niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 11 X

Nowy rozdział, który pisałam z Olgą. Mimo tego, że miałam z nim problemy, to jestem z niego bardzo dumna. Bardzo dziękuje za wszystkie komentarze od wszystkich! Zostaw po sobie ślad, bardzo proszę? Miłego czytania. I PRZEPRASZAM  ZA BŁĘDY!
***
  Próba, która wydawała mi się trwać wiekami nareszcie się skończyła. Wycisnęli z nas siódme poty, a teraz czas wracać do wygodnego hotelowego łóżka i nie przejmować się niczym. No prawie niczym... Teraz czekał mnie męczący powrót pośród HARREGO i reszty boys bandu. Zawinęłam wszystkie rzeczy jednym ruchem ręki i podążyłam w ślady reszty tancerzy. Przeczekałam parę minut, aż wszyscy dojdą na miejsce. Wyjęłam wtórnie swoje różowe Blackberry z kieszeni. Odblokowałam klawiaturę, aż nagle poczułam jakiś znajomy i rozkoszny zapach unoszący się zza moich pleców. Niedaleko, w przeciągu paru metrów stał pan Styles. Automatycznie odwróciłam wzrok i weszłam do wnętrza otwartego przed sekundą czarnego, długiego i połyskującego autobusu. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce, usiadłam w rogu i zaczęłam bezcelowo wypisywać coś na klawiaturze. Coś mnie skusiło, aby spojrzeć się w stronę tego smukłego przejścia pomiędzy fotelami. Jak na złość! Przechodził właśnie tędy Harry. Posłał mi z pozoru nieśmiały, ale mimo wszystko na jego sposób "pewny" uśmiech. Bez wahania, w sumie to z przyzwyczajenia odwzajemniłam gest. Ale zaraz, zaraz! Czy nieśmiały uśmiech nie mówi czegoś typu "podobasz mi się"? Nie, nie nie... To  wszystko za szybko się działo.
 Potrząsnęłam głową i zobaczyłam Jess która przechodziła obok mnie wraz z Jamesem. Nawet na mnie nie spojrzała. Mimo tego, że wiem, że Jess jest moją najlepszą przyjaciółką to ostatnio miałam wrażenie, że coś się zmieniło. Odkąd zaczęła chodzić z Jamesem, tak jakby mnie unikała? Nie chciałam się wtrącać w końcu jej życie - jej sprawa, ale przecież byłyśmy przyjaciółkami. Wiem, że dopiero jest w związku od kilku dni, ale czułam, że ten związek nie wyjdzie jej na dobre. Zmęczona już dłuższą jazdą - zaskoczyłam się. W najmniej spodziewanym momencie na puste miejsce obok mnie przysiadł się Zayn.
- Cześć, tancereczko! - zaczął żartobliwie rozmowę.
- No witam Cię, panie pięknisiu. - odwzajemniłam w sumie to niezbyt miłą docinką.
- No to co tam ciekawego powiesz? Pewnie wycisnęli z Ciebie dzisiaj siódme poty, prawda? - poruszył brwiami i takim prostym sposobem rozpoczął nadzwyczajnie śmieszną rozmowę. Śmialiśmy się do oporu, ciągle był jakiś wspólny temat. Można by powiedzieć, że znalazłam w Zayn'ie bratnią duszę. Czy to może tylko złudzenie... ?
- No to ja już zwijam do chłopaków... Ale! Ale! Nie zapominaj o dzisiejszym wypadzie do pokoju James'a! - mrugnął pięknymi oczami po czym pokazał znak pokoju i odszedł w stronę tyłu autobusu. Parę minut później już znaleźliśmy się pod hotelem. Ludzie kumulowali się przy wyjściu, więc udało mi się wyjść z wnętrza pojazdu po jakiś dobrych dwóch minutach. Automatycznie nakierowałam się w stronę pokoju 1135. Idąc długimi korytarzami i zarazem ciągnąć torbę z treningu opadałam z sił. Kiedy znalazłam się już w swoim korytarzu poczęłam szukać kluczy, ponieważ w moim chaosie mającym miejsce w torbie niełatwo znaleźć jakikolwiek przydatny i mały przedmiot. Po paru minutach poszukiwań udało mi się znaleźć to metalowe "cudo". Włożyłam go z nadzieją, że będę się z tym siłowała jeszcze trochę czasu, a tu niespodzianka. Drzwi były otwarte. Weszłam podejrzliwie do pomieszczenia a na kanapie siedziała uśmiechnięta Jess. Zaniemówiłam. Poczułam się taka malutka, z niewiadomego powodu...
- Cześć! - uśmiechnęła się po wypowiedzeniu tych słów "przyjaciółka".
- No cześć... Potrzebujesz czegoś, że teraz przyszłaś? - rzuciłam chamskim tonem.
- Nie? Dlaczego tak uważasz? Chciałam po prostu odnowić relacje, bo sądzę, że są teraz neutralne, prawda... ? - powiedziała jednym tchem.
- Może i tak... - odpowiedziałam obojętnie.
- Słuchaj, nie chciałam aby tak to się potoczyło. Przepraszam Cię z całego serca, nie chcę psuć tego przez jednego chłopaka. Zależy mi na obojgu z was, nie potrafię tego pogodzić ze sobą... Zrozum mnie, proszę. - ciągnęła z zaszklonymi oczami. Zrobiło mi się jej strasznie szkoda, w końcu sama wiem, że nie jest jej łatwo.
- Spokojnie, masz teraz o jeden problem mniej. Wybaczam Ci, postaram się teraz, żebyś była szczęśliwa... Sama zachowywałam się jak ostatnia, niewyrozumiała gówniara. - przytuliłam ją po rzuconych słowach.
- Kocham Cię, mała. - powiedziała ze łzami w oczach Jess. Czułam się spełniona, to cudowne uczucie. - A teraz czas na ubranie się!
 Po dłuższych szykowaniach wyszłyśmy z przesiąkniętego lakierem do włosów i perfum pokoju. Spojrzałyśmy się ostatni raz w lustro wiszące na korytarzu i podałyśmy sobie ręce.
- Wchodzimy. - puściła mi oczko Jess. Szłyśmy w głuchej ciszy aż pod pokój Jamesa.
Chwyciłam za klamkę i wdzięcznym krokiem weszłyśmy bez dłuższego namysłu. Co najgorsze, zrobiłyśmy to bardzo niekulturalnie, bo przecież zawsze przed wejściem do pomieszczenia puka się, ale niestety, było już po fakcie, więc zostało mało do namysłu. Wszystkie spojrzenia w pokoju zostały skierowane i oblężone na nas. Przyznam - czułam się niezręcznie. Pierwszy raz byłam w centrum uwagi przy takiej grupie ludzi...W sumie to był tylko zespół i James, ale nadal czułam się niezręcznie.
- Witamy piękne panie! - wykrzyknął Louis, rzucając się na nas. Zaśmiałam się.
- Ciebie Louis, też miło widzieć. - powiedziałam i przeniosłam swój wzrok na chłopaków, którzy się nam przyglądali. Jess w szybkim tempie podeszła do James i powitała go czułym pocałunkiem. Skrzywiłam się i bardzo szybko odwróciłam wzrok. Nigdy nie byłam w związku więc widzenie takich czułych rzeczy.. działało na mnie bardzo bardzo dziwnie. Już trochę bardziej wyluzowana podeszłam do Zayna, siadając obok niego. Siedział na czarnej sofie, popijając drinka. Jak zwykle uśmiechał się delikatnie.
- Ciesze się, że przyszłaś. - oznajmił.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i spojrzałam na Harrego, który przyglądał mi się od dłuższej chwili. Szybko odwróciłam wzrok nie chcąc się zatracić po raz kolejny i zaczęłam rozmowę z Liamem, który się do mnie dosiadł. I tak się zabawa zaczęła. Na początku naprawdę było bardzo zabawnie. Zagraliśmy w prawdę i wyzwanie, która się okazała niestety zła decyzja dla Nialla, który wybrał wyzwanie na pierwszy ogień. Louis był taki zakręcony, że kazał mu wypić trzy piwa na raz. Nie powiem, zaskoczyło mnie to, że potrafił to zrobić z taką szybkością. Później były sytuację w których Louis się pocałował z Harrym. Nie powiem, ale.. zdziwiło mnie to. Nigdy nie widziałam takich rzeczy na żywo, więc to tylko było dla mnie nowością. Niestety ja.. wybrałam prawdę i musiałam wybrać jedną osobę która mi się najbardziej podoba z naszego towarzystwa.
- Nikt z was mi się nie podoba. - oburzyłam się. Nie chciałam nikomu tego mówić. W głębi serca miałam w myślach ' Harry ' ale też chciałam powiedzieć ' Zayn ' aby w końcu dali mi spokój.
- Meggie, nie okłamuj nas. Doskonale wiem, że to jestem ja. - krzyknął Louis a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Oczywiście, że to ty Louisie mój kochany. - posłałam mu całusa w powietrzu. Cóż procenty na mnie źle działały.  Poczułam nagłą potrzebę pójścia do łazienki więc wstałam ze swojego miejsca.
- Gdzie jest może łazienka? - spytałam się Jamesa, a on tylko wskazał ręką w stronę korytarza. - prosto i na prawo. - bąknął i powrócił do gry, która stawała się coraz bardziej ostra. Nie za bardzo chciałam w tym uczestniczyć, więc szybkim krokiem oddaliłam się, wchodząc w ciemny korytarz. Już chciałam dotknąć klamkami gdy poczułam jak ktoś pociągnął mnie i wepchnął do łazienki, zatrzaskując przy tym drzwi. Było strasznie ciemno, więc szybko odszukałam włącznika od światła i go nacisnęłam.
- HARRY?! - krzyknęłam na widok chłopaka, który stał na przeciwko mnie zmieszany. - CO TY WYPRAWIASZ?!
 Byłam wściekła. Co on sobie wyobrażał? A gdybym dostała zawału? W sumie jestem za młoda.. ALE to i tak nie ma znaczenia.
- J-ja. - zająknął się i odwrócił szybko wzrok od mojej twarzy. - Już sam nie wiem. - powiedział bardzo cicho, a ja tylko pokręciłam głową i odwróciłam się, chcąc otworzyć drzwi. Poruszyłam klamką. Nic.
- Co do chole...- zaczęłam wkurzona. - PRZEZ CIEBIE DRZWI SIĘ ZATRZASNĘŁY! - wrzasnęłam, a on się skrzywił. Zaczęłam walić pięściami krzycząc imię przyjaciółki, ale chyba mnie nie usłyszała. Całe towarzystwo było zbyt zajęte zabawą. Warknęłam.
- To akurat nie moja wina. - oburzył się. - Skargę proszę zgłosić do kogoś kto jest szefem tego o to hotelu. Więc mnie tutaj nie obwiniaj. - skrzywił się i usiadł na ziemi.
- Skargę pisemną. - mruknęłam pod nosem, siadając obok niego, oraz wzdychając głęboko. - Teraz nawet nie mam jak.. - wzruszyłam ramionami.
 Nadal byłam zła na Harrego, ale co się stało.. niestety się nie odstanie. Chłopak podniósł swoją głowę, spoglądając na mnie.
- A skąd weźmiesz kartkę papieru i do tego długopis? - powiedział unosząc jedną brew do góry, ale widząc mój pytający wzrok, od razu wytłumaczył. - no wiesz.. do napisania tej skargi.
- Co do papieru to się odwróć za siebie. - powiedziałam powstrzymując śmiech. Niepewnie na mnie spojrzał, ale się odwrócił i się zaśmiał. Wziął do ręki rolkę papieru i wybuchł śmiechem. Chyba procenty na nas źle działały. - A długopis?
 Wyjęłam ze swojej kieszeni w spodniach różowy długopis i pomachałam mu przed twarzą. Harry zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
- Jest jedna sprawa, której niestety nie przemyślałaś. - powiedział.
- Jaka? - zaciekawiłam się.
- Powiedzmy, że posiadasz tą o to rolkę papieru toaletową, aby napisać skargę. - spojrzał na nią z obrzydzeniem, co mnie rozbawiło. - używając tego o to długopisu. - dodał zabierając z mojej ręki różowy przedmiot.
  Po tym jak niechcący dotknął opuszkami palców moich.. poczułam prąd który rozprzestrzenił się po moim ciele. Szybko go zignorowałam i zaczęłam dalej słuchać chłopaka.
- Jak byś ten list dostarczyła akurat teraz skoro nie możesz wyjść? - spytał się patrząc na mnie uważnie.
- Wyślę go jak stąd się dostaniemy. - powiedziałam cwaniacko a on głęboko westchnął. Spojrzał na mnie z rozbawieniem.
- Meggie, Meggie. - pokiwał głową Harry. - Nasz temat jest bardzo ciekawy. - dokończył i wybuchł śmiechem a ja do niego dołączyłam.
- Jesteś nawet bardzo zabawny. - powiedziałam krztusząc się śmiechem.
 Po moich słowach Harry spoważniał, ale cały czas miał uśmiech na swojej twarzy.
- Miło mi to słyszeć. - oznajmił.
- Tylko nie zapominaj, że nadal jestem na ciebie zła, za to, że tutaj siedzimy. - powiedziałam.
- To moje towarzystwo jest takie złe?!- oburzył się, udając, że ociera łzy.
- Nie wierzę, że to mówię, ale.. Nie. - wytknęłam mu język, a on spojrzał prosto w moje oczy. Zapomniałam ich szybko odwrócić i stało się. Kolejny raz utonęłam w jego tęczówkach.
- Harry. - zaczęłam, wzdychając zapach jego perfum, który unosił się w powietrzu.
- Tak? - spytał się nie odrywając ode mnie wzroku.
- Powiedz mi..Dlaczego ty masz takie hipnotyzujące oczy? - powiedziałam a on spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Tobie mogę to samo powiedzieć. - westchnął i w jednej sekundzie znalazł się bardzo blisko mnie. W sumie.. to bliżej mojej twarzy. Dzieliło nas kilka centymetrów a ja poczułam mnóstwo motylków w brzuchu, których z każdą sekundą było coraz więcej. Nie sądziłam, że mogę poczuć coś takiego.. To było wspaniałe uczucie. Westchnęłam cicho, a on delikatnie ogarnął kosmyk moich włosów, które opadły mi na twarz. Zaczęłam się przyglądać Harrego twarzy, która była naprawdę piękna. Można w sumie powiedzieć, że Harry działał na na mnie bardziej niż Zayn, który jest naprawdę zabójczo przystojny. Ale Zayn to przyjaciel a Harry.. No właśnie. Kim on dla mnie jest? Ten zielonooki chłopak naprawdę zawrócił mi w głowie. Krótka znajomość a tu proszę. Pierwsze uczucia, z których niestety nie byłam za bardzo zadowolona, ale w tej chwili akurat mnie to nie obchodziło. Kiedy jest się młodym, wiem, że w swoim życiu popełniasz dużo błędów, a później ich żałujesz. Nie czułam, że tym razem ich popełniam, więc czym się martwić? Harry zbliżył swoją twarz do mojej jeszcze bliżej. Dzieliło już nas tylko i wyłącznie kilka milimetrów. Czułam jego miętowy oddech, mieszający się z jego perfumami i alkoholem. Poczułam się naprawdę wspaniale. Jego usta już miały dotknąć moich, gdy nagle drzwi się otworzyły, a my od siebie odskoczyliśmy wystraszeni. W drzwiach stał nieco już podpity Louis z Liamem.
- No co tam gołąbeczki! Przeszkodziłem wam może? - poruszył brwiami.
 Spojrzałam niepewnie na Harrego. Był zły. Patrzał z wyrzutem na Louisa. Wtedy jego wzrok zatrzymał się na mojej twarzy. Szybko wstał, otrzepał swoje spodnie i podał mi rękę. Niepewnie na nią spojrzałam, ale ją ujęłam, uśmiechając się niepewnie do niego. Odwzajemnił uśmiech, ale .. szybko zignorował Louisa i Liama rzucając tylko:
- Moment to wybraliście naprawdę wspaniały.
I wyszedł z pomieszczenia, zostawiając za sobą zaskoczonych chłopaków, oraz Jess która stała przy wejściu. Spojrzeli na mnie pytająco, a ja tylko wzruszyłam ramionami. W sumie.. To może lepiej, że tak się stało?

10 komentarzy:

  1. co mogę o tym powiedzieć? że wielbię to co piszesz, wręcz kocham! wszystko jest takie zabawne, a zarazem romantyczne! no normalnie cudo, cudo i jeszcze raz cudo! chcę więcej i chyba nie doczekam sie kolejnego rozdziału, więc chcę zobaczyć go jak najszybciej, bo inaczej będziesz miała ze mną do czynienia <3
    TWOJA NAJWIERNIEJSZA FANKA - CZYLI ONE THING. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo ci za to dziękuje, to wiele dla mnie znaczy!<3

      Usuń
  2. świetny , ale ona mi bardziej pasuje do zayna
    ale to tylko moja uwaga :)
    czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaaaaaaaa zajebiste <3
    czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM <3
    Dawaj szybko nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. następny rozdział prosimy! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Napiszesz Dzisiaj? :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! To było coś! Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mi imponujesz. Masz wenę twórczą i wiesz jak pisać, by zainteresować czytelników. Świetnie!

    OdpowiedzUsuń