poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 2 X


Pierwszy raz od śmierci ojca obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Czułam coś w środku.. jakby podekscytowanie ale również i strach.. Wiedziałam, że ten konkurs to wielka sprawa, ale czułam się tak szczęśliwa myśląc o tym.
  Stojąc przed lustrem, oraz rozczesując swoje długie brązowe włosy, zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam mówiąc mamie wczoraj te słowa.. Niby ja chcę powoli zapomnieć, ale mama też ma prawo ułożyć swoje życie. Westchnęłam cicho patrząc na siebie w lustrze.. Nagle zobaczyłam jak drzwi się otwierają i wchodzi mój brat.. Kurczę, zapomniałam o nim. Ostatni raz rozmawialiśmy dwa dni temu.
   Usiłowałam ciepło się na niego spojrzeć, wprowadzając na starcie sztuczną atmosferę. - Cześć. - powiedziałam niestety, ale z nieszczerym uśmiechem.
- Jest sprawa. - rzucił zimno w moją stronę.
Spojrzałam na niego zaskoczona odkładając moją szczotkę i odwracając się w jego stronę. Josh patrzał na mnie niewidocznym wzrokiem. Nigdy go takiego nie widziałam..no może po śmierci  taty, gdy udawał twardego.
- Co to miało być wczoraj?! - powiedział podniesionym głosem..- Nie wiem czy masz świadomość, ale wczorajsze zdarzenie wczoraj nieco podniosło puls matce... Nie zapominaj, że nie tylko Ty tutaj jesteś jako jedyna, inni też mają prawo żeby ułożyć sobie życie według własnych planów...
Patrzałam na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy..
-  M-może i mnie poniosło. -skrzywiłam się lekko.
Mój brat nadal miał zaciśnięte usta. Nie patrzał na mnie ze złościa.. ale jakby.. patrzał w moją duszę?
Odchrząknęłam lekko. Wtedy mój brat kontynuował.
- Mam nadzieje, że to sie więcej nie powtórzy.. i dzisiaj masz szanse to odkręcić na kolacji, na którą przyjdzie Johny.
- Ty go w ogóle na oczy widziałeś? Tego całego Johnego.. - odparłam spoglądać na swoje dłonie..
- Może i nie widziałem, ale znam już od niebanalnego czasu matkę, i wiem, że nie wybiera pierwszego lepszego. - bez wzięcia oddechu pomiędzy zdaniami odpowiedział.
- A ojciec? Co z nim? Nie powiesz mi, że to nie byle kto! - krzyknęłam.
Tommy zamarł. Nie wiedział co na to odpowiedzieć.
- Prze...
- Nie przepraszaj. Nie masz już za co. - przerwał, uśmiechając się do mnie lekko.
Uśmiechnęlam się lekko do niego, wzdychając cicho..
- A co u ciebie siostra? - powiedział rzucając się na moje łóżko.
Zaśmiałam się cicho..Pamiętam, że od zawsze lubił rzucać się na łóżka. Był zupełnie inny ode mnie. Szalony, zawsze uśmiechnięty, co się zmieniło po śmierci ojca, bo stał się bardziej skryty w sobie, ale to nie zmienia faktu, że zawsze potrafił mnie pocieszyć, a nawet powiedzieć mi czasem przykre słowa, które mogą zmienić mój podgląd na świat..
- Zgłosiłam się do konkursu.
- Jakiego? - zapytał z "widoczną" ciekawością w jego głosie.
- Wiesz... Krótko mówiąc, jeżeli zatańczę wystarczająco dobrze jak dla jurorów to mogę... stać się sławna? - po tych słowach uśmiech sam mi się nasunął na twarz.
- Sławna mówisz? - jedna brew podniosła mu się do góry. - a dokładniej..? - odparł podnosząc sie na łokciach i spoglądając na mnie z zaciekawieniem.
- Zatańczę do piosenki zespołu.. no jak im tam..One..one..
- No mniejsza o to. - na jego twarzy zagościł szczery uśmiech. - Najważniejsze jest to, że nareszcie niesamodzielna Meg znajduje kierunek w życiu. - po tych słowach klasnął, na oznakę, że mu się to podoba.
Zaśmiałam się na jego słowa.
- Kocham cie, wiesz? - podeszłam przytulając się do niego.
Może i czasem się kłóciliśmy to uwielbiałam się do niego przytulać, i poczuć zapach jego perfum, które pachną niesamowicie.
- Ja ciebie też - pocałował mnie w czoło. - no może czasami.. - na co oboje się zaśmialiśmy.
                                                           ***
No i jestem spoźniona. - pomyślałam, wbiegając do klasy tanecznej.
Cała spocona ogarnęłam wzrokiem sale,w której widziałam przerażone twarze. Jess podbiegła do mnie z wystraszonym wzrokiem.
- Śpiesz się! Za niespełna godzinę przyjeżdżają! - szarpnęła mnie za rękę, wyrwała mi torbę z rąk i pociągnęła na parkiet.
- Godzinę?! - krzyknęłam. - Ale jak za godzinę, jak ja nawet kroków nie wymyśliłam?! - przerażonym głosem zaczełam się jakąć.
