłam mu nic zarzucić, ale i tak byłam zazdrosna. Cholernie zazdrosna. Jak za mgłą słyszałam głos Zayna, który zapewne coś do mnie mówił. Widząc mój wzrok skierowany za jego plecami, niepewnie się odwrócił.Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W żaden sposób nie umialam opisać emocji jakie mi aktualnie towarzyszyły. Przecież Hazza był jedynie przyjacielem, nikim więcej, więc dlaczego byłam zazdrosna? Nie powinnam, więc zabraniać mu flirtu z innymi dziewczynami, jednak widząc go z Laurą poczułam jak moje serce rozpada sie na tysiąc malutkich kawałeczków. Całe szczęście miałam obok siebie Zayn'a, który w jakiś stopniu, chociaż niewielkim ten ból załagodził.
- Może po koncercie? Teraz jestem głodna, muszę się przyszykować. - powiedziałam niepewnie, starając się nie patrzeć w stronę zielonookiego, chociaż to było naprawdę trudne, bo mój wzrok sam się kierował w tamten kierunek.
- Okej. - Zayn posłał mi uśmiech. - To chodź do autobusu. - oznajmił i biorąc mnie po rękę wyszliśmy na zewnątrz, omijając po drodze rozbawionych Laurę i Harrego.
Przyznam, że nie był to dla mnie to przyjemny widok. Postanowiłam jednak iść przed siebie, z podniesioną głową, jak bym wogóle się tym nie przejęła. Przybrałam kamienną twarz i wsiadłam do autobusu. Przechodząc przez siedzenia, ujrzałam uśmiechniętego Hazze, który najwyrażniej liczył na to, że usiąde obok niego. Przeszłam jednak obok niego obojętnie, siadając obok Jess, która dzisiejszego dnia wracała bez James'a. Przez pół drogi tłumaczyła mi dlaczego jej chłopak nie mógł wracać z nami. Widząc jak siedze zapatrzona w okno, pomachała mi przed oczyma ręką.
- Ty mnie wogóle słuchasz? - odrzekła oburzona.
- Tak, tak. Oczywiście. - popatrzyłam nagle z zaciekawieniem na Jess.
- Ja już cię znam. Co się dzieje? - zapytała z poważną miną.
- Nic. - powiedziałam krótko odwracając głowę z powrotem w kierunku okna.
- Meggie. Mnie. Nie. Oszukasz. - powtórzyła wolno słowa moja przyjaciółka a ja tylko westchnęłam. - Później.
- Powiedz mi teraz. - naciskała a ja ze złości zaczęłam przyciskać zęby.
- Później. - powtórzyłam. - proszę, nie naciskaj. Jeśli będę chciała to powiem.
Po moich słowach przyjaciółka tylko głośno westchnęła i rozłożyła się wygodnie na siedzeniu zamykając oczy. Po chwili zrobiłam to samo, wkładając do swoich uszu słuchawki, zaczynając się wsłuchiwać w głos Taylor Momsen. Muzyka zawsze sprawiała, że mogłam odciąć się od rzeczywistości. I tak było tym razem. Pogrążyłam się w sen, pomimo zamieszania jakie wobec mnie panowało. Do hotelu mieliśmy kawałek drogi, więc wystarczało mi czasu, by uciąć sobie krótką drzemkę. Miałam dziwaczny sen. Był w nim Harry, Zayn i... ja. Oboje wpatrywali się we mnie złym, wręcz rozwścieczonym wzrokiem. Ja jedynie klękałam przed nimi, szlochając jak niemowlę. Nagle zaczęli coś do mnie krzyczeć, ale nie bylam w stanie usłyszeć co. Jedyne co widziałam to poruszające się usta, bez jakiegokolwiek słowa. Nagle mój sen rozstał przerwany przez czyjeś szturchanie. Obudziłam się cała we łzach, krzycząc, a nade mną ujrzałam cale One Direction oraz Jess.
- Eee, Megg wszystko ok? - popatrzyła na moja przerażona przyjaciółka. - Jesteśmy już na miejscu, więc postanowiłam cię obudzić. - odrzekła.
- Tak, tak, miałam tylko jakiś dziwaczny sen. - zaczęłam się bronić.
- Krzyczałaś ciągle "Nie, nie, nie róbcie mi tego". - parodiował mnie Liam.
- I płakałaś. - powiedział przejęty Hazza, patrząc na mnie z troską.
- Nie martwcie się o mnie. - popatrzyłam na każdego po kolei. - Przecież nie umarłam. - parsknęłam, kierując się do wyjścia. Zamknęłam się w łazience, zapaliłam świeczki, kadzidełka, po czym weszłam do wanny z gorącą wodą. Potrzebowałam tego. Stres towarzyszył mi niemal codziennie, a takich chwil sam na sam posiadałam nie wiele. Z maseczką na twarzy, ułożyłam się wygodnie, rozkoszując się aromatem wanilii jaki unosił się w powietrzu. Zamknąwszy oczy, zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu, a w szczególności o Harrym. Nie miałam zielonego pojęcia w co ten chłopak pogrywał. Albo chciał abym była zazdrosna, bądź odpuścił sobie mnie i postanowił oczarować inną kobietę. Jak myślałam ta chwila nie trwała za długo. Już poł godziny później usłyszałam walenie do drzwi.
- Długo jeszcze? - krzyczała Laura po drugiej stronie.
- Chwilka! - odkrzyknęłam udając miłą.
Nie wiem dlaczego, ale irytowala mnie ta dziewczyna. Z dnia na dzień coraz bardziej. Opłukałam pianę, letnią wodą, po czym owinęłam się w miękki ręcznik wycierając się. Tuż po kąpieli sięgnęłam do mojej kosmetyczki po mój ulubiony balsam o zapachu mango. Wtarłam go w całe ciało, po czym wyszłam z łazienki.
- No wreszcie! - odkrzeła oburzona Laura, która wstrzasnęła za sobą drzwi od łazienki.
Wywróciłam oczami, kierując się w stronę szafy. Wyciągnęlam pierwsze lepsze ciuchy w postaci rurek i prostego białego t-shirtu. Stwierdziłam, że nie ma po co się stroić, skoro dostaniemy specjalne stroje na występ. Psiknęlam się jedynie swoimi ulubionymi perfumami oraz przeleciałam usta błyszczykiem. Nie miałam ochoty nic robić z makijażem ani z włosami, więc w stu procentach naturalna wyszłam na korytarz kierując się powoli w stronę recepcji.
Po drodze wpadłam na kilka tancerzy. Z szerokim ale również i podekscytowanym uśmiechem do nich podeszłam zagadując. Nigdy z nimi tak nie rozmawiałam, ale powinnam. Już od samego początku powinnam, ale jakoś nie było okazji. Razem z nimi zeszłam wychodząc na dwór. Wszyscy stali przy wielkim autobusie, no prawie wszyscy. Za mną właśnie szła moja przyjaciółka wraz ze swoim ' chłopakiem ' Ja ich nie rozumiem. Dzisiaj ze sobą nie rozmawiali, a teraz idą za rękę? Coś mi tutaj nie pasuję. Ręce zaczęły mi się trząść, ale nie byłam pewna czy z zimna, czy ze strachu. W takich sytuacjach nigdy nie byłam pewna.
- I jak denerwujesz się? - usłyszałam za sobą głos Zayna, więc tylko ponownie podskoczyłam tak jak na próbie.
- Czy ty musisz mnie straszyć?! - oburzyłam się.
Malik zachichotał.
- Przepraszam. - powiedział, przytulając mnie do siebie, a ja się do niego wtuliłam. - Boję się. - szepnęłam, wdychając jego zapach.
- Pamiętam mój pierwszy koncert.. byłam tak zdenerwowany, że zwymiotowałem. - powiedział śmiejąc się cicho pod nosem. Wystraszona na niego spojrzałam.
- Nie bój się, tobie to się nie wydarzy. - zaśmiał się. - Chyba.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - mruknęłam cicho.
- Pamiętaj, że będę tuż obok ciebie. - przypomniał mi puszczając oko.
- Ale ci wszyscy ludzie, będa dookoła patrzeć.. jeden mój błąd i wszystko pójdzie na marnę. - marudziłam jak małe dziecko.
- Pocieszaj się tym, że wtedy wszyscy poniesiemy klęskę. - zaśmiał się.
- I ciebie to bawi. - odrzekłam oburzona. - Ja tu się stresuję, a ty się bawisz w najlepsze. - klepnęłam go w brzuch, odwracając się tyłem.
- Przecież wiesz, że żartowałem. - złapał mnie za talię, obracając przodem do siebie.
Dłuższą chwilę popatrzyliśmy sobie w oczy, po czym stojąc przed autokarem wymieniliśmy się czułymi uściskami. Gdy znajdowałam się w objęciach czarnowłosego, zauważyłam wychodzącego Harrego z hotelu. Najwyraźniej ten widok wybił go z tropu, bo potknął się o próg automatycznych drzwi. Natychmiast wyrwałam się z objęć przyjaciela.
- Coś nie tak? - spytał zdziwiony Zayn.
- Wszystko okej. - odpowiedziałam uśmiechając się szczerze.
Nagle zjawił się CJ, a wraz z nim Paul i cała ekipa przygotowująca zespół do występów. Makijażystka, stylistka, masa ochroniarzy, menadżer, fryzjerka - wszyscy stanęli tuż przy CJ'u, który zaczął sprawdzać listę obecności, po czym po wyczytaniu nazwiska kazał wsiadać do autokaru. Gdy weszłam do pojazdu od razu zaczęłam szukać wzrokiem Jess, która już siedziała już w dwójce z James'em. Tuż za nią zauważyłam Laurę, która najwyrażniej nawiązała nowe znajomośći z innymi. Mój wzrok nagle zatrzymał się na Zayn'u, który machał do mnie z końca autokaru. Niestety miejsce obok zajęte już było przez Louis'a. Niepewnie zmierzyłam przed siebie. Rozglądałam się na boki szukająć wolnego miejsca. Pech chciał, że Styles siedział sam. Westchnęłam głosno, siadając w milczeniu obok niego. Przez całą drogę każde z nas ukradkiem spoglądało na siebie. Harry próbował zwrócić moją uwagę kaszlaniem i odchrząstikiwaniem.
- Długo jeszcze będziesz się nie odzywać? - zapytał się mnie w końcu.
- Coś zrobiłam nie tak? - zapytałam wytrzeszczając oczy.
- Najwyrażniej. Od tamtego momentu w windzie zachowujesz się wobec mnie inaczej. - powiedział smutnym wzrokiem.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - odrzekłam odgarniając swoje mokre włosy z czoła.
- Hmm. - zamyślił się dłuższą chwilę.
- Coś znowu nie tak? - spytałam.
- Ktoś tu je lody o smaku mango? - wstał nagle rozglądając się po autokarze.
- To mój balsam do ciała głuptasie. - odrzekłam z uśmiechem.
- Och, to wybacz. - zachichotał, a wraz z nim ja.
Jeszcze przez chwilka chwil się ze sobą śmialiśmy, gdy nagle autobus zrobił bardzo duży zakręt co spowodowało, że wpadłam prosto w ramiona zaskoczonego Hazzy. Szybko od niego odskoczyłam, czując jak po całym moim ciele przechodzi prąd. Dlaczego ja tak bardzo reaguję na jego dotyk? Westchnęłam i się wygodnie rozsiadłam.
Po około pół godzinach dojechaliśmy na miejsce. Dojechaliśmy do O2 Areny w której miał się odbyć koncert. Musieliśmy wjechać bocznym wejściem, ponieważ już z daleka było widać tłumy fanek, które czekały na otwarcie. Byłam w ogromnym szoku. Nie sądziłam, że tyle osób szaleję na punkcie One Direction. Ostatnio spędziłam z nimi bardzo dużo czasu. Przez ten cały czas nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo oni sa sławni, oraz jak bardzo jestem szczęściarą. Nie uważałam ich za wielkie gwiazdy. Próby, spotkania, uświadomiły mnie, że oni są bardzo normalnymi chłopakami, którzy również chcą mieć normalne życie tak jak ja. Wiedziałam, że to dla nich trudne, ale postanowiłam ich wspierać. W końcu od tego są przyjaciele.. no właśnie. Przyjaciele.. Czy ja mogę ich uznać jako przyjaciół? Zdecydowanie Zayna i Harrego tak, ale nie byłam pewna co do reszty. One Direction wysiedli jako pierwsi idąc do jakiegoś nieznanego pokoju. Zapewne do garderoby. CJ wskazał nam ruchem ręki, abyśmy za nim poszli, więc tak zrobiliśmy. Szliśmy nieznanym mi korytarzem, po drodze omijając bardzo dużo ludzi, których również nie znałam. Z minuty na minutę robiłam cię coraz bardziej nerwowa. Nagle znaleźliśmy się w wielkim pokoju, gdzie znajdowały się stoliki z pełną zawartością kosmetyków, urządzeń do fryzur oraz innych przyborów. Tuż w rogu, na wieszakach wisiały identyczne stroje, które mieliśmy włożyć na występ. Każdej z grup przydzielono makijażystkę, fryzjera oraz stylistkę. Ja poszłam na pierwszy ogień pod względem makijażu. Miła kobieta o imieniu Claire, od razu wzięła się do pracy, gawędząc przy tym jak najęta. Przytakiwałam bądź śmiałam się, udając, że ją słucham. Byłam jednak za bardzo przejęta występ, by słuchać opowiadań z życia jakieś nieznanej mi kobiety. Już po dwudziestu minutach mój makijaż był gotowy. Oczy połyskiwały odcieniem srebra, przechodząc delikatnie w kolor grafitu. Doklejone rzęsy sięgały mi do nieba, a delikatnie pomalowane usta na kolor pudrowego różu idealnie komponowały w całość. Muszę przyznać, że nasza makijażystka spisała się na medal. Zaraz po wykonaniu zostałam porawana przez fryzjera, który przedstawił mi się jako Antionio. Jego wygląd od razu uświadomił mi, że mężczyzna stojący przede mną pochodzi z Hiszpanii. W porównaniu do jego poprzedniczki podczas pracy milczał, skupiając swoją całkowitą uwagę na włosach. W momentalnym czasie miałam na głowie bujne loki, które wyglądały na prawdę nieziemsko. Jak zaczarowana przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nigdy, ale to nigdy nie przyznałam się przed samą sobą, że jestem ładna. Ale teraz.. zmieniłam zdanie. Makijaż, fryzura. Wszystko do siebie idealnie pasowało. Byłam zachwycona, ale cały czas zdenerwowana. Reszta tancerek również miały skończone makijaże, oraz fryzury. Musiałam przyznać, że moja przyjaciółka wyglądała o wiele lepiej ode mnie. Nawet Laura, która mając krótkie, proste włosy tym razem miała je zakręcone, co czyniło ją słodką. Poczułam się zazdrosna. Jęknęłam czując coraz mocniejsze zdenerwowanie. Oparłam swoją głowę o najbliższą ścianę, ale zaraz zostałam skarcona wzrokiem przez Antoniego, który pokiwał mi palcem wskazując na moje włosy. Czas zleciał bardzo szybko.
- Pięć minut do pierwszego występu! - krzyknął CJ.
Pięć minut? Nie wierzę. Jeszcze nie dawno były castingi, które miały decydować o tym kto będzie miał zaszczyt tańczenia na koncercie. Krążyłam dookoła pokoju, bez zebrać myśli. Nagle usłyszałam, że Paul woła wszystkich tancerzy na korytarz. Wychodząc delikatnie poprawiłam swój strój, który składał się z obcisłego czarnego body, który sięgało mi do połowy ud. Muszę przyznać, że niepewnie się w nim czułam. Nigdy nie lubiłam pokazywać zbyt dużo ciała, ale niestety ta praca wymagała wyrzeczeń. Gdy pojawiłam się na korytarzu od razu ujrzałam Zayn'a ubranego jak zawsze w bejsbolówkę i beżowe rurki. Na mój widok otworzył buzię ze zdziwienia, podchodząc od razu do mnie.
- No proszę, proszę. - oblukał mnie od dołu do góry. - Jak ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie nagle.
- Wyglądam ładnie, ale ten strój... - odrzekłam marudząc.
- A ty jak zwykle tylko jedno. - pokręcił głową. - Uwierz mi, wyglądasz nieziemsko. - puścił mi oko, przytulając nagle.
Podczas, gdy tkwiliśmy w uścisku Paul zawołał wszystkich do siebie wygłaszając krótki monolog. Zaraz po nim głos zabrał CJ dziękując nam za wspaniałą pracę, życząc również udanego występu. Wszyscy wliczając w to ekipe przygotowującą, tancerzy oraz trenerów zebraliśmy się w kółko, otaczając siebie ramionami. Głos zabrał nagle Liam.
- Dziękuje wszystkich za to, że tworzymy tak wspaniały zespół. Pozostaję nam jedynie wyjść na scenę i dać czadu! - krzyknął z entuzjazem.
- Gotowi?! - krzyknął nagle podniecony Louis.
Po czym wszyscy, zgodnie wydali okrzyk "Tak!".
- Powodzenia! - krzyknęłam do Zayn'a, który dostał do ręki mikrofon.
- Nawzajem! I pamiętaj - będe obok Ciebie. - krzyknął zmierzając w stronę sceny.
Jakaś osoba zapowiedziała chłopców, a na widowni krzyki stopniowo rosły. Fani zaczęli krzyczeć,, podczas gdy światła zgasły. Rozbrzmiał dźwięk piosenki "What Makes You Beautiful", a pierwsza grupa wybiegła na scene ustawiając się w swoich pozycjach. Gdy Liam zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę wyjrzałam delikatnie zza kulis. Tlumy, istne tłumy. Cała sala zapełniona. Na ten widok strach jeszcze bardziej mnie obleciał.
Dzisiaj Cj był w lepszym humorze niż wczoraj. Nie wiem co było tego powodem, ale podejrzewałam, że zapewne miał zły dzień. Zresztą jak każdy. Nikt nie miał mu tego za złe za wczoraj bo każdy wie, że jeśli chcesz ciężko pracować, to potrzebujesz też kogoś surowego, który potrafi wymienić i dobre strony twojej pracy i twojego wysiłku, ale również i błędy.
Spojrzałam w kierunku mojej przyjaciółki, która ze zmęczenia otarła pot z czoła. Dzisiaj było o wiele lepiej niż wczoraj, ale jak się z samego rana dowiedzieliśmy, to dzisiejszy koncert był przesunięty o godzinę do przodu, więc wszyscy zaczęli panikować. Strach obleciał nas wszystkich. Spojrzałam na wyraz twarzy wszystkich tancerzy. Na każdej z nich rysowało się przerażenie i strach. Zadawałam sobie w głowie miliony pytań : Co jeśli zawale? Pomylę kroki? Wywrócę się podczas występu? Potrząsnęłam delikatnie głową by wymazać z głowy te myśli. 'Tańcze od wielu lat - musi być dobrze' - próbowałam wmawiać sobie. Mam wsparcie znajomych, Jess więc nie byłam sama. Nie byłam tylko jedyną która była przerażona, więc nie powinnam tak się martwić. Westchnęłam i nagle do sali wbiegł Cj, którego twarz nie wyglądała na szczęśliwą.
- Podobno Fani są zawiedzeni tym, że ma być dużo tancerzy, podobno to ogranicza ich dostęp widzenia naszych chłopców - wywrócił oczami. - więc postanowiłem, że was szybko podzielę w grupy i proszę zapamiętajcie wszystko co wam powiem i się lepiej postarajcie skupić, bo jak nie to wszystko zawalicie. - powiedział wszystko w bardzo szybkim tempie i zmierzył każdego z nas spojrzeniem, a ja głośno przełknęłam ślinę.
Nagle CJ wyjął z kieszeni śnieżnobiałą kartkę, na której widniały nasze nazwiska. Po kolei wywoływał każdą, a następnie ustawiał w małe grupki obok siebie. Każda z nich miała być na inną piosenkę. Nagle usłyszałam swoje nazwisko. Na ten dźwięk wyszłam przed siebie dołączając do trzech innych osób. Gdy każdy został już przydzielony nasz trener oznajmił nam kto do jakiej piosenki będzie tańczył. Okazało się, że moja drużyna wystąpi w finale koncertu, tańcząc przy utworze 'Up All Night'... Z jednej strony ucieszyłam się, że doznałam takiego zaszczytu, ale z drugiej strony czekała mnie spora presja i doskonałość w każdym calu. Niestety nie byłam w grupie z moją przyjaciółką co mnie trochę zasmuciło. Spojrzałam w jej kierunku i zauważyłam, że jest w grupie z Laurą, oraz innymi chłopakami. Nie chciałam nikomu nic mówić, ale Laura nie przypadła mi do gustu. Zachowywała się naprawdę bardzo dziwnie, ale starałam się jej unikać, co było trudne, bo cały czas za mną chodziła. O co może jej chodzić?
Nagle poczułam na szyi jakiś ciepły oddech. Podskoczyłam i wystraszona odwróciłam się spoglądając prosto w oczy uśmiechniętego na przeciwko mnie Zayna. Pomimo stresu jaki mi aktualnie towarzyszył, potrafił sprawić, że uśmiechałam się od ucha do ucha.
- Jak tam trening? - zapytał uradowany.
- Ciężko. - westchnęłam cicho, nie spuszając z niego wzoroku. - Powinnam się na Ciebie obrazić za to, że nie powiedziałeś mi o przełożeniu koncertu. - odrzekłam z irytacją w głosie.
- Wybacz. - uśmiechnął się do mnie słodko. - Szczerze mówiąc sami się o tym dzisiaj dopiero dowiedzieliśmy. - powiedział.
- Czyżby? - zapytałam upewniając się.
- Ja bym cię nigdy nie oszukał, w końcu jesteśmy przyjaciółmi. - oznajmił z uśmiechem.
Podczas miłej pogawędki z Zaynem, coś wyprowadziło mnie z tropu, coś co nawet nie było do opisania. Poczułam przypływ gorąca. Wszystko się we mnie gotowało, a to wszystko za sprawą Laury, która flirtowała sobie z Harrym tuż przy drzwiach. Opuściłam głowę w dół. Nie miałam zamiaru płakać, ale mimowolnie czułam jak łzy napływają mi do oczu. Zayn nie był głupi, od razu domyślił się o co chodzi. Przysunął się do mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Nie chcę o tym gadać. - szepnęłam cicho w jego stronę.
- A może jednak? Rozmowa czasami potrafi pocieszyć. - odrzekł smutnie.
Styles wpatrywał się w Laurę z wyraźnym zdumieniem. Jednak po chwili wybuchnął śmiechem, zapewne z żartu które powiedziała, pokazując swoje dołeczki, przez które poczułam przyśpieszenie serca. Jeszcze wczoraj mi mówił jak bardzo nie jestem dla niego zwyczajną dziewczyną. Jeszcze wczoraj to MNIE pocałował, a teraz.. w sumie to uzgodniliśmy ze sobą, że zostaniemy przyjaciółmi więc nie mogłam mu nic zarzucić, ale i tak byłam zazdrosna. Cholernie zazdrosna. Jak za mgłą słyszałam głos Zayna, który zapewne coś do mnie mówił. Widząc mój wzrok skierowany za jego plecami, niepewnie się odwrócił.Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W żaden sposób nie umialam opisać emocji jakie mi aktualnie towarzyszyły. Przecież Hazza był jedynie przyjacielem, nikim więcej, więc dlaczego byłam zazdrosna? Nie powinnam, więc zabraniać mu flirtu z innymi dziewczynami, jednak widząc go z Laurą poczułam jak moje serce rozpada sie na tysiąc malutkich kawałeczków. Całe szczęście miałam obok siebie Zayn'a, który w jakiś stopniu, chociaż niewielkim ten ból załagodził.
- Może po koncercie? Teraz jestem głodna, muszę się przyszykować. - powiedziałam niepewnie, starając się nie patrzeć w stronę zielonookiego, chociaż to było naprawdę trudne, bo mój wzrok sam się kierował w tamten kierunek.
- Okej. - Zayn posłał mi uśmiech. - To chodź do autobusu. - oznajmił i biorąc mnie po rękę wyszliśmy na zewnątrz, omijając po drodze rozbawionych Laurę i Harrego.
Przyznam, że nie był to dla mnie to przyjemny widok. Postanowiłam jednak iść przed siebie, z podniesioną głową, jak bym wogóle się tym nie przejęła. Przybrałam kamienną twarz i wsiadłam do autobusu. Przechodząc przez siedzenia, ujrzałam uśmiechniętego Hazze, który najwyrażniej liczył na to, że usiąde obok niego. Przeszłam jednak obok niego obojętnie, siadając obok Jess, która dzisiejszego dnia wracała bez James'a. Przez pół drogi tłumaczyła mi dlaczego jej chłopak nie mógł wracać z nami. Widząc jak siedze zapatrzona w okno, pomachała mi przed oczyma ręką.
- Ty mnie wogóle słuchasz? - odrzekła oburzona.
- Tak, tak. Oczywiście. - popatrzyłam nagle z zaciekawieniem na Jess.
- Ja już cię znam. Co się dzieje? - zapytała z poważną miną.
- Nic. - powiedziałam krótko odwracając głowę z powrotem w kierunku okna.
- Meggie. Mnie. Nie. Oszukasz. - powtórzyła wolno słowa moja przyjaciółka a ja tylko westchnęłam. - Później.
- Powiedz mi teraz. - naciskała a ja ze złości zaczęłam przyciskać zęby.
- Później. - powtórzyłam. - proszę, nie naciskaj. Jeśli będę chciała to powiem.
Po moich słowach przyjaciółka tylko głośno westchnęła i rozłożyła się wygodnie na siedzeniu zamykając oczy. Po chwili zrobiłam to samo, wkładając do swoich uszu słuchawki, zaczynając się wsłuchiwać w głos Taylor Momsen. Muzyka zawsze sprawiała, że mogłam odciąć się od rzeczywistości. I tak było tym razem. Pogrążyłam się w sen, pomimo zamieszania jakie wobec mnie panowało. Do hotelu mieliśmy kawałek drogi, więc wystarczało mi czasu, by uciąć sobie krótką drzemkę. Miałam dziwaczny sen. Był w nim Harry, Zayn i... ja. Oboje wpatrywali się we mnie złym, wręcz rozwścieczonym wzrokiem. Ja jedynie klękałam przed nimi, szlochając jak niemowlę. Nagle zaczęli coś do mnie krzyczeć, ale nie bylam w stanie usłyszeć co. Jedyne co widziałam to poruszające się usta, bez jakiegokolwiek słowa. Nagle mój sen rozstał przerwany przez czyjeś szturchanie. Obudziłam się cała we łzach, krzycząc, a nade mną ujrzałam cale One Direction oraz Jess.
- Eee, Megg wszystko ok? - popatrzyła na moja przerażona przyjaciółka. - Jesteśmy już na miejscu, więc postanowiłam cię obudzić. - odrzekła.
- Tak, tak, miałam tylko jakiś dziwaczny sen. - zaczęłam się bronić.
- Krzyczałaś ciągle "Nie, nie, nie róbcie mi tego". - parodiował mnie Liam.
- I płakałaś. - powiedział przejęty Hazza, patrząc na mnie z troską.
- Nie martwcie się o mnie. - popatrzyłam na każdego po kolei. - Przecież nie umarłam. - parsknęłam, kierując się do wyjścia. Zamknęłam się w łazience, zapaliłam świeczki, kadzidełka, po czym weszłam do wanny z gorącą wodą. Potrzebowałam tego. Stres towarzyszył mi niemal codziennie, a takich chwil sam na sam posiadałam nie wiele. Z maseczką na twarzy, ułożyłam się wygodnie, rozkoszując się aromatem wanilii jaki unosił się w powietrzu. Zamknąwszy oczy, zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu, a w szczególności o Harrym. Nie miałam zielonego pojęcia w co ten chłopak pogrywał. Albo chciał abym była zazdrosna, bądź odpuścił sobie mnie i postanowił oczarować inną kobietę. Jak myślałam ta chwila nie trwała za długo. Już poł godziny później usłyszałam walenie do drzwi.
- Długo jeszcze? - krzyczała Laura po drugiej stronie.
- Chwilka! - odkrzyknęłam udając miłą.
Nie wiem dlaczego, ale irytowala mnie ta dziewczyna. Z dnia na dzień coraz bardziej. Opłukałam pianę, letnią wodą, po czym owinęłam się w miękki ręcznik wycierając się. Tuż po kąpieli sięgnęłam do mojej kosmetyczki po mój ulubiony balsam o zapachu mango. Wtarłam go w całe ciało, po czym wyszłam z łazienki.
- No wreszcie! - odkrzeła oburzona Laura, która wstrzasnęła za sobą drzwi od łazienki.
Wywróciłam oczami, kierując się w stronę szafy. Wyciągnęlam pierwsze lepsze ciuchy w postaci rurek i prostego białego t-shirtu. Stwierdziłam, że nie ma po co się stroić, skoro dostaniemy specjalne stroje na występ. Psiknęlam się jedynie swoimi ulubionymi perfumami oraz przeleciałam usta błyszczykiem. Nie miałam ochoty nic robić z makijażem ani z włosami, więc w stu procentach naturalna wyszłam na korytarz kierując się powoli w stronę recepcji.
Po drodze wpadłam na kilka tancerzy. Z szerokim ale również i podekscytowanym uśmiechem do nich podeszłam zagadując. Nigdy z nimi tak nie rozmawiałam, ale powinnam. Już od samego początku powinnam, ale jakoś nie było okazji. Razem z nimi zeszłam wychodząc na dwór. Wszyscy stali przy wielkim autobusie, no prawie wszyscy. Za mną właśnie szła moja przyjaciółka wraz ze swoim ' chłopakiem ' Ja ich nie rozumiem. Dzisiaj ze sobą nie rozmawiali, a teraz idą za rękę? Coś mi tutaj nie pasuję. Ręce zaczęły mi się trząść, ale nie byłam pewna czy z zimna, czy ze strachu. W takich sytuacjach nigdy nie byłam pewna.
- I jak denerwujesz się? - usłyszałam za sobą głos Zayna, więc tylko ponownie podskoczyłam tak jak na próbie.
- Czy ty musisz mnie straszyć?! - oburzyłam się.
Malik zachichotał.
- Przepraszam. - powiedział, przytulając mnie do siebie, a ja się do niego wtuliłam. - Boję się. - szepnęłam, wdychając jego zapach.
- Pamiętam mój pierwszy koncert.. byłam tak zdenerwowany, że zwymiotowałem. - powiedział śmiejąc się cicho pod nosem. Wystraszona na niego spojrzałam.
- Nie bój się, tobie to się nie wydarzy. - zaśmiał się. - Chyba.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - mruknęłam cicho.
- Pamiętaj, że będę tuż obok ciebie. - przypomniał mi puszczając oko.
- Ale ci wszyscy ludzie, będa dookoła patrzeć.. jeden mój błąd i wszystko pójdzie na marnę. - marudziłam jak małe dziecko.
- Pocieszaj się tym, że wtedy wszyscy poniesiemy klęskę. - zaśmiał się.
- I ciebie to bawi. - odrzekłam oburzona. - Ja tu się stresuję, a ty się bawisz w najlepsze. - klepnęłam go w brzuch, odwracając się tyłem.
- Przecież wiesz, że żartowałem. - złapał mnie za talię, obracając przodem do siebie.
Dłuższą chwilę popatrzyliśmy sobie w oczy, po czym stojąc przed autokarem wymieniliśmy się czułymi uściskami. Gdy znajdowałam się w objęciach czarnowłosego, zauważyłam wychodzącego Harrego z hotelu. Najwyraźniej ten widok wybił go z tropu, bo potknął się o próg automatycznych drzwi. Natychmiast wyrwałam się z objęć przyjaciela.
- Coś nie tak? - spytał zdziwiony Zayn.
- Wszystko okej. - odpowiedziałam uśmiechając się szczerze.
Nagle zjawił się CJ, a wraz z nim Paul i cała ekipa przygotowująca zespół do występów. Makijażystka, stylistka, masa ochroniarzy, menadżer, fryzjerka - wszyscy stanęli tuż przy CJ'u, który zaczął sprawdzać listę obecności, po czym po wyczytaniu nazwiska kazał wsiadać do autokaru. Gdy weszłam do pojazdu od razu zaczęłam szukać wzrokiem Jess, która już siedziała już w dwójce z James'em. Tuż za nią zauważyłam Laurę, która najwyrażniej nawiązała nowe znajomośći z innymi. Mój wzrok nagle zatrzymał się na Zayn'u, który machał do mnie z końca autokaru. Niestety miejsce obok zajęte już było przez Louis'a. Niepewnie zmierzyłam przed siebie. Rozglądałam się na boki szukająć wolnego miejsca. Pech chciał, że Styles siedział sam. Westchnęłam głosno, siadając w milczeniu obok niego. Przez całą drogę każde z nas ukradkiem spoglądało na siebie. Harry próbował zwrócić moją uwagę kaszlaniem i odchrząstikiwaniem.
- Długo jeszcze będziesz się nie odzywać? - zapytał się mnie w końcu.
- Coś zrobiłam nie tak? - zapytałam wytrzeszczając oczy.
- Najwyrażniej. Od tamtego momentu w windzie zachowujesz się wobec mnie inaczej. - powiedział smutnym wzrokiem.
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - odrzekłam odgarniając swoje mokre włosy z czoła.
- Hmm. - zamyślił się dłuższą chwilę.
- Coś znowu nie tak? - spytałam.
- Ktoś tu je lody o smaku mango? - wstał nagle rozglądając się po autokarze.
- To mój balsam do ciała głuptasie. - odrzekłam z uśmiechem.
- Och, to wybacz. - zachichotał, a wraz z nim ja.
Jeszcze przez chwilka chwil się ze sobą śmialiśmy, gdy nagle autobus zrobił bardzo duży zakręt co spowodowało, że wpadłam prosto w ramiona zaskoczonego Hazzy. Szybko od niego odskoczyłam, czując jak po całym moim ciele przechodzi prąd. Dlaczego ja tak bardzo reaguję na jego dotyk? Westchnęłam i się wygodnie rozsiadłam.
Po około pół godzinach dojechaliśmy na miejsce. Dojechaliśmy do O2 Areny w której miał się odbyć koncert. Musieliśmy wjechać bocznym wejściem, ponieważ już z daleka było widać tłumy fanek, które czekały na otwarcie. Byłam w ogromnym szoku. Nie sądziłam, że tyle osób szaleję na punkcie One Direction. Ostatnio spędziłam z nimi bardzo dużo czasu. Przez ten cały czas nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo oni sa sławni, oraz jak bardzo jestem szczęściarą. Nie uważałam ich za wielkie gwiazdy. Próby, spotkania, uświadomiły mnie, że oni są bardzo normalnymi chłopakami, którzy również chcą mieć normalne życie tak jak ja. Wiedziałam, że to dla nich trudne, ale postanowiłam ich wspierać. W końcu od tego są przyjaciele.. no właśnie. Przyjaciele.. Czy ja mogę ich uznać jako przyjaciół? Zdecydowanie Zayna i Harrego tak, ale nie byłam pewna co do reszty. One Direction wysiedli jako pierwsi idąc do jakiegoś nieznanego pokoju. Zapewne do garderoby. CJ wskazał nam ruchem ręki, abyśmy za nim poszli, więc tak zrobiliśmy. Szliśmy nieznanym mi korytarzem, po drodze omijając bardzo dużo ludzi, których również nie znałam. Z minuty na minutę robiłam cię coraz bardziej nerwowa. Nagle znaleźliśmy się w wielkim pokoju, gdzie znajdowały się stoliki z pełną zawartością kosmetyków, urządzeń do fryzur oraz innych przyborów. Tuż w rogu, na wieszakach wisiały identyczne stroje, które mieliśmy włożyć na występ. Każdej z grup przydzielono makijażystkę, fryzjera oraz stylistkę. Ja poszłam na pierwszy ogień pod względem makijażu. Miła kobieta o imieniu Claire, od razu wzięła się do pracy, gawędząc przy tym jak najęta. Przytakiwałam bądź śmiałam się, udając, że ją słucham. Byłam jednak za bardzo przejęta występ, by słuchać opowiadań z życia jakieś nieznanej mi kobiety. Już po dwudziestu minutach mój makijaż był gotowy. Oczy połyskiwały odcieniem srebra, przechodząc delikatnie w kolor grafitu. Doklejone rzęsy sięgały mi do nieba, a delikatnie pomalowane usta na kolor pudrowego różu idealnie komponowały w całość. Muszę przyznać, że nasza makijażystka spisała się na medal. Zaraz po wykonaniu zostałam porawana przez fryzjera, który przedstawił mi się jako Antionio. Jego wygląd od razu uświadomił mi, że mężczyzna stojący przede mną pochodzi z Hiszpanii. W porównaniu do jego poprzedniczki podczas pracy milczał, skupiając swoją całkowitą uwagę na włosach. W momentalnym czasie miałam na głowie bujne loki, które wyglądały na prawdę nieziemsko. Jak zaczarowana przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nigdy, ale to nigdy nie przyznałam się przed samą sobą, że jestem ładna. Ale teraz.. zmieniłam zdanie. Makijaż, fryzura. Wszystko do siebie idealnie pasowało. Byłam zachwycona, ale cały czas zdenerwowana. Reszta tancerek również miały skończone makijaże, oraz fryzury. Musiałam przyznać, że moja przyjaciółka wyglądała o wiele lepiej ode mnie. Nawet Laura, która mając krótkie, proste włosy tym razem miała je zakręcone, co czyniło ją słodką. Poczułam się zazdrosna. Jęknęłam czując coraz mocniejsze zdenerwowanie. Oparłam swoją głowę o najbliższą ścianę, ale zaraz zostałam skarcona wzrokiem przez Antoniego, który pokiwał mi palcem wskazując na moje włosy. Czas zleciał bardzo szybko.
- Pięć minut do pierwszego występu! - krzyknął CJ.
Pięć minut? Nie wierzę. Jeszcze nie dawno były castingi, które miały decydować o tym kto będzie miał zaszczyt tańczenia na koncercie. Krążyłam dookoła pokoju, bez zebrać myśli. Nagle usłyszałam, że Paul woła wszystkich tancerzy na korytarz. Wychodząc delikatnie poprawiłam swój strój, który składał się z obcisłego czarnego body, który sięgało mi do połowy ud. Muszę przyznać, że niepewnie się w nim czułam. Nigdy nie lubiłam pokazywać zbyt dużo ciała, ale niestety ta praca wymagała wyrzeczeń. Gdy pojawiłam się na korytarzu od razu ujrzałam Zayn'a ubranego jak zawsze w bejsbolówkę i beżowe rurki. Na mój widok otworzył buzię ze zdziwienia, podchodząc od razu do mnie.
- No proszę, proszę. - oblukał mnie od dołu do góry. - Jak ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie nagle.
- Wyglądam ładnie, ale ten strój... - odrzekłam marudząc.
- A ty jak zwykle tylko jedno. - pokręcił głową. - Uwierz mi, wyglądasz nieziemsko. - puścił mi oko, przytulając nagle.
Podczas, gdy tkwiliśmy w uścisku Paul zawołał wszystkich do siebie wygłaszając krótki monolog. Zaraz po nim głos zabrał CJ dziękując nam za wspaniałą pracę, życząc również udanego występu. Wszyscy wliczając w to ekipe przygotowującą, tancerzy oraz trenerów zebraliśmy się w kółko, otaczając siebie ramionami. Głos zabrał nagle Liam.
- Dziękuje wszystkich za to, że tworzymy tak wspaniały zespół. Pozostaję nam jedynie wyjść na scenę i dać czadu! - krzyknął z entuzjazem.
- Gotowi?! - krzyknął nagle podniecony Louis.
Po czym wszyscy, zgodnie wydali okrzyk "Tak!".
- Powodzenia! - krzyknęłam do Zayn'a, który dostał do ręki mikrofon.
- Nawzajem! I pamiętaj - będe obok Ciebie. - krzyknął zmierzając w stronę sceny.
Jakaś osoba zapowiedziała chłopców, a na widowni krzyki stopniowo rosły. Fani zaczęli krzyczeć,, podczas gdy światła zgasły. Rozbrzmiał dźwięk piosenki "What Makes You Beautiful", a pierwsza grupa wybiegła na scene ustawiając się w swoich pozycjach. Gdy Liam zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę wyjrzałam delikatnie zza kulis. Tlumy, istne tłumy. Cała sala zapełniona. Na ten widok strach jeszcze bardziej mnie obleciał.
Gdy Liam zaczął śpiewać, od razu było widać, że jest w swoim żywiole. To było coś co kocha. Więc może jak wejdę na scenie, to strach mienie, a pojawi się adrenalina? Gdy Zayn zaczął śpiewać swoją solówkę, byłam zachwycona jego głosem, ale Harry.. Gdy nagle zgasły wszystkie światła, było widać tylko One Direction. Harry stał na samym przodzie, śpiewając:
Baby You Light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
YOU DON'T KNOW YOU BEAUTIFUL!
Poczułam jak łzy zbierają mi się w oczach. To było niesamowite. Fani, głosy chłopców, skakali po scenie, która w tamtym momencie należała tylko dla nich. Byłam bardzo szczęśliwa. Kolejne piosenki leciały na prawdę szybko. Nie obejrzałam się, a zespół miał już za sobą sześć utworow. Przez cały koncert bacznie obserwowałam ich wyczyny na scenie. Nagle pod koniec piosenki "One Thing", na scene wkroczyła ekipa, która przyniosła pięć siedzeń, wraz z gitarą. Wszyscy zasiedli na swoich miejscach, a blondasek wziął do swojej ręki instrument. Od razu poznałam ten utwór - More Than This. Należał do moich ulubionych, więc nie trudno było mi go rozpoznać. Przed rozpoczęciem utworu Lou oraz Liam wzięli mikrofony, by powiedzieć kilka słów od siebie. Chłopcy podziękowali za miłe przyjęcie i wspaniałą atmosferę, po czym zadedykowali piosenkę Danielle oraz Eleanor. Skojarzyłam, że to ich dziewczyny, o których kiedyś opowiadała mi Jess. Spojrzałam nagle na Harrego, który wyglądał na zmieszanego. Nagle poklepał Liama, o to czy może zabrać na moment głos. Przełknęłam głośno ślinę, czekając na to co Styles powie.
- Rówież chciałem podziękować publiczności za to, że jesteście. W zupełności zgadzam się z Louisem i Liamem - jesteście wspaniali, ale nie po to zabrałem głos... - zawahał się nagle, podczas gdy ja nerwowo czekałam na jego słowa. - Ten utwór chciałem zadedykować wyjątkowej osobie, którą wprawdzie znam od niedawna, ale poznałem na tyle, by mnie zauroczyła. Wiedź, że moje uczucia są do ciebie szczere. - oznajmił spoglądając w moją stronę, podczas gdy ja powstrzymywałam łzy.
Poczułam nagle jak moje serce zaczyna bić szybciej bić, a puls rośnie. W bez ruchu stałam wpatrzona w Harrego, który zadedykował mi piosenkę..Widziałam miny zaskoczonych fanów, którzy próbowali coś zobaczyć, niestety na darmo, ponieważ ja byłam za scenę, więc tylko chłopcy mogli mnie zobaczyć.
- On cię naprawdę lubi. - szepnęła do mnie Jess, a ja szybko przetarłam jedną łzę, która spłynęła mi po policzku.
- A jesteś pewna, że on mówi to do mnie? - spytałam się nie wierząc w to co widze. Zaczęłam się wsłuchiwać w wspaniałe głosy, który bardzo mną hipnotyzowały jak zaczarowane.
- Jestem na 100% pewna. Zobacz, jak cały czas na ciebie spogląda. - powiedziała do mnie, a ja się do niej uśmiechnęłam.
Teraz strach całkowicie minął. Później śpiewali, Moments, Gotta be you, Na na na gdy na koniec nadszedł czas na finałowa piosenkę. Przełknęłam głośno ślinę. Właśnie przed chwilą moja przyjaciółka skończyła tańczyć, wracając za scenę.
- Powodzenia! Było cudownie! Dasz radę! - szybko mnie przytuliła, a ja niepewnie się przyszykowałam. CJ dał nam znak i wbiegliśmy na scenę ustawiając się na miejsca. Czułam na sobie wzrok Zayna, który podniósł do mnie kciuk do góry. Uśmiechnęłam się i zaczęłam się wsłuchiwać w pierwsze nuty piosenki, zaczynając tańczyć. Pierwsze ruchy, a już od razu czułam jak z łatwością odchodzi ze mnie strach. Zaczęłam sobie przypominać wszystkie ruchy, których się nauczyłam przez ostatnich kilka dni. Wszystko zaczęło do mnie przychodzić z niesamowitą łatwością. W każdy ruch starałam się włożyć w serce. Miałam nadzieję, że mi to wychodziło. Teraz wiedziałam, że nie warto było się martwić. To coś co kocham, więc teraz wiedziałam, że właśnie w tym o to momencie moje marzenie się spełniło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)