- Wiem. - skrzywiła się Jess. - to samo sobie pomyślałam.
- I niby do jakiej piosenki mamy zatańczyć? - warknęłam.
- One Direction - What makes you beautiful. - ah, ten zespół się nazywa One Direction.
Okej, mamy godzinę aby zatańczyć do jednej piosenki, trzeba wymyślić kroki. I to wszystkie w jedną godzinę?! JEDNA GODZINA?! Chyba ich pogieło. Nawet najlepsi tancerze tak nie potrafią.
  Jakby czytając w moich myślach, do sali weszła nasza nauczycielka.
- CISZA! - wrzasnęła kalecząc nasze uszy.
Skrzywiłam się lekko.
- Jurorzy nie przyjadą za godzinę, tylko WIECZOREM. A to oznacza, że macie jeszcze osiem godzin aby zacząć ćwiczyć.  - po słowach naszej nauczycielki, na wszystkich twarzach dziewcząt jak i chłopców pojawiła sie ulga.
   Poukładałam w myślach całą sytuację.  "Dobra, zacznijmy od tego, że nie wolno mi się stresować. To w żadnym przypadku nie wpłynie dobrze. Ogarnij, ogarnij, ogarnij... Będzie dobrze, tylko się przyłóż, ale spokojnie... " - powtarzałam sobie w myślach. Zaczęłam się rozciągać. To wtedy było najbardziej potrzebne. Kroki przyjdą pod wpływem emocji. Z poczuciem rytmu nie rodzą się tylko czarnoskórzy ludzie, jak to mówią przesądy, jestem żywym dowodem.
  Po piętnastu minutach rozciągania się,w tle zaczęła lecieć piosenką What Makes You Beautiful. Uśmiechnęłam się, widząc jak kroki wychodzą mi to coraz lepsze i lepsze. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę, która wyszczerzyła do mnie swoje proste białe śnieżnobiałe zęby.
- Jak ci idzie? - zagadnęłam podchodząc do niej.
- Nie najgorzej, nie najgorzej. Tylko nie wiem co sądzić o nich. - westchnęła cicho wskazując na reszte tancerzy którzy ciągle albo się potykali, stali w miejscu i się zastanawiali jakie kroki wymyślić, albo po prostu było widać, jakby  mieli zaraz się rozpłakać.
- Niby najlepsza szkoła w Londynie, a zobacz na ich wszystkich. - pokręciłam lekko głową, wracając do swoich kroków.
Szło jak po maśle, ale czarne scenariusze mnożyły się w głowie. " A co jeżeli to tylko złudzenie, że dobrze mi idzie? Co jeżeli okażę się niezdarą i zaliczę glebę? " Tego wszystkiego było już po dziurki w nosie... Upadłam na materac i zaczęłam znacznie szybciej oddychać. Poczułam jak do moich oczu zaczęły zbierać się łzy. Nie teraz! Krzyknęłam do siebie w myślach.. Wiedziałam, że taniec to jest jedyna rzecz która mi wychodzi mi najlepiej w życiu. Jak tańczyłam czułam jakbym robiła najwspanialszą rzecz w swoim rzeczu. Czuję się jakby to było moje przeznaczenie. Każdy krok uszczęśliwa mnie. Za każdym gdy tańcze na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Ale teraz po tych wszystkich latach tańczenia nie mogłam się poddać. To nie może wyjść na marne, wszystko czego dokonałam muszę wykorzystać. Obiecałam to również mojemu ojcu.
    Na wspomnienie o nim poczułam jakieś ukłucie w sercu. Żal. Żal którego jest się bardzo trudno pozbyć. Ale teraz nie na to czas. Spojrzałam na zegarek. Jeszcze tylko trzy godziny.. czas szybko mija. Wstałam i pokierowałam swoje stopy w rytm muzyki. Te godziny bardzo szybko zleciały. Miliony kroków skierowane pod rytm tej samej, ciągłej melodii - można oszaleć. Gdy muzyka została spauzowana, rozległo się nagłe pukanie do drzwi. Serce zaczęło walić 3 razy głośniej i szybciej. To oni. Piski dziewczyn rozeszły się po całej sali. Nadszedł mój czas.
***
Witam! Jeśli przeczytałaś zostawisz bo sobie jakiś ślad?:'D Trzeci rozdział dodam już jutro z samego rana, albo dzisiaj wieczorem, zależy:') <3

6 komentarzy:

  1. masz nową fankę w mojej osobie <3
    czekam na relacje z występu Meg no i oczywiście strasznie, strasznie mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ; D niezłe opowiadanie ;) czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiada się ciekawe opowiadanie , czekam na kolejny post !

    OdpowiedzUsuń
  4. Dodaj dziś wieczorem. Błaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaagam :-*
    + świetne opowiadanie i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku na serio supcio!;))
    Zapraszam do mnie:http://onedirection-fans-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